Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2007, 17:23   #25
Panda
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Las, polana.

Obóz
Gdy na polanie zjawiają się mężczyźni Elfka Almena wzięła sprawy w swoje ręce. Z łuczniczki, wojowniczki Światła zmieniła się w Dyplomatę.

-Słuchaj, panie sexowny z łukiem! – zawołała ironicznie. – Wszyscy staramy się jakoś przeżyć, a takie napady, jak ten, który nam zafundowaliście, nie sprzyjają temu zbytnio. Jeśli chcecie zarobić, możecie iść z nami, jako nasi ochroniarze, a nie wrogowie! – zaproponowała wesoło- Słuchajcie, wyruszamy na wyprawę, mamy coś zdobyć dla bardzo bogatego jegomościa, który hojnie nas za to wynagrodzi – mówiła dalej do zbójów. – Jeśli chcecie moje złoto, musicie wziąć je sobie z mojego trupa, bo nie poddam się niegodziwym łotrom bez walki! Jeśli zaś macie trochę rozumu w głowach, chodźcie z nami, a za ochronę dla nas nasz zleceniodawca wynagrodzi was bardzo hojnie! Przez cały rok możecie urządzać na tym zadupiu ryzykowane napady, a i tak nie uzbieracie tyle złota, ile dałby wam nasz pan! Spróbujcie znów zarobić uczciwą pracą, a nie pożałujecie! Przecież kiedyś potrafiliście, wy, wasi rodzice, dziadowie, pradzia...!

Mężczyzna spojrzał na Elfkę przyjaznym wzrokiem i uśmiechnął się. Teraz "Mr*Seksi" był bardziej seksi. () Już miał coś powiedzieć ale odezwała się Siviee.

-Nie mam złota
. - powiedziała wzruszając ramionami - Chcecie - szukajcie. - ruchem głowy wskazała białego nieprzytroczonego konika i spokojnie podgryzającego trawę - Wydaje mi się jednak, że twym miłym paniom przyda się lepsza ochrona w podroży. A skoro wam potrzebne jest złoto, to gdy dotrzemy do domu tej oto hardej damy, niecały dzień drogi stąd - wskazała na Almenę - jaj mąż zapłaci panom za ochronę swej ukochanej zdecydowanie więcej niż warta jest jej biżuteria.


Siwiejący staruszek spojrzał na "Mr*Seksownego" a ten kiwną głową w stronę konia. Mężczyzna zrobił może dwa kroki gdy łucznik buchnął śmiechem.

-Przepraszam Anno, nie wytrzymałem!
-A idź Ty... A tak ciekawie Ci szło!- zza krzaków, dokładnie z tego miejsca, z którego wyszła grupa wyszedł Jonasz z skwaszoną miną.
-Wybacz przyjacielu, już nie mogłem.- poklepał go po ramieniu - Mam na imię Jacob.- ruszył w kierunku grupy.
-Thomas Cię przysłał?- spytała Anna.
-A no, posłał nas za Wami, spotkaliśmy młodego w lesie jak...- nie dokończył bo blondyn strzelił go w łeb.
-...Polowałem...- powiedział oburzony.
-A niech Ci będzie.- Jacob pokazał swoje białe zęby w szerokim uśmiechu- Gdzie Alan?

Jak na zawołanie z krzaków, po drugiej stronie polany, wyszedł chłopak z Elfką. Szli powoli, niespiesząc się. Byli mokrzy... No, może lekko wilgotni.

-Ach, przepraszamy że tak długo. Widzę, że i Jacob się zjawił.- powiedział, gdy już stanęli przed Wami.
-Oj, a Ty jak zwykle w towarzystwie kobiet. Witaj!- uśmiechnął się Mr*Seksi.
-A Ty mi zazdrościsz!- powiedział, pomagając Elfce wsiąść na konia.

Wszyscy się zebrali i powoli, tak by mężczyźni nadążyli, jechali traktem.
-Ah, gdzie moja kultura! To jest...- Jacob wskazał na mężczyznę z blizną na poliku-... Artur, jest niemową, stracił język. Vincent to ten miły, siwiejący pan. Romualda poznacie z daleka. Stracił oko w jednej z barowych bitek... Niemiła sprawa... Jeden z elfów wyjął mu je widelcem...- skrzywił się.

Grupa jechała dalej, zaczęło zmierzchać. Dobrze, że chłopcy Jacoba mieli pochodnie! Było ciepło, lecz raz po raz wiał zimny, jesienny wiatr.

-Może chce ktoś ciepły płaszcz?- spytał się Jonasz, sięgając do juków.

Nie zdążył rozdać płaszczy gdy jego koń stanął dęba a młodzieniec wylądował na twardej ziemi. Wszyscy na raz spojrzeli przed siebie. Na trakcie stał wielki niedźwiedź! Jedno co przykuło wzrok podróżnych to to, że zwierzę miało metalową obrożę? Do tego czegoś przyczepiony był wielki, gruby łańcuch, który niknął gdzieś w krzakach.

-Boże!- wykrzyknęła Anna, gdy coś świsnęło przed jej głową -Gobliny i ich zwierzątko domowe!- wydarła się zeskakując z konia.

Kobieta miała rację. Z krzaków wyszło może 6 małych, zielonych stworków. Dwa z łukami, jeden z łańcuchem, który trzymał niedźwiedzia, trzech z małymi, kijami z metalowymi kolcami.

Zielony pokurcz, który trzymał zwierzaka wydał z siebie jakiś pisk. Niedźwiedź jak poparzony ruszył w kierunku drużyny. Gobliny zaczęły rechotać.
 
Panda jest offline