Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2022, 07:03   #287
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Carsten nie był zadowolony z przebiegu starcia. Owszem trafił groźnego rycerza, lecz nie sprawiło to, że jego prześladowca wyraźnie stracił siły. Nadal parł do przodu widać owładnięty żądzą odzyskania swej własności, tak jak wieszczyła to Vivian. Ochroniarz był wewnętrznie rozdarty między dalszą walką, a ryzykiem utraty tajemniczego amuletu. Zapalczywość Bertranda nie pomagała wcale w podjęciu decyzji. Ten awanturniczy kawaler miał zdecydowanie więcej odwagi niż rozsądku. A Carsten poznał zbyt wielu takich śmiałków, kończących przedwcześnie swe szalone żywoty w mniej lub bardziej chwalebny sposób.

Upiorny wróg okryty imponującą zbroją raził ich potępionym wzrokiem, a oczy zza zasłony hełmu rozgorzały mu bardziej, kiedy spojrzał na wisior oplatający przegub Eisena. To ostatecznie przekonało mężnego zazwyczaj Sylvańczyka do wyboru niełatwej drogi.

- On chce mnie, a właściwie tego, Bertrandzie! - podniósł wysoko rękę ze zwisającym medalionem. - To jest klucz do powstrzymania jego armii. Muszę odnaleźć Rojo! Zajmij tego piekielnika jak długo zdołasz...

Wodząc mieczem postąpił do tyłu, aby to szlachcic był bliżej przeciwnika i dał mu możliwość odstąpienia od pojedynku i dalsze poszukiwanie Rojo. Bezsensowna śmierć tylko zniweczyłaby cały wcześniejszy wysiłek. Nie godził się z tym, choć wiedział, że w oczach Bretończyka będzie to wyglądało na ucieczkę i dowód tchórzostwa. Przyświecał mu jednak wyższy cel, w postaci ocalenia całego obozu, a nie wątpliwego honoru...
 
Deszatie jest offline