Wladimir Koszynski
Odsunal swego bratanka lekko reka na bok i tak mu powiedzial. -Uspokoj sie Janie, jeszcze bedzie czas bys na spokojnie porozmawial z Panem Piotrem. Teraz nie czas na zwady zadne a co dopiero w srodku obozu. Wazne sprawy toczyc sie moga, od tego los nasz zalezy- odsapnal chwile po czym zwrocil sie z powrotem do szlachcica Piotra. -To prawda zem herbu jeszcze nie przedstawil bo i sposobnosci zanadto do tego nie bylo, nie mysl sobie wacpan ze sie wstydze swego pochodzenia czy dlugiej listy zaslog mego rodu. Jam Koszynski herbu Mogila, ojca az z gor naszych pieknych wywialo i rzucilo na dzikie stepy Ukrainskie, tam tez matke moja poznal. Wybacz memu bratankowi lecz tak jak i ja, goraca krew on ma w zylach i gotow do obrony dobrego miana rodziny, jest w kazdej chwili. Sadze ze bedzie czas jeszcze w przyszlosci podyskutowac o naszych rodach i pokrewienstwie, przy kielichu jakiegos przedniego napitku oczywiscie. Teraz zas waszmoscie pozostaje nam czekac na wynik rozmowy Pana Mariusza z kozaczczyzna- skinal lekko glowa w strone zastepu Pana Piotra Roscinskiego i wrocil do swego oddzialu prowadzac Pana Jana kolo siebie. Tego jeszcze tylko brakowalo- pomyslal. Zaraz wszyscy sie pozabijaja.
__________________ Always remember that You are weak against the power of the Dark Side. |