Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2022, 22:35   #46
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Ostatecznie stanęło na tym, że gobliny miały ruszyć razem z nowo uformowaną drużyną.
— Phi, jak sobie chcecie — stwierdziła z udawaną obojętnością półelfka. — Ja im nie dam złamanego miedziaka. I niech lepiej nie wchodzą mi w drogę.

Trakt wiodący do twierdzy wydawał się dość prosty, acz ewidentnie nie był uczęszczany. Bez względu na to czy ktoś ją słuchał, czy nie, Lavena przez całą wędrówkę dworowała sobie z lokalnych zabobonów odnośnie ich celu podróży, roztaczała też świetlistą wizję swych przyszłych dokonań, w kontekście swoich przeszłych, jak podkreśliła – równie wybitnych. Rozważała też jak wielkie skarby uda jej się zdobyć. A także narzekała na nędzną jakość bruku, który utrudniał jej poruszanie z racji, że byłą użytkowniczką wysokiego obuwia na obcasie. Kierowana mieszaniną przezorności i egoizmu podążała mniej więcej w środku grupy, by w razie napaści z dowolnej strony nie przyjmować na siebie pierwszego ataku.

Bełkotliwa opowieść Ficko na temat Czarciego Wzgórza, strasznie uboga w pożyteczne informacje, przyprawiała czarownicę o mimowolne zgrzytanie zębów. Gdzieś w połowie całkiem straciła cierpliwość z powodu jego nieskładnej paplaniny i irytujących dygresji, więc machnęła ostentacyjnie ręką i zajęła się czymś o wiele ciekawszym. Słuchaniem własnego głosu. Nie umknęło jej jednakoż wracające co i raz spojrzenie zamaskowanego goblinoida. „Po jego zachowaniu wnioskuję, że stwór nigdy wcześniej nie miał do czynienia z jednostką tak nadzwyczajną! Pewnie nawet nie pojmuje swym ptasim móżdżkiem, jaki zaszczyt go kopnął!”


Kiedy Da'naei ujawniła się monumentalna sylwetka nagryzionej zębem czasu i zarośniętej dziką roślinnością warownej twierdzy nie wydawała się być pod dużym wrażeniem.
— Toporne i niezbyt gustowne. Ewidentnie brakowało tu kobiecej ręki. Tak czy inaczej, obdaruje to miejsce moim przywilejem i podbije je!
Z pewnością entuzjazmu jej nie brakowało. I tylko jej głos, nie licząc sporadycznych odgłosów natury, przebijał się przez panującą wokoło grobową ciszę.

Młódka pozwoliła sobie obejrzeć z grubsza obiekt, zanim stanęła w obozie rozbitym przez barbarzyńską kochanicę orkowego prymitywa. Na pytanie Godo odpowiedziała w swoim stylu.
— Hm. A nad czym tu dumać? W końcu to zwykła ruina. A w środku pewnie nie ma nic szczególnego. Najwyżej kołacze się tam nieco potworzego i ludzkiego motłochu. Tak czy inaczej, plan jest taki, że wdzieramy się do środka. Kto wie, może znajdziemy tam jakiś ukryty skarbiec Piekielnych Rycerzy? Jeśli tak, to najwyższy czas obrabować ich ze wszystkich skarbów!
Później poruszony został temat wizyty u pobliskiego plemienia ciemnozielonoskórych, ale Lavena była kategorycznie przeciwna odwiedzinom w takim miejscu. W razie konieczności gotowa była mianować na emisariusza drużyny Gobelina. Zwłaszcza jeśli obiecałby sławić jej czyny i przymioty ducha oraz ciała. Nie zamierzała zaszczycać potworów swoją obecnością, ale nie miałaby nic przeciwko, jeśli zaczęłyby ją czcić.


Ostatecznie stanęło na tym, że wszyscy udadzą się od razu do twierdzy. Czemu wiśniowowłosa była wielce rada. Mieli skorzystać ze zbadanego przez mieszkające w okolicy gobliny południowego wejścia. To było nader rozsądne, bo jeśli w środku były jakieś pułapki, to gobliny pewnie rozbroiły je swoimi ciałami. Po drodze dostrzegła pozostałości ich starego obozu. „Co za bajzel. Gdzie ich godność?” pomyślała, po czym złapała się oczywistym potknięciu „Ach, tak! Takie stwory zwyczajnie jej nie posiadają!”.

Po przedarciu się przez dzikie róże i wysoką trawę wkroczyła do sporej z sali treningowej. Obejrzała pomieszczenie, po czym trąciła palcem jedną z pobliskich kukieł do ćwiczeń.
— Równie żywa i rozmowna jak typowy rycerz piekieł. Widać, niewiele się tu zmieniło od czasu ich bytności.
Osobliwe malunki i ozdoby na innych zrzuciła na karb prostackich wygłupów odwiedzających to miejsce goblinów.
— Miejmy się na baczności — ostrzegła kompanów. — W pobliżu jest komnata przywołań. I tylko Calistria wie, czy nie czai się tam jakiś diabeł. Pomnijcie me słowa sprzed podróży.
Zerknięcie do kuchni nastawiło ją nieco sceptycznie co do możliwości znalezienia cennych łupów w warowni. Wyglądało na to, że miejsce doszczętnie splądrowano. A przynajmniej wierzchnie warstwy. Pozostało jej jedynie liczyć na trudnodostępne i zamknięte miejsca. Tam mogły kryć się jakieś skarby.

Z rozmyślań wyrwał ją Godo, który otworzył drzwi do komnaty przywołań i ukazał oczom wszystkich scenę walki grupy diabłów z rycerzem piekieł. Przez moment półelfka chciała przetrzeć oczy, wyglądało to bowiem jak scena z przeszłości, jako że żaden z kombatantów nie miał raczej prawa znajdować się obecnie w dawno opuszczonej twierdzy. I to jednocześnie. Raptem jednak pozbierała się i wykluczyła tę nadzwyczajną ewentualność. Szybkim okiem oceniła, z czym ma do czynienia.
— Uch! To coś wygląda jak znalezisko w krasnoludzkim wychodku! Niewątpliwie lemur.
Do tego spostrzegła chochliki. O obu rodzajach czartów pozwoliła sobie przypomnieć, ile się dało. Co tylko wprawiło ją w złość. Istoty te bowiem były odporne na uderzenia drobnej broni i całkiem niewrażliwe na ogień. Czyli nie mogła uczynić im żadnej szkody! Na jej nieszczęście, walka była nieunikniona.

— Dziękuję za wyjaśnienie Alaku. Tłumaczyłam im to już wcześniej, ale nawet nie raczyli słuchać — powiedziała obruszona czarownica gdy rycerz piekieł wyjaśnił, skąd mogły wziąć się tutaj diabły. Jednocześnie przybrała zamkniętą postawę i tupnęła demonstracyjnie nogą. Nie znosiła jak ją ignorowano.
Kiedy poruszono kwestię tego czy zająć się rannymi, czy ruszać dalej, dość dobitnie wyraziła swą opinię w tej kwestii.
— A dlaczegóż to mielibyśmy nagle zaprzestać zwiedzania? Nie, to chyba oczywiste, że nie potrzebuję pomocy... — zadrwiła jadowicie.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 12-06-2022 o 22:48.
Alex Tyler jest offline