Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-09-2007, 21:12   #21
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Alexia

Chłopak przyglądał się, jak dziewczyna zaczęła się modlić. Z lekkim uśmiechem słuchał jej słów. Gdy dziewczyna weszła do wody, on cofnął się wchodząc głębiej.

- Gorzej jak ukradną mi szaty - zaśmiała się
- Nie chciałabym stracić swojego uniformu.
-Oddam Ci moje.- odpowiedział uśmiechając się przyjaźnie.

- Zimno mi - powiedziała niczym oburzony dzieciak i klęknęła z radością w strumyki, zakrywając wodą swoje krągłe piersi, swoje nagie ciało.
-Chodź głębiej.- powiedział uradowany - Te jeziorko jest niezwykłe.Niedaleko są dwa źródełka. Jedno gorące jak diabli, drugie zaś zimne jak lód. Mieszają się, dla tego ta woda jest taka przyjemna. Zimą pięknie paruje!!- zachwycał się, stojąc po szyję w wodzie-Co chcesz teraz robić?- spytał.

Obóz

- Więc...? – zagadnęła nieśmiało Almena Annę. – Czego żądacie w zamian za pomoc dla mnie? Będziecie w stanie przywrócić do życia kogoś zamordowanego?
-Alemno, ta grupa ma pomóc Thomasowi, mojemu zleceniodawcy, odnaleźć miecz. Jeśli mu pomożesz, wynagrodzi Ci to. Thomas... ah, za kilka dni sama z nim porozmawiasz.- uśmiechnęła się przyjaźnie, chyba pierwszy raz?

-Jak daleką drogę mamy jeszcze przed sobą? - zwróciła się do Anny, wąchając roztarty w dłoni kwiat rumianu.

Dziewczyna spojrzała na Siviee, jej uśmiechnięta twarz zmieniła wyraz. Teraz dziewczyna wyglądała jak jakiś wielki, znany filozof. Czoło zmarszczone, oczy przymrużone, wpatrujące się tępo w gałąź jakiegoś drzewa.

-Tydzień, może dwa. Zależy od pogody. Ah...- pukła się w głowę -Po drodze zatrzymamy się w wiosce, kupicie sobie jakieś kożuchy! Zapomniałam Wam powiedzieć, że jedziemy w góry!

Słońce było już wysoko, a nawet powoli schodziło ze swojego tronu. Za dwie, może trzy godziny będzie zachodzić...

-Już późno, gdzie ten Alan?!- dziewczyna zaczęła rozglądać się nerwowo.

Nagle, z krzaków po drugiej stronie traktu wyszło trzech mężczyzn. Byli identycznie ubrani. Stare, znoszone skórznie i spodnie, ciemnobrązowe. Mężczyźni byli prawie tego samego wzrostu. Różnili się jedynie twarzami. Jeden był bez oka i z szczęką, chyba przestawioną. Widocznie wpakował się w niezłe tarapaty i dostał porządnie po skórze. Teraz chyba ma żal do całego świata.Drugi, stary i siwy. Wyglądał na emerytowanego wojownika. Widać to było w jego chodzie.Trzeci z blizną na policzku, młody brunet z kitką.

Mężczyźni przekroczyli trakt i weszli już na polane. Po chwili zatrzymali się stając jednakowo. Ręce założyli na biodra. Za nimi, z krzaków wyszedł mężczyzna z łukiem.



-Witam. Przepraszamy, że nachodzimy, niestety świat i władza, która rządzi tym państwem nas do tego zmusiła... Oddajcie nam złoto i inne kosztowności a pójdziemy sobie i już nas nie zobaczycie.- powiedział, a mężczyźni jak na rozkaz wyciągnęli miecze do połowy z pochwy, by zademonstrować swą siłę.
 
Panda jest offline  
Stary 04-09-2007, 10:18   #22
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Almena słuchała słów Anny ze zdumieniem.
„Thomas... co za Thomas...?!”
”Kolejny nawiedzony staruszek;3 A-a! Widzisz?! Każą ci szukać jakiegoś miecza! Wezmą miecz, dadzą ci złoto, i każą się wynosić, yhymmm;3”
- Ale czy ten Thomas potrafi ożywić nieżyjących?! – dopytywała się z rozpacza Almena, gdyż nie otrzymała odpowiedzi na to najważniejsze pytanie. – Nie potrzebuję pieniędzy ani zaszczytów, nie chcę ich...! – dodała smutnie. – Chcę tylko spełnić swoją obietnicę; nie zostawię kogoś mi bliskiego, póki mogę o niego walczyć!

Kożuchy. Góry. Fajnie, lubię góry. Lubię też kożuchy XD

Pojawiło się trzech przyjemniaczków. Hm. Fle. Fuj. Ten bez oka, ten pocięty. Feh.
Za nimi, z krzaków wyszedł mężczyzna z łukiem.
No!
„Ten jest...sexi! OO’
„Almena... Nadal próbujesz wzbudzić we mnie zazdrośc, nawet po mojej śmierci?!;3 Jak ta pokraczna, nieogolona wywłoka z krzywymi nogami ma być sexi?! Gdzie podział się twój bystry elficki wzrok, hm?;3 Poza tym on ma broń i raczej zamierza jej użyć w śmiercionośnych celach”
- Witam. Przepraszamy, że nachodzimy, niestety świat i władza, która rządzi tym państwem nas do tego zmusiła...
„Jest całkiem słodki!
„Będzie jeszcze słodszy, jeśli cię zaraz zgwałci a potem poderznie ci gardło?!”
„Mówię tylko, że czuję, iż kiedyś był dobrym człowiekiem!...”
„Był. Każdy kiedyś był dobrym człowiekiem, na przykład w łonie matki. A teraz rusz swój zgrabny tyłek, i do dzieła, zanim ci go skopią!”
„Jest ich czterech a nas... ee...?” – rozejrzała się bezradnie.
„Cztery baby” – wspomógł mnie głos kochanka.
„Gdzie się podział ten dziad, Alan?! Dziadów nigdy nie ma, kiedy czeka męska robota!XD”

Almena wstała i chwyciła słój łuk.
- Słuchaj, panie sexowny z łukiem! – zawołała ironicznie. – Wszyscy staramy się jakoś przeżyć, a takie napady, jak ten, który nam zafundowaliście, nie sprzyjają temu zbytnio. Jeśli chcecie zarobić, możecie iść z nami, jako nasi ochroniarze, a nie wrogowie! – zaproponowała wesoło.
„Jesteś szalona, Almena”.
„Skoro ten cały Thomas ma złota jak lodu, a nie przysłał nam eskorty, niech płaci tym dziadom! Jeśli poddamy się i oddamy im złoto, i tak zapewne nas zgwałcą i pozabijają. Jeśli pójdą z nami, tym lepiej. Najwyżej jakoś się ich pozbędziemy po drodze. Jeśli chcą walczyć, trudno, będę walczyła. Ale... on jest sexiiii!.... XD”
„Jesteś... szalona...”
- Słuchajcie, wyruszamy na wyprawę, mamy coś zdobyć dla bardzo bogatego jegomościa, który hojnie nas za to wynagrodzi – mówiła dalej Almena do zbójów. – Jeśli chcecie moje złoto, musicie wziąć je sobie z mojego trupa, bo nie poddam się niegodziwym łotrom bez walki! Jeśli zaś macie trochę rozumu w głowach, chodźcie z nami, a za ochronę dla nas nasz zleceniodawca wynagrodzi was bardzo hojnie! Przez cały rok możecie urządzać na tym zadupiu ryzykowane napady, a i tak nie uzbieracie tyle złota, ile dałby wam nasz pan! Spróbujcie znów zarobić uczciwą pracą, a nie pożałujecie! Przecież kiedyś potrafiliście, wy, wasi rodzice, dziadowie, pradzia...!
„Almena... starczy... -_-#”
- Ekhym Więc? – zerknęła wyczekująco na zbójów.
Jeśli zaatakują, zagwizda, dając Elseviorwi, ogierowi znak, aby kopnął znienacka pana sexownego, by ten nie mógł strzelić z łuku. [i żeby potem koń wycofał się nieco w gąszcz lasu i był bezpieczny poza zasiegiem łotrów] Potem zaś błyskawicznie Almena wystrzeli z łuku do pana sexownego, celując w ramię, aby uniemożliwić mu dalszą walkę, i wskoczy po gałęziach gdzieś na drzewo, żeby z bezpiecznej wysokości strzelać do panów z mieczami. XD
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 07-09-2007, 22:54   #23
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Siviee wstała spokojnie wciskając dłonie w kieszenie spodni, tuż pod wierzchnią tuniką.

-Nie mam złota. - powiedziała wzruszając ramionami. Patrzyła na nich uważnie - Chcecie - szukajcie. - ruchem głowy wskazała białego nieprzytroczonego konika i spokojnie podgryzającego trawę - Wydaje mi się jednak, że twym miłym paniom przyda się lepsza ochrona w podroży. A skoro wam potrzebne jest złoto, to gdy dotrzemy do domu tej oto hardej damy, niecały dzień drogi stąd - wskazała na Almenę - jaj mąż zapłaci panom za ochronę swej ukochanej zdecydowanie więcej niż warta jest jej biżuteria.

Kciukami zahaczyła dwa noże. Gotowe do użycia.

"Czterech." - stwierdziła w myślach - "Jeden zacznie przeszukiwać juki, wtedy zajmę się cudakiem z łukiem. Zostanie dwóch."

Przyglądała się poszukując broni u pozostałych trzech mężczyzn.
"Cokolwiek, co na moment osłabi ich koncentrację. JEdna chwila zastanowienia nad propozycją... Almena, tylko nic nie pieprznij. Milcz kobieto." - klęła w myślach.
 

Ostatnio edytowane przez Wernachien : 07-09-2007 o 23:07.
Wernachien jest offline  
Stary 08-09-2007, 19:52   #24
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Siviee najwyraźniej popiera mój plan zwerbowania miłych panów jako ochroniarzy. Po jej minie poznaję jednak, że coś knuje i planuje atak. Żal mi trochę pana sexi z łukiem.
„Gdyby był brzydki jak zad ogolonej owcy, czy pryszczaty jak plecy trola, też byś go żałowała z takim entuzjazmem?;3” – dopytywał się głos mojego kochanka.
„Słuchaj, wszystko ma swój sens. To, że jest przystojny, wynika z tego, iż miałam zastanowić się głębiej nad unicestwieniem go i dać mu drugą szansę na normalne życie!
„To twoje Światło ma poprzewracane w logice! – załamał się. – Ja uważam, że on najpierw był przystojny, a ty potem się nad nim zlitowałaś, nie zaś, że urodził się przystojniakiem tylko po to, abyś dwadzieścia trzy lata później mogła uznać go za sex bombę i go podrywać w imię sprawiedliwości...!
„Nie, nie; związek przyczynowo-skutkowy między jego sexapilem a moją litością jest tutaj bardzo wyraźnie zarysowany i jednoznaczy! Jego urodziwość, nadana mu przez Światło, jest wynikiem tego, iż Światło pragnie dać mu drugą szansę i...”
„Słuchaj, ta baba zaraz podstępnie wbije mu sztylet między żebra, i na tym skoczy się ten cyrk.”
„Dałam mu szansę. Jeśli z niej skorzysta...”
„Ta baba zaraz podstępnie wbije mu sztylet między żebra;3 Przecież nie zaatakuje go teraz, poczeka, aż facet zgłupieje i straci czujność, zaślepiony marzeniami o fortunie”
„No dobra... nie wiem co robić;( Przyznaję się.”
„Nie ocalisz ich wszystkich, Almena! Może po prostu wskakuj na ten tutaj Quercus robur...”
„To jest Fagus sylvatica -_-“
“Szczegóły;3 Po prostu wskakuj na gałąź, i tyle. Nie wiesz co robić – nie rób nic.”
„Zwariowałeś?! Nie mogę po prostu patrzeć jak będą się mordować!”
„Tak, ale nie chcesz też zamordować pana sexi;3”
„Nie rozumiesz. Jeśli zgodzą się nas eskortować, fajnie. Jeśli nie i zaatakują – strzała w łapkę pana z lukiem, hop na gałąź, Elsevir na ratunek, strzały dla reszty panów. Taki był plan. I nadal jest.”
„A Siviee o tym wie?;3 Ona chyba ma własny plan”.
„Nikt nie mówił, że łatwo być wojownikiem Światła w dzisiejszych czasach!... -_-„ – pomyślałam z bólem.

Nic jednak nie powiedziawszy, czekałam na reakcję pana z łukiem i jego towarzyszów.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 11-09-2007, 17:23   #25
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Las, polana.

Obóz
Gdy na polanie zjawiają się mężczyźni Elfka Almena wzięła sprawy w swoje ręce. Z łuczniczki, wojowniczki Światła zmieniła się w Dyplomatę.

-Słuchaj, panie sexowny z łukiem! – zawołała ironicznie. – Wszyscy staramy się jakoś przeżyć, a takie napady, jak ten, który nam zafundowaliście, nie sprzyjają temu zbytnio. Jeśli chcecie zarobić, możecie iść z nami, jako nasi ochroniarze, a nie wrogowie! – zaproponowała wesoło- Słuchajcie, wyruszamy na wyprawę, mamy coś zdobyć dla bardzo bogatego jegomościa, który hojnie nas za to wynagrodzi – mówiła dalej do zbójów. – Jeśli chcecie moje złoto, musicie wziąć je sobie z mojego trupa, bo nie poddam się niegodziwym łotrom bez walki! Jeśli zaś macie trochę rozumu w głowach, chodźcie z nami, a za ochronę dla nas nasz zleceniodawca wynagrodzi was bardzo hojnie! Przez cały rok możecie urządzać na tym zadupiu ryzykowane napady, a i tak nie uzbieracie tyle złota, ile dałby wam nasz pan! Spróbujcie znów zarobić uczciwą pracą, a nie pożałujecie! Przecież kiedyś potrafiliście, wy, wasi rodzice, dziadowie, pradzia...!

Mężczyzna spojrzał na Elfkę przyjaznym wzrokiem i uśmiechnął się. Teraz "Mr*Seksi" był bardziej seksi. () Już miał coś powiedzieć ale odezwała się Siviee.

-Nie mam złota
. - powiedziała wzruszając ramionami - Chcecie - szukajcie. - ruchem głowy wskazała białego nieprzytroczonego konika i spokojnie podgryzającego trawę - Wydaje mi się jednak, że twym miłym paniom przyda się lepsza ochrona w podroży. A skoro wam potrzebne jest złoto, to gdy dotrzemy do domu tej oto hardej damy, niecały dzień drogi stąd - wskazała na Almenę - jaj mąż zapłaci panom za ochronę swej ukochanej zdecydowanie więcej niż warta jest jej biżuteria.


Siwiejący staruszek spojrzał na "Mr*Seksownego" a ten kiwną głową w stronę konia. Mężczyzna zrobił może dwa kroki gdy łucznik buchnął śmiechem.

-Przepraszam Anno, nie wytrzymałem!
-A idź Ty... A tak ciekawie Ci szło!- zza krzaków, dokładnie z tego miejsca, z którego wyszła grupa wyszedł Jonasz z skwaszoną miną.
-Wybacz przyjacielu, już nie mogłem.- poklepał go po ramieniu - Mam na imię Jacob.- ruszył w kierunku grupy.
-Thomas Cię przysłał?- spytała Anna.
-A no, posłał nas za Wami, spotkaliśmy młodego w lesie jak...- nie dokończył bo blondyn strzelił go w łeb.
-...Polowałem...- powiedział oburzony.
-A niech Ci będzie.- Jacob pokazał swoje białe zęby w szerokim uśmiechu- Gdzie Alan?

Jak na zawołanie z krzaków, po drugiej stronie polany, wyszedł chłopak z Elfką. Szli powoli, niespiesząc się. Byli mokrzy... No, może lekko wilgotni.

-Ach, przepraszamy że tak długo. Widzę, że i Jacob się zjawił.- powiedział, gdy już stanęli przed Wami.
-Oj, a Ty jak zwykle w towarzystwie kobiet. Witaj!- uśmiechnął się Mr*Seksi.
-A Ty mi zazdrościsz!- powiedział, pomagając Elfce wsiąść na konia.

Wszyscy się zebrali i powoli, tak by mężczyźni nadążyli, jechali traktem.
-Ah, gdzie moja kultura! To jest...- Jacob wskazał na mężczyznę z blizną na poliku-... Artur, jest niemową, stracił język. Vincent to ten miły, siwiejący pan. Romualda poznacie z daleka. Stracił oko w jednej z barowych bitek... Niemiła sprawa... Jeden z elfów wyjął mu je widelcem...- skrzywił się.

Grupa jechała dalej, zaczęło zmierzchać. Dobrze, że chłopcy Jacoba mieli pochodnie! Było ciepło, lecz raz po raz wiał zimny, jesienny wiatr.

-Może chce ktoś ciepły płaszcz?- spytał się Jonasz, sięgając do juków.

Nie zdążył rozdać płaszczy gdy jego koń stanął dęba a młodzieniec wylądował na twardej ziemi. Wszyscy na raz spojrzeli przed siebie. Na trakcie stał wielki niedźwiedź! Jedno co przykuło wzrok podróżnych to to, że zwierzę miało metalową obrożę? Do tego czegoś przyczepiony był wielki, gruby łańcuch, który niknął gdzieś w krzakach.

-Boże!- wykrzyknęła Anna, gdy coś świsnęło przed jej głową -Gobliny i ich zwierzątko domowe!- wydarła się zeskakując z konia.

Kobieta miała rację. Z krzaków wyszło może 6 małych, zielonych stworków. Dwa z łukami, jeden z łańcuchem, który trzymał niedźwiedzia, trzech z małymi, kijami z metalowymi kolcami.

Zielony pokurcz, który trzymał zwierzaka wydał z siebie jakiś pisk. Niedźwiedź jak poparzony ruszył w kierunku drużyny. Gobliny zaczęły rechotać.
 
Panda jest offline  
Stary 11-09-2007, 20:41   #26
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
"Cholera by ich wzięła!" - zaklęła w myślach Siviee rozluźniając spięte mięśnie i zdejmując ręce z noży - "Żarty sobie urządzają kretyni.... Ja tu, na wszystkie świętości, właśnie mogłam któregoś niechcący zaszlachtować!"

Zacisnęła zęby i rzuciła Mr*Sexi spojrzenie pełne irytacji, badawcze, świdrujące do głębi. Splunęła na ziemię i spokojnie poszła do swojej Zjawy nie zwracając uwagi na głupie uprzejmości jakie właśnie wymieniała grupa przyjemniaczków z Anną i resztą grupy.

"Pan Seksowny" - zachichotała w myślach i uśmiechnęła szelmowsko - "Ha! Dobra ta mała!"

Wsiadła na konia tak sprawnie jak tylko dała radę, by nie okazać własnego nieobycia i potłuczonego tyłka. Gdy tylko wszyscy ruszyli zrównała swojego konia z Almeną i powiedziała:
-Mam nadzieję, że rozumiesz powody, dla których posłużyłam się Twoim koniem w rozmowie z Przyjemniaczkami. - uśmiechnęła się łagodnie i nieco przepraszająco - Mojego konia dosięgliby bez trudu, a i z pewnością nie uwierzyliby w to, że jestem żoną bogatego mężczyzny! - zaśmiała się w dziwny, nieco histeryczny sposób i spojrzała pytająco na śliczną elfkę.
 
Wernachien jest offline  
Stary 12-09-2007, 18:13   #27
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
„HAH! mówiłam ci!...”
„No dobra, dobra, raz na milion lat pokraczny nieogolony bandyta napadający w ciemnym lesie na kobiety okazuje się być niewinnym żartownisiem, i akurat ty na takiego trafiłaś – zapewne, powiesz, za sprawą łaski Światla,hm?;3”
„A żebyś wiedział
Almena była pełna ulgi. Żart średnio udany, co prawda, biorąc pod uwagę, że miała to być poważna wyprawa, aczkolwiek wszystko dobrze się skończyło i to było najważniejsze.
- NO WIECIE CO...?! – jęknęła głośno, jakby z zażenowaniem, ale zaśmiała się, rozbawiona.
Podeszła do pana sexi, Jacoba, zdaje się.
- Almena – przedstawiła się, uśmiechając się do niego przyjazno-zalotnie i idąc za ciosem podając mu bezpardonowo swoją dłoń do całowania.
„A jeśli ma opryszczkę?!XD Nie wygląda na kogoś kto przejmuje się higieną...” – zachichotał głos mojego kapłanka.
- Rozumiem, że to nie był tylko beztroski żarcik, ale i swego rodzaju sprawdzian – uśmiechnęła się Almena. – Następnym razem jednak uważaj, proszę, Jacobie. Na szczęście, zawahałam się przed wypuszczeniem strzały...
„Otępiona zapachem twoich skarpet!
- ...otę... oczarowana twoim...
„Wielkim... łukiem!XD” – podjudzał z ubawem głos.
- ...uroczym uśmiechem – Almena mrugnęła do Jacoba. – Widać nie bez powodu zostałeś nim obdarzony, Panie.

Almena trzymała się teraz blisko „pana sexi J”.
„Mamy tyle wspólnego...!XD”
„Łuki. Tylko to, Almena. Dobrze, przyznaję, denerwuje mnie, kiedy podrywasz innych, jestem zazdrosny, zgorzkniały, zezłoszczony. Przestaniesz?”.
„Dopiero zaczynam!;3”
„To zemsta za tą pijaną kelnerkę, której pomogłem wstać, po tym, jak się wywaliła na środku karczmy?XD”
„Ty ją DOTYKAŁEŚ!>_<”
„Jak miałem pomóc jej wstać nie dotykając jej?!;( Przysięgam, ja tylko pomogłem jej wstać! Mam świadków eee miałem -_-‘ Wszyscy zginęli w tej bijatyce, która się rozpętała po tym, jak zrobiłaś mi awanturę, i paru podpitych kolesi stwierdziło, że cię zaczepiam wbrew twojej woli i postanowili zabawić się w bohaterów”.
„Bez obaw, pan sexi J to tylko mój znajomy;3”
„Ehe;3”
„Prawie go nie znam!XD”
„Wszystkie tak mówią XD Ale oboje macie ŁUKI! Przypadek, hm?!?!?!?;3”

„Będę was obserwował...!”

No to ruszamy dalej.

Tymczasem, zagadała mnie Siviee. No! Wreszcie ktoś się do mnie przyjaźnie odezwał!
- Nie ma sprawy, twój plan był dobry i z pewnością wypaliłby, gdyby pan sexi J okazał się jednak zbirem – odwzajemniłam uśmiech, kątem oka zerkając ulotnie na Jacoba.
- ...i z pewnością nie uwierzyliby w to, że jestem żoną bogatego mężczyzny!
- Największe bogactwo jakie mamy, i jakiego nikt nam nie ukradnie, mamy w swojej duszy!
„Głębokie;3”
„Zamknij się XD”

Zjawiła się naraz grupka zielonych farfocli z niedźwiedziem na łańcuchy. Almena wybałuszyła oczy.
„Matko, jak takie knypy kontrolują to zwierzę?!”
„O, ci już nie są sexi?;3 Nie poprosisz ich o eskortę, od razu wymordujesz?;3”
Kiedy niedźwiedź zaczął szarżować, Almena wyciągnęła zabraniająco rozłożoną dłoń przed siebie.
- Cavalletto, assieme loro ammazzare sormontare! – zakrzyknęłam.
W końcu jestem elfką. Może dogadam się jakoś z tym zwierzakiem...?
„Stój, razem pokonajmy tych, którzy cię gnębią”.
Jeśli to nie poskutkuje, celuję z łuku między oczy niedźwiedzia i strzelam.
- Sexi Dżej, bierz ich przywódcę! – krzyknęłam.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 20-09-2007, 15:47   #28
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Trakt, Drużyna atakowana przez Niedźwiedzia i Gobliny.

- Cavalletto, assieme loro ammazzare sormontare!

Niedźwiedź zatrzymał się i przystanął na tylnych łapach.

Spojrzał na Elfkę i powoli opadł na przednie kończyny. Chyba się posłuchał, chyba... Po chwili jednak goblin pociąga za łańcuch i znów zaczyna skrzeczeć na co zwierzę wydaje przeraźliwy ryk i znów rzuca się na drużynę.

Na drodze pędzącego zwierzaka stoi Almena, która dobywa łuku i mierzy w stworzenie celując mu między oczy. Brzdęk cięciwy, świst lecącej strzały i ryk wściekłości tak jak i bólu stworzenia. Strzała utkwiła po samą lotkę w prawym "barku" niedźwiedzia. Widocznie zwierzak zrobił jakiś unik i strzała przeszyła mu bark a nie głowę tak, jak to było w planach dziewczyny.

Niedźwiedziowi podwinęła się prawa przednia łapa i upadł pyskiem na trakt. Pędził tak szybko, że siła rozpędu przepchnęła go jakieś dwa metry dalej i zatrzymał się tuż przed Elfką. Gobliny widząc, że ich najsilniejszy sprzymierzeniec leży na ziemi i mruczy zaćmiony bólem zaczęły pierzchać.

- Sexi Dżej, bierz ich przywódcę! - Krzyknęła Almena.

Jacob szybko dobył luku i wystrzelił strzałę w zielonego stworka, który trzymał łańcuch. Strzała ze świstem przeleciała dystans dzielący strzelca i jego ofiarę, wbijając się na końcu w okolicę krzyża goblina, który padł na ziemię.
Romuald, Artur i Vincent szybko skoczyli do tej marnej istoty i wystawili ku niemu miecze. Jacob spokojnym krokiem ruszył do swojej ofiary uradowany swoim celnym strzałem.

-Gadaj! Co Was tu sprowadza?! - spytał dość zdenerwowanym tonem "jeńca"

Na twarzy goblina pojawił się szelmowski uśmiech. Chciał chyba plunąć w twarz Jacobowi ale sam opluł się swoją zieloną krwią. Zarechotał, kasłając przy tym.

-A co Cię... to obchodzi, człowieku? Jesteś jedynie... marną istotą, która... i tak zginie! - odpowiedział, krztusząc się i spluwając zielonkawą mazią.
-Łżesz! Gadaj a skrócę twe męki! - wydarł się mężczyzna.

Goblin uśmiechnął się wrednie. Jacob nie wytrzymał. Wyrwał miecz z ręki Vincenta i odciął głowę zielonemu pokurczowi. Głowa poturlała się kawałek a na ustach goblina nadal malował się ten wredny uśmieszek.

-Możemy iść...- powiedział wycierając miecz o szmatę, w którą był odziany goblin.
-A co z niedźwiedziem?- spytała Anna.

Zwierzak leżał tak, jak upadł. Co jakiś czas jęcząc z bólu, o ile to można było nazwać jękiem.
 
Panda jest offline  
Stary 20-09-2007, 16:08   #29
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Szlag by trafił, niewinne zwierzę muszę ranić, Światło przebacz...

Ranny niedźwiedź padł na drogę. No i dobrze, leż tam, nie ruszaj się...

Sexi Dżej trafił zielonego knypa. Bosko. Wreszcie jakiś przydatny chłop pod ręką! Reszta zaś, idioci skończeni, zamiast ścigać resztę tałatajstwa wymachując mieczami i wydając dzikie wrzaski [naprawdę, wierzę, że tylko to potrafią...] rzucili się tak zwaną kupą na jednego ledwo żywego goblina.

- Odejdźcie lepiej łamagi, nim zrobi wam krzywdę – westchnęłam z dezaprobatą. – Świetny strzał, Dżej! – poklepałam Jacoba po ramieniu uśmiechając się do niego. – Dobrze wiedzieć, że KTOŚ tu potrafi walczyć...

Podeszłam tymczasem do rannego niedźwiedzia, który pomrukiwał z bólu.
- Are kna, are kna, eleni va sorewa Almena thien! – rzekłam uspokajająco.
Podeszłam do niego powoli, mając nadzieję, że rozumie moje dobre intencje. Zanurzyłam dłoń w gęstym futrze, chwytając za strzałę.
„Milo było cię znać, Almena...”
„Zamknij się, nababrałam, to teraz muszę posprzątać”
- Bądź dzielny ^^’’’ – poprosiłam niedźwiedzia i szybkim ruchem wyjęłam strzałę, natychmiast przykładając do rany mały opatrunek z leczniczych ziółek.
Mam nadzieję, że miś da się opatrzyć.

- Gadaj! Co Was tu sprowadza?! – Dżej wypytywał tymczasem goblina.
- A co Cię... to obchodzi, człowieku? Jesteś jedynie... marną istotą, która... i tak zginie!
„Bosko to brzmi w splamionych krwią ustach konającego zielonego knypa, prawda?” – stwierdził mój kochaś.
„Prawda” – przyznałam w myślach.
Sexi Dżej skrócił knypa o głowę [czyli w sumie nic z kurdupla prawie nie zostałoXD]
„Łe no;( A tak fajnie dławił się krwią!....”
„Prawda... znaczy tfu; znajdź sobie inną rozrywkę, sadysto!” -_-
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 21-09-2007, 17:45   #30
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Wszystko stało się błyskawicznie. Tu gobliny, tu my. Tam niedźwiedź, tu strzała, już wypuszczona, już pędząca. Siviee nawet nie sięgnęła po broń. Biorąc pod uwagę okoliczności w jakich zjawili się ich poprzedni towarzysze, gobliny mogły się okazać kolejnymi miłymi gośćmi jedynie udającymi leśnych zbójów.

Miała tego dosyć...

Mężczyźni szybko rozprawili się z zielonymi - to dobrze. W końcu ją wynajęto do konkretnej pracy, a za ochronę jakoś nikt jeszcze nie zapłacił. Ziewnęła i ruszyła wolno w stronę Anny. Przyglądała się uważnie ludziom wokół.

"Almena ma rację - coś jest w tym facecie... seksownego. Może to te umięśnione ramiona łucznika...?" - na moment rozmarzyła się i z uwielbieniem patrzyła na mężczyznę gnębiącego ocalałego goblina.
Ocalałby nie pożył jednak za długo.

"Ohhh kobieto! Co ty wygadujesz najlepszego...?" - skarciła sie w myślach.

-Anno? Jak daleko do celu naszej podroży? Jeśli co 300m będą nas zaskakiwać na zmianę Twoim przyjaciele i rozbójnicy, to dzisiaj ktoś całkiem niewinny może stracić głowę!

Była rozdrażniona - bolał ją tyłek a w dodatku ktoś chwilę temu miał ją ochotę najpierw okraść a potem zaszlachtować w mało przyjemny sposób. Jej usta wykrzywiły sie brzydko na wspomnienie ostatniego spotkania z goblinami - głowy ludzi porozwieszane na drzewach, zakrwawiona trawa, kruki wydziobujące oczy...

... więc?! - zapytała zniecierpliwiona.
 
Wernachien jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172