Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2022, 07:39   #129
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik bywał gadatliwy , nawet bardzo, niemniej za potokiem słów nie kryła się nigdy niefrasobliwość. Zbyt długo żył w półświatku by nie wiedzieć co to znaczy mielić jęzorem oraz nie znac konsekwencji, dlatego pytanie Jean-Gabriela odruchowo zapaliło w niziołku czerwona lampkę…

Przez chwilę wrócił wspomnieniami do dosć odległych wydarzeń z Bretonii których wspomnienia Jean-Gabriel przywoływał samą swoją obecnością …

***

Jesień w D’Arvill włości Lorda Berengera – niech mu ziemia ciężka będzie – co najmniej rok czy kilka lat temu…

Tupik uważnie obserwował wszystkich zebranych, szczególnie tych których dotąd nie widział a zwracali jakoś na siebie uwagę. Nie ominął nikogo zważywszy , że przybył tu bardziej w celach wywiadowczych niż dla samej przyjemności biesiadowania.

Był zadowolony do czasu... Do czasu gdy Kosma z nieznanych mu powodów zaczął opowiadać o sytuacji pod diabelską wieżą. I bynajmniej nie chodziło o walkę z Du’Pontami, lecz o dokładną opowieść o sytuacji Lorda... Gdyby mógł rzucić go pucharkiem, talerzem lub innym przedmiotem jaki miał pod ręką, nie zwracając przy tym niczyjej uwagi , z pewnością byłby to zrobił.

“No cóż, najwyżej Lord przerobi go na mielone, gdy się dowie jakie słabości ten głupiec obnażył...” - pomyślał będąc przekonanym, że nadmiar prawdy niczemu nie służy a już na pewno nie siatce szpiegów jaka musiała znajdować się w karczmie przy tego typu okazji...

Oczywiście pierwsze podejrzenia co do szpiegostwa padły na bardów, jednak i każdy inny podejrzanie zachowujący się osobnik mógł liczyć na przenikliwe i badawcze spojrzenie majordomusa.

***

Zasadniczo tym samym spojrzeniem lustrował obecnie rycerza z Bretonii . Halfling od początku czuł się przy nim nieswojo, nie bez kozery opuścił Bretonie w której dość skrupulatnie ukrywał fakt nadania mu szlachectwa przez syna lorda Berengera. Zwłaszcza że raczej wykorzystał słabość, nieuwagę, debilizm młodego lorda niż realnie zasłużył na tytuł szlachecki. Jean-Gabriel gdyby tylko podejrzewał fortel Tupika mógłby mieć nad nim nie lada przewagę, a wszak nie mógł wykluczyć że rycerz – fechmistrz z Bretonii doskonale zdawał sobie sprawę że szanse na szlachectwo niziołka w Bretonii były raczej nikłe. Co innego wciskać kit szlachcie w Imperium odnośnie tego jakie obyczaje bywają w Bretonii a co innego samemu bretończykowi…

Cóż przez ostatni czas na zamku robił dobra minę do złej gry zadowalając się faktem że Jean w zasadzie wcale nie interesował się Tupikiem… A może tylko mu się tak wydawało?

- Monsieur Jean-Gabriel – odpowiedział Tupik pomijając jak rozmówca resztę tytułu a nawet zdobywając się na lekko bretoński akcent. Nie za bardzo pamiętał też jak odmienić końcówkę w Bretońskim więc poniechał silenia się na poprawną gramatykę. Co prawda Bretońskiego nie znał tak dobrze jak rodowity Bretończyk to jednak po części ułatwiało mu to rozmowę. Mógł zrobić większą pauzę szukając odpowiedniego słowa – a tak naprawdę uważnie dobierając to co mówi, mógł powołać się na przeinaczenie czy zwykłą pomyłkę językową. W sumie nawet cieszył się na myśl o podszlifowaniu języka w którym dość dawno już nie rozmawiał. Niemniej większą uwagę przykładał do etykiety przemowy – podtrzymując swą role szlachcica - niżli do akcentu.

- To była straszna bitwa. Nie cna się dziwować, że niektórym zdawać by się mogło, że zaciążyła na umyśle. Koszmary nawet mnie monsieur prześladowały przez wiele nocy po tych straszliwych zmagań. Ach – Tupik niemal teatralnie przesłonił twarz ręką i wyszukał chusteczkę by otrzeć łzę która do oka nie napływała… Po dłuższej chwili z nie gasnącym przejęciem dodał

– Rozumiem, że zachowanie Semena może wzbudzać obawy , cóż sam przyznaje, że jestem nieco zaskoczony niepohamowaniem bitewnym kozaka, alem słyszał, że ludzie z północy takowoż właśnie miewają. Wpadając w szał bitewny berserkeryzmem zwany, niepomni na rany siączą na prawo i lewo i nie śmiem ukrywać że owe zacięcie bitewne jest silną stroną Paczenki byle by nikt z swoich nie podchodził wówczas zbyt blisko… Jeżeli przejmuje cię stan naszego kompaniona , zapewne i słusznie , pozwól że porozmawiam z doktorem Philippusem może winien on zapisać kozakowi jakie medykamenta na uspokojenie? Choć myślę że wojowniczość kozaka leży bardziej w jego naturze wojownika i przeszkolenia północnych wojaków, niźli w stanie głowy czy też jej niedomaganiu…

Tupik ufał że tą nad rozbudopwaną odpowiedzią nieco uspokoi bretończyka nie bez powodu używał tak rozbudowanego wodosłowia. Miało ono dać wrażenie że powiedział całkiem sporo – choć po prawdzie na zastawione pytanie nie powiedział w zasadzie nic… Czy Jean to łyknął? – Tupikowi pozostawało mieć jedynie nadzieje i przynajmniej unikać odpowiedzi tak długo jak zdoła. Jakiekolwiek wspominanie o demonie czy bliższe opisywanie sprawy nie mogło dać nic dobrego. Dla pewności że rozmowa nie będzie ciągnięta i żeby dać Jeanowi zupełnie co innego do przemyślenia niż dalsze gnębienie Tupika i rozważania na jego temat , podsunął mu całkiem inny orzech do zgryzienia…

- Jednakowoż jedno jedyne jest pewne niczym słońce , a może nawet pewniejsze. Nie chciałbym mieć Semena za wroga…

Brzmiało to na tyle wieloznacznie – jak miało zabrzmieć. Czy Semen jest przyjacielem Tupika a ten właśnie groził Jeanowi poszczuciem kislevity na niego? Czy Tupik boi się Semena na tyle żeby nic ważnego nie powiedzieć? Czy Semen jest realnym zagrożeniem o którym Tupik lojalnie ostrzega rycerza? Mnogość komplikacji ostatniego zdania wprawiła by w zachwyt nie jednego dyplomatę – za którego przynajmniej w jakiejś mierze Tupik uważał Jeana-Gabriela.

Zamierzał oddalić się od rozmówcy gdy tylko ten będzie usatysfakcjonowany odpowiedzią – lub chociaż poruszony na tyle by nie pytać dalej. W podorędziu zawsze miał wymówkę, że woli sprawdzić co z Detlefem , naradzić się z Theo w sprawie Semena i środków uspokajających, wykorzystać okazję że są na terenie…potencjalnego wroga i przyjrzeć się dokładnie wszystkiemu. Wymówek miał cały stos choć wolał ich nie używać bez konieczności, aby nie sprawiać wrażenia że ucieka przed rycerzem.


K100: 97, 76, 63, 91 55

 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 30-05-2022 o 18:00.
Eliasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem