Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2022, 22:40   #95
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanaghana

Tak jak się spodziewałem. Rozmowa z recepcjonistą nic nie dała, a ten wyparł się wszystkiego co wcześniej się wydarzyło. Nie mając czasu i sił stwierdziłem, że nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Jak policjantowi będzie zależało w poszukiwaniu Coopera, może sam będzie naciskał na te sprawy.

Dalej poszedłem z Chicago do jego pokoju, a ten wyglądał identycznie jak go zapamiętałem ostatnim razem. Wszystko ułożone na swoim miejscu, nie odstając z niego nawet na kawałek.

Ucieszyłem się ogromnie, że nie był zły z powodu tego co wydarzyło się z Ryanem. Spodziewałem się ostrzejszej reakcji, ale Japończyk zareagował nadzwyczaj łagodnie, a ja nie ciągnąć dłużej sprawy, przeszedłem do tematu książki zapytałem o jedna sprawę

- W restauracji jak wspomniałem nazwisko Estera Riggins, zamrugał pan. Nie chciałem tego ciągnąć przy policjancie, aby się nie zorientował. To coś oznaczało, czy jedynie mi się zdawało?

***

Gdy zajęliśmy się książką zauważyłem, że Chikao mocno się nią zainteresował. Po chwili wyjaśnił mi kilka kwestii, ale dalej nie mówiło mi to zbyt wiele. Od tych wszystkich dziwnych obrazków zaczęło kręcić mi się w głowie, a moje myśli krążyły gdzieś daleko. Zobaczyłam wychodzącego Ryana z prosektorium, a później jak drugi doktor znęcał się nad ciałem Goodmana, a później pojawiło się dwóch osiłków. Zaraz potem znów mi zawirowało i zobaczyłem przyjaciela jak umieszcza list tam, gdzie to uzgodniliśmym. Z ruin dochodził przeraźliwy dźwięk, a Ryan odszedł w stronę swojego domu, gdzie miał wydeptana ścieżkę. Ktoś tędy chodził cały czas. Czuby to nie był pierwszy raz, gdy ktoś wchodził do domu Flanaghana?

Ocknąłem się w końcu. Co to było? Czyżby zmęczenie dawało się we znaki i mózg plątał mi figle? Przecież nie miałem możliwości tego widzieć, ale było takie realne. Zrobiło mi się słabo, ale na szczęście szybko minęło. Zrobiło się późno, więc podziękowałem Japończyków i odszedłem. Nawet jakbym chciał zostawić mu książę to nie mogłem tego zrobić. Była zbyt cenna w sprawie, w jaką się razem z Ryanem wplątaliśmy. Po wyjściu zrobiło mi się znów słabo. Zacząłem się bać o swoje zdrowie. Niedawno umarł Goodman, a teraz jest słabo mi. Czyżbym się od niego czymś zaraził? Oby nie, na pewno to tylko zmęczenie, ale dla pewności powiem o tym przyjacielowi.

***

Gdy pojawiłem się u Ryana opowiedziałem mu wszystko o czym się dowiedziałem. Włącznie z moimi wizjami, a on odwzajemnił się informacjami, które także uzyskał z prosektorium. Gdy potwierdził fakt, że moja wizja sprzed ruin była prawdziwa, to oznaczało, że druga z prosektorium także mogła był realna. Sam fakt, że doznałem prawdziwej wizji, sprawił że serce zaczęło mi walić, a oddech zamarł. Nie mogłem nabrać powietrza w płuca przez dobrą minutę. Moje myśli w tym czasie wirowały, nie znajdując logicznego wytłumaczenia całej sytuacji. Był to dla mnie tak silny szok, że musiałem się położyć, aby odzyskać siły.

Gdy w końcu się uspokoiłem, przy dużej pomocy Ryana ten do mnie powiedział.

- To są jakieś niepojęte rzeczy, James! Co, jeśli ten ktoś… to coś z uroczyska przyczłapie tutaj za nami? Nie zmrużę tu dzisiaj oka. Wracamy do miasta, znam kilka kamienic, gdzie można wynająć pokoje na noc. Tam pozostawiamy o tym wszystkim. Szybko, zabierajmy nasze rzeczy!

- Nie musimy nic wynajmować. Zawieź nas do mojego mieszkania. Tam możemy się przespać - Dałem propozycje przyjacielowi - Tam powinno być bezpiecznie, dalej od tego miejsca. Nie mamy pojęcia, czy tych dwóch osiłków, czy może jeszcze ktoś inny nie obserwuje nas w okolicy - Mój żołądek znowu się ścisnął na myśl o tym co dzieje się wokół mojej osoby. Takie rzeczy nie trzymały się Jamesa Davisa. Jego życie było uporządkowane jak jego schematy budynków a teraz? Jego życie wygląda jakby ktoś wziął kolorowe kredki i te schematy pomalował. Co się dzieje z moim życiem?

- Nalegam, aby pojechać do mnie - Powtórzyłem moją propozycję - Tam będziemy mogli na spokojnie omówić wszystko co wydarzyło się w przeciągu ostatnich dni, a może jak los da, to nawet uda nam się przespać. Sen by się nam przydał. - Złapałem się za żebra. Dalej bolały po nocnym ekscesie i uderzeniu w stolik. Osłabienie sprawiało, że mocniej je czułem niż przez większość dnia.
 
Elenorsar jest offline