Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2022, 19:04   #98
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Przeszukiwanie skrzyń nie było tak owocne jak to sobie wyobrażała. Sama duperele, mało warte, a dużo ważące, wbrew temu co mówił konduktor. Szczęście jednak się do niej uśmiechnęło. Traciła już nadzieję, że trafi się jej coś bardziej wartościowego, aż w końcu znalazła małą skrzynię, której zawartość także obstawiała na coś słabego, ale okazało się, że w środku są małe latarki i to w ilości sześciu sztuk. Od razu przeniosła ją do swoich rzeczy. Jedna postanowiła sobie zostawić, na resztę może uda jej się znaleźć kupców.

Nie mając zamiaru dalej zajmować się skrzyniami sama, bo w zasadzie nawet nie było na to czasu poszła po pomoc. Jakie było jej zdziwienie, że jedynym który zaoferował się, aby przyjść jej z pomocą był James, którego defaqto o pomoc nie prosiła. Nie miała jednak zamiaru mu zabraniać. Skoro sam chciał, zamierzała przyjąć pomoc mimo dalszego braku sympatii spowodowanej przez jego ostatnie poczynania i zachowanie.

Inne towary nie były wiele warte, ale obecnie nie mieli co wybrzydzać. Szanse na obrabowanie docelowego pociągu zmniejszały się z godziny na godzinę, więc wszelkie możliwe towary, które łatwo będzie sprzedać należało ze sobą zabrać. Najciekawsze dla niej wydały się worki kawy i beczki piwa, chociaż te drugie mogły nie przetrwać do końca podróży.

Kapelusz! Jej był już stary i potargany. Wymieniła więc sobie na nowy, taki jaki tylko chciała. Wybór był spory. Wzieła też drugi, bo czemu nie? Po wszystkim miała zamiar powiedzieć innym o znalezisku, może niezbyt bogatym, ale cieszącym oko i wtedy usłyszała cztery strzały. Wybiegła szybko z wagonu z rewolwerem w dłoni myśląc, że to czerwonoskórzy atakują, ale jak bardzo była w błędzie. Jedynym Indianinem był Wesa wyprowadzającym konie z wagonu wraz z Johnem.

Zobaczyła obraz dwóch trupów, a cała otoczka dużo mówiła o tym co się tutaj wydarzyło. Oppenheimer z zakrwawionym nożem w ręku patrzący mordeczo w stronę Melody, z której rewolweru ulatywał dym. Przez chwilę miała ochotę wycelować w dziewczynę, nie zrobiła jednak tego. Przez chwilę miała ochotę rzucić się na nią, tego też nie uczyniła. Spojrzała ponownie w stronę mężczyzn. Maszynista jej praktycznie nie obchodził. Jeden epizod, na który w sumie wielkiego wpływu nie miała, ale "palacz"... tutaj było coś więcej. Niepotrzebnie zrobiła coś, czego nie robiła od dawna. Otworzyła miejsca, które dawno skamieniało, a ona głupia myślała, że może tym razem coś się wydarzy. Naiwna, nawet po tym jak ją traktował, jak ignorował dalej coś czuła. Teraz jednak okazało się, że łudziła się na próżno, a miejsce które ożywało ponownie stało się twarde jak i zimne jak lód. Co było powodem nagłej zmiany, że pozwoliła sobie na odrobinę uczucia zamiast samą prokreację? Czyżby to była właśnie ona? Rozmowy z nią? Przebywanie w jej towarzystwie? Dziewczyny, która powinna być już na drugiej stronie, ale oszukała śmierć. Coś w niej było, czego nie mogła pojąć. Działa tak, że nie mogła zrozumieć.

Wróciła do wagonu nie komentując tego co się wydarzyło i obojętna na wszystko dalej przeszukiwała z Jamesem to, czego jeszcze nie sprawdzili. Trafili na gitarę. Brzdęknęła na niej głośno, tak że uszy więdły. Odłożyła ją do rzeczy do zabrania. Nie miała pojęcia, czy jest coś warte, ale może ktoś z obecnych umie coś grać? Czasem dobra muzyka przy ognisku potrafi działać więcej niż beczka piwa stojąca przy instrumencie.

***

Koń był oporządzony. Robiła to jeszcze w drodze na pociąg, a także w samym pociągu. Koń, jedyna istota, której mogła tak naprawdę zaufać, która jej nie zdradzi. Dbała więc o niego tak jak się tylko dało, więc teraz nie musiała tracić na to czasu. Najpierw załadowała zdobyczne rzeczy na wolnego konia należącego niegdyś do Gato. Gdy osiedlała swojego wierzchowca i załadowała swoje osobiste rzeczy, wskoczyła na niego i stuknęła piętami o boki i wysunęła się na prowadzenie, po czym mocno zwolniła, aby nie oddalić się zbytnio od ogarniającej się reszty koło pociągu. Przynajmniej na razie jechała z przodu. Obecnie nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Musiała ochłonąć.
 
Elenorsar jest offline