Ojciec Eda patrzył na swojego syna. Najpewniej chciał mu coś powiedzieć, ale ten nawet po zdjęciu obroży był bardzo senny. Praktycznie zasnął na stojąco, podtrzymywany z jednej strony przez Mephista, z drugiej zaś przez Dianę.
- Eh, potem... - westchnął Ted, po czym przeniósł wzrok z syna na dziewczynę - Diano - zaczął - nawet nie wiesz, jak bardzo pragnę Cię przeprosić. Tego wszystkiego dałoby się uniknąć, gdyby nie ordynarne zachowanie mojego syna. Nawet nie wiesz, jak mi strasznie przykro i mogę sobie tylko wyobrazić, co musiałaś przejść przez niego. A jesteś przecież kobietą! Damą! Arystokratką! - kontynuował - Naprawdę, nigdy prawdziwy superbohater nie powinien komuś takiemu sprawić tyle problemów. O Boże, co sobie musisz myśleć o naszej rodzinie! Taki wstyd! Wybacz mi proszę, moja droga - zaczął przepraszać za swoje dziecko.