Rodrigo przyjął propozycje sojuszu. Rzecz jasna nie ufał, był świadom, że i oni nie ufają jemu. Ale potrzebowali się nawzajem. Zwłaszcza, że sępy zagrażały z każdej strony. Najoczywistsze zagrożenie ze strony Barnaby, aż kuło w oczy. Ale pozostali "pacyfiści"? Tu zagrożenie było utajone, atak mógł nadejść z zaskakującej strony i w zaskakujący sposób.