Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2022, 15:48   #127
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Zmiana celów.....? Inny rodzaj zwycięstwa...?

Kurator znalazł się ponad poziomem chmur. Z dołu, co widziała tylko pilotka z kokpitu, rozpościerały się wysokie budynki Coronet, niektóre drapacze chmur przebijały mleczny osad, wyrastając jak chwalebne pomniki rozwoju cywilizacji. Grube prostopadłościany masowych bloków i wysokie, ostre jak igła biurowce. Radar pokazywał, że policyjne śmigacze są daleko za nimi i powoli gubią ich ślad- a ślad był tylko wizualny. Lyda włączyła maskowanie elektroniczne. Gdyby tylko mogli opchnąć bojowiec. W sumie wartość łupu i sprzedanie Kuratora, dały by całej drużynie sumkę podobną do tej jaką obiecał im Porucznik Khalido. Przemytniczka była uczciwa, jeśli można tak było o niej powiedzieć. W całej swojej karierze nigdy nie zbiła nikomu noża w plecy, więc kredyty zostałyby podzielone po równo.


Lyn, już kierowała się do portu systemowego bojowca, wyjmując kabel ze swoich bionicznych rąk, ale ruda powstrzymała ją gestem dłoni, tak samo zaraz potem krzycząc do Allcaxa, który stał już przy działku czekając do otworzenie włazu na burcie.

-Zgubiliśmy psiarnię, wątpię by udało Ci się zmienić lasery na działka jonowe... znaczy nigdy nie słyszałam o takiej sztuczne, ale wierzę Ci Indygo.- powiedziała spokojnie i miło kobieta.- Egde, Emmy uciekliśmy! Już nie będzie przewracania w żołądku i ścisku w płucach!

W tym samym momencie Alex Horus, zwymiotował zagłodzoną zawartością żołądka, rzadka żółć wyleciała mu na czarne spodnie. Egde znajdując się blisko również poczuł mdłości, ale skupił się, marząc by napić się wody, kiedy torsje stały się silne. Johny zapikał radośnie, a Emrei zajął się badaniem czynności życiowych drużyny, łącznie z Horusem. Jego zaawansowane sensory biomonitorujące, nie wykryły żadnych niebezpiecznych oznak w drużynie. Wręcz przeciwnie puls Lydy był spokojniejszy niż zwykle, jakby zagrożenie sprawiało jej przyjemność. Tylko ich poszukiwany, zrujnowany przemytnik miał arytmię spowodowaną odwodnieniem, zmęczeniem i stresem.

-Jeśli wylądujemy w bezpiecznym miejscu organiki sugeruję nawodnienie dla każdego z Was, jak również podpięcie pod kroplówki istotę Alex Horus.

-...dzięki.- wymamrotał powoli mężczyzna, suchymi ustami, które były pęknięte i opuchnięte od pieści w większości już martwych członków Smoggersów.

Lyn usiadła na fotelu drugiego pilota i zapięła pasy. To samo zrobił weteran w przedziale dla piechoty. Choć jak najdalej od woni rzygowin.

-Teraz będzie już gładko i bez szarżowania. Wyląduje na jakiejś niezaludnionej, kamiennej plaży z dala od ruchu powietrznego i nielicznych surferów. Choć czy ja wiem, czy ktoś jeszcze to robi na Corelli...- powiedziała, jakby w zamyśleniu do siebie.




***


Zgodnie z obietnicą wylądowali na pokrytej szarymi kamieniami plaży. Kurator usiadł łagodnie, jak ptak, który po polowaniu bezpiecznie siada na gałęzi drzewa. Kapitan już wezwała Gwiezdną Kotkę swoim persokomem i fregata autonomicznie miała dolecieć do ich pozycji za czterdzieści minut. Ruda wolała, by statek wyglądający na Imperialny sprawiał jak najmniej podejrzeń i leciał zgodnie z zasadami ruchu powietrznego, przy okazji w trybie maskowania elektronicznego. Wszyscy odpięli pasy i wyszli przez boczny ruch. Egde ucieszył się czując jak nadwyrężone nogi wreszcie dotykają twardego podłoża. Nie miał takich powietrznych akcji od dobrych paru lat, a tu przynajmniej nieba nie przecinały wiązki dział przeciwlotniczych i nie było ogólnego chaosu walki. Poczuł się wyjątkowo stary, tęskniąc za młodością, którą zobaczył kiedy obie kobiety wyskoczyły z gracją na plażę. Emrei chwycił Horusa i ku zaskoczeniu innych, nie pytając o zdanie jak mają to droidy w zwyczaju chwycił wycieńczonego mężczyznę na ramiona i skierował się do oceanu w odpływie, lekko kuśtykając, by umyć oraz orzeźwić Horusa w słonej wodzie, przy okazji dezynfekując pomniejsze zranienia.

-Co robimy? Ten szef, którego rozpruła Lyn.- powiedziała to ściskając hakerkę pod ramię i ciesząc się wspólną wygraną.- Mówił, że torba ma ogólną wartość 650 patyków. To mnóstwo jeśli nie kłamał. Znam od kroci paserów, jak możecie się domyślać. Może nawet tu na planecie, ale minęło wiele lat, więc wolała bym upłynnić łup, gdzie indziej. Zresztą...

Wskazała palcem spoczywającego Kuratora, dając wszystkim do zrozumienia i kątem oka patrząc jak z oddali Horus, krzyczy obmyty chłodną morską wodą, za sprawą odruchów empatii medyka polowego.

-Ta zabawka jest droga, ale nie może latać w próżni. Szkoda ją porzucić.. Za torbę i bojowca dostaniemy, więcej niż za odnalezienie Vintorii. Khalido nie ma takiej reputacji, by nie wykonanym zleceniem zmarnować naszą. Nie wystawia nosa z Myrro i głownie zarabia na turystach. To pieprzony plażowicz.

-A Horus?- spytała Indygo.

-Szkoda mi go. Może nie jest tęgi na umyśle, ale to zapewne niezły przemytnik. Rzucimy mu z dwieście kredytów i gdzieś zostawimy, jeśli nie jest umierający i poradzi sobie na mieście.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 07-06-2022 o 15:53.
Pinn jest offline