Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2022, 12:23   #95
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Enklawa.
Owen Lake, Minnesota.

Towarzystwo jechało przez zaśnieżone tereny, co pewien czas widząc jakieś zwyczajowe domy, stodoły, szopki, i w końcu po prawie kwadransie, dojechali do czegoś, co wyglądało na jakieś… centrum handlowe??

Kręciło się tam parę osób, zajętych swoimi sprawami.

- Tutaj mamy ambulatorium - Wyjaśnił zdziwionym Anthony.

No i faktycznie, po kilku kolejnych minutach, znaleźli się wewnątrz okazałego budynku w czymś, co przypominało małą, prywatną praktykę lekarską… z masą najnowszego sprzętu.

- Dobra, idziemy się przebierać, ściągnij mu już buty. Też się musisz przebrać, jak chcesz być przy operacji - Siwy jegomość poinstruował May - Tylko wiesz… jak zemdlejesz, nie rzucimy wszystkiego w cholerkę, by się tobą zajmować… - Uśmiechnął się do niej.

~

- Liczne poparzenia drugiego i trzeciego stopnia… wiele odłamków w ciele… połamane 4 żebra i mostek… uszkodzone płuco… - Wyliczanka ran Marcusa, doprowadziła do niemego płaczu Nox, siedzącej w rogu sali operacyjnej.


Przy Marcusie kręcił się Anthony… a właściwie to PIĘCIU Anthony'ch, operując go równocześnie. Starszy mężczyzna skopiował się nagle, po czym wszyscy przystąpili do ratowania jej mięśniaka, działając niezależnie. Była tu również Amelia, która co pewien czas dotykała Marcusa, przekazując mu leczniczą energię? Była tu i Lucy, informując gdzie co "widzi" w ciele wielkiego, gdzie co jest. Był i jakiś brodacz, który pomagał podobnie jak ona(posiadał wzrok rentgenowski).

Operacja potrwała 3 godziny…

~

W międzyczasie, uleczono i mocami ranę Hannah, która zniknęła całkowicie, usunięto szwy, i dziewczyna była w pełni zdrowa.

Ktoś przyniósł im też ciepłą kolację.


Po posiłku, zmęczona wszystkim dziewczyna, z kolei wprost zasnęła w ramionach Petera.

- Rozumiem, że chcecie tu zostać, blisko swoich, i się nie rozdzielać? - Zagadnęła cichym tonem chłopaka jakaś kobieta - Znajdzie się tu miejsce dla was, zaraz coś przyszykuję.

….

Na chwilę zjawiła się u nich May. Też w sumie już ledwo stała na nogach… powiedziała, wprost ze łzami szczęścia, spływającymi po policzkach, że z Marcusem już ok, ale ona przy nim zostanie całą noc.

Dla Hannah i Petera przygotowano w małym pokoju trochę spartańskie łóżko. Materac na podłodze, koce, poduszki… no ale lepsze to, niż nic?

~

Nox wpatrywała się w czarnoskórego, leżącego na szpitalnym łóżku, podłączonego do masy urządzeń, kabli, kroplówek, i cholera wie czego jeszcze. Marcus żył, był bezpieczny, i "będzie jak nowy", jak zapewniał ją Anthony.

Ktoś przywiózł do pokoju dodatkową kozetkę. Pojawiły się koce, i poduszka. Krótka, choć miłym tonem instrukcja, by rannego nie dotykać, ani czasem nie przytulać się, nie kłaść obok na jego łóżku… wykończona wszystkim May, półprzytomnie kiwała głową, i położyła się na przygotowanym dla niej posłaniu.

Zasypiając, uśmiechnięta, wsłuchiwała się w miarowe, spokojne "pik…pik…pik" odgłosów monitorujących stan Marcusa.





20 listopad,
niedziela.

Pobudka dla Yemerovej była wybawieniem z koszmarów, ale i jednocześnie powrotem do rzeczywistości, witającej ją dzisiaj mocnym kacem, i - jak zawsze - niewyspaniem.

Roxanne nadal smacznie spała w łóżku, leżąc na brzuszku, z burzą włosów na twarzy, cichutko pochrapując… była 9 rano.

Jakieś śniadanie, albo i nie? Budzić piękną barmankę… albo i nie. Spakować manele, odszukać "Elusive", i w drogę?

No i odwiedzać bankomaty, po drodze, ile się dało, i gdzie się dało, byle by wyciągać kasę, i napełniać torbę gotówką…

~

Autostradą I90, a potem I94, dalej i dalej, w kierunku wschodnim, północno-wschodnim. Do tej cholernej Enklawy, do Minnesoty, do Owen Lake.

No i zatrzymywali się po drodze, i to kilka razy, wyciągając kasę z automatów, a zielonych przybywało, i przybywało.

Droga przed nimi była jednak jeszcze daleka. Navigacja wskazywała aż jeszcze 13 godzin jazdy… szlag.

~

Po jakiś 5h, i 500km dalej, w dziurze zwanej Glendive, można było dotankować auto, wyciągnąć znowu kasę, no i przede wszystkim, coś zjeść…

Stacja benzynowa, a zarazem mini-restauracja Blue Taco. No ale dla Anyi, oczywiście to coś nawet obok "restauracji" nie leżało. Ech te durne jankesy, wszystko muszą zaraz pompatycznie nazywać restauracjami.



Tacos, Nachos, ryż, w sumie cholerny fast-food i tyle, no ale co zrobić.

Siedzieli więc przy stoliku, i jedli(bo wyjścia nie mieli), wśród kilku innych gości, gdy nagle…

- To jest napad!! - Wydarł się gościu przy kontuarze, wyciągając pistolet, i terroryzując nią sprzedawczynię - Dawaj kasę!!

- Bez numerów!! - Ryknął jego wspólnik, który jeszcze parę chwil temu ściemniał, że pisze coś sobie na swoim telefonie w rogu pomieszczenia - Łapy do góry!! I dawać portfele!! - Zwrócił się do zebranych gości, machając rewolwerem.

Piski, szlochy.

Noż kurwa mać…






Enklawa.
Owen Lake, Minnesota.
20 listopad, niedziela.
Około 9 rano.

- Hej laska! Pssst! Hej laska… May ty cipo! - Marcus był przytomny, i budził ją nawołując, z uradowaną gębą. A Nox po chwili mało nie spadła z kozetki, z jeszcze większym rogalem.

Zabandażowany niczym mumia, podpięty pod masę ustrojstw, żył, i miał się dobrze… dotykać go nie powinna, przytulać też nie… no ale wejść w ślimaka, chyba tak…

~

Na prowizoryczne śniadanko w ambulatorium był jogurt i kawa/herbata.

Zjawił się też Peter, i milcząca, unikająca wzroku May Hannah… a później Anthony, Lucy, i Amelia.

Dziewczynka zaserwowała czarnoskóremu całą serię "energetycznych dotyków", Tony zaś po krótkim zajrzeniu tu, i tam, pod bandaże, stwierdził, iż wieczorem(!) Marcus będzie już mógł biegać w pełni sprawny… i nie zostaną mu żadne blizny, nie będzie żadnych śladów, nic!!

A później, po przyniesieniu paru krzesełek, i gdy wszyscy zajęli miejsce w pokoju mięśniaka, zaczął opowiadać o Enklawie:

- Istnieje ona już 7 lat. Oficjalnie to rancho bogatego farmera(Anthony'ego). On za wszystko zapłacił/kupił/wybudował. Enklawa rozciąga się na 25km2, wokół Owen Lake i jego okolic.

- Żyje tu 280 osób. 15 dzieci (od 0.8 lat do 7), 25 małolatów (od 8 lat do 17), 230 dorosłych. Jest 40 domów, w których mutaci żyją tak po 7 osób. Jako rodziny, lub… no znajomi.

- Obecnie przebywacie w "centrum rozrywek" (kino, 2 baseny, bar, siłownia, automaty do gry, bilard, kręgielnia, dentysta/lekarz + salka religijna, ponieważ 50 osób chce nabożeństwa).

- Jest tu przedszkole i szkoła, gdzie dzieci się uczą, co jest oficjalnie zatwierdzone przez rząd stanu Minnesoty, w ramach zgodnych z prawem "nauk domowych".

- Są pola uprawne ze zbożem, ziemniakami, pomidorami, ogórkami, kukurydzą. Są sady z jabłkami i gruszkami. Parę osób uprawia sobie truskawki, i inne warzywa i owoce, we własnych ogródkach. Są i szklarnie… konie, krowy, owce, świnki, kury, związane z tym rzeczy, stodoły…

- Do tego różne maszyny rolnicze(traktory, cysterny, pługi, kombajn). Motory, quady, samochody, pickupy, ciężarówki… skutery śnieżne.

- Wokół Enklawy płot, zasieki, kamery i noktowizory, niemal każdy ma krótkofalówkę do komunikacji, jest i centrum komputerowe, jest broń, sprzęt "bojowy" itd. Wszystko, by zapewnić bezpieczne, i spokojne życie tym, którzy właśnie chcą tu żyć…

~

To wszystko musiało kosztować miliony! Miliony milionów!

- Posiadam moc szczęścia… - Uśmiechnął się przelotnie Anthony - Wygrałem kiedyś w totka, no to jest i potrzebna kasa…
- Więc jak? Chcecie tu zostać? Choćby "na próbę"? - Dodała Lucy, i wyciągnęła z kieszeni kilka małych kartek. Każdą wręczyła zaskoczonemu z towarzystwa.

Cytat:
5 Zasad Enklawy:

1. Nie szkodzisz naszej społeczności, która pozostaje tajemnicą dla świata zewnętrznego. Nie próbuj nas zdradzić Korporacji, przedstawicielom rządu, cywilom, lub uciekać. Jesteśmy tu legalnie, i nie robimy niczego nielegalnego. Będziemy cię ścigać, i zabijemy, jeśli to konieczne.

2. Nie używasz swoich mocy przeciwko innym w społeczności w żaden szkodliwy sposób. Nie tolerujemy również bójek, awantur, rękoczynów. Żadnego manipulowania umysłem innych. Obowiązuje ogólne prawo stanu Minnesota. Broń na terenie enklawy posiadają tylko chroniący nas strażnicy.

3. Chcesz odejść, odchodzisz. Nikt tu nie przebywa na siłę. Zostanie zmodyfikowana twoja pamięć odnośnie lokalizacji, i tego co w enklawie, i tylko tego. Twoje myśli, wspomnienia, twój umysł, jest twój, nie uszkodzimy go. Otrzymasz 1000$ i zostaniesz wywiezony(a) w losowe miejsce USA. Wszelkie opuszczanie enklawy jest do uzgodnienia z Anthonym lub Lucy.

4. Każdy tu coś robi, i dla każdego znajdzie się zajęcie. Możesz wypróbować ich wiele. Nie ma obiboków. Gdzie jest leń, jest nuda, gdzie nuda, przychodzą głupie myśli…

5. Rządzi tu Anthony. Gdy jest niedyspozycyjny, przejmuje tą pieczę Lucy i Bob. Kontakt ze światem zewnętrznym poprzez internet i telefony jest tylko pod nadzorem Boba.

~

Każda rodzina/dom otrzyma w piątki(i tylko w piątki) potrzebne im zapasy z magazynu, pobierane tam w godzinach 7:00-14:00. Każdy dom posiada katalog (300stron) z praktycznie wszystkim, czego DO PRYWATNEGO UŻYTKU dusza zapragnie (jedzenie, ubrania, przybory toaletowe, baterie, cokolwiek do domu, do… życia).

Listę potrzebnych rzeczy wrzucać do skrzynki(?) od pon.do czw. i nie czekać na ostatnią chwilę!

Gdy czegoś nie ma, będzie za tydzień.
- Dać wam trochę czasu na ochłonięcie, i zastanowienie się? - Uśmiechnął się Anthony - Załatwimy wam w tym czasie nowe, czyste ubrania, może prysznic? I porządniejsze już śniadanie?

Kowbojka w tym czasie zbliżyła się do May, przytknęła dłoń do jej ucha, i coś jej krótko szepnęła… a dziewczyna wyglądała na jeszcze bardziej… zszokowaną(?) tym wszystkim, niż reszta.
- Tak, naprawdę - Dodała Lucy już głośniej, bardzo miło się do Nox uśmiechając.









***
Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 18-06-2022 o 13:04.
Buka jest offline