Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2022, 20:45   #99
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Jedno pytanie... - Peter zamknął drzwi i zwrócił się do Lucy. - Czy sprawdziliście, że nie przywlekliśmy ze sobą jakichś pluskiew - prezentu od Korpo?
- Nie przywlekliście… - Odparła kobieta, opierając się plecami o ścianę, i zakładając rękę na rękę.
- Aż dziw, że nie oznaczyli jakoś swojej... "własności". - Peter uśmiechnął się krzywo. - Ale mnie to cieszy. Macie z pewnością jakiś plan Enklawy? Bo chciałbym się przespacerować... No i druga rzecz... jak wygląda sprawa noclegu i posiłków dla gości, takich jak my?
- Mam ci wręczyć mapkę, czy co? To nie cholerny Disneyland… i wy tak zawsze? Ty zadajesz pytania tu, May w środku… poczekaj 10 minut, to będą dalsze wyjaśnienia dla wszystkich? - Lucy pokręciła głową.
Peter rozłożył ręce.
- Spróbuję się poprawić... - powiedział z uśmiechem.



Po 10 minutach, Anthony(x5) skończył zajmować się Marcusem. Szwy zostały wyciągnięte, opatrunki zmienione. Mięśniaka zapakowano na wózek inwalidzki, po czym opuszczono jego pokój… pchał go sam siwy, w końcu Marcus swoje ważył.

- Dobrze dzieciaczki, to teraz tak… - Powiedział żartobliwym tonem do towarzystwa Tony - Dziś niedziela, mało się dzieje, i wszyscy mają wolne. Każdy spędza czas jak chce, i tak dalej… najpierw więc was zakwaterujemy. Z ubraniami, i takimi tam drobnicami, też jest mały problem, nie spodziewaliśmy się gości, ale w ciągu kilku godzin będą. Podobnie jak jedzenie, za chwilę wam coś porządnego dostarczymy. Może być? - Anthony przeleciał wzrokiem po "nowych" w Enklawie.
- Dla mnie gicior - Odparł Marcus… w sumie cały czas zerkając z wyszczerzem na Nox.
- Oczywiście, że może być - powiedział Peter. - Parę godzin w jedną czy drugą stronę nie gra roli. Z wyjątkiem jedzenia - zażartował.
- Dla mnie też - Nox również nie miała zastrzeżeń ani nic do wtrącenia. Wydawała się bardziej skupiona na czarnoskórym olbrzymie.
Wreszcie nie wytrzymała.
- Wózek… dlaczego na to nie wpadliśmy - parsknęła pochylając się przy nim.

Po paru chwilach towarzystwo opuściło budynek, wychodząc znowu na śnieg… czekał pickup i dwa skutery śnieżne.
- Ja się zmywam - Parsknął Anthony - Odstawię Amelię do domu, wami zajmie się dalej Lucy…
- Do zobaczenia... i dziękujemy za pomoc. - Peter się uśmiechnął.
- Dzięki za wszystko - dodała Maya, kiwając doktorowi głową na pożegnanie.

Anthony pomógł jeszcze wpakować się mięśniakowi do auta, a następnie pożegnał się, i wraz z dziewczynką odjechali jednym ze skuterów śnieżnych.

Lucy z kolei ruszyła ze wszystkimi pickupem po terenach Enklawy…
- No to jedziemy do waszej kwatery. Jakieś nowe pytania? - Powiedziała kobieta.
- Tak... ale dotyczyłoby ono Mary - powiedział Peter. - Przecież ona nie powinna pamiętać o Enklawie, prawda?
Lucy westchnęła… i przez parę sekund milczała.
- Mary była na "misji". Od czasu do czasu, wybrane osoby z Enklawy, przeprowadzają różne zadania. Pomoc mutantom spoza niej, ich eskortowanie, dostarczenie tutaj. Zaszkodzenie Korpo… różne takie. Coś poszło wtedy nie tak. Kilku zginęło, paru wróciło, paru dopadły korpo-gnoje. Dopadli więc i Mary…
Peter pokiwał głową, ze smutkiem wypisanym na twarzy.
- Zawdzięczamy jej życie... - powiedział. A Lucy jakoś tak mocniej zacisnęła dłonie na kierownicy.
- Nie tylko wy… wielu, wielu innych również. Ona wyglądała jeszcze na dziecko, ale miała już 86 lat…
- Dlatego pamiętała jak wyglądały bary szybkiej obsługi za początków ich świetności - Nox zamrugała gdy zestawiła słowa Zębatki z tym co powiedziała Lucy.
- Jeśli jakkolwiek to coś znaczy, dopilnowaliśmy aby przynajmniej po śmierci dano jej już spokój.
- Ok - Padła krótka odpowiedź kowbojki, a Nox wzruszyła ramionami..
- Czy dzieci w Enklawie też mają talenty? - zainteresował się Peter. Co prawda sam takowych nie posiadał, ale kto mógł widzieć, co przyniesie mu los.
- Tak… rośnie kolejne pokolenie. W spokoju i bezpieczeństwie.
- Gdybyśmy potrzebowali skuter, by zrobić sobie przejażdżkę, to jak to załatwić? - zadał kolejne pytanie.
- A co, nóżki bolą? - Parsknęła Lucy - Nie no, żartuję… znajdzie się coś.
- Na początek pewnie pozwiedzamy najbliższą okolicę. - Pozwolił sobie nie skomentować żartu Lucy. - Czy wszyscy już wiedzą o naszej obecności? Nikt się zdziwi na nasz widok? Bo chyba tu każdy zna każdego... Macie tu jakichś odludków? Zadeklarowanych samotników?
- No z tym jest mały problem. Nie, jeszcze w sumie niewielu o was wie… zrobimy wieczorek zapoznawczy? - Kobieta znowu parsknęła - Więc może lepiej, chwilowo, siedźcie na miejscu? Mi to tam rybka, ale tłumaczyć się co 100 metrów komuś, kto ty, potrafi być upierdliwe?
W końcu i Lucy zerknęła na Petera.
- Tu tak serio? Mam ci dać listę mieszkańców, z jakimiś dopiskami? Ta pani jest miła, ta wredna, itd? Żyją tu różni ludzie, jak to w każdym osiedlu…
- Kiedy odzyskamy naszą broń, jak wygląda sprawa z elektroniką? - Maya dorzuciła swoją serię pytań na moment odrywając się od Marcusa.
- Broni na razie nie odzyskacie… po co wam durne pistolety? A z elektroniką możesz sprecyzować?
- Druga poprawka - Nox uśmiechnęła się pod nosem - Strzelanie mnie uspokaja… i niańka elektroniczna, filmy dla dzieci potem? Zabawki i inne, jest szansa zamówić z zewnętrznego świata? Na przyszłość pytam.
- A wsadź se tą drugą poprawkę… - Zaśmiała się Lucy - Broń mają tylko strażnicy. Nikomu innemu nie jest potrzebna? Masz swoje moce, to nie wystarczy do obrony… w sumie nie wiem przed czym? No ale na wypadek "W" jest plan… ale tym sobie teraz główek nie zawracajcie. A cała reszta, tak, jak najbardziej.
- Czyli rzeczywiście respektujecie tu prawo US - brunetka parsknęła, jednak więcej już nie dodała, zostawiając resztę problemów na potem.
- To rób se na drutach, żeby się odprężyć… albo zapisz do strażników, to postrzelasz… - Lucy wzruszyła ramionami.

Po kolejnych kilku minutach, pickup podjechał pod jakiś… ładny domek.



- Koniec wycieczki, proszę wysiadać… Peter, pomożemy Marcusowi na wózek usiąść - Powiedziała Lucy - A May go za chwilę teleportuje na werandę…

I jak kowbojka powiedziała, tak zrobiono. Po chwili zaś wszyscy stanęli przed drzwiami wejściowymi.
- Jaki to był numer… - Lucy powiedziała głośno patrząc na mini-klawiaturę, gdzie należało wklepać szyfr, by otworzyć drzwi.
- A tak… 1222, zapamiętacie? - Spojrzała po reszcie - Klucze wam przywieziemy później, no to wchodzimy…

Parterowy domek, z salonem w którym był nawet kominek, kuchnią, spiżarką(pustą), jadalnią, garażem(pustym), do tego aż 4 sypialnie, 3 łazienki… meble były, i to poprzykrywane foliami. Sprzęt jako taki też, jak choćby telewizory, radia, automaty do kawy, w kuchennych szafkach pochowane garnki, talerze, sztućce i cała masa przydatnych, mniejszych rzeczy. Całe wyposażenie wyglądało na kompletnie nowe.
 
Kerm jest offline