Aż pożałował, że jest taka prędka pietrucha z niego, bo fajny cyc i tył hehe, mu mignął na korytarzu jak drzwi zamykał. Potem jednak przyszło też pożałować za to jak to rozmarzył o tych górkach i dolinach, bo znalazł się w jakimś ogrodzie i wdepnął w kij wie jakie mrowisko czy coś i coś brzęczeć zaczęło, a co gorsza też gryzło i kąsało. Kacperkowi już jednak nie takie tango przyszło niekiedy pogrywać. Ruszył tak ja zawsze na wroga z wrzaskiem, furią i oddaniem dla Pogoni. Naprzód i ani kroku w tył bo nie był żadnym pizdrykiem, a przy okazji z bólu i gniewu demolował otoczenia jak i starał się strzepnąć, rozgnieść, zabić zgnieść to całe tałatajstwo, a ławeczka przy okazji sru poleciała, kwiatki podeptano, a donice rozbito. No i taka ala szarżą zaczęła się przygoda Pietruchy w tym domu, a raczej gruntowany remont tego domostwa w jego wykonaniu, a na pewno tego pomieszczenia, bo gotów był przysłowiowo drzwi wyjebać i okno wstawić, byle stąd zwiać i rozpieprzyć jak najwięcej tego czarnego cholerstwa.