Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2022, 22:48   #15
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Spierdalajcie.

Horstel uniósł brew, Amanda oddała strzał. Jego wzrok powędrował z wiązką. Miał coś powiedzieć zaprotestować, sięgnąć po jeden z dwóch blasterów u pasa kiedy kolejny cień przymierzał się do wspinaczki i już miałby go w dłoni gdyby nie...

Wybuch.

Grzmotnęło nim aż się zawirowało lekko w głowie. Ten cichnący pisk w uszach. Efekt fali uderzeniowej. Znajome ciepło na twarzy. Dudnienie tętna w żyłach i skroni. Zaczął się podnosić z zamiarem dobycia niedługo blastera zamruczał gniewnie...

- Jebane ku....

Zgrzyt. Trzask.

Antresola się załamała i leciał w dół po niebezpiecznej zjeżdżalni widząc zbliżający się bar. Szkło. Dłoń co sięgała po broń próbowała chwycić barierkę po prawej byle z dala od sterczących, wygiętych prętów barierki po lewej...

Na nic. Ześlizg, przetoczenie i leżał za barem w kałuży alkoholu i szkła. Lekko pocięty. Pieczenie drobnych ran które zasmakowały rozkoszny alkohol zadziałało otrzeźwiająco, ale już wpadła na niego Amanda. Przyjemne uczucie jej miękkiego ciała, oraz jej łokieć co wbił się boleśnie pod lewe żebro odbierając mu lekko dech, posłały mu jawny sygnał. Żył... i był jeszcze bardziej wkurwiony.

Nie widział, nie zwracał uwagi większej gdzie kto był. Nie było na to czasu. Ściągnął z siebie Amandę na bok i klęcząc z grymasem zimnej furii sięgnął do swojej torby cudów i zdobyczy po dwa zdobyczne blastery. Ktokolwiek atakował Papę wypowiedział mu jawną wojnę. Papa Papą, ale porwali się ciężkim kalibrem na niego! Niego!

Pora była zapolować. Strzelcem może wybitnym nie był, ale miał dość broni, dość ogniw, by stawiać opór. Nawet jeśli będzie to ogień zaporowy. To była wojna. Wojna o wpływy w którą przypadkiem się wplątali, ale i o jego wpływy u Papy Colombo. Wojna o życie, bo wróg nie widział różnicy między cywilem, a członkiem Rodziny. Miał zamiar kupić czas sobie, swoim i Papie. Cenny czas, aż przybędzie wsparcie, bo wróg był zaciekły i nie przebierał w środkach. Skurwysyny nie miały honoru, ani zmysłu biznesowego...

...pomijając, że zniewaga której doznał od nieznanego agresora domagała się spłaty we jego lepkiej, ciepłej krwi.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 22-05-2022 o 09:57.
Dhratlach jest offline