Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2022, 18:38   #97
Sonichu
 
Sonichu's Avatar
 
Reputacja: 1 Sonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputacjęSonichu ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=WXzFCS72QIA[/MEDIA]
Otworzenie oczu kolejnego poranka już samo w sobie było pieprzonym sukcesem... bo tak, miała oczy. Nie wyłupiono ich rozgrzanym drutem, skórę też miała na miejscu i żyła, mimo że wszystko ją bolało. Kości, mięśnie, kręgosłup, gardło z tchawicą zmiażdżoną przez pętlę szubienicy...
- Bl...yat - żywy trup wewnątrz wanny poruszył spękanymi wargami, jego dłoń po omacku poszukała tabletek i wody. Punkt pierwszy i najważniejszy: przeżyć przebudzenie.
Parę minut później ból puścił, tak jak strach wywracający bebechy i to nie dlatego ze ktoś zmusił ją do wypicia stężonego kwasu...
Czekając aż świat znowu nabierze kolorów Yemerova leżała nieruchomo w wannie i tylko jej paluch przesuwał się po ekranie smartfona. Widziała wiadomości od wiernej suki Jacka, cztery pochwalne krótkie linijki po których kontakt został zablokowany. Anya machnęła na to ręką w przenośni, bo dosłownie wciąż czuła się podle. Chemia jednak pomogła, pomogła oszukać wyczerpanie, depresję i resztę negatywów. Wtłoczyła energię w kończyny ciężkie niczym z ołowiu.
Kobieta ogarnęła siebie, łazienkę i spakowała torbę, a potem ze szklanką wody w dłoni w końcu podeszła do łóżka. Przysiadła na brzegu jeszcze przez kilka chwil podziwiając śpiącą Latynoskę. Spała tak słodko… kolejny obraz który chętnie zachowałaby i zabrała ze sobą.
Kolejne złudne marzenie.
-Budzimy się kochanie - potrząsnęła lekko nagim ramieniem i uśmiechem maskując wyczerpanie. Roxi jednak spała twardo, bardzo twardo…
Szarowłosa potrząsnęła więc nią jeszcze raz, tym razem mocniej, aż ciałem na łóżku bujnęło.
-Budzimy się kochanie - powtórzyła sympatycznym tonem.
- Mhhh…baaahhh… Jezu… moja głowa… - Wymruczała w końcu barmanka, ale dalej miała zamknięte oczka.
-Mam coś, co pomoże ale musisz się trochę podnieść - Anya nachyliła się i pocałowała ją w czoło, a Roxanne w końcu otworzyła oczko, i zerknęła na nią.
- Heeej… - Mruknęła, uśmiechając się.
-Priviet klubinka… - usłyszała i Smoczyca podetknęła jej pod dzióbek dwie niewielkie białe tabletki - Otwórz usteczka, zaraz zrobi się lepiej. Jak się spało?
Barmanka bez oporów łyknęła tabletki, nieco unoszą się na łokciu, i popiła wodą… a potem znowu ciężko opadła na łóżko.
- Kacyk jak jasna cholera - Przelotnie się uśmiechnęła, gładząc dłonią kolanko będącej obok niej Anyi.
-Poleż póki nie zaczną działać - szarowłosa pogłaskała ją czule po policzku - Przygotuję ci kąpiel a potem pójdziemy na śniadanie. Musisz coś zjeść śliczna. Sprawisz mi tym ogromną przyjemność. Niedługo wyjeżdżam, możliwość spędzenia jeszcze paru kwadransów w twoim towarzystwie pomoże mi przetrwać resztę tej cholernej trasy z oszołomem obok.
- Kąpiel… tak, jak najbardziej… śniadanie? Oj nie wiem kochanie… spróbuję…. - Barmanka uśmiechnęła się przelotnie, ale im dłużej Anya mówiła, tym bardziej owy uśmiech znikał. No ale czego się spodziewała? Miłostki i czułostki już na zawsze?
- A ty jak się czujesz, co u ciebie… - Dodała.
Yemerova zamyśliła się, przenosząc dotyk w twarzy na szyję i obojczyki kochanki.
-Zabrałabym cię ze sobą… ale chcę żebyś nadal była światłem które rozświetla mrok…jak najdłużej. Tu będziesz bezpieczna, uratowałaś mnie, to aż nadto czego się spodziewałam po tej podróży. Dziękuję - wzięła ją za rękę i pocałowała palce, by po chwili przyłożyć do swojego policzka. Patrzyła z nostalgicznym uśmiechem w oczy barwy ciemnej czekolady.
-O mnie nie musisz się martwić, jest w porządku. Dobrze… dzięki tobie. Zostanę jeszcze chwilę, ale chcę żebyś o mnie pamiętała. Dlatego mam coś dla ciebie. Usiądź proszę.
W oczach Roxi coś zamigotało… usiadła, przytrzymując prześcieradło na swoich piersiach, ale i tak ono mniej zakrywało, niż powinno. Była zaciekawiona, to było widać po jej twarzy, i w jej oczkach. Lekko się znowu uśmiechnęła.
Rosjanka pocałowała ją krótko, po czym z kieszeni wyjęła coś.
-Zamknij oczy - nakazała, a gdy tak się stało otworzyła pięść. W środku znajdował się naszyjnik na długim łańcuszku.
Kobieta rozwinęła go i sprawnie zapięła na szyi Latynoski.
- Już - uśmiechnęła się, podziwiając spory rubin centralnie na środku mostka między piersiami koloru kawy z mlekiem. Pogłaskała go palcem. Pasował idealnie.

Roxi zrobiła naprawdę duże oczka. Przyglądała się przez chwilkę podarkowi, a potem i szarowłosej… i aż jej się prześcieradełko zsunęło, odsłaniając nagie piersi.
- Anyu… ja… uuummm… ty… to jest… wow. Wow! - Uśmiechnęła się naprawdę słodko, a potem wprost na nią rzuciła, obejmując za szyję, i mocno przytulając - Jesteś niesamowita - Dodała, i cmoknęła ją w policzek. A potem drugi raz, i trzeci, i czwarty… i powoli zmierzała do jej ust.
Yemerova objęła ją, samej szukając jej ust, a gdy je znalazła, wpiła się w nie mocno…pomogło. Resztki koszmarów roztopiły się w cieple i smaku jej warg. Magiczna chwila trwała, a po wszystkim pozostało ciepło w sercu.
-Rubiny są kamieniami ognia i krwi. Odwagi, pasji, namiętności… - szeptała, odchylając się, żeby popatrzeć Roxanne w oczy.
- Miłości… a nie ma nic piękniejszego niż miłość. To najwyższa siła wszechświata, która wprawia w ruch gwiazdy. - poprawiła ciemne włosy - Nie mogę z tobą zostać, ale mogę podarować ci kawałek mojej miłości aby był ci blisko serca i aby cię chronił jeśli nadejdzie zły czas. Rubin, diamenty i osiemnastokaratowe białe złoto… pozwolą ci kupić wolność gdy ktoś postanowi cię zniewolić. Zapewnią nowy start jeśli zamarzy ci się zacząć od nowa. Gdzieś na słonecznej plaży nad oceanem, czy gdziekolwiek zapragniesz. Zasługujesz na to, na wszystko co najlepsze… a teraz poleż jeszcze chwilę. Przygotuję kąpiel. Dzień niestety nie będzie taki dobry i na nas nie poczeka.
- Anyiu… to wspaniały prezent, podobnie jak ty… - Nagutka Roxi tuż obok Yemerovej uśmiechała się bardzo słodko - …ale to pewnie strasznie drogie… ja… ja nie powinnam… - Dziewczyna pochwyciła krótko naszyjnik w dłoń, oglądając go, a potem pogłaskała policzek szarowłosej.
-To prezent - Rosjanka stwierdziła spokojnie - A prezentów, tak jak mnie, się nie odrzuca. To w złym tonie, a przecież jesteś dobrze wychowaną damą… już nie przejmuj się drobnostkami. - wstała powoli - Poza tym pasuje ci. Piękne do pięknego. Odpocznij i pij powoli, daj prochom działać. Skończę w łazience i po ciebie przyjdę.
Roxi również wstała, już kompletnie naga, po czym przykleiła się do Anyi, obejmując ją za szyję.
- Dziękuję kochanie… za wszystko - Przytuliła się policzkiem do policzka.
Yemerova objęła ją i pogłaskała po łopatkach. Chęć aby ją zabrać ponownie wypełniła myśli Rosjanki, ale wygrał pragmatyzm. U boku mutanta nie czekałoby ślicznotki nic dobrego.
Należało zabrać ogień i krew ze sobą, zostawiając wspomnienia tego, co dobre.
-Mówiłam ci już głuptasie - zgarnęła barmankę troskliwie pod ramię - To ja dziękuję, a teraz skoro już wstałaś zapraszam do łazienki. Umyj się skarbie, ja dokończę pakowanie. Potem idziemy coś zjeść i nie martw się. Głód zaraz wróci, prochy to potęga.
- A może mnie umyjesz? - Zachichotała barmanka w drodze do łazienki, kręcąc nagim tyłeczkiem, i oglądając się za Anyią.
Ledwo skończyła mówić dostała siarczystego klapsa któremu towarzyszył wesoły śmiech Rosjanki.
-Davaj! - ruszyła za barmanką jak ognisty cień.
W środku wszystko wyglądało tak samo jak gdy znalazły się w wannie po raz pierwszy. Zniknęła pościel, pusta butelka po Campari i stare ubrania. Jedynie na sedesie leżała góra ręczników rzuconych byle jak. Jeden z nich szarowłosa wzięła, a następnie rozłożyła przy wannie.
- Stań tutaj, podłoga jest zimna - wprowadziła barmankę na prowizoryczny dywan i zaczęła napuszczać wodę. Nadgarstkiem sprawdziła temperaturę mrucząc z zadowolenia. Drugą ręką głaskała ciepłą skórę naguski. Zaraz wstała żeby przyciągnąć ją do siebie, pocałować krótko i pomóc wejść do wanny oraz się w niej wygodnie ułożyć.
- Zepnę ci włosy, nie trzeba ich myć… wystarczy na dziś suchy szampon. Zaoszczędzimy czas - uklękła obok wanny zgarniając ciemne pukle delikatnie i spięła je spinką.
- Zajebiście pachniesz - mruknęła przyciskając usta do odsłoniętego karku.
- A ty jesteś… zajebista ogólnie - Uśmiechnęła się Roxi, gdzieś tam gładząc ją po bioderku, trochę na oślep - Nigdy jeszcze nie spotkałam takiej laski jak ty…
Szarowłosa uśmiechnęła się pod nosem. Nie była zajebista, była potworem i gdyby tylko brunetka wiedziała o tym uciekłaby bez oglądania za plecy ile sił w nogach.
-Bo nie szukałaś w Rosji - powiedziała cicho, biorąc gąbkę i butelkę mydła w płynie. Wylała trochę na dłoń, trochę na skórę pleców kochanki i powoli, okrężnymi ruchami zaczęła ją mydlić od strony pleców.
-Niech to będzie dobry sen, aniele. Odpręż się i pozwól sobą zająć - szeptem do ucha przekazała swoje myśli. Dłoń z gąbką została z tyłu. Wolna za to przeszła na piersi i szyję od przodu.
- Oddaję się bez mrugnięcia w twoje łapki kochana… - Parsknęła barmanka, po czym przymknęła oczka, koncentrując się na dotyku dłoni tej drugiej.
-Stanie się wedle twojej woli - Anya przejęła inicjatywę już na całego. Na kolanach zrobiła krok w bok żeby móc mieć Latynoskę centralnie przed nosem. Synchronicznie masowała jej ciało, nucąc pod nosem piosenkę w rodzinnym języku i co jakiś czas całowała jej skroń, policzek albo żuchwę krótkimi, delikatnymi muśnięciami warg. Tymczasem ręce żyły własnym życiem schodząc z piersi na żebra. Rosjanka głaskała je, a potem wracała do góry to ściskając cycuszki po kolei, to biorąc je od spodu i ważąc w dłoni. Kciukiem pocierała brodawki kolistymi ruchami, a ręką z pleców przeniosła się na kark uciskając spięte kacowym snem mięśnie. Roxanne od czasu do czasu westchnęła, czy i mruknęła, najwyraźniej z zadowolenia, odprężając się…
- Mogłabym się nieco położyć na plecach? - Szepnęła w pewnym momencie.
Yemerova zmrużyła oczy jakby się nad tym zastanawiała. Mruknęła coś pod nosem przerywając mycie i wstała. Wróciła zaraz z kolejnym ręcznikiem. Zrolowała go kładąc na rancie wanny, a następnie naparła przedramieniem na pierś dziewczyny. Asekurowała ją aby po położeniu oparła kark o improwizowaną poduszkę. Wtedy wróciła do przerwanej zabawy, pochylając nad wanną. Ustami przywarła do jej ust, w międzyczasie dokładnie myjąc w każdym zakamarku, co najwyraźniej bardzo podobało się uśmiechniętej i zrelaksowanej dziewczynie.
Po wszystkim Anyia pomogła Roxy wstać i wyjść na rozłożony ręcznik, gdzie wspólnie ją powycierały, wśród wzajemnych uśmiechów, i paru delikatnych pocałunków. Następnie, owinięta ręczniczkiem barmanka, pozbierała swoje ubrania porozrzucane po pokoju, a potem jeszcze na chwilkę zniknęła samotnie w łazience… w końcu mogły i iść na śniadanko.
Rosjanka czekała na nią przy drzwiach, z torbą zarzuconą na ramię i otworzyła jej drzwi ledwo Latynoska podeszła. Gestem zaprosiła do wyjścia, poczekała aż to zrobi a na koniec wyszła sama, zamykając za nimi.
- Wypadło ci ślicznotko - powiedziała wciskając jej do rączki zwitek czterystu dolców. Stanęła obok i uśmiechnęła się czarująco podając kobiecie wolne ramię. - A teraz zapraszam na śniadanie.
Roxanne zrobiła jednak nagle skwaszoną minę, i oddała Yemerovej pieniądze.
- Anyu, ja nie jestem dziwką? - Powiedziała cichym, ale poważnym tonem.
- Oczywiście że nie jesteś - szarowłosa zdziwiła się na ten tekst i popatrzyła równie poważnie na brunetkę - To za drinki wczoraj, nie chcę abyś przeze miała kłopoty podczas remanentu, albo co gorsza płaciła z własnej kieszeni.
- Wczoraj przecież mówiłam, że na koszt firmy… niczym się nie martw - Tym razem Roxi już się uśmiechnęła, i zarzuciła rączki na kark szarowłosej.
- Na pewno nie będzie nikt miał o to do ciebie pretensji? - upewniła się, przyciskając ją do siebie i pocałowała w czoło. - Dobrze kochanie, w takim razie tym bardziej jestem zobowiązana zabrać cię na porządne śniadanie. Chodź… umieram z głodu. - przekręciła je aby mogły ruszyć w stronę restauracji.
Spędziły jeszcze ze sobą cudowną godzinę rozmawiając o drobnostkach i jedząc śniadanie które bardziej przypominało szwedzki stół niż porcję dla dwóch osób. Smoczyca nie odrywała oczu od Latynoski, komplementując ją i słuchając co mówi. Sama nie mówiła za wiele, żadna nowość.
Zapamiętywała, utrwalała obraz roześmianej dziewczyny w pamięci.
Gdy przyszedł czas rozstania Roxanne poprosiła o selfie na pamiątkę właśnie, a szarowłosa zgodziła się bez najmniejszego zgrzytu. Objęła ją, przytulała, całowała i głaskała po twarzy, a wszystko uwieczniało oczko aparatu.
Nie przedłużała pożegnania, nie lubiła ich za cholerę. Rozstały się w hallu, Roxane zniknęła w pokoju socjalnym, a Anya wyszła przed lokal. Z radością odnotowała brak hakera. Zanik księżniczka się łaskawie pojawiła ona zdążyła skoczyć do najbliższej kwiaciarni i zamówić tysiąc róż z dostawą do hotelu prosto pod nosek Roxy. Obkupiła się też w kolejne fajki, energetyki i espresso w puszce. Dorzuciła zakupy do bagażnika, a potem wróciła pod hotel i z nogami opartymi o okno otwartych drzwi paliła fajką zapijając kawą.
Łapała ostatnie chwile spokoju na najbliższe godziny, z których jedynym plusem okazało się to, że między startem a pierwszym poważnym postojem w jej torbie na hajs znalazło się ponad pięćdziesiąt tysięcy zielonych.
 
Sonichu jest offline