Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2022, 15:43   #3
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
T 01 - 2066.03.12; pt

Czas: 2066.03.12; pt; przedpołudnie; g 11:45
Miejsce: Szkocja; baza RN w Clyde; Szpital; gabinet GP
Warunki: wnętrze gabinetu, jasno, ciepło, cicho na zewnątrz: jasno, zachmurzenie, ziąb, lek.wiatr



Domino i Julia



Jak się miało dyżur jako GP czyli General Purpose Doctor no to i pracowało się jako ten doktor ogólny i od pierwszego kontaktu. Po tym jak młoda blond doktor przyszła do szpitala rano, przebrała się, przywitała z pozostałymi dostała listę pacjentów jacy dzisiaj przypadali na nią i powędrowała do gabinetu w jakim urzędowała aby ich po kolei przyjmować. Część z nich znała bo byli jej stałymi pacjentami, część znała ze sporadycznych wizyt a część była dla niej całkiem nowa. Przypadki były różne ale najczęściej zdarzały się zapalenia spojówek i kłopoty z drogami oddechowymi co było spowodowane kiepską jakością powietrza wciąż pełnego sadzy i pyłu niczym miasta albo obszary górnicze pełne smogu i podobnych wyziewów jakie były jeszcze przed Katastrofą lub poprzednich dekadach. Teraz to była norma. Do tego trochę zatruć, schorzeń spowodowanych wiekiem czy drobnych urazów. Jak na GP to raczej standard chociaż każdy wymagał uwagi i indywidualnego podejścia. Ale w końcu w drzwiach zjawiła się kolejna pacjentka. Domino nie była tym zdziwiona bo w końcu już rano widziała Julię Herzog na liście pacjentów jakie odebrała z dyżurki.

Miała też jej kartę pacjenta. Julia Herzog, kobieta rasy kaukaskiej, urodzona w 2042 w Niemczech, wzrost, waga, grupa krwi i tak dalej podstawowe dane. Historia chorób była krótka, poza trzema przypadkami złapania wstydliwej choroby to właściwie jak na dzisiejsze społeczeństwo panna Herzog była okazem zdrowia. Domino odziedziczyła ją po poprzednim GP który wcześniej był ogólnym Julii ale zmarł tej zimy. Więc rozdzielono pulę jego pacjentów na pozostałych lekarzy no i panna Herzog przypadła właśnie jej. Ale do tej pory jeszcze jej nie odwiedzała. Przynajmniej nie tutaj. Tym razem w rubryce powodów wizyty była “rutynowa kontrola”. Ale z tego co wyczytała w jej karcie to zapewne chodziło o sprawy ginekologiczne co biorąc pod uwagę bogate życie zawodowe i towarzyskie brunetki było całkiem rozsądnym podejściem. W końcu prywatnie znały się całkiem dobrze ot paradoksalnie służbowo miały się spotkać pierwszy raz. Więc gdy drzwi otworzyły się i Domino zobaczyła szczupłą szatynkę w zimowej kurtce nie była aż tak zaskoczona jak ona.


- Cześć Domino! A jednak to ty! A nie byłam pewna jak mi na recepcji powiedzieli, że jestem zapisana do “D.Jobin”. Czy to ty czy tylko ktoś o tym samym nazwisku. - młoda Niemka wydawała się być żywym zaprzeczeniem o tych nudnych, zimnych, grubych i brzydkich Niemkach. Była zgrabna, ładna i gorąca. Do tego wesoła i pełna życia no i tak płynnie mówiła po angielsku, że pewnie nikt nie podejrzewał jej prawdziwego pochodzenia. Teraz też podeszła do biurka aby uściskać się z kumpelą na przywitanie. Po czym puściła ją i cofnęła się do ściany aby powiesić kurtkę i czapkę na wieszaku. Jak tak była w zwykłych dżinsach, bluzie to co prawda wyglądała na młodą i zgrabną kobietę jaka mogła wpadać w oko ale bez wysokich szpilek, ostrego makijażu i kuszącego zachowania w ogóle nie wyglądała na jedną z syrenek. Co najwyżej jakąś ładną koleżankę z klasy czy sąsiedztwa. W końcu się rozebrała i usiadła na krześle przeznaczonym dla pacjentów.

- To teraz ty jesteś moim GP? No to super! Fajnie mieć kogoś znajomego i to tak sympatycznego co będzie cię oglądał i doglądał jak coś znów złapiesz albo zmalujesz. - zaśmiała się wesoło dając znać, że całkiem ją cieszy, że ktoś znajomy i lubiany będzie teraz jej lekarzem. Była okazja pogadać chwilę na luźnej stopie zanim trzeba było zabrać się za sprawy służbowe.

- A to wiesz po co przyszłam? - zapytała w końcu brunetka i wskazała palcem w dół na swój dół właśnie. - Na przegląd. - No i trzeba było zabrać się za ten przegląd. Tancerka wstała i zaczęła rozpinać swój pasek, spodnie i resztę. - Na pewno się kompletnie zdziwisz. Ale zwykle jak przed kimś zdejmuję majtki to w całkiem innych celach i okolicznościach. - zażartowała bo w końcu Domino zdarzało się widywać ją jak śmiało wyginała ciało na scenie kusząc widownię swoimi wdziękami. A teraz leżała na kozetce w jej gabinecie rozebrana do połowy i czekała na wynik badania. Co prawda pewność będzie jak pobrane próbki pójdą i wrócą z labu. A, że zbliżał się weekend to pewnie dopiero po. Ale na ile to można było stwierdzić fachowym okiem to wydawało się, że Julii nic nie dolega. Chociaż widoczne zaczerwienienia wskazywały na dość intensywne używanie tej części anatomii i to także od tej mniej standardowej strony.

- I jak tam to wygląda? Weekend się zbliża. Jej mam nadzieję, że ktoś trafi się z Hyper jak ostatnio! Wiesz jak to kopie?! Jest super! Jeszcze nie brałam czegoś takiego! Słyszałam już wcześniej, że jest ten Hyper i dziewczyny i niektórzy klienci sobie chwalili no ale sama nie próbowała. Dopiero ostatnio. Rany ale mnie trzasnęło! Zresztą wszystkich bo i dziewczyny i oni wzięli po blecie to takie harce się działy, że no rany, mówię ci, aż nie wiem od czego by ci tu zacząć jakbym miała opowiadać. - leżąca na kozetce pacjentka zapytała tak chyba z ciekawości i profilaktycznie. Nie uskarżała się na nic, może poza zakwasami od intensywnej zabawy. Ale jak już jej się to przypomniało to od razu wybuchła ekscytacją i entuzjazmem. Zwłaszcza, że zbliżał się weekend czyli cotygodniowy szczyt popularności “Nocnej syrenki” w jakiej pracowała ale i innych rozrywkowych lokali w bazie. Mówiła jakby nie mogła się doczekać dzisiejszego wieczoru gdy pewnie znów będzie bawić publiczność ze sceny a potem jak kogoś będzie stać to także na prywatnym pokazie w pokoju VIP-ów.




Czas: 2066.03.12; pt; przedpołudnie; g 12:10
Miejsce: Szkocja; baza RN w Clyde; Szptal; korytarz szpitalny
Warunki: korytarz szpitalny, jasno, ciepło, cicho na zewnątrz: jasno, zachmurzenie, ziąb, lek.wiatr



Domino i Gemma



Jej kumpela Julia Lowe była jej ostatnią pacjentką przed krótką przerwą jaką miała około godziny 12-tej na przysłowiową kawę, fajkę i siku. Do przerwy na lunch było jeszcze trochę czasu a potem miało być zebranie. Jakieś większe, kwartalne dla większości personelu szpitala jaki można było zwolnić z obowiązków. Szła właśnie korytarzem na tą krótką przerwę gdy z przeciwka ujrzała Gemme. Ona też była młodą, blond lekarką. Tylko z ginekologicznego. Też pewnie właśnie miała przerwę. Szła kursem przeciwbieżnym ale jak się okazało skręciły w ten sam korytarz. Więc okularnica zwolniła aby Dominique mogła się z nią zrównać.

- Cześć Domino. Z przerwy czy na przerwę? - zagaiła pogodnie pani ginekolog znad swoich okularów na swoją koleżankę. Właściwie to gdyby ktoś ich nie znał i dostał tylko ogólny rysopis to łatwo by je było pomylić. Bo w rysopisie pewnie by było "młoda, ładna, zgrabna, długonogą blond lekarka". I to by pasowało do każdej z nich. Więc po tych okularach Gemmy było ja najłatwiej rozpoznać. Ale oczywiście jak ktoś je znał albo jak teraz widział obie na raz to widać było, że nie są aż tak podobne i nawet za siostry czy kuzynki to by je trudno było wziąć.

I Gemma była obiektem wielu plotek i spekulacji. Często mówiono, że "to ta nowa z ginekologii", "ta nowa blondynka w okularach", "ta nowa z Glasgow". Bo nowa doktor przybyła właśnie ze dwa lata temu z sąsiedniego Glasgow. Tam też praktykowała jako lekarz i mimo zaostrzenia polityki imigracyjnej w bazie lekarze byli tą grupą zawodową jaką nadal witano bardzo chętnie. No i właśnie młoda doktor była w szpitalu jednym z najświeższych nabytków więc chociaż już trochę tu była to nadal ją postrzegano jako "tą nową". W końcu zdecydowana większość personelu albo pochodziła z tego szpitala sprzed katastrofy i pracowała tu jako mundurowi lub cywilni pracownicy albo znalazła się tu tuż przed lub po Katastrofie no albo jak choćby Domino wyszkoliła się już tutaj w ciągu ostatniej dekady stając się początkiem nowej generacji lekarzy i reszty personelu. Takich gotowych lekarzy co przybyli w ostatnich latach do bazy było względnie niewielu i Gemma była jedną z nich.

Doktor Jobin też tak o niej słyszała że dwa czy trzy lata temu jak sama jeszcze kończyła swój staż i praktyki i dopiero rozpoczynała samodzielną praktykę lekarską. Trochę się rozminęły z Gemma bo ta zaczynała swoje gdy Domino je właśnie skończyła. Mimo, że pewnie były w podobnym wieku. No ale Gemma przybyła z Glasgow.

Blondynka w okularach okazała się bardzo cennym nabytkiem dla szpitala. W Glasgow mieli kłopoty z energią elektryczną czyli właściwie jej raczej nie mieli. A to właśnie na niej stała nowoczesna medycyna. Bez niej trzeba było wrócić do metod średniowiecznych lub przynajmniej wiktoriańskich. Młoda lekarka była zachwycona tym wyposażeniem jakie zastała w Clyde. I chętnie się wdrażała w te procedury i technologie wspomagające sprzed Katastrofy. W Glasgow mogła co najwyżej poczytać albo od starszych lekarzy co jeszcze pamiętali jak to działało posłuchać o tych utraconych technologiach. Obecnie jak mogła pobrać próbki krwi i na drugi dzień dostać pełnię wykresów danych, użyć małych, przenośnych automatów do zbadania pulsu, cholesterolu czy poziomu cukru prawie od ręki, wysłać pacjenta na zdjęcie rentgenowskie była wniebowzięta. No a jak ponoć sama mówiła jak zobaczyła działający tomograf to się prawie popłakała że szczęścia. W Glasgow też taki mieli no ale wrak. Więc tam tylko go oglądała i słuchała od swojego mentora jak to kiedyś działało. A w Clyde był taki co wciąż działał!

Za to ponieważ miała praktykę z działania we wręcz prymitywnych w stosunku do Clyde warunków świetnie sprawdzała się na ostrym dyżurze czy wszelkich nagłych sytuacjach gdzie nie było czasu albo możliwości na użycie nowoczesnej technologii. Nie traciła głowy i działała sprawnie.

Drugą częścią plotek jakie wywołała Gemma to było to, że jest "kobiecym lekarzem" czy "lekarzem od kobiet". Co nie było dziwne bo gdy już wdrożyła się w bycie lekarzem w nowoczesnym szpitalu to zrobiła specjalizacje ginekologa i położnictwa. Bardzo aktywnie działała na rzecz bezpieczeństwa i profilaktyki kobiet i ich macierzyństwa. Jakoś tak się układało, że spora część pacjentek spoza bazy jakie przychodziły do ginekologa albo aby urodzić w bezpiecznych warunkach trafiała właśnie do blond okularnicy. Zresztą zdarzało się, że już wcześniej były jej pacjentkami więc było to dość płynne.

Zaś Gemma w szpitalu równie płynnie stała się rzeczniczka pacjentów spoza bazy, nie tylko kobiet i promowała inicjatywę aby "wyjść do ludzi". Czyli na zewnątrz, poza mury bazy. Aby nie zamykać się za nimi tylko pomagać komu tylko można. No i kto wie ile było jej wkładu w decyzje aby w każdy pierwszy piątek miesiąca organizować konwój medyczny do Glasgow gdzie lekarze mogli na miejscu przyjmować pacjentów. Decyzje podjęła kapituła szpitala w porozumieniu z admiralicji bazy bo w końcu to była grubsza sprawa w jaką były zaangażowane także inne resorty.


---



Domino, Gemma i aktorzy



Obie szły korytarzem i musiały przejść obok recepcji. Gdy zorientowały się, że jest tam jakieś zbiegowisko. No a przynajmniej tak z parę osób czemu się przypatruje z zaciekawieniem. I jakiś cleaner z wiadrem i mopem, i chyba jacyś goście z zewnątrz, i pielęgniarki i jakiś lekarz. I wszyscy mieli uśmiechy i zaciekawienie na twarzach jakby właśnie byli świadkami czegoś fascynującego. Ale obie blondynki zobaczyły co dopiero jak wyszły zza rogu i weszły na tą większą przestrzeń głównej recepcji szpitala. Tu zawsze się ktoś kręcił a obsada za biurkami była głównym pierwszym kontaktem dla wielu gości i pacjentów.

- Ojej, zobacz Domino, to oni! - Gemma od razu łyknęła haczyk gdy tylko rozpoznała dwójkę ludzi stojących przy recepcji. To byli oni! Ci kabareciarze z Glasgow! Hubert i Janette.

Gdy przyjechali z Glasgow że dwa czy trzy tygodnie temu i zaczęli prawie codziennie dawać występy i to często więcej niż jedno dziennie a w weekendy po kilka to chyba wszyscy w bazie byli na chociaż jednym ich występie. A te kawałki i powiedzonka z ich dialogów pojawiały się potem w rozmowach jako temat newsów albo wręcz nowe odzywki i żarty. Dawali głównie kabarety i żartobliwe tematy. Często wyśmiewające jakieś zwyczaje i nawyki. Ale mieli też trochę edukacyjnych wystąpień, głównie dla dzieci, właśnie dla nich grali przed przerwą obiadową. Chociaż mieli w repertuarze i poważniejsza sztukę. Jak "Pod niemieckimi bombami" z realiów roku 40-go i czasów gdy cała Anglia drżała z obawy przed niemiecką inwazja i pod niemieckimi bombami. A mimo to w tej sztuce chociaż wróg był silny i groźny to bombardowani Anglicy znosili to ze spokojem i wręcz z flegma zajmując się wciąż swoimi małymi sprawami. Wydźwięk sztuki był wyraźnie ku pokrzepieniu serc i podnosił na duchu. W końcu obecną sytuacja była podobna ale jak wtedy Anglicy i ich goście sobie poradzili to teraz też. Z całej grupy teatralnej najbardziej wybijała się szóstka aktorów jaka najczęściej pojawiała się na scenie i grała najbardziej charakterystyczne role. I celowo czy przypadkiem była to trójka mężczyzn i kobiet.

Wśród kobiet prym wiodła Janette. Była szczupłą, elegancką brunetka. O nieco iberyjskim i latynoskim typie urody albo tak się charakteryzowała. Zwykle grała zdecydowane i silne kobiety. Jak był skecz z uczeniami to grała nauczycielkę, jak coś rodzinnego to żonę, jak w pracy to szefową i tak dalej.

Dla odmiany Kitty Blond była tak bardzo blond, że nawet koledzy z ekipy wołali ją Blondi. Specjalizowała się w rolach ślicznie naiwnych blondynek. Zwłaszcza jak nieco modulowała swój głos przez co już w ogóle wydawała się infantylna w naturalny sposób. Zwykle więc grała uroczą sekretarkę, dorodna córkę do jakiej zalecają się chłopcy, kochankę albo narzeczoną któregoś z panów. Ale jak to podczas któregoś z prologów ogłosił Hubert to w gruncie rzeczy była astronomem i potrafiła powiedzieć całkiem sporo o tym co się wydarzyło dekadę temu.

Kobiece trio dopełniała Michelle. Wpadała w oko z powodu swojej nieco egzotycznej, ciemnoskórej karnacji i urodzie. Ona z kolei była bardzo ekspresywna, wszystko bardzo mocno przeżywała a przede wszystkim ślicznie panikowała. Więc jak była jakaś scena gdzie trzeba było wpaść z bombową czy straszną informacją albo wpadać na jej skutek w lament i histerię to Michelle była niezawodna. No albo jak trzeba było zagrać "czarną siostrę" i mówić "murzyńskim slangiem" to też się nadawała świetnie.

Wśród aktorów zaś bożyszczem kobiet był zwykle Junior. Zwany też często Młodym. Cała szóstka była mniej więcej w tym samym wieku ale Junior miał aparycję wiecznego 18- latka czy studenta. A do tego najlepiej chyba wpisywał się w termin "filmowy amant" czy "przystojniak". Spokojnie mógłby grać w jakimś Bondzie czy Bourne. A zwykle grał jakiegoś nowego. A to nowego w pracy, a to nowego chłopaka którejś z dziewczyn, a to jej kochanka czy przystojnego sprzedawcę. A w tej sztuce "Pod niemieckimi bombami" grał polskiego pilota i nawet wysilił się aby powiedzieć jedno zdanie po polsku. Wtedy trzeba było na chwilę przerwać grę aby tą garstka Polaków jaka była na występie mogła się wyszumieć. A jak potem Domino spotkała Basię Król to ta też mówiła głównie o tym momencie sztuki i była tym zachwycona.

No a kolega Juniora był Terry. On z kolei ponoć za młodu trenował wioślarstwo i podnoszenie ciężarów. Sądząc po jego masywnej sylwetce mogła to być prawda. Choć obecnie najbardziej rzucał się w oczy jego brzuch to nadal sprawiał wrażenie silnego mężczyzny. Z tego powodu często grał podtatusiałych wujków, ojców szefów ale też tępych osiłków, ochroniarzy klubu, gliniarzy czy ojców chrzestnych mafii.

No i był jeszcze Hubert. On niejako razem z Janette zdawał się piastować funkcję lidera zespołu. To często on lub oboje zapowiadali występy trupy i kolejne skecze. A i rolę często miał albo jakichś ojców, szefów, liderów zespołu lub nieco pechowych cwaniaków i kombinatorów. Często właśnie w parze z Janette. Oboje grali małżeństwo albo któreś z nich szefa to drugie mu partnerowało lub jeśli potrzebny był czarny charakter na scenie lub główny oponent takiego złola.

I właśnie jak teraz obie lekarki weszły na recepcję okazało się, że tam zastały Huberta i Janette. I to zupełnie jakby opowiadali jakiś kawał albo robili jakiś skecz bo wszyscy co mogli przystanęli i obserwowali z zaciekawieniem to wydarzenie. I Gemma zrobiła to samo. W końcu jeszcze miały przerwę a chyba pierwszy raz aktorzy z Glasgow zawitali do ich szpitala. Chociaż nie otaczali się barierą od widzów i nawet po występach w sali gimnastycznej dało się ich zaczepić, pogadać, pożartować czy wziąć autograf.

- No to jesteśmy umówieni tak? - Hubert zapytał obu recepcjonistek jakby kończył jakiś wcześniejszy etap rozmowy. I sądząc po minach całej trójki to chyba była całkiem przyjemna i zabawna rozmowa. Albo flirt. Bo obie popatrzyły na siebie z rozbawieniem ale dało się wyczuć, że są życzliwe mężczyźnie za lada.

- No dobrze. Ale zrobicie ten skecz tutaj? - odparła Claire jakby na wszelki wypadek chciała się jeszcze upewnić.

- Ależ oczywiście kochanie. Możesz mi zaufać. Jestem aktorem - powiedział przesadnie poważnym tonem aktor zerkając na nią i na swoją aktorską partnerkę ojcowskim, wręcz patrycjuszowskim wzrokiem. Nie dało się tego traktować poważnie więc nie tylko recepcjonistki się roześmiały albo chociaż uśmiechnęły. Ale tylko one coś zaczęły pisać na karteczkach po czym wyrwały je i podały aktorowi. Ten skłonił się im z galanteria i okrasił to miną zdobywcy. Po czym ustawił się frontem do Janette no a bokiem do obu recepcjonistek i większości improwizowanej widowni przez co mieli dobry widok na nich oboje. No i zaczęli. Tak po prostu i zwyczajnie.

- Ależ kotku… - Hubert zaczął proszącym tonem kładąc czule dłoń na dłoni swojej partnerki. Jakby to był jakiś ciąg dalszy wcześniejszej rozmowy. I na czymś mu strasznie zależało aby się zgodziła.

- Nie. Nie proś mnie o takie rzeczy. Takie świństwa! Jak możesz? - brunetka okazała takie zdecydowanie i stanowczość z jakiego była znana. Jednak Hubert który widocznie wcielał się teraz w jej partnera nie ustępował tak łatwo.

- Ale kochanie no… jeśli mnie kochasz… - powiedział prosząco wyciągając ostateczny argument. Jeanette prychnęła, wzięła się pod boki i popatrzyła na niego krytycznie jakby zadziałał poniżej pasa i coś musiała jeszcze rozważyć. W końcu rozważyła. Podeszła do niego pewnym siebie krokiem dominy i samicy alfa do skruszonego misiaczka. Popatrzyła mu jeszcze chwilę w twarz jakby tam czegoś szukała. Po czym westchnęła jakby mimo wszystko przebił się ostatnim argumentem przez jej zasłonę.

- O! Wiem co to jest! Byłam na tym! To jest świetne! - Gemma szepnęła do Domino gdy rozpoznała odgrywany kawałek i też jej się podobał. Zresztą druga blondynka też już mogła zorientować się co to za skecz i co się będzie działo. Ale pierwszy raz widziały go na żywo z zaledwie paru kroków no i niejako odgrywany na życzenie sympatycznych recepcjonistek ale w gruncie rzeczy dla wszystkich co akurat byli w recepcji.

- To mówisz kochanie chciałbyś takie coś? - Jeanette w tym czasie czule pogłaskała policzek partnera jakby nagle zrozumiała jego potrzeby i pragnienia. Po czym zmysłowo powoli zjechała niżej aż właściwie kucała przed nim i znów go pogłaskała czule. Tym razem jednak po przodzie jego spodni. Tego dziewczyny z recepcji już nie mogły widzieć siedząc więc i brunetka i Azjatka wskoczyły z miną podekscytowanych licealistek na blat swojej recepcji aby z bliska widzieć co się dzieje. Musiały mieć najlepsze miejsca widokowe w całej recepcji na to małe przedstawienie. A para aktorów swietnie potrafiła podgrzać atmosferę. Nawet jak już pewnie większość widzów znała ten skecz i wiedziała jak się kończy to nadal wyglądało jakby zaraz aktorka zamierzała się dobrać partnerowi do zawartości spodni.

- O tak kotku, właśnie tak! - Hubert zamruczał z zachwytu, że ta elegancka ślicznotka zaraz zabierze się do dzieła.

- Przykro mi kochanie. Ale nie będę robić takich bezeceństw i brać do buzi czegoś czym się sika. To obrzydliwe i urąga mojej godności. Jako nowoczesny mężczyzna na pewno możesz to zrozumieć. - ta tak powabna, klęcząca i uległa brunetka niespodzianie wstała i wrócił jej oschły i stanowczy ton. A Hubert był tak świetnym aktorem, że chociaż to pewnie odgrywali nie wiadomo ile razy to nadal wyglądał na autentycznie zaskoczonego. Nawet oboje nie zwracali uwagi na falę śmiechu jaka się przetoczyła przez widownie. Janette zrobiła kilka kroków jakby pełna oburzenia chciała wyjść z pokoju. Czyli gdzieś w bok szpitalnej recepcji jaka była sceną tego skeczu. Ale tak samo jak na sali gimnastycznej Hubert ja dogonił i zatrzymał. Przez chwilę trwała chaotyczna, słowna przepychanka nim się nie zaczął drugi akt tego numeru.

- Ależ kochanie no poczekaj. Może się jednak dogadamy co? No sama powiedz. - dobrze wybrali miejsce bo przy filarze. Teraz on ja pogłaskał czule po policzku i przybrał ton namiętnego kochanka. I sytuacja zaczęła się odwracać. Teraz mężczyzna zdawał się urabiać i lepić kobietę swoim dotykiem jak coraz bardziej rozgrzany wosk. Najpierw dłoń przesunęła się po jej szyi, dekolcie, brzuchu a w końcu mężczyzna kucnął przed frontem kobiety tak samo jak niedawno ona przed nim. Gemma szybko spojrzała na Domino wiedząc, że zbliżają się do puenty tego numeru.

- To mówisz kochanie, chciałabyś takie coś? - Hubert zamruczał niczym amant i zawodowy kochanek. A filar jakiego nie było na sali gimnastycznej niespodziewanie się przydał. Janette oparła się o niego plecami a korzystając z tego, że jej partner kucał przed nią zarzuciła mu nogę na bark i plecy przywłaszczającym ruchem przy okazji prezentując widzom całkiem zgrabne udo, pończochę i szpilki. A aktor też nie był w ciemię bity i zwinnie przesuwał się dłonią w pieszczotliwym geście po wnętrzu jej uda w kierunku centrum okrytego bielizną.

- O tak kotku, właśnie tak! - wyjęczała rozkosznie Janette jakby te pieszczoty rozbierały ją na całego.

- Przykro mi kochanie. Ale nie będę robić takich bezeceństw i brać do buzi czegoś czym się sika. To obrzydliwe i urąga mojej godności. Jako nowoczesna kobieta na pewno możesz to zrozumieć. - teraz on powtórzył dokładnie to samo co ona przed chwilą i w ten sam sposób. Wstał bez ostrzeżenia i ruszył przed siebie. Pewnie niechcący w stronę obu blond lekarek. Przez widownię przeszła fala oklasków, zwłaszcza panom się ten skecz zdawał podobać.

- Ależ kochanie, poczekaj, może się jakoś dogadamy! - Jeanette drobiła za nim w swoich szpilkach tak samo jak on przed chwilą za nią. Więc jak skończyli ten numer to jakoś tak oboje wylądowali przed obiema lekarkami.




Czas: 2066.03.12; pt; południe; g 14:30
Miejsce: Szkocja; baza RN w Clyde; Szpital; stołówka
Warunki: wnętrze stołówki, jasno, ciepło, gwar rozmów na zewnątrz: jasno, zachmurzenie, ziąb, lek.wiatr



Domino i Manisha



Gdy dr. Jobin wzeszła w porze lunchu na szpitalna stołówkę był środek ponurego, zimowego dnia. Dawniej tak ciemno bywało o świcie lub o zmroku. A teraz w środku dnia. Dobrze, że energia z okrętowych reaktorów nuklearnych pozwalała chociaż wewnątrz pomieszczeń ogrzać je i oświetlić. Więc chociaż w środku było całkiem przytulnie w porównaniu do zimnej, wilgotnej i mrocznej chlapy za oknami. No a jak weszła ujrzala6machajaca do niej dłoń a pod nią uśmiechnięta twarz swojej ulubionej pielęgniarki. Widocznie pamiętała o niej i zajęła jej miejsce.

Dziś poza tym, że była przerwa na lunch to potem miało być zebranie. To zebranie nie było dla nikogo zaskoczeniem. Ogłaszano je co najmniej od tygodnia a spodziewano się jeszcze wcześniej. W końcu była połowa marca czyli zbliżał się koniec kwartału. A zwykle wtedy robiono te zebrania organizacyjne za skończony i planowany kwartał. Do tego umownie kończyła się zima. A przynajmniej to chłodniejsze półrocze gdy cała baza zapadała w pół letarg. Cokolwiek większego planowano to jak tylko dało się przełożyć to na tą mniej chłodna porę roku. No i za tydzień był Dzień Pamięci zwany też Dniem Impaktu. Uroczyste i sentymentalne święto jakie obchodzono w rocznicę zderzenia Nibiru z dnem południowego Pacyfiku. W tym roku była wyjątkowa rocznica bo wypadała pełna dekada od początku końca starego świata. No i jeszcze było wiadomo, że dziś rano i pewnie nadal, była narada w admiralicji bazy. Zapewne z podobnych powodów. No a doktor Theodor Jobin, ordynator szpitala i wuj Domino był tam jako reprezentant służby zdrowia. To jak wróci do szpitala to pewnie zreferuje co tam ustalili. Ale to jeszcze z godzina albo dwie do tego zebrania. Na razie był czas na lunch.

- Cześć Domino, siadaj, zajęłam Ci miejsce. - młoda, hinduska pielęgniarka zaprosiła przyjaciółkę aby się dosiadła ze swoim obiadem na miejsce obok niej. Ledwo usiadła to poznała, że Manisha jest czymś bardzo podekscytowana. Albo wzburzona. No i ta nie kazała jej długo czekać.

- Chcesz małego kotka? Są śliczne! Sama bym wzięła ale mój tata nie lubi kotów a mama ma uczulenie. Nie uwierzysz co się stało! - pielęgniarka zaczęła od najważniejszego newsa jakiego kumpela jeszcze pewnie nie słyszała. No i faktycznie nie bo do tej pory na zapleczu i w kuchni to jeszcze dzisiaj nie była a tam to się działo.

A mianowicie jeden z cleanerów wyszedł wynieść śmieci. No i jak je załadował do kontenera i miał wracać bo zimno to usłyszał jakieś dziwne piski. Zdziwił się, poszukał trochę co to tak piszczy i znalazł karton pod bramą pełen kociego nieszczęścia. A rano jak tędy przechodził to żadnego kartonu nie było.

- No ja nie mam pojęcia jak można być tak bezmyślnym. Przecież ten chłopak wyszedłby z godzinę później to w tym kartonie to już by tylko kocie trupki były. A przecież mógł on czy tam ona zanieść to na recepcję. Tam dzisiaj są Claire i Mia na na pewno by przyjęły ten karton. - Manisha była wyraźnie przejęta tym jak te kociaki o włos uniknęły śmierci z wychłodzenia. Potem opowiadała jak to w kuchni przez godzinę ważył się los tych kociaków jak je wszyscy wspólnie reanimowali przez grzanie, pocieranie i pojenie ciepłym mlekiem. Jakoś udało je się odratować i to mocno cieszyło pielęgniarkę no i przyniosło jej ulgę i spokój sumienia. Ale trzeba było jakoś rozparcelować te kociaki. Chociaż i w szpitalu znalazłoby się dla nich miejsce. Szpitalne kable, piwnice magazyny, garaże były podatne na zęby gryzoni więc koty widziano w nich o wiele chętniej niż przed katastrofą.

---


- A słyszałaś jak dr Sivle przystawiał się do Gemmy? Wiesz ta nowa, blond w okularach co jest na ginekologii i położniczym. - zagaiła Domino nową plotką. Akurat lekarka spotkała ją na krótkiej przerwie wcześniej to miała okazję poznać lekarkę o jakiej teraz mówiła młoda Hinduska. Znała też doktora Sivle. Młody, przystojny o budzącym zaufanie spojrzeniu i uśmiechu. Jakby jakaś ekipa filmowa kręciła film o lekarzach to doktor James Silve by się nadawał świetnie. Albo do jakiegoś spotu reklamowego szpitala. Pod względem zawodowym też raczej sprawował się bez zarzutu. A jednak odkąd kiedyś coś próbował z Manisha ta potem w rozmowie z Domino podsumowała to dość lapidarnie "Może przystojny ale obleśny". I zapewne nie chodziło jej o jego wygląd. Od tamtej pory oboje się unikali jeśli tylko pozwalały na to obowiązki. Coś mogło być na rzeczy bo jakoś wśród młodych lekarek i pielęgniarek jakoś nie było słychać ochów i achów czy innych romansów z przystojnym doktorem. A on bynajmniej nie ukrywał, że jest czuły czy wręcz lasy na wdzięki płci przeciwnej.

- Słyszałam od dziewczyn. Podobno zaprosił ją do "Neptuna" na Dzień Pamięci. Pewnie myślał, że jest łatwa albo pod ścianą. Sama wiesz, ona jest z Glasgow to chyba tu nie ma żadnej rodziny. Jest sama. No a ona dała mu kosza. Powiedziała, że ma dyżur i dziękuję ale będzie zmęczona i pewnie pójdzie szybko spać. Czyli go spławiła. - zaśmiała się cicho i nieco złośliwie na te plotki jakie usłyszała na temat nielubianego przez siebie lekarza. Widać było, że kibicuje zapracowanej blondynce nawet jak ją znała krócej niż kolegę z bazy.

- Ale tak potem pomyślałam, że trochę jej szkoda. Na ten dyżur to też pewnie zgłosiła się aby jakoś zabić czas. Ale dyżur kończy się o 18-tej. Zastanawiałam się czy jej nie zaprosić do nas. By tak sama w domu nie siedziała. No ale może ma kogoś? Mimo wszystko. W końcu ładna z niej dziewczyna. Właściwie trochę nawet dziwne, że nikogo jeszcze sobie nie znalazła. No ale może ma tylko się nie chwali. Albo ma plany na ten Dzień Pamięci. - zastanawiała się grzebiąc widelcem po już raczej pustym talerzu. Była wrażliwa na cudzą krzywdę i niedolę to chyba ciążyło jej, że taka sympatyczna lekarka może sama spędzać święta. Mimo dyżuru to wieczór powinna mieć wolny.

- A! I jeszcze co! - przebudziła się z tej zadumy przypominając sobie coś jeszcze. - James coś tam mamrotał, że Gem nie jest jedyną blondynką w tym szpitalu czy coś takiego wiec uważaj jakby nagle przypomniał sobie o tobie. Pamiętaj, że nasz przystojny pan doktor zaszczyci cię swoją uwagą i możliwością przedłużenia jego puli genowej. Doceń ten zaszczyt słaba, głupia kobieto! - w pewnym momencie przeszła w ironicznym ton dając znać, że ewidentnie pogardza doktorem i jego metodami. Roześmiała się na koniec po czym wróciła do leniwego grzebania widelcem w talerzu.

- I jeszcze coś gadał, że zna takie co zawsze chcą, głowa je nie boli i niedługo będzie taką miał. A rano był podjarany tym ogłoszeniem tej Brittany. Czytałaś? Ta co pisała, że czeka w Rhu na panią albo pana. Szkoda mi jej. Zwłaszcza jakby wpadła w łapy takiego kogoś jak Sivle. Ty, ja, Gem to go spławimy i nic nam w sumie nie zrobi. Ale taka dziewczyna z zewnątrz? Szkoda mi jej. Ich wszystkich tam za bramą. Ja wiem, że to głupie ale jakbym mogła to bym wszystkich ich wpuściła do środka. Potem by musiała być zabawka tego oblecha przez rok. Szkoda dziewczyny. Przecież ty czy ja też mogłyśmy skończyć za bramą jakby nasi starzy albo wujek nie byli w odpowiednim miejscu i czasie. - posmutniała i rozczuliła się nad losem owych nieboraków po złej stronie muru a zwłaszcza owej młodej desperatki z Rhu jaka jakoś przemyciła list do bazy i Manisha widocznie też go rano przeczytała. No ale np. James też.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline