Grant wyskoczył z włazu i szybko wydobył z plecaka świece dymne, rzucał w stronę zakrętu jedną za druga jednocześnie wrzeszcząc do swojej grupy: -Biegiem do schodów, jak nas dorwą na otwartym terenie to leżymy, nie mamy szans!!! Ruszajcie się!!!
Gdy ostatnia świeca poleciała na ulicę skoczył i zaczął pomagać ludziom, pomagał nieść dzieci, podtrzymywała padających, podnosił tych którzy już padli. Muszą zdążyć...
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |