Sobota
17 lipca 1920 r.
godz. 20:47
Czas zawsze ucieka. Czas przepływa między palcami i nawet gdybyśmy chcieli go dogonić to jedynie więcej go stracicie. Wasz stan psychiczny był już bliski załamania się, gdy dzień przyniósł kolejne rewelacje rodem z dzikich fikcji literackich lub wyobraźni jakiegoś szalonego malarza. Dzień powoli dobiegał końca, a koniec ten już stał się definitywny dla Goodmana leżącego aktualnie w chłodni. Gdzieś tam był również Cain. Jednak czy żywy?
Z tego wszystkiego czas jakby przyspieszył w czasie waszej rozmowy. Uświadomiliście sobie obaj na temat omamów, a w tym i omamów pozwalających widzieć odległe miejsca. James Davis opowiedział wszystko z najdokładniejszymi szczegółami czym wprawił w kompletne zdumienie drugiego z was. Tego typu urojenia mogły być jedynie spowodowane silnymi środkami psychotropowymi - być może olbrzymią dawką kokainy. Jednak Davis nie wyglądał na naćpanego. Odrealnienie powiększało się z każdym słowem składającym się w zdania reprezentujące iście makabryczną konkluzję, że zawsze i wszędzie możecie być obserwowani przez kogoś umiejącego posługiwać się trzymaną przez was księgą. Bo żaden z was nie wątpił już w prawdziwość wizji. To co Davis widział to prawda - niedługo po wyjściu Flanaghana z prosektorium przyszło tam dwóch osiłków z baru.
W ten właśnie sposób przerwaliście rozmowę dopiero o 20:47 - dawno już po zachodzie słońca, ale przed zapadnięciem grobowego mroku. Powoli wszystko przeistaczało się w świat mroku. Zrobiło się chłodniej, ale jeszcze wzrok ludzki mógł całkiem nieźle operować bez pomocy sztucznych źródeł światła. Rzecz jasna nie dotyczyło to najbliższego sąsiedztwa, w którym ciemność dominowała nawet w samo południe - aż dziw brał, że nikt nie zrobił porządku z chwastami i roślinnością podchodzącą niemal do granicy ulicy. Nikt tam nie mieszkał od dawien dawna, a i najwidoczniej spadkobiercy nie byli tym zainteresowali (prawdę mówiąc - pewnie ich po prostu nie miał).
Na koniec rozmawialiście o O'Reillym i w tym przypadku ziściło się powiedzenie "o wilku mowa, a wilk tuż tuż". W momencie, gdy otworzyliście drzwi to na progu stał O'Reilly z ręką uniesioną, aby zapukać. Miał mocno czerwone oczy i wyraz twarzy sugerujący najwyższe obrzydzenie, które jednak po chwili ustąpiło. Był mocno zmęczony, ale nie odpuszczał w prowadzeniu śledztwa na temat zaginięcia Coopera. Nie był w tej robocie sam, bo choć Cooper nie był na zbyt przyjacielskich stosunkach z policjantami z komisariatu głównego w Arkham to jednak parę osób przejęło się i w swoim prywatnym czasie zorganizowali działania wykraczające poza siły, środki i chęci policji. O'Reilly natychmiast wywąchał od Flanaghana zapach whisky, ale nic o tym nie powiedział. Spojrzał jednak wymownie. A może nie spojrzał? Takie niuanse ludzkiego zachowania zaczęły być rozmyte ze względu na myśli krążące po waszej głowie, a związane z ostatnimi wydarzeniami.
-
Smród jakby ktoś się tu rozkładał. Nie macie tutaj trupa? - zaczął odrobinę zbyt agresywnie natychmiast rzucając jakieś dziwaczne teorie o ukrywaniu przez was trupa. -
Myślę, że powinniśmy porozmawiać. - kontynuował bez ogródek samemu zapraszając się do domu Flanaghana i niejako wpychając was na powrót do salonu (choć nie dotknął was to wycofaliście się przed nim, a on natychmiast skierował tam kroki).
-
Funkcjonariusz Cooper ostatnio był widziany na tej działce. Pukał do drzwi, a gdy nikt mu nie otworzył to zaczął chodzić po terenie posesji. Nikt go później nie widział. - O'Reilly spojrzał na was czujnie, otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknął je nie wypowiadając nawet sylaby. Mniej więcej w tym czasie przejechał ulicą samochód, aby zatrzymać się trochę dalej (oddalając się od centrum Wolfsburga, no i samego Arkham). Flanaghan nie wiedział, że ktoś w tamtym kierunku kupił sobie automobil, ale było to możliwe i aktualnie mało ważne, prawda? To pokaże czas.
Sobota
17 lipca 1920 r.
po pierwszym etapie rozmowy z O'Reillym
Nagle do salonu buchnął smród, który Davis z łatwością mógł skojarzyć z fetorem z biblioteki sprzed dwóch nocy, Flanaghan ze smrodem rozkładu ludzkiego trupa, a O'Reilly - wyczuł coś bardziej niepokojącego w związku z czym poinstruował was, abyście razem sprawdzili dom, czy włamywacze wrócili, czy po prostu zapach przywiało z cmentarza, a Flanaghan zapomniał zamknąć okno (nie, no Flanaghan wie, że wszystkie okna powinny być zamknięte).