Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2022, 20:50   #190
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu

Potworzysko wydawało się wpierw więcej hałasu robić i szkody w umeblowaniu, pokracznymi susami wskoczyło na stół i przesadzając go wprost na jedną z ruchomych sylwetek. Bhurrek nad to wiele razy unikał pułapek i byle maszkara ze ściany wychodząca nie była wstanie go zaskoczyć, co innego jej wygląd. Gnoll natychmiast opróżnił pęcherz znacząc teren, poczuł się pewniej, ważny jak u siebie w leżu. Okazując waleczność alfy runął na potwora kreśląc w powietrzu szeroki młyniec buzdyganem. Mniej jeszcze zaskoczony był Ślepak widzący mrok lepiej i bliżej. Spostrzegł już pierwszą zmianę cienia. Zaklął głucho przez maskę co miało stanowić ostrzeżenie, ale zdradliwy przedmiot stłumił dźwięk.

Elf w ostatniej chwili wypuścił z rąk księgę o viktuałach z magicznych kwiatów, ledwo zasłonił się peleryną, trochę odskoczył, zbyt trochę. Upierzysko skoczyło na Allena obalając drobnej budowy elfa. Jeden ze szponów boleśnie przebił bark lezącego na posadzce, a pomieszczenie przeciął wysoki krzyk bólu.

Milcarr pośpiesznie splatał słowa z gestami, napełniając je mocą światu wydartą, tę pierwszą zmarnował, czy oddech miał nierówny pod twarzolicem metalowym, czy to kolczuga przeszkadzała w swobodzie, zaklęcie nie powiodło się, Półork zmienił zatem taktykę i postanowił wybrać inny czar.

Tymczasem Bhurrek wywijając stalową maczugą sięgnął z łatwością nieporadnego przeciwnika, uwalniając tym samym Allena. Elf z bólem odturlał się w stronę balkonu. Wstając pociągnął za zasłonę i znów obalił, w tej pozycji wykonał na zranionym barku opatrunek ze zwiewnej tkaniny. Delikatny biały jedwab nasiąkł plamą czerwieni. Dopiero wtedy spróbował spleść zaklęcie.

Trafiony potężnym uderzeniem maczugi pierzasty potwór zachwiał się jakby miał przewrócić, jakimś jednak cudem utrzymał się na pokracznych rozstawionych szeroko nogach. Stworzenie odchyliło głowę w tył jakby chciało nabrać rozpędu do dźgnięcia dziobem, Gnoll nie ustawał w natarciu, po pierwszym udanym ciosie czując się coraz pewniej, kręcił kolejnego młyńca zdobycznym orężem. Nieoczekiwanie nim zadał cios na gadziej gardzieli nabrzmiał błękitny wór skórny i chwilę później stworzenie opróżniło jego zawartość na Bhurrka. Węszymorda zdołał się uchylić, ale i tak sporo śmierdzącej flegmy osiadło na jego odzieniu, od smrodu zakręciło mu się w głowie, wiedział jednak że najgorsze w walce to nie kończyć. maczuga ponownie uderzyła w pierzasty tułów wzbijając w powietrze z ponad tuzin sporych piór. Barbarzyńca podsumował swój atak spluwając w ptakomanta. Paskudna substancja, która osiadła na skórzni niszczyła skórę i wciąż potwornie woniała. Niesiony wojenna pieśnią Gnoll nie poprzestał na tym wciąż kręcąc w powietrzu młyńce maczugą, a przeszkody na drodze rozbijając odnóżami przypierał potwora do ścian.

Kolejne zaklęcie Milcarra wyszło z zimnym profesjonalizmem, już nie wadziła kolczuga, czy maska. W dłoni Półorka materializowały się ostrza przypominające groty oszczepu pokryte rdzą. Każdy kolejny posyłał bezbłędnie zabójca do celu, każdy grzązł w upierzonym ciele. Ork miałby kłopot, by przeżyć taką dawkę magicznej energii, ale ork nie przeżyłby również dwu potężnych uderzeń maczugą, które wymierzył Gnoll. Czarodziej postanowił zmienić taktykę. Użyć potęgi nekromanckiej maski. Ocenił stworzenie w kategorii ożywionych z użyciem podobnej mocy. Przez szpary wpatrzył w potwora, a ów jakby to spostrzegł. Milcarr poczuł ból w głowie, z nosa pociekło coś ciepłego i lepkiego.

Kolejne trafienie w coraz bardziej chwiejącego się na nogach pierzastotwora barbarzyńca przypłacił ciosem w pierś, pazury przeorały kaftan rozszarpały kudły i przecięły skórę, rosząc posadzkę krwią Gnolla. Zaraz jednak potem porzuciło Bhurrka i skacząc po meblach skierowało się w stronę półorka w masce.

Nawykły do trudów i niewygody żebrak zdołał przełamać ból i spojrzeć w ślepia nachylającego się nad nim stwora pełną mocą. Nie potrafiłby nigdy powtórzyć słów, które wtedy wymówił, ale uczuł, że zyskał pewną kontrolę, wiedział, że stworzenie go nie zaatakuje, zaraz jednak zjawił się barbarzyńca z brutalnym orężem i nuże bić. Stworzenie już nie atakowało nikogo, uciekało przed goniącym je Gnolle, rozbijając do szczętu bogate meble i rzadkie artefakty. Co więcej do komedii dołączył Elf zapalając nad głową stwora magiczny ognik, niczym celownik dla oszalałego wojownika.

Nie zdążył Milcarr z maską i gwizdkiem, dopadł wreszcie Bhurrek potwora i wbił maczugą w posadzkę. Trudno było, by nikt nie usłyszał co się działo w domu tana Victora. Salonik zamienił się w stertę zniszczeń.

Opatrzywszy ranę Allena i upewniwszy się, że inne stwory nie czają się w cieniach, awanturnicy otworzyli małe drzwiczki i skierowali się wąskimi ostro pnącymi się w górę po spirali schodami. Przez całą długość prawej ściany ciągnęło się szklane okno, szerokie na jard. Kolejny dowód na bogactwo i gust gospodarza.

U szczytu schodów nie trafili na drzwi, tylko na średniej wielkości dobrze oświetlone pomieszczenie, mające niemalże całą kopułę ze szkła. Wyposażone zdecydowanie skromniej niż salonik poniżej. Dwa tylko regały, mały kufer, biurko naprzeciw wejścia jakieś dziesięć jardów, za biurkiem na krześle Victor, zupełnie nieruchomy wpatrzony w otwarta małą książeczkę. Zdawał się tak zahipnotyzowany, że możnaby wynieść mu krzesło spod tyłka. Gnoll wyrwał do przodu, ale powstrzymał go Milcarr, wciąż w masce.

- Pułapki! Zaczekaj chwilę. - nie po drodze było barbarzyńcy z czekaniem, ale ostrzeżenie w ustach czarodzieja brzmiało groźnie i przekonywująco.

Allen widział więcej, jego oczy wciąż zaklęte na widzenie niewidzialnych dostrzegały za czytającym cień, tak jakby stała tam jakaś postać, czasem nachylając się do zastygłego szlachcica. Elf wszak wciąż cierpiąc trzymał się z tyłu, bo jedwab na obojczyku całkowicie nasiąkł czerwienią.

Milcarr widział jak na dłoni postać stojącą za wpatrzonym w książeczkę Victorem. Cienisty twór, raz po raz nachylał się nad siedzącym i zdawał się szeptać mu do ucha. Ślepak pojmował, że nie jest to typowy nekropotwór, cień, zmrocz, ale związany z księgą, z niej się wyłaniał jak dżin z lampy.


No to sytuacja jak opisana. Co robicie?

Wcześniej: Uznałem, że nie uda się opanować barbarzyńcy w szale bojowym, ale musze przyznać, że Ślepak uzyskał pewną kontrole nad martwiaczym golemem. Poszerzył tez swoją świadomość, choć to straszna wiedza. Użycie specjalnej zdolności maski kosztowało go 1 ranę (na razie lekką). Przedmiot zbiera żniwo. Bhurrek raz za razem trafiał, natarcie dodawało 20 do TR, ale obniżyło obronę został więc trafiony raz szponami, potwór zadał 120 obrażeń cięto, odejmij od tego pancerz w kategorii cięte i dodaj do poprzednich ran jeśli zostały. Udało się odeprzeć trujące plwociny na zionięcia. Niemniej skórznia nie będzie już nadawała się do użycia. Allen jest najbardziej poturbowany. Jedno ramie ma unieruchomione. Idąc schodami szarpał Milcarra za rękaw i mówił cos o potężnym czarze bojowym, który pozostał mu w tubie z pergaminami.

Dodatkowo, jeśli chcecie w salonie jeszcze coś przygotować to jest ku temu możliwość. Użycie zdolności, czaru, mikstury, zioła, czaru z pergaminu.

Milcarr: Noszona kolczuga naturalnie ogranicza UM podczas rzucania czarów do połowy. (tak jak Szybkość). Jaja mogą być z prądem i magnetyzmem, ale tych czarów jest niedużo. Na marginesie można nawet czarować w cięższych zbrojach, ale wtedy czary rzuca się dłużej i zjadają potworne ilości PM.

Pytania?

Wykorzystałem wszystkie wasze k100, więc przy następnej deklaracji kolejne 5k100 nie zawadzi.

 
Nanatar jest offline