Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2022, 21:55   #136
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Ten pierwszy raz

Skrzydło służby w pałacyku Metterichów

Czasem zna się kogoś krótko, a tak jakby od zawsze, tak było z Olivią i Larsem. Adeptka całym sercem pragnęła powstrzymać rozlew krwi, umysł wszak buntował się przed takim rozwiązaniem, podobnie jak instynkty. Przeczucie spinało mięśnie na rękojeści miecza, id czarodziejki nie uznawało kompromisów, czytając wprost z duszy Norsmena. Jego wściekłość, sama była niewyobrażalnie wściekła na agresorów, wzmagała jej gniew, jego upór i pewność, udzieliły się i jej. Pchnęła ostrzem jak miała w zamiarze, kiedy mordercza klinga przebijała ciało, poczuła obrzydzenie. Nigdy wcześniej nie zraniła tak brutalnie innego człowieka. Pisnęła, odrywając ręce od miecza.

Przerażona dotykiem śmierci tak namacalnym odskoczyła. Kilka bardzo głębokich wdechów i zawieszony na ich fizycznej emanacji w postaci falujących piersi panny Hochberg wzrok towarzyszy, szybko przywrócił jej klarowność myśli, choć niesmaku pozostałego po morderstwie nic nie łagodziło. Jeszcze głupi sierżant pogłębiał deprechę.

Niepewna łypnęła na barbarzyńcę, czy przypadkiem nie opanowała go furia, dała pierwszy głos, żeby się wyszumiał. Dopiero wtedy podeszła do wystającego z ciała oręża i walcząc z obrzydzeniem wydobyła miecz jak legendarny król wydobywał go z kamienia. pociekła gruba strużka szkarłatu. Wołała ją czerwień, wołała Aqshy. Uniosła wciąż świecące ostrze, nieregularnie ozdobione szkarłatem.
Pierwsza przelana krew - przypomniało jej się, kiedy oddała Saxie swą rękawicę. Nie była dziewicą jak służka, ale ów krew mogła być niezgorszym artefaktem. Przeciągnęła palcem po ostrzu i zbliżyła do oczu kapiącą z niego kroplę. Wyjęła z torby pustą buteleczkę i złapała w nią czar. Jednocześnie już wchodziła w rolę, dzieląc teatralnie uwagę między obecnych, a swój rytuał.

- Co tak długo panowie? - zaczęła dość cicho, żeby musieli się wsłuchiwać, ale powoli podnosząc głos. - Jedna byłam na trzech, do izby z nimi - i sama chwyciła się za nogi pierwszego - Muszę opatrzyć wasze rany. Knappe durniu miałeś być trzeźwy i pilnować bezpieczeństwa. Jak nie chcesz żebym opowiedziała o twoich niekompetencjach to łap za syry i się przydaj. Lori zniknął - tłumaczyła dalej - pieprzony elf, jaja mu wyrwę - przekonywała - weź się Lars do roboty i zawiń tego z pół łbem. - ledwo powstrzymywała wymioty kiedy barbarzyńca kopał celował między framugi na wpół rozrąbany czerep - Franz pomóż mi, musimy się spieszyć. Bierz tego nieruchawego, chyba dycha, jeden Karl pomyślał o języku. Się na przyszłość powstrzymaj Lars się. - skarciła olbrzyma

Na korytarzu pozostała tylko spora bezkształtna i rozmazana plama krwi. Kiedy wreszcie ulokowali się na powrót w izbie w dramatycznej scenografii pięciu trupów i jednego rannego Olivia stanowczo wysłała Knappe na czujkę w drzwiach otwartych. Nie przestawała komenderować, a mężczyźni zafascynowani jej falującym dekoltem opiętym gorsetem miedzy połami futrzanego płaszcza pozwolili się przez chwilę wodzić za nos.

- Związać tego gagatka, kurwa Lars mięliśmy ich na widelcu, ten nie wiadomo czy coś jeszcze powie. Ktoś jest ranny poza wielkoludem? - wtrąciła - dobrze. Karl, znakomita zdobycz, trzeba go tylko ocucić i przepytać, dlaczego nas atakowali. Franz dziękuję - zmitygowała się - Lars jak noga? - Pospiesznie zmieniła opatrunek na nieustająco drażnionej ranie, robiła to już coraz sprawniej. Sięgnęła do torebki i chwilę gmerając wydobyła małą buteleczkę. - Wypij to, natychmiast! - rozkazała - Nie bój, nie wyrośnie ci cipka na czole. - podjęła - Panowie, obudziłam się i nie było elfa, przed drzwiami jakiś martwy jegomość w jego płaszczu, zeszłam do miejsca gdzie przetrzymują więźniarkę, tam jest jakiś plugawy ceremoniał, nekromancja, musimy to przerwać - starała się być bardzo stanowcza. Potrzebuję się też ubrać, wcześniej, czy później. - pokazała, że jest w bieliźnie pod płaszczem - Co tu się stało? - tymczasem głęboka rana na udzie Norsmena cudownie się zamknęła. - Franz jak tam nasz schwytaniec?

Wstała gotowa na kolejną konfrontacje, lub na co miała nadzieję możliwość przepytania związanego.

Liczę, że wszyscy na powrót wejdziemy do izby i przekażemy sobie co zaszło.
Adeptka aplikuje Larsowi miksturę leczenia. Leczy cztery lekki rany. I zmienia mu opatrunki.
Czy uda się ocucić i przesłuchać ogłuszonego przez Niersa delikwenta?!
Dlaczego? Kto wydał rozkaz? Co z rycerzem, co z baronem, co z czarownikiem? Komu służy? Co mieli do Olivii?

 
Nanatar jest offline