Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2022, 21:29   #160
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
 Wissenburg


- U ludzi zazwyczaj jest tak samo. Ale sama Wielka Baronowa rzekła była, że jej najstarszy się nie nadaje, dalekiego kuzyna Olafa nadała na następcę no i się porobiło - wyjaśnił sługa - Jakby nie było czym się zająć. - westchnął. Najwyraźniej nie tylko khazadowi pomysły szlachty i ich intrygi wydawały się, delikatnie mówiąc, "nieoptymalnym wyborem".
- Jedna panienka Elena nie chciała wziąć udziału w turnieju, dlatego taki zdziwiony byłem, gdy pytania zacząłeś zadawać. - Detlefowi przeszło przez myśl, że dziewczyna była pewnie po prostu na tyle mądra by zostawić tron wspieranemu przez siebie bratu. Nie grzeszył on intelektem, więc pewnie niejedno mogłaby mu "zasugerować", a i sprawy finansowe rodu by pewnie jej oddał - pamiętał, że w czasie podróży to ona rozmawiała z kupcami, choćby wtedy gdy i jego zrekrutowała.
- To i tak dzielenie skóry na niedźwiedziu, przecież wszystko i tak musi przyklepać Elektorka - dodał jeszcze sługa.

Krasnolud skupił się na chronieniu Eleny i jej brata. Dziewczyna nie utrudniała. Ba, nawet pod pretekstem opieki nad rannym przeniosła się do pokoju obok. W ten sposób Thorvaldsson mógł chronić ich oboje. I przy okazji dyskretnie obserwować. Nawet jeśli któreś planowało morderstwo, nie zauważył żadnych tego oznak. Na pewno Elena toczyła rozmowy z wszystkimi - sam pilnował by jej nie przeszkadzano. Po sprawdzeniu czy odwiedzający nie ma ukrytej broni. Detlef nie był najbardziej taktownym ochroniarzem. Doszło do kilku nieprzyjemnych wymian zdań, gdy odwiedzającymi byli bracia szlachcianki, ledwo przez nią załagodzonych. Nie była szczęśliwa. Niestety nie tylko "z winy" khazada. Rozmowy nie szły tak jak miała nadzieję. Bracia nadal nie do końca jej wierzyli. Nawet ją podejrzewali. Najwyraźniej Marcus przynajmniej częściowo "zneutralizował" ją oskarżeniem o trucicielstwo. Nikt oczywiście nie poinformował Straży Miejskiej Wissenburga o morderstwie. Rody szlacheckie wolały takie sprawy zamiatać pod dywan. Ot, czasem ktoś nagle wyjeżdżał za granicę prowincji, szedł do klasztoru albo składał śluby w bractwie rycerskim.
Przynajmniej nikt nie zginął tego dnia. Miał za to miejsce wypadek. Sparingpartner jednego z braci przez pomyłkę użył prawdziwej broni zamiast ćwiczebnej i z pięciu uczestników zrobiło się czterech. Rana dłoni, choć głęboka, nie zagrażała życiu, ba, ledwo zagrażała zdrowiu, medyk zapewniał, że za góra miesiąc odzyska pełną sprawność... ale do turnieju nie było tyle czasu. Wszyscy już byli, walki miały rozpocząć się (i zakończyć, jako że z siedmiu planowanych walk pozostały do rozegrania tylko trzy) już jutro.

Doszło do jeszcze jednego nieprzyjemnego wydarzenia. Otóż najmłodszy brat Eleny, ten którym Elena i jej ochroniarz tak się opiekowali odkrył, że ktoś ukradł jego niedawno kupiony miecz. Szlachta była oczywiście poza podejrzeniem, ale wszyscy inni i ich rzeczy miały być przeszukane.


 
Nuln


Zastanawiając się nad przyniesionymi przez obydwoje informacjami doszli do wniosku, że "szpieg" Hrabiny Natalii von L. był co prawda mało kompetentny, ale Hrabina mogła powiadomić kogoś, kto miał do dyspozycji skuteczniejszych fachowców. Ot, choćby Manfreda, swojego brata. Dostęp do wykwalifikowanych zabójców mieli też z pewnością odpowiednio bogaci i/lub potężni ludzie, poczynając od głów Gildii, przez szefów organizacji przestępczych po wysokie rody, Nominatów Elektorki... oraz z pewnością ona sama.

Roz nie uzyskała odpowiedzi od kupca, ale sama domyśliła się, że hrabinę niepokoją działania Manfreda poza plecami Elektorki, ponieważ pozycja Mag jest wysoka głównie dlatego, że oficjalnie jest bratanicą Emmanuelli von Liebovitz. Z perspektywy matki każde zawirowanie na szczytach władzy, każde zagrożenie dla Elektorki jest jednocześnie zagrożeniem dla Mag.

Samej Mag oczywiście niebezpieczeństwo nie przeszkadzało. Otrzymany papier schowała w stanik i obiecała dostarczyć wujowi.

Pan T. zaś... cóż, rozpytywanie o stan zdrowia urzędnika na kilka godzin zanim w samym Sekretariacie się dowiedzieli, że akurat dziś został pobity było cokolwiek podejrzane i gdyby nie to, że swoje podejrzenia zgłoszą pewnie Manfredowi, Roz miałaby przechlapane.

Co do transakcji interesującej Rudolfa - Roz nic nie znalazła. Za to jego wyprawa do Archiwum Miejskiego okazała się bardziej owocna.
Wyjaśnienie o potrzebie krzyżowego sprawdzenia dokumentów było jak najbardziej adekwatne. Urzędnicy z różnych gildii bywali tam regularnie. Z pomocą panny Natassi wyszukał dokumenty na temat transakcji kupna-sprzedaży z ostatnich miesięcy z południowych rejonów prowincji. Było tego trochę.
Był jednak w swojej robocie na tyle sprawny by wyszukać nie tylko samą transakcję, ale i łańcuszek spółek w nich pośredniczących. Trop prowadził do Księstw Granicznych. Wyglądało to tak, jakby ktoś w Księstwach przed samym najazdem odkupił od Kuhna jego dobra. Co gorsza, nie był jedynym nazwiskiem powiązanym z tymi spółkami. Posiadłości na południu miał też Hildemar Kalb, Wielki Ochmistrz. I "miał" było tu kluczowe - sprzedał je za duże pieniądze tym samym nieznanym nabywcom chowającym się za szeregiem spółek. Właściwie każda gildia kupiecka w Nuln i kilka spoza miasta brała udział w przynajmniej jednym etapie transakcji. Ale każda transakcja dotyczyła tylko niewielkiego, nierzucającego się w oczy fragmentu. Tu prawo do ziemi, tam udziały w spółce handlu futrami, jeszcze inna pośredniczyła w sprzedaży udziałów w kopalni... Ale najciekawsze miało dopiero nadejść - Rudolf mając dostęp do ksiąg zauważył, że nie zawsze płacono pieniędzmi. Czasem były to akcje spółek handlu zamorskiego z Somjec czy Matorki (o ile dobrze to odczytywał, na geografii Księstw się nie znał), czasem prawa przejazdu i zwolnienia z opłat... dla Nulneńskich Wielmożów niemalże bezwartościowe, ale gildie kupieckie padną im do nóg by się do tego dostać, kiedy dojdzie już do normalizacji stosunków. Zresztą, szybko zrozumiał kupiec, "biznes jak zwykle" ruszy najdalej za miesiąc, zapewne poprzedzony wyjaśnieniem, że przecież zły to był tylko jeden władyka, jak mu tam, Wernicky czy jakoś tak, a Księstw jest dużo...

Każdy głośniejszy stuk czy szuranie butów powodowało, że niemalże podskakiwał na krześle. Wydarzenia z nocy napawały go lękiem. Kieszeń parzyła nieudolna kopia dokumentu od Elektorki. Nie mając odpowiednich materiałów (jak już wcześniej sprawdziła Roz, oficjalne pisma i listy były pisane specjalnym atramentem na specjalnym papierze, niesprzedawanym nikomu innemu) ani nie potrafiąc podrabiać pisma, nie mówiąc już o podpisie nie miał szans na stworzenie niczego wiarygodnego. Był też ciekaw jak radzi sobie Latimeria. I czy w ogóle wpuścili ją do Archiwum Poczty, skoro już tam nie pracowała.

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 25-05-2022 o 16:34.
hen_cerbin jest offline