06-06-2022, 09:28
|
#106 |
| Sobota, 16 lipca 1920, Arkham, Posiadłość Flanaghana
Trzy huki. Jak się okazało pierwszy musiał oznaczać trzaskanie drzwiami, a dwa kolejne to wystrzały policjanta z pistoletu. Ryan rzucił się do drzwi waląc w nie i coś niewyraźnie wrzeszcząc, ale O'Reilly nie odpowiadał. Co tam się wydarzyło? Czyżby to nie funkcjonariusz strzelał, ale ktoś do niego? Mimowolnie cofnąłem się na schodach, to chyba był ten moment, gdy chciałem powiedzieć Flanaghanowi, aby się wycofać. Pójść na komisariat i poprosić o wsparcie. Z tej myśli wyrwały mnie odgłosy wydobywające się z biblioteki. Jeżeli szybko nie uciekniemy z budynku możemy być odcięci… o ile już nie jesteśmy, ktoś może czaić się na zewnątrz.
W tym momencie usłyszałem też krzyki Ryana.
- James, coś złapało Seana! Jakieś zwierzę, ogromne!
Zwierzę? Skąd by się wzięło zwierzę w domu i to na piętrze? Zapewne to musiał być człowiek, albo kilku, a wyobraźnia przyjaciela oraz mrok spłakały mu figle. Nie zmienia to jednak faktu, że jesteśmy w pułapce, a przydałoby się jak najszybciej wydostać.
- Ryan, w bibliotece ktoś jest, słyszałem jakieś dźwięki. Pewnie weszli przez tę szybę - Odpowiedziałem cofając się na górę - Ryan, powiedz mi, że masz jakieś zapasowe wyjście z piętra? Obawiam się, że ktoś może czekać też na zewnątrz. |
| |