Na twarzy PrzeklÄ™tego nie pojawiÅ‚a siÄ™ żadna emocja nic nie wskazywaÅ‚o, iż dotarÅ‚y do niego sÅ‚owa, jakie wymieniali miÄ™dzy sobÄ… jego „krewniacy”. ZdawaÅ‚o siÄ™, iż w peÅ‚ni pochÅ‚onÄ…Å‚ go widok zwierzÄ…t zaprzÄ™gniÄ™tych do powozu. Dopiero, gdy przemówiÅ‚ Marcel przepraszajÄ…c za swe zachowanie spojrzaÅ‚ na swych towarzyszy, lecz wciąż jego twarz wydawaÅ‚a siÄ™ kamiennÄ… maska.
„Brujah przeprasza Ventrue. Ventrue obraża Brujaha i jeszcze żyje. ZaprawdÄ™ Gehenna jest blisko. „
Skinal głową na zaproszenie do powozu. I cichym głosem przemówił. - Sir Thomas. Dziękuje.
Na szczęście gardło znów było mu posłuszne i warkot ustał pozostawiając po sobie jeno smutek. Wsiadając do środka powozu skinął niewieście głową i zasiadł na przeciwko niej. W swych myślach ujrzał wiekowy las, w który dwa wilki go ścigały.
Wiatr rozwiewał włosy Thomasowi, gdy z dziką radością starał się dogonić Gniew. Nagle rzucił się do przodu dokładnie w chwili by uniknąć Grozy, która próbowała go obalić na ziemię. Z gromkim śmiechem przeturlał się po ziemi i biegł dalej tym razem uciekając przed swą córą. Ta z gniewnym warknięciem wezwała swego brata i oboje starali się go wziąć między siebie. Śmiech Gangrela rozchodził się szeroko pośród ciszy panującej w Prastarym Lesie. Drzewa tutaj były tak stare iż czul się przy nich smarkaczem jakim był gdy wraz z Królem Ryszardem ruszał do Ziemi Świętej. Gęste korony drzew zatrzymywały promienie słońca sprawiając ze nawet w dzień mógłby chodzić miedzy nimi nie lękając się o swe istnienie. Wiatr zmienił kierunek i cała trojka zamarła. Przez chwile węszyli a potem zaczęli biec na zachód. W oczach ich błyszczały dzikie iskierki radości polowania.
W kąciku oka Kainity zabłysła łza. Szczenięta wprowadziły tyle radości w wieczną noc kainity. Miał się, kim opiekować czy tez miał się, kto nim opiekować. A teraz znów został sam. Skazany na zimną noc, na wieczną cisze.
Thomas siedział pogrążony w swych rozmyślaniach. A jego twarz zdawała się być kamienną maska.
„Groza... Gniew... gdyby tu byÅ‚y... "
Westchnął przeciągle uświadamiając sobie, co by Groza mu zrobiła widząc go w takim stanie.
„Na warczeniu by siÄ™ nie skoÅ„czyÅ‚o. RzuciÅ‚aby siÄ™ na mnie. I to do gardÅ‚a. MiaÅ‚aby racjÄ™. Stary durniu. Spójrz prawdzie w oczy. KochaÅ‚eÅ› te szczeniaki. ByÅ‚y z tobÄ… tak dÅ‚ugo nie starzaÅ‚y siÄ™ tak jak i ty. WalczyÅ‚y przy tobie tak dÅ‚ugo. Tak dÅ‚ugo ciÄ™ strzegÅ‚y. ByÅ‚y darem od Boga. Dowodem na to, iż masz szanse odkupić swe zbrodnie. OddaÅ‚yÅ›cie za mnie życie. Za mnie przeklÄ™tego. Ja by moje życie coÅ› znaczyÅ‚o... Jakby miaÅ‚o sens... „
Nagła myśl uderzyła Thomasa. Czyżby Bóg zesłał mu najcięższa próbę? Zesłał mu szczeniaki, gdy Zły szeptał do jego duszy plugawe słowa o mordzie i zbrodni. O tym, że nikt się nie dowie. Nikt... szczeniaki ocaliły resztki jego duszy. A teraz...
„Czyżby uznaÅ‚, iż jestem dość silny? Å»e samemu dam radÄ™ dostÄ…pić Golkondy? Panie tak dÅ‚ugo chodzÄ™ po tym Å›wiecie i wiem, że chociażbym chodziÅ‚ i drugie tyle nie zrozumiem twych planów. Jedna ma ostoja to wiara w twe miÅ‚osierdzie. Wiara w to iż wybaczysz mi me winy.”
Modlitwa, jaką w swych myślach odmawiał Gangrel przynosiła ulgę i pocieszenie. Wizja, iż kiedyś spotka się znów z swymi dziećmi tam w niebie... jeśli tylko na to zasłuży.
__________________ Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Ostatnio edytowane przez Bortasz : 10-09-2007 o 18:13.
|