Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2022, 10:07   #289
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Carsten może i miał poczucie winy, że zostawia młodego szlachcica naprzeciw koszmarnego wroga, lecz przytłumione zostało one odpowiedzialnością za los całego obozu. Do świtu było jeszcze daleko, a napastnicy z nieumarłym rodowodem nie sprawiali wrażenia, że odpuszczą walkę. Jakby jakiś upiorny rozkaz prowadził te korpusy dawnych konkwistadorów, nieustępliwe, złowieszcze i pewne tego, że pognębią w końcu żywych śmiałków, którzy tak hardo stanęli im na drodze.

Chociaż jak zdążył się pobieżnie zorientować sytuacja obrońców nie wyglądała wcale tragicznie, a oddziały Kapitana trzymały się dzielnie, uzyskując nawet na niektórych odcinkach przewagę to śmiertelne zagrożenie nadal wisiało nad uczestnikami wyprawy. Siły wroga zdawały się być niewyczerpane, źródło jakiegoś pradawnego zła wlewało w szkielety moc, by nadal nacierać na obrońców, za nic mając straty, które doprowadziłyby już dawno żywych wojowników do paniki i kapitulacji.

Rozgrzany mimo nocnej pory, kiedy zlepione części mokrego ubrania mieszały się z potem, który obficie zraszał mu czoło, Sylvańczyk nie ustawał w chęci odnalezienia Rojo i wypełnienia misji, którą wyznaczyła mu Vivian. Może szaleńczej, może nie do końca przemyślanej, lecz w obliczu ponurych okoliczności każda droga do tryumfu wydawała się zbawienna, nawet jeśli miała swoją ukryta cenę.

Nie wiedział, czy swoimi myślami przywołał pannę von Schwartz, w każdym razie jej władczy głos objawił mu się ponownie kiedy już dostrzegł brodatego Estalijczyka dowodzącego pikinierami. Kobieta straciła wiele ze swego uroku, ślady były aż nadto widoczne, ale nadal była piekielnie zdeterminowana, by osiągnąć cel do jakiego uparcie zmierzała.

Ochroniarz skrzywił się kiedy kazała mu oddać medalion. Pragnął wykorzystać przedmiot, aby naocznie uświadomić Rojo, o co tak naprawdę toczy się gra.
Nie chciał tracić czasu na pokrętne tłumaczenia lub co gorsza siłowe rozwiązanie tej kwestii. Na bratobójcze starcie z sojusznikiem nie miał najmniejszej ochoty.

- Muszę jakoś przekonać Rojo, chodź ze mną! – starał się przekrzyczeć panujący rwetes - Razem mamy większe szanse, by przemówić do rozsądku temu zawadiace! Bez medalionu mnie nie posłucha, a nie chcę, by polała się krew…

Przyjrzał się kobiecie szukając na jej twarzy zrozumienia dla swego pomysłu. Nawet jeśli tego nie pochwalała to był gotów sprawę z Rojo samodzielnie doprowadzić do końca. A misterny medalion, który nadal dzierżył w dłoni był w jego ocenie kluczem do przekonania zuchwałego awanturnika, aby wspólnie podjąć próbę wypędzenia lub zniszczenia wrażych zastępów…

Kolejne mroczne siły, które wkraczały na pole walki mogły tylko przyspieszyć decyzję Vivian...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 20-06-2022 o 15:55.
Deszatie jest offline