Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2022, 17:26   #2
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 01 - 2519.06.27; agt; wieczór

Miejsce: Nordland; Neues Emskrank; Dzielnica Portowa; koga “Stara Adele”
Czas: 2519.06.27; agt; wieczór
Warunki: ładownia, jasno, ciepło, gwar rozmów; na zewnątrz jasno, sła.wiatr, pogodnie, ciepło



Zbór



Słowa obojga liderów kulty wywołały spore poruszenie. Od dłuższego czasu snuto przypuszczenia, zwłaszcza na zborach, że na coś się zanosi. Ale jednak nie było potwierdzenia od tej najważniejszej dwójki w zborze czyli Mergi i Starszego. Łasica która po tragicznej śmierci Karlika po części przejęła rolę łącznika i koordynatora między nimi a resztą zboru też nic nie wiedziała albo skutecznie udawała, że nic nie wie. Była dość mocno zabiegana bo jak spora część kultu była zbiegami i musiała się ukrywać i najlepiej nie pokazywać w mieście to na nią spadło koordynowanie działań poszczególnych członków rozproszonych po mieście. A jej prawą ręką została jej kamratka Burgund. Więc z tą dwójką pozostali kultyści najczęściej mieli do czynienia gdy chodziło o przekazywanie wieści od szefostwa czy pomiędzy sobą. A ciągle coś załatwiały i w mieście i poza nim. Więc krążyły plotki o tym, że coś się szykuje. Ale co to nie było wiadomo aż do dzisiaj jak oficjalnie Merga i Starszy ogłosili jakby otwarcie nowego rozdziału w działalności kultu. To, że to wyjątkowy zbór świadczyła pełna frekwencja jakiej od dawna nie było. Nawet Silny i Egon wrócili z wygnania bo gdy stopniały śniegi i uruchomiono port Starszy kazał Vasilijowi aby ich przemycił za miasto. A gdy to się stało to Strupas poprowadził ich do jaskini mutantów z jakiej pochodziła Lilly. A tam Kopf i Opal przyjęli ich w gościnę pomni na pomoc żywnościową jaką w zimie zbór Starszego zorganizował w tym głodowym czasie. Więc duet mięśniaków tam właśnie spędzał zwykle ostatnie miesiące późnej jesieni i wczesnego lata. A teraz pierwszy raz od tamtego czasu wrócili do miasta więc młodsi członkowie zboru co zostali zwerbowani już po ich ewakuacji pierwszy raz mogli się z nimi poznać.



https://thumbs.dreamstime.com/b/brav...-179674102.jpg


Rune wydawał się z miejsca znaleźć z nimi wspólny język. Więc siedzieli we czwókę, ta czwarta to była Norma to Axe, wszyscy o wojowniczej naturze i wymieniali się różnymi przygodami, doświadczeniami i plotkami. I tych z dawnych lat, i ostatniego sezonu i tego co kto robił ostatniej zimy no i tego co się działo ostatnie tygodnie w mieście.

W naturalny sposób często wracał temat turnieju rycerskiego jaki miał się wkróce odbyć. Dokładniej to za tydzień, zaraz po rasnoludzkim święcie sagi i dla ludzi to niejako była kontynuacja jaką świętowali corocznym turniejem rycerskim. Cała trójka mężczyzn i norsmeńska wojowniczka była żywo zainteresowana tym turniejem i najchętniej by w nim wystąpiła.

- Nas to nie dopuszczą. Nie jesteśmy szlachetnej krwi, nie mamy pięknej zbroi, rumaka i kopii. To zabawa dla tych paniczyków z dobrymi nazwiskami. - mruknął kwaśno Rune. Pozostali pokiwali głowami zgadzając się z tym wnioskiem.

- Nie można? Dlaczego? U nas wszyscy walczą. Co chcą. Tak wybieramy najlepszych wojowników. - reikspiel Normy od zimy bardzo się poprawił. Mogła już się samodzielnie nim posługiwać. Chociaż nadal mówiła dość prostymi słowami i nie dało się ukryć, że to nie jest jej ojczysty język.

- U was to w tej wiosce może być wszystkich tyle co u nas samej szlachty. To nie ma co porównywać. No ale szkoda. Chętnie dałbym przez łeb jakiemuś paniczykowi, tak na oczach wszystkich. - Silny machnął ręką bo jednak nie uznawał, żeby jakaś wiocha za północnym morzem mogła się równać do ich miasta. To i tutaj jak się zebrała jakaś wioska na wesele czy co to można było spokojnie wszystkich w jednej chacie albo obejściu pomieścić. A miasto to była całkiem inna sprawa. Niemniej żałował, że nie będzie mógł pokazać swoich bojowych możliwości publiczności.

- My to i tak byśmy nie mogli się pokazać na oczy. Dalej za nami wiszą listy gończe. Od razu by nas capnęli. - Egon pokręcił głową na znak, że nawet jakby Norma czy Rune jakimś sposobem zdołali się zapisać na stawanie w szrankach to dla niego i Silnego i tak była to zamknięta furtka. Każdy strażnik by ich z chęcią złapał i odstawił heretyckich buntowników d lochu przed oblicza sprawiedliwości.

- Jakbyśmy mieli jakiegoś patrona to by może w jego barwach moglibyśmy stawać. No wiadomo ani konno ani ze szlachetnie urodzonymi ale może coś by było dla giermków czy zwykłych zbrojnych. Ale jak nie mamy patrona z koneksjami to dupa blada. - Rune znał realia z armii to wiedział jak to działa. No ale tam były inne zasady jak wszyscy należeli do armii. Teraz ten turniej organizowali możni i rycerze więc robili go z myślą o samych sobie a nie pospulstwie które mogło co najwyżej pełnić rolę widowni. I chętnie ją pełniło bo to było nie lada wydarzenie podobne do festynu.

- Może jarl by pomógł. Ona wielka pani. Potężna. Wiele może. Ja też bym chciała walczyć i pokazać co umiem. - Norma odezwała się po chwili zastanowienia. Wiadomo było, że jarlem czyli wodzem, nazywa Froyę van Hansen z którą w ciągu ostatnich miesięcy weszła w niezłą komitywę. Oprócz niej z kultystów jeszcze tylko Pirora miała z nią tak dobre relacje no ale jej jako szlachciance było łatwiej a Norma była tylko zwykłym wojownikiem. Teraz chyba zastanawiała się, czy blondwłosa piękność z zamiłowaniem do męskich rozrywek mogłaby jakoś pomóc w tej sprawie.

Czwórka zbrojnych jaka mniej lub bardziej otwarcie oddała się dominacji Krwawego Boga stanowiła główną siłę uderzeniową zboru. Chociaż nie było do tej pory taiej potrzeby a i tak zwykle dwóch z nich na stałe nie było w mieście a na miejscu Norma i Rune poza zborami rzadko działali razem. W oczywisty jednak sposób byli chętni podążać za śladami Norry. Dysutowali na ten temat całkiem żywo. Myśl, że gdzieś w okolicy mogą być jakieś artefakty pobłogosławione przez ich patrona bardzo im przypadła do serca.

- Ja bym spróbował ze zwierzoludźmi. Jak gadałem z odmieńcami co u nich mieszkamy to tam mówią, że coś tym kopytnym odbija. Rzucają się po całym lesie, polują na wszystko co się rusza. Opal rzucała jakieś wróżby czy co tam. Nie znam się. I coś może być na rzeczy. Ale to trzeba by wkroczyć na ich teren. No my nawet jakbyśmy poszli we czwórkę to może być mało. Może kogoś z tych z jaskini by wziąć do pomocy. Paru co umieją dzidę trzymać w łapach chyba by się znalazło. No ale czy by wystarczyło to nie wiem. - Silny główkował czy to co słyszał od plemienia Kopfa i Opal o ich kopytnych sąsiadów z lasu to może być ten ewfekt krwawego zewu Norry na jaki dzicy zwierzoludzie byli bardziej podatni niż ludzie czy nie. Opis mniej wiecej zgadzał się z tym o czym mówiła Merga jednak trudno było zgadnąć czy to właśnie to. Przecież zwierzoludzie zawsze byli dzicy i polowali na to co się dało.

- E tam, ty to zawsze wszystko tylko na jedno kopyto. Nic tylko pałą, przez łeb i kosa w żebra. Żadnej finezji. - z sąsiedztwa dobiegł ich pełen wyższości głos Łasicy. Nawet ci nowi słyszeli, że ta dwójka nie przepada za sobą. Ale póki na miejscu była tylko niebieskowłosa łotrzyca to wyglądało to na zwykłe plotki. Jednak teraz gdy Silny znów zawitał na “Adele” było to widać prawie od początku, że oboje starają się unikać i nie wchodzić w drogę.

- A ty co? Pewnie byś zaległa na plecach, rozłożyła nogi i czekała aż z tobą skończą. - Silny spojrzał na nią i odezwał się z nieukrywaną pogardą. Zrobiło się jakby ciszej bo po śmierci Karlika to właśnie ta dwójka była najwyżej w hierarchii po Merdze i Starszym. Z czego jak Silnego właściwie non stop nie było to właśnie kultyskta Węża stała się numerem 3 w ich hierarchii. Wcześniej, w zimie, mieli mniej wiecej równą pozycję no ale po tym jak właśnie Łasica najbardziej i najdłużej narażała się w konspiracyjnej robocie w kazamatach to i Merga i Starszy docenili jej poświęcenie i niejako mianowali swoją prawą ręką i wysłanniczką. Co strasznie zirytowało jej głównego oponenta w zborze czyli Silnego właśnie. No ale nawet on nie mógł zaprzeczyć, że właśnie ona siedziała w tych kazamatach najdłużej i nie dało się pomniejszyć jej roli w wydobyciu Mergi, Gretchen i innych z lochów. Nawet jeśli nie zrobiła tego w pojedynkę bo w końcu bezpośrednio czy pośrednio zaangażował się w ten numer cały zbór Starszego.

- Nie no co ty? Masz mnie za jakąś amatorkę? Albo kawałek drewna? Najpierw to są buziaki i robota na klęczkach. A potem to zależy jak się rozwinie sytuacja. No i nie poszłabym tam sama tylko wzięła jakieś fajne koleżanki do wspólnej zabawy. - Łasica odparła z dumną nonszalancją jakby jakaś pani nuczycielka mówiła do małego chłopca pouczając go w oczywistych rzeczach jakie ten przegapił. Wskazała nawet na chociaż część tych fajnych koleżanek jakie siedziały obo niej i te zaśmiały się wesoło na taki pomysł.

- Rżnęłabyś się ze zwierzoludźmi? - Rune mimo wszystko zapytał jakby i z niedowierzaniem i zafascynowaniem jednocześnie. On w końcu nie miał jakichś zatargów z dziewczyną z ferajny i wianuszkiem jej koleżanek to nie był na nią cięty jak Silny.

- No pewnie. Jeszcze tego nie robiłam to jestem ciekawa jakby było. A patrząc jakie Lilly ma talenty w tej materii to mogłoby być całkiem ciekawie. No a jak już byśmy się z nimi zaprzyjaźniły to sami by nas zaprowadzili do siebie i tego co tam mają. No a Lilly umie gadać po ichniemu to można by zapytać co im odbija od paru miesięcy. I by nikogo nie trzeba było zabijać. - łotrzyca mówiła to lekko i wesoło jakby miała własny plan na rozwiązanie zagadkowej nadaktywności zwierzoludzi. Ale przez to trudno było stwierdzić czy mówi to na poważnie czy tak tylko podpuszcza Silnego aby go wkurzyć.

- To jak byśmy miały to robić z nimi to stać lepiej nie. To trzeba się położyć i wypiąć kuperkiem dogóry. To jest uległa postawa samicy do kopulacji. Jak się stoi twarzą w twarz to to jest ostrzeżenie i wyzwanie. Jak się odwraca i ucieka to tchórzostwo i znak do zaczęcia polowania. No a jak się położy i wypnie kuper to znak gotowości do kopulacji. Znaczy jak samica to robi. - Lilly albo wzięła słowa koleżanki na poważnie albo tak chciała pochwalić się swoją znajomością zwyczajów kopytnych. Faktycznie jak się widziało jej kopyta zamiast stóp i zwierzęce łydki porośnięte różowym futrem to można ją było wziąć za kogoś z tego dzikiego plemienia. Chociaż urodziła się jako człowiek w jednej z okolicznych wiosek. I miała na tyle dyskretne te mutacje, że jak założyła długą suknie które przecież były powszechne wśród kobiet i obwiązała czymś swoje kopyta i łydki to właściwie mogła chodzić po mieście jak każda inna mieszczka. I lubiła chodzić po tym mieście i poznawać nowe miejsca i ludzi bo miasto wciąż ją fascynowało.

- Położyć się z kuperkiem do góry? No będę musiała spróbować jak będzie okazja. A na razie to ja bym proponowała się zająć naszą syrenką. Gdzieś tu jest, pewnie gdzieś na Wrakowisku i czeka tam na nas. Może nas zaprowadzić do tej wody i daru od Soren. Jak będziemy mieć coś co sprawia, że ludzie tracą głowę, zrzucają z siebie ubrania i zaczynają się kochać to całe miasto będzie nasze. Wystarczy pozwolić na orgie. Ja bym chętnie wzięła udział w takiej orgii. A tą syrenkę to Joachim spotkał pod koniec zimy więc gdzieś tam jest naprawdę a nie jakieś plotki. - łotrzyca uśmiechnęła się słodko do Lilly na te wieści jakby zakarbowała sobie te informacje w głowie do wykorzystania w przyszłości. Ale wróciła do tego co Merga mówiła o wskazówkach pozostawionych wiernym przez Cztery Siostry. Ona sama była zwolenniczką Węża. Nie było więc dziwne, że ciągnął ją lubieżny zew Soren. A to, że Joachim pod koniec zimy miał nieco niefortunne ale jednak spotkanie z syreną o jakiej krążyło po mieście tyle plotek to chyba wiedzieli wszyscy. No i to był jeden z kluczowych dowodów, że to nie są wyssane z palca plotki tylko ta syrena naprawdę gdzieś tu jest. No i zapewne też jakoś jest związana z zewem Soren. Być może podobnie jak zwierzoludzie inne istoty były bardziej podatne na ten zew sióstr. Tak to rozważał przynajmniej Starszy i Merga.

- Ja spotkałam takiego jednego ostatnio. - na te słowa odezwała się milcząca do tej pory Onyx.



https://i.pinimg.com/564x/b0/8b/65/b...b0f689f960.jpg


- Taki trochę bard a trochę poeta. Artysta. No i potem na zwierzenia mu się zebrało i chyba chciał na mnie zrobić wrażenie. Bo mówił, że znalazł uroczy zakąte nad jakąś zatoczką Salt na południe stąd. No i tam spływało na niego natchnienie. Zwłaszcza w pisaniu ody do miłości. To chyba można by tam pojechać i sprawdzić czy coś jest na rzeczy. Merga mówiła, że to coś może być z wodą związane. Nawet jak nic tam nie ma i tylko mnie bajerował to podobno ładne miejsce. Najwyżej zrobimy sobie jakiś piknik na plaży i jakąś orgię czy co. - młoda, rudowłosa hedonista mówiła z zastanowieniem. Bo chyba wcześniej na słowa owego znajomego nie zwróciła większej uwagi. Pomimo jego starań. Dopiero teraz słowa wyroczni przypomniały jej bo opis brzmiał dość podobnie do tego co opisywała rogata wiedźma.



https://cdnb.artstation.com/p/assets...jpg?1591226328


- E tam! Orgie! Niedorzeczność i stata czasu! - Sigismundus też nie wytrzymał i prychnął pogardliwie. Wydawało się, że młode, zdrowe i pełne życia osoby go irytują. Zwłaszcza jak nie mógł ich poddać swoim eksperymentom. Bo wtedy to młode, zdrowe i pełne życia osoby zwykle stawały się jeszcze bardziej pełne życia. Innego życia. Co niesamowicie go cieszyło i fascynowało gdy mógł obserwować te kolejne etapy jakim jego patron od plag przemieniał zdrowe i żywe czyli nudne ciało w coś o wiele ciekawszego i barwniejszego.

- No… Chyba, że te he he orgie by służyły do rozniesienia błogosławieństwa nowego życia… No to tak, wtedy to tak, to he he tak, mogłyby się przydać takie orgie. - mężczyzna w ozdobnych szatach nagle jakby dostrzegł pewną sprzyjającą okoliczność dla jakich znajdował coś pozytywnego w takich orgiach w jakich lubowały się kultystki Węża. Te spojrzały na niego z niesmakiem bo raczej nie miały ochoty się z nim zadawać i stać się obiektem jego plugawych eksperymentów.

- Mnie się trafił ostatnio ciekawy okaz. Kobieta. Młoda, silna, zdrowa. Chyba ładna. Pewnie by wam się spodobała ale nie, nie, nie dla psa kiełbasa. Ona jest moja. I jest piękna! Ma piękne wrzody i robaki, tak, tak, piękne ma te robaki. Na początku krzyczała i mówiła, że jestem potworem. Ale teraz już nie krzyczy. W ogóle już wiele nie mówi. Jeszcze trochę, jeszcze trochę poczekać i pokocha to wszystko tak samo jak ja. O tak, i teraz ma sny. Sny o jaskini, szczurach smrodzie i robakach. I bagiennej wodzie. To tak, Oster przez nią przemawia, to pewne. Mówi o jaskini, o jaskini w klifie. Tam trzeba szukać. Na wschodzie. Ona jest silna i wytrzymała, wygląda chudo ale może dużo znieść. Myślę, że musiała się zetknąć z jakimś dotykiem Oster wcześniej i ona ją pobłogosłowiła. Bo wszyscy inni umarli od nadmiaru błogosławieństw Ojczulka a ona jeszcze nie. I pochodzi ze wschodu, wschodniego wybrzeża, tam trzeba szukać tej jaskini. Na pewno tam jest dar od Oster. Weźmiemy ją na smycz i niech nas prowadzi. Niech jej sny nas prowadzą. Tak wam mówię trzeba he he zrobić a nie jaieś orgie i zabijanie, to dziecinada, trzeba działać pełnoskalowo. Jeden dar od Oster i to miasto padnie w krwawych biegunkach i plwocinach dając początek nowemu życiu. - Sigismundus zaśmiał się chrapliwie na koniec a cały czas mówił szybko i jednym ciągiem jak jakiś nawiedzony kaznodzieja. I głosił swoje poglądy z całą mocą i pewnością siebie. To też do pewnego stopnia zazębiało się z tym co Merga mówiła o darze od Oster bo właśnie chodziło o jakąś stojącą wodę i jaskinie. Może to to samo o czym mówił szalony medyk i aptekarz? Nie wiadomo.

- Jesteś ohydny. - mężczyzna w gustownym kubraku z modnymi, bufiastymi rękawami rzucił do kolegi ze zboru obdarzając go niechętnym spojrzeniem.




https://www.nicepng.com/png/full/116...d-merchant.png


- Jakbyście użyli logiki i połączyli fakty w logiczną całość to wskazówka rzucana przez Vestę jest oczywista. - Tobias był zapewne jednym z najlepiej wykształconcyh członków kultu. Był też guwernantem i nauczycielem pociech tych których było na to stać. Często wiec zdradzał takie profesorkie zapędy co nawet na zborze wiele osób drażniło. Ale chyba trudno było mu nie okazać swojej wyższości intelekturalnej nad innymi.

- Jakie fakty? - zapytała Łasica starając się zachować neutralny ton. Na to pytanie Tobias widocznie czekał bo uśmiechnął się z wyższością gotów udzielić swojego wykładu.

- To oczywiste. Pamiętacie te dziwne zdarzenia z ostatniej zimy jakie miały miejsce gdy przenoszono jakiś tajemniczy ładunek do Akademii Morskiej? Komuś ponoć nawet eksplodowała głowa. To przecież oczywista wskazówka, że mamy do czynienia z czymś nadnaturalnym. Możliwe, że magicznym. A czyją domeną jest magia? Więc myślę, że właśnie w trzewiach Akademii powinniśmy szukać daru od Vesty. Nawet taka prosta dziewczyna jak ty powinna to dostrzec i przyznać mi rację. - dodał z nieukrywaną wyższością jaką odczuwał wobec niepiśmiennej dziewczyny z ferajny jaką była niebieskowłosa łotrzyca. I sądząc po jej mocno zaciśniętych ustach raczej nie zarobił w jej oczach plusa takim stylem wypowiedzi.

Dyskusja rozgorzała na dobre bo wyglądało na to, że w sprawie Sióstr każde stronnictwo parło ku swojej patronce aby to właśnie tym poszukiwaniom nadać priorytet. A raczej zbór chociaż znacznie powiększył się liczebnie podczas ostatniego roku to jednak nie miał sił aby aż tak się rozczłonkować i wysłać w miasto a nawet poza miasto kilka grup poszukiwawczych. Jasne było, że trzeba na coś się zdecydować i od czegoś zacząć. Ostateczny głos pewnie mieli Merga i Starszy ale ci na razie nie ingerowali w dyskusję czekając co się z tego żywiołowego kotła wyklaruje.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem