Skrzydło służby w pałacyku Metterichów
Sierżant Knappe podniósł z kamiennej posadzki należący do jednego z martwych żołdaków miecz o prostej obosiecznej klindze i pozbawionym ozdób jelcu. Na obliczu strażnika dróg pojawiła się posępna determinacja, ale spod tej maski przenikała chwilami nieokiełznana wściekłość.
Olivia nie przeoczyła faktu, że ów gniew zaczął się nasilać u sierżanta po zajrzeniu do sąsiedniego pokoju, w którym leżały na łóżkach nieruchome ciała dwóch zamordowanych podstępnie wieśniaków z Sindelfingen.
- Jeśli czarodziej jest w podziemiach, baron i jego zausznik też - wycedził przez zaciśnięte zęby Knappe - Tam ich wszystkich niechybnie najdziemy. I czymkolwiek jest ten rytuał, z błogosławieństwem Sigmara przerwiemy go, a zbrodzieniom wymierzymy karę.
Panna Hochberg nie przypominała sobie, aby sierżant drogowej straży wywarł na niej wcześniej równie zdecydowane wrażenie. Owszem, w nocy na leśnej przesiece bił się z wilkami jak reszta, ale później, po spotkaniu szlachciców i trafieniu pod dach dworku wyglądał raczej na zagubionego i nie potrafiącego podjąć żadnej twardej decyzji - aż do teraz. Brutalny wstrząs, jakim była napaść gospodarzy na gości wyrwała cesarskiego podoficera w jednej chwili z marazmu.
Wtedy zgromadzeni przy zakneblowanym więźniu ludzie usłyszeli słowa Franza Mauera, który w międzyczasie całkiem sprytnie przyodział się w elementy stroju jednego z zasieczonych skrytobójców.
- Ktoś zamordował zbrojnych na warcie? - spytał z niedowierzaniem sierżant - Zabił i pozostawił pod murem tak, aby wyglądało, że wciąż żyją? Czy to wasza robota, psi synu?!
Potrząśnięty za rękaw jeniec pokręcił gwałtownie głową, zaczął wydawać z siebie głuche pomruki. A bladość na jego twarzy nakazywała podejrzewać, że odkrycie Franza było zaskoczeniem również dla żołdaka.
- Więc jest tu ktoś jeszcze - sierżant zawiesił znacząco głos - Ten dworek w głuszy to istne siedlisko plugawych dusz i mrocznych mocy, oby nas Młotodzierżca od nich uchronił. A co z elfem, panienko Hochberg?
- Nie wiem, gdzie zniknął - wzruszyła ramionami Olivia - Wszystko wskazuje na to, że ocalił mi życie uśmiercając w korytarzu człowieka, który miał mnie zasztyletować w łóżku. Przykrył ciało swoim płaszczem i zniknął nawet mnie nie budząc. W drodze do podziemi nigdzie nie natrafiłam na jego ślad.
- Miejmy przeto nadzieję, że nadal żyje - kiwnął głową Knappe - Ja już rzekłem, że winniśmy przerwać ten rytuał, ale rzeknijcie, czyście przy mnie. Jeśli lęk wam nie pozwala, nie będę was przymuszał, możecie spróbować przedostać się i stajni i ukraść konie. Co rzekniecie?