Sytuacja była fatalna, zawalisko prawdopodobnie pogrzebało część drużyny. Mógł mieć tylko nadzieję, że komuś udało się wycofać i przeżyć. Bez odpowiednich narzędzi i wystarczającej ilości rąk do pracy, ciężko byłoby się przebić z powrotem. Zdawało się, że zostali we dwójkę przeciwko wrogiemu obozowisku mongreli.
- Poczekajmy aż podejdą. Jeśli zaczną iść po posiłki, zaatakujemy ich od tyłu. – Wyszeptał męzczyzna naciągając kuszę. Nie był najlepszym strzelcem, ale bełt w płuca na początek walki mógł całkowicie zmienić jej wynik.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |