Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2022, 22:29   #138
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
In This Moment

Uporczywie milczący, co niepodobna, ani w sytuacji, a i raczej z temperamentu, Leo ważył wciąż słowa czarownika, opinie kompanów, a przede wszystkim tajemnice, których stawał się powiernikiem. Sekrety coraz bardziej niewygodne i na tyle uciążliwe, że musiał dać ujście choć kilku. Niemniej, zazwyczaj mało powściągliwy koniuszy Lotara, uczył się prędko dworskich manier karmiących się niedopowiedzianym, oszczędzał sądy i opinie. Nawet nie zauważył, że zaczynał się tym mimowolnie pysznić, traktując niesamowity zbieg okoliczności i brawurę, za błyskotliwy strat kariery.

Na słowa Corrado, wydające się podsumowaniem spotkania wreszcie się podniósł. Za ciałem ożyły oczy i wróciła mimika, obdzierając oblicze z maski obojętności.

- Masz Panie kogoś szczególnie na myśli?
- Taki as wywiadu powinien się zorientować - odparował zdecydowanie rycerz, nie szczędząc żartu.

Przełknąwszy delikatną ironię, Fretka podążył za wychodzącymi.

- Pani - przeciągnął, by złowić na moment jej spojrzenie - Będę czekał instrukcji jak kazałeś w sekretarzyku Malwy. Dziękuję za wyróżnienie - znów mieszanka pokory i buty, wydawałoby się niemożliwa. Lady nie odpowiedziała. Leonidas liczył na Jej ciekawość, rachował nonszalancję, własny urok i odwagę. Rycerz obdarzył go na pożegnanie uniesioną brwią. znów nie widomo podziwy, czy niedowierzania w skalę naiwności.

Wrócił do towarzyszy, jakoś dziwnie pobudzony. Pośpiesznie przygotowywał swój dobytek do przeprowadzki. Eliksiry ciążyły w kieszeniach długiego do kolan wełnianego kubraka, który dostał od Alfreda.

- Nie wiem kto przeholował, czy my z brawurą, czy Pani Henrietta z ciężarem zadania. Nie rozumiem co stało się tam zaraz przed konfrontacją - starannie dobierał słowa - Później sami wiecie. Wiem, powinno wcześniej. - wzdrygnął się na wspomnienie obecności - Powinienem - poprawił się - Może wtedy Bedhoff... Nie wiemy gdzie zniknął Hans. Wybaczcie zajmę się przeprowadzką z sekretarzyka na trzecim piętrze. Będę tam czekał na Lady.

Bezceremonialnie wciągnął do komnaty jakiegoś młodzika z korytarza i nakazał dostarczyć świeże ubrania od Lotara, pachnidła i pudry. Wcisnął młodemu srebrnika. Chwilę potem dwie kobiety przyszły posprzątać, Fretka zmusił je by pomogły chorym dostać się z dobytkiem do komnat, które mieli objąć, sam zaś udał się na trzecie piętro do sekretarzyka Malvy. Starych pomieszczeń nieopodal ogrodu zimowego, a znajdujących się wystarczająco blisko komnat Lady Henrrietty.

Nie zdziwił się bardzo, kiedy napotkał tam Lotara. Widać już wystrojonego na bal. Szczególnie nie zdziwił, bo woń jego perfum wyczuł na długo zanim go ujrzał.

- A cóż ty tu robisz? - powitał przyjaciela
- A co ty? Wysyłasz zamówienie na surdut i bryczesy jak do krawca, a jestem twym seniorem. Kiedy to ci się tak w głowie pomieszało, w lesie, obozie, czy już jak wróciłeś, a zapomniałbym o koniokradztwie. Opanuj się Leo! - przyjaciel okazał gniew, znów zdusił głos do szeptu - bo pociągniesz na dno nas obu, a tego ci nie daruję .
- Wybacz tę bezceremonialną prośbę. Czas nagli, chwila ucieka. Ja i towarzysze zostaliśmy bez stosownego odzienia. Ledwo nie zginęliśmy. Bądź kumpel.
- Czego mi nie mówisz? - oburzył się Lotar
- W zasadzie to wiele, jeśli mi pomożesz to zdradzę ci takie sekrety, że ci w obcasy pójdzie, tylko wtedy ja cię zabije jak je zdradzisz. - brudny żart - A jak z dziewczynami, urobisz wcześniej niż ja?
- Pojebany jesteś, że jeszcze ktoś o tym pamięta
- Ja pamiętam. Ktoś idzie. Przyjacielu moja fortuna przy twojej, proszę zostaw mnie.
- Odrzucasz mnie, masz nowe namiętności - parował panicz
- Przestań, powiedziałem wytłumaczę. Idź!

Długo przyszło czekać młodzikowi na spełnienie pragnienia, kilka razy wchodziła jakąś służka, czasem pytając, czy czegoś nie trzeba, odmówił. Czas oczywiście się dłużył i Leonidasowi wydawało się, że uczta dawno się rozpoczęła. Niespokojny zaczął przeszukiwać niewielkie pomieszczenie, niewielkie jak na skalę zamkowych salonów. W oszklonym półkolistym wykurzy sekretarzyk do czytania, prostopadle do wejścia naprzeciwko okna dwa regały zapełnione księgami pospolitymi i materiałami o których dawno wszyscy zapomnieli. Perły, kruki białe, ale nie miał na nie czasu mieszaniec, ani się w nich rozumiał, jak tylko upewnił się, że nie jest obserwowany utkwił wzrok w jednej z mikstur. Uprzednio wykonał na kartce bazgroło, w istocie wyraził wiatry eteru. Z pietyzmem poskładał smrody i symfonie w jedno, dopiero oplótł badany przedmiot niewinnie spoczywający na otwartej księdze.

Nikt nie zdybał go podczas zabiegów, co więcej jeszcze dwa razy się zdążył wynudzić i stracić cała prawie nadzieję na jej oczy przed balem, usta zbyt wąskie by mogły się podobać, wobec czego ich uwodzicielskość wykraczała poza zwyczajową przyziemną ekscytację. Wszystko zmieniło się kiedy Henrietta na prawdę się zjawiła, niby sama, ale za regałami służki. Wyprostowało Fretkę jak strunę. Spełnione marzenia mogą zaskoczyć, mogą doprowadzić do szaleństwa, na szczęście mieszaniec miał nad wyraz wybujałą wyobraźnie i wciąż napędzał się nowymi nadziejami. Ostatnio wciąż nadziejował, nie liczył nie kalkulował, dążył do spełnienia. A ono bliżej z każdą rozmową z Panią.

Jej spojrzenie srogo zniewalające, bez głosu zadające pytanie wszelkie.

- Puściłem go i ostrzegłem. Tak będzie lepiej. Zostawił wiadomość do Waszej Miłości. Poważa cię. - nie mógł się oprzeć. - Tyle tylko, że wiadomość u mnie, tu nie ma jak. Może halabardnicy powinni pilnować naszego pokoju. - tymczasem przesunął po stole księgę: Jak ustrzec się ciężkości po uczcie

Kobieta uchyliła okładki, a tam w wydrążonym papierze mikstury, w istocie o jedną niej niż dostał od czarownika.

- Jedną zatrzymałem, mam klucze do pracowni.
- Jak śmiesz - pióro boleśnie ukąsiło policzek mieszańca
- Pani - skłonił się - proszę, pozwól mi cię chronić - oto i ostatnie słowo - podał drugą księgę - proszę pozwól mi jeszcze spojrzeć na te mikstury
- Nie wiem jeszcze - zabrała księgi - może cię zabiję.

Zakończyła flirtem, który musiał go podniecić. Zdawała się robić to świadomie.

Zadowolony z siebie wrócił się pośpiesznie przebrać i wyjść na powitanie gości.

Liczę, że nie nadużyłem czasu Lady, rozmowa była krótka i konkretna.
Całość akcji chciałbym zrobić bardzo konfidencjonalnie.
Jakoś mi się ten Lotar tak nawinął, bo pomyślałem, że powinien.

Jakie będą rezultaty magicznych badań mikstur? Do czego to?
Wcześniej przeszukanie.
Następnie na powitanie w pośpiechu. czy Leo kojarzy z obozu zgromadzenia i później wycieczki w las charakterystycznych ludków: Kozaka i niziołka, albo mrocznego cyrulika?

Do uczty napiszę kolejnego posta



08/41/83/52/91

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 15-06-2022 o 22:34.
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem