18-05-2022, 20:38 | #91 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
19-05-2022, 09:25 | #92 |
Reputacja: 1 | Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Hotel Nyarlathotep Ostatnio edytowane przez Elenorsar : 19-05-2022 o 17:56. |
20-05-2022, 00:34 | #93 | |
Reputacja: 1 | Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Hotel Nyarlathotep i inne miejsca? James Davis: Natychmiast po przyjściu do pokoju hotelowego Chikao przeprosił cię i udał się do ubikacji. Mimochodem rozejrzałeś się po pomieszczeniu, w którym już wcześniej byłeś. Jak zawsze panował niesamowity wprost porządek, ale niczego innego nie mogłeś się spodziewać zarówno po tym gościu hotelowym, jak i tym hotelu (choć ty z Ryanem mieliście "parę" uwagi odnośnie wcześniejszego zachowania recepcjonisty). Pokój składał się z jednego, dużego łóżka, dwóch szaf ubraniowych, szafki nocnej, dwóch krzeseł i stolika. Na szafce nocnej znajdowała się starannie złożona nowojorska gazeta, na której leżała zapalniczka (wydawało się, że w równej odległości od rogów - dokładnie w centralnym punkcie papieru). Obok gazety znajdowały się dwa flakoniki z lekarstwami, ale bez etyki. Stały w ten sposób, że z zapalniczką tworzyły trójkąt równoboczny. Nie bardzo rozumiałeś natomiast figurę geometryczną powstałą przy próbie połączenia wyżej wymienionego trójkąta z ostatnim przedmiotem na szafce to jest lampą - i one została w specjalny sposób ustawiona. Wydawało się, że jeden z punktów lampy był w odległości od centralnego punktu trójkąta równej bokowi trójkąta... musiało to być jednak złudzenie, bo nie była to podstawa lampy, a każdy wyższy punkt sprawiłby, że lampa stałaby w obrębie trójkąta. Już miałeś zamiar wstać i podejść bliżej, gdy do pokoju wrócił Chikao. Wysłuchał cię ze zrozumieniem. Wyglądało na to, że wiedział o wcześniejszym wyczynie Ryana, choć nie znał jego nazwiska. W recepcji powiedziano mu, że odwiedziłeś go wcześniej w towarzystwie mężczyzny w twoim wieku. Zmartwił się zachowaniem ochroniarzy, ale nie przestraszył się. Tak jakby spodziewał się tego po osiłkach przesiadujących w lobby i wcale nie był tym zaniepokojony. Zmartwienie wynikało jedynie z deklarowanej troski o twój los, a nie czegokolwiek innego. - Dobrze, że nic nie stało się. - skwitował, a ty pokazałeś mu księgę. Zanim wziął ją do rąk zwróciłeś uwagi na drżenie jego rąk. Zaczął powoli ją kartkować zatrzymując się jedynie na ilustracjach. Szeptał coś przy tym japońsko-brzmiącymi słowami, których jednak nie rozpoznawałeś (części nie słyszałeś). Palcem wskazywał na jakieś elementy ilustracji, ale dla siebie. W końcu jednak i zaczął tobie tłumaczyć. Pokazał ci obrazek, na którym widniał znak Pustki. Niewiele na nim było widać innego niż czerń. Chikao pokazał ci, że wśród, wydawałoby się, losowych bazgrołów wyraźnie widać ludzie postacie narysowane w bardzo prymitywny sposób. Postacie były narysowane w niezaznaczonej spirali, przy czym i bardziej na zewnątrz tym większy chaos reprezentowały sobie - w samym centrum natomiast stały w sposób uporządkowany niczym armia. - Mosir kes. - stwierdził, ale nie znałeś tych słów. Widząc to dodał po japońsku - Bez śmierci. Po tym jak pokazał ci spiralny motyw ilustracji wydawało ci się, że obraz wiruje i zaczynasz dostrzegać spiralę, choć przecież nikt jej tam nie narysował. Zrobiło ci się niedobrze. Jednocześnie twoje myśli powędrowały do lobby, gdzie nie tak dawno temu towarzyszyłeś O'Reillyemu w rozmowie z recepcjonistą. Oczywiście recepcjonista wyparł się wszystkiego stwierdzając, że twój towarzysz podawał się za policjanta. Wówczas ty zaprzeczyłeś. Wtedy nie było już ani kobiety ani osiłków w lobby, więc nie dało się nikogo więcej przesłuchać. Dalsza rozmowa nie miała sensu, bo musiałbyś wnieść oficjalną skargę, a na to nie miałeś ani czasu, ani sił (przynajmniej aktualnie). Po chwili twoje myśli powędrowały dalej. Tym razem nie były to wspomnienia, a coś czego nie byłeś świadkiem... przynajmniej do tej pory. Ryan Flanaghan (i James Davis?): W prosektorium Cain nie protestował na żadną z twoich próśb i wszystko co sobie życzyłeś to zostało spełnione. James Davis: Po wyjściu Flanaghana z prosektorium pozostający tam doktor wyciągnął zwłoki Goodmana z lodu, założył kajdanki na ręce i nogi i zaczął mówić: - Nie musisz już udawać. Jesteś jednym z nich? - ale zwłoki Goodmana nie odpowiedziały. Lekarz spoliczkował zwłoki, ale i to nic nie dało. - Spalę ci oczy. - powiedział doktor przysuwając zapalniczkę z ogniem do oczu. Jednak blefował. Ciało murzyna nie poruszyło się przez ten cały czas. Lekarz zrezygnowany schował je do chłodni. Wówczas do kostnicy weszło dwóch osiłków, których widziałeś wcześniej w hotelu. Co to za scena?! Ryan Flanaghan (i James Davis?): Będąc przed ruinami ze źródłem światła i listem spostrzegłeś, że trawa była wydeptana. Przed miejscem, gdzie niegdyś znajdowały się drzwi budynku trawa i krzaki były naruszone zarówno w stronę ulicy (skąd przyszedłeś), jak i w stronę cmentarza, no i stronę twojego domu. Twoje zszargane nerwy nie wytrzymały, gdy z niemal doszczętnie spalonych ruin dobiegł twoich uszu jakiś dźwięk. Wyobraziłeś sobie, że coś całkiem nieludzkiego czyha w tym miejscu i łypie na ciebie swoimi przerażającymi ślepiami. W lekkim szoku zostawiłeś list o treści Cytat:
James Davis: Jęk, który przeraził Flanaghana dochodził z ruin, a wymieszał się z jakimś szuraniem. Czy ta wizja była prawdziwa? Przecież nawet nie wyszedłeś z hotelu! - W tej księdze zawartych jest wiele tajemnic, ale dla kogoś nieobeznanego może ona nie przedstawiać szczególnej wartości. Słowa tej księgi są uniwersalne - ilustracje każdy może odczytać jeśli wie jak. Nie musi znać języka, w którym była spisana... ale, ale, nie wygląda Pan zbyt dobrze. Nie czujesz się też zbyt dobrze. Z trudem wstałeś z krzesła, ale wówczas równie nagle jak pojawiło się tak i ci przeszło. Podziękowałeś za pomoc, zabrałeś księgę (po minie Chikao widziałeś, że jest zawiedziony, że nie chciałeś mu jej zostawić) i wyszedłeś na zewnątrz hotelu. W tym momencie znów cię zmogło i przytrzymałeś się ściany hotelu. Niemal upadłeś... i ponowna poprawa! Brak tej słabości nie powtórzy się w najbliższym czasie. Ryan Flanaghan: Dodatkowo sprawdziłeś wszystkie okna i drzwi - wszystko zamknięte. Sprawdziłeś również pistolet, który zdążyłeś jeszcze kupić przed zamknięciem sklepu. Nie jest to armata, ale krzywdę może zrobić. Przy okazji oglądania broni spostrzegłeś, że trzęsą ci się ręce. Zacząłeś zastanawiać się, czy nie lepiej było po prostu porzucić tam Setigram, a nie bawić się w jakieś przekazywania. Niedługo później do twojego domu przyszedł James Davis z księgą. Wiadomość ogólna: Czas podsumować informacje jakie do tej pory udało wam się zebrać. Jeśli Ryan i James chcą zasnąć to powinni wypić trochę alkoholu. Ostatnie zdarzenia wstrząsnęły nimi, choć Ryanem bardziej. James aktualnie nie wierzy, że to co widział było prawdą - to wymagałoby potwierdzenia Ryana, ale może nie należałoby ruszać świeżych grobów? Zapada zmrok. Gdzie dokładnie kładziecie się spać? A może nie idziecie spać tylko czaicie się? Ostatnio edytowane przez Anonim : 20-05-2022 o 08:48. | |
22-05-2022, 11:49 | #94 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! Ostatnio edytowane przez Ketharian : 27-05-2022 o 17:52. |
25-05-2022, 22:40 | #95 |
Reputacja: 1 | Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanaghana |
26-05-2022, 13:07 | #96 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
27-05-2022, 23:11 | #97 |
Reputacja: 1 | Sobota 17 lipca 1920 r. godz. 20:47 Czas zawsze ucieka. Czas przepływa między palcami i nawet gdybyśmy chcieli go dogonić to jedynie więcej go stracicie. Wasz stan psychiczny był już bliski załamania się, gdy dzień przyniósł kolejne rewelacje rodem z dzikich fikcji literackich lub wyobraźni jakiegoś szalonego malarza. Dzień powoli dobiegał końca, a koniec ten już stał się definitywny dla Goodmana leżącego aktualnie w chłodni. Gdzieś tam był również Cain. Jednak czy żywy? Z tego wszystkiego czas jakby przyspieszył w czasie waszej rozmowy. Uświadomiliście sobie obaj na temat omamów, a w tym i omamów pozwalających widzieć odległe miejsca. James Davis opowiedział wszystko z najdokładniejszymi szczegółami czym wprawił w kompletne zdumienie drugiego z was. Tego typu urojenia mogły być jedynie spowodowane silnymi środkami psychotropowymi - być może olbrzymią dawką kokainy. Jednak Davis nie wyglądał na naćpanego. Odrealnienie powiększało się z każdym słowem składającym się w zdania reprezentujące iście makabryczną konkluzję, że zawsze i wszędzie możecie być obserwowani przez kogoś umiejącego posługiwać się trzymaną przez was księgą. Bo żaden z was nie wątpił już w prawdziwość wizji. To co Davis widział to prawda - niedługo po wyjściu Flanaghana z prosektorium przyszło tam dwóch osiłków z baru. W ten właśnie sposób przerwaliście rozmowę dopiero o 20:47 - dawno już po zachodzie słońca, ale przed zapadnięciem grobowego mroku. Powoli wszystko przeistaczało się w świat mroku. Zrobiło się chłodniej, ale jeszcze wzrok ludzki mógł całkiem nieźle operować bez pomocy sztucznych źródeł światła. Rzecz jasna nie dotyczyło to najbliższego sąsiedztwa, w którym ciemność dominowała nawet w samo południe - aż dziw brał, że nikt nie zrobił porządku z chwastami i roślinnością podchodzącą niemal do granicy ulicy. Nikt tam nie mieszkał od dawien dawna, a i najwidoczniej spadkobiercy nie byli tym zainteresowali (prawdę mówiąc - pewnie ich po prostu nie miał). Na koniec rozmawialiście o O'Reillym i w tym przypadku ziściło się powiedzenie "o wilku mowa, a wilk tuż tuż". W momencie, gdy otworzyliście drzwi to na progu stał O'Reilly z ręką uniesioną, aby zapukać. Miał mocno czerwone oczy i wyraz twarzy sugerujący najwyższe obrzydzenie, które jednak po chwili ustąpiło. Był mocno zmęczony, ale nie odpuszczał w prowadzeniu śledztwa na temat zaginięcia Coopera. Nie był w tej robocie sam, bo choć Cooper nie był na zbyt przyjacielskich stosunkach z policjantami z komisariatu głównego w Arkham to jednak parę osób przejęło się i w swoim prywatnym czasie zorganizowali działania wykraczające poza siły, środki i chęci policji. O'Reilly natychmiast wywąchał od Flanaghana zapach whisky, ale nic o tym nie powiedział. Spojrzał jednak wymownie. A może nie spojrzał? Takie niuanse ludzkiego zachowania zaczęły być rozmyte ze względu na myśli krążące po waszej głowie, a związane z ostatnimi wydarzeniami. - Smród jakby ktoś się tu rozkładał. Nie macie tutaj trupa? - zaczął odrobinę zbyt agresywnie natychmiast rzucając jakieś dziwaczne teorie o ukrywaniu przez was trupa. - Myślę, że powinniśmy porozmawiać. - kontynuował bez ogródek samemu zapraszając się do domu Flanaghana i niejako wpychając was na powrót do salonu (choć nie dotknął was to wycofaliście się przed nim, a on natychmiast skierował tam kroki). - Funkcjonariusz Cooper ostatnio był widziany na tej działce. Pukał do drzwi, a gdy nikt mu nie otworzył to zaczął chodzić po terenie posesji. Nikt go później nie widział. - O'Reilly spojrzał na was czujnie, otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknął je nie wypowiadając nawet sylaby. Mniej więcej w tym czasie przejechał ulicą samochód, aby zatrzymać się trochę dalej (oddalając się od centrum Wolfsburga, no i samego Arkham). Flanaghan nie wiedział, że ktoś w tamtym kierunku kupił sobie automobil, ale było to możliwe i aktualnie mało ważne, prawda? To pokaże czas. Sobota 17 lipca 1920 r. po pierwszym etapie rozmowy z O'Reillym Nagle do salonu buchnął smród, który Davis z łatwością mógł skojarzyć z fetorem z biblioteki sprzed dwóch nocy, Flanaghan ze smrodem rozkładu ludzkiego trupa, a O'Reilly - wyczuł coś bardziej niepokojącego w związku z czym poinstruował was, abyście razem sprawdzili dom, czy włamywacze wrócili, czy po prostu zapach przywiało z cmentarza, a Flanaghan zapomniał zamknąć okno (nie, no Flanaghan wie, że wszystkie okna powinny być zamknięte). |
29-05-2022, 21:41 | #98 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! |
29-05-2022, 22:13 | #99 |
Reputacja: 1 | Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanaghana |
30-05-2022, 12:03 | #100 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! |