Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2022, 02:06   #8
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
- Spore… naprawdę spore - odpowiedziała szeptem starając się oddychać miarowo i spokojnie, ale i tak podświadomie mocniej obejmowała ramię żołnierza.
- Potrzebuję waszej pomocy jeszcze w jednej sprawie, dzisiaj. Urwiecie się ze mną? Wszystko wyjaśnię u mnie… i dziękuję - dokończyła normalnie, cofając się na na bardziej cywilizowaną pozycję.
- To kwestie ginekologiczne - zwróciła się do paramedyka i pokiwała mu głową - Ale dzięki serdeczne, jak nie będę dawałą rady dobrze wiedzieć że mogę na ciebie liczyć.

- Aha. Ginekologiczne. No ale jakbyście mną pokierowały to pewnie też bym mógł pomóc. Ale jak ty i ta druga jedziecie jako lekarki to na pewno sobie świetnie poradzicie. - Zszywacz nieco przygasł jak sobie uświadomił z jakiej dziedziny medycyny jest sprawa z tą zamiejscową pacjentką niemniej grzecznie zaoferował swoją pomoc. Co prawda w diagnozie czy standardowym badaniu to jego pomoc była raczej zbędna i pewnie sobie zdał już z tego sprawę. Chociaż w razie urazów, kontuzji i innych takich wypadków wyszkolony paramedyk był dla lekarza jak druga prawa ręka.

- No ale ja chętnie pomogę! Ja co prawda tak amatorsko ale chętnie zajmuje się ginekologią! Znaczy a jakaś ładna ta pacjentka? Bo jak jakiś babsztyl to mi się nie kalkuluje. - słysząc to samo Dave nagle się ożywił i wyciągnął całkiem inne wnioski od paramedyka. Widocznie znów pajacował na całego już ciesząc się na jakieś fajne badanie jakie mógłby przeprowadzić pomiędzy fajnie rozłożonymi udami jakiejś fajnej pacjentki.

- Złaź. - Tom zepchnął go na tyle łagodnie aby tamten nie spadł tylko zlazł właśnie. Po czym sam wstał z sofy. - Chodź. Jesteś nowa. To musisz postawić kolejkę. - powiedział do siedzącej blondynki wskazując na bar nie tak znowu odległy.

- Wcale nie musi, przecież jest dziewczyną a dziewcz… - Dave zaczął mówić i urwał gdy Olivia kopnęła go w łydkę.

- No to mi przynieście coś z parasolką. Lubię z parasolkami. - uśmiechnęła się sympatycznie do nich obojga składając swoje zamówienie.

- Nie chcecie poczekać? Zaraz będzie koniec. - Hank też się odezwał wskazując kciukiem na Julię która już była na etapie ściągania majteczek. Ale jeszcze była ostatnia szansa aby coś jej tam wsadzić z talonów więc kogo było stać to próbował.

- A dla was? Parasolki, owoce, bąbelki, procenty? - Domino również wstała, patrząc na Hanka, Zszywacza i Beara. Dowódcę obdarzyła wdzięcznym spojrzeniem starając się ukryć rosnące zdenerwowanie. Teoretycznie plan był całkiem w porządku, gorzej że nadchodzi etap aby go przedstawić, lub chociaż nakreślić… a to już nie było takie łatwe.
- Przecież jesteś waginosceptykiem Dave - prychnęła na koniec do łysola.

- No tak, jestem. - zgodził się trochę rozkojarzonym tonem wygolony prawie na zero mężczyzna patrząc jednak nieco nadąsanym wzrokiem na koleżankę w mini jaka go kopnęła swoim pantofelkiem. Ona zaś prowokująco uniosła brwi do góry jakby niemo pytała czy ma powtórzyć operację.

- No i dlatego nie uwierzę póki nie zobaczę, nie dotknę, nie posmakuje. Sama wiesz jak to jest. Wszędzie ci kit wciskają i wsadzą coś na polepę na wierzchu a pod spodem próchno, kurz i pajęczyny. A ta Gem to mówisz, że fajna tak? A myślisz, że zgodziłaby się na badanie ginekologiczne? Przecież kobiety chodzą co jakiś czas do ginekologa na badanie nie? Tak dla zdrowia. To mógłbym im pomóc. Znaczy jej. Tobie też jeśli byś chciała. Poświęcę się dla ciebie. Bo Oli to nie. Sama widzisz, że jest wredna, za dużo wypiła, głupoty gada i w ogóle nie chce się kolegować. - wyrzucił z siebie jednym tchem płynnie przechodząc z jednego tematu na drugi i zakończył go skargą na swoją koleżankę z oddziału.

- Dobra, chodź. Wiem co im zamówimy. - Tom skinął na nią głową i sam dał przykład ruszając w stronę baru.

Ruszyli za nim oboje, a blondynka przewracała oczami po drodze na rewelacje drugiego kumpla.
- Gem jest porządna, nie męcz jej i tak ma ostatnio dużo nerwów i stresu. Spokojna i stateczna w zachowaniu. Przykładny lekarz - wyjaśniła prychając. No tak, przecież zawsze trzeba się prosić.
- Może jakbyś zamiast obłapiać Tommy’ego i mu wygniatać kolana wziął ją na kolana inaczej by gadała.

- To z tych co lubią na kolankach? Cudownie! Uwielbiam takie co lubią siedzieć na kolankach! Zwykle to oznacza, że chętnie prują się na tych kolankach. Takie są najlepsze bo gorący towar aż parzy. I jak sa kumate no nie grymaszą na branie w tyłek. To prawie to samo i można załatwić za jednym posiedzeniem. A fajny tyłek ma ta Gem? Taki jak Tom? Widziałaś jaki on ma fajny? Trudno to będzie przebić. Chociaż ten twój… - Dave szedł obok niej i nawijał w najlepsze w ogóle się nie przejmując mijanym otoczeniem. Ale na trzecią osobę jak lawirowali między stołami to już nie było miejsca więc szli za Wingfieldem aż zatrzymał się przy barze.

- Wiesz co Dave? - Tom odezwał się patrząc na kolegę ciepłym, prawie flegmatycznym spojrzeniem. - Lubię cię. Ale kiedyś chlapniesz o jedno słowo za dużo. I dostaniesz w pysk. - powiedział żartobliwym tonem co tylko wywołało szczery śmiech kumpla.

- Nie pierwszy raz brachu, nie pierwszy raz! Jak masz walić to wal! A jak nie to sorry ale się sklej! - roześmiał się wesoło i nawet ustawił się beztrosko prosto jakby czekał na ten cios. Ale ten nie nadszedł. Thomas machnął ręką i wezwał barmankę po to zamówienie. To chwilę czasu zabrało a jak barmanka poszła je zrealizować to zostali przy barze we trójkę. Spojrzeli w stronę sceny bo tam Julia kończyła swój występ, kłaniała się publiczności i zgarniała zebrane podczas występu papierki.

Nastał ten niezręczny moment kiedy trzeba zacząć gadać, niby nic trudnego. Domino zwykle przychodziło to prosto, nawet łatwo aby czasem kogoś obsztorcować. W szpitalu uchodziła za tą która nie daje sobie dmuchać w kaszę i z którą lepiej nie zadzierać… a teraz stała i starała się nie panikować tylko zebrać myśli w miarę logiczny ciąg. Logika by się przydała.
Zaczęła od prostszej rzeczy, w skrócie streszczając sprawę z Silve i dziewczyną z Rhu aby pozostała dwójka znała prawdziwy cel i motywacje obydwu lekarek. Przed wyłożeniem drugiej sprawy zawahała się, patrząc jak Juls zbiera talony i uśmiecha uroczo do zebranych pod sceną.
- Słyszeliście o Hyper? - spytała.

Barmanka szybko uwinęła się z zamówieniem bo wróciła z baterią kolorowych szklanek akurat jak Francuzka kończyła relacjonować o co chodzi jutro z tą wyprawą do Rhu i czemu trzeba ruszać tak wcześnie.

- To mówisz jest tam jakaś foczka w potrzebie co umie się odzwdzięczyć tak na kolankach albo podobnie? No to nie ma się co przejmować, na pewno sobie poradzi w tym mieście. - Dave jak zwykle okazał się niezawodny w sprośnych komentarzach i przejmowaniu inicjatywy. Wingfield okazał większą wstrzemięźliwość.

- Menda z tego waszego doktorka. Szkoda, że już samochodami nikt nie jeździ. Mógłby się rano dziwić, że ktoś mu przebił opony albo porysował gwoździem karoserię. - Tom pokręcił głową z niezadowolenia i chociaż nie był żadną z kobiet z jakimi do tej pory Dominique o tym rozmawiała to też coś postawa płucologa nie przypadła mu do gustu.

- Dobra pojedziemy jutro z wami i zabierzemy ją. Mam nadzieję, że nie będzie robiła jakichś scen czy co. To jakoś to z nią załatwcie jak będzie trzeba. My możemy poczekać na zewnątrz jak trzeba. A jakby ten doktorek przyjechał… No cóż, może się tam zawsze na niego przewrócić jakaś beczka. Czy coś. - dowódca oddziału łowców Szarańczy dał znak, że popiera taką inicjatywę no i zrobi co w jego mocy aby jutrzejsza misja zakończyła się sukcesem.

- Tam jest molo. Te molo to zawsze mokre i śliskie. Łatwo stracić równowagę i wpaść do wody. - dodał ochoczo Dave z miną tak niewinną i życzliwą, że na pewno nie mógł mieć nic paskudnego na myśli.

- Właściwie nawet jakby przyjechał to on nie ma do niej żadnych praw. Jakby powiedziała, że nie chce z nim jechać to nic by nie mógł zrobić. No ale jakby nas nie było i została z nim sama to by pewnie mógł ją omotać aby z nim poszła. - zadumał się jeszcze nad prawniczą stroną jutrzejszej operacji. A gdy padło pytanie o Hyper to chyba obaj byli bardzo zdziwieni tak odległą zmiana tematu. Bo popatrzyli na siebie po czym ponownie spojrzeli na nią.

- No to te nowe dragi na mieście. Ponoć rewelacja. Właśnie mieliśmy coś próbować w tej sprawie no ale znajomy co miał załatwić trochę nawalił i dupa blada. A jutro idziemy na nockę. - Dave pokiwał swoją wygoloną prawie na zero głową aby dać znać, że coś tam słyszeli i tych prochach i pewnie to samo co większość z jakimi do tej pory o tym rozmawiała francuska lekarka.

- Spróbować? Obaj? - Jobin upewniła się, że Wingfield też miał w planach testowanie nowych nielegalnych substancji.

- Nie no co ty. Miał załatwić dla wszystkich. Mieliśmy się zabawić. Ale skrewił. - Tom skrzywił się na tą niekorzystną zmianę w planach i wskazał brodą na czwórkę pozostawioną na sofie przy scenie.

- Jakieś fajne foczki by się tu znalazły. A ponoć najlepiej działa dawkowane z fajnymi foczkami. Znasz jakieś fajne foczki co by miały towar i ochotę się nim podzielić? Najlepiej dzisiaj wieczorem? A w ogóle to jesteś lekarzem. Nie wypisujecie tego na receptę? Ja czuję, że mam takie dolegliwości, że chyba tylko Hyper mógłby mi pomóc. - trudno było powiedzieć czy Dave mówi serio czy żartuje czy też zaczął komediować w którymś momencie. Bo pod koniec to już nie dało się tego traktować poważnie i nawet Tom sie uśmiechnął.

- Fajnych foczek nie znam, a na receptę mogę ci przepisać co najwyżej barbiturany żebyś wreszcie przestał pajacować i zrobił się poważny. Będziesz po nich sztywny, ale nie w tych rejonach które cię tak cisną - Jobin obrzuciła cwaniaka kwaśnym spojrzeniem. Uśmiechnęła się po chwili stonowanie spoglądajac na drugiego faceta.
- Nie dziwię się, że nie załatwił… przecież to lebiega i specjalnie robotę spartolił żeby nie wyszło że w VIPowni zamiast do lasek zaczyna się przystawiać do kumpli z oddziału… i tu przechodzimy do drugiego problemu. - przybrała smutną minę i dała sobie czas żeby wziąć się w garść.
- Potrzebuję chętnych do przeprowadzenia testu na którym wyjdzie wreszcie czy wolicie kolegów czy koleżanki. Taka praca naukowa można to tak nazwać… - odwróciła głowę obserwując jak Juls znika między ludźmi i idzie w stronę garderoby. Czas się kończył.
- Też jestem ciekawa jak ten nowy syf działa, ale nie wypada aby… wiecie, w końcu Jobin - prychnęła zirytowana, odwracając się do towarzystwa i założyła ręce na piersi.
- Sprawa jest prosta. Mam Hyper i chcę go przetestować, ale nie tu. Bez świadków, niepotrzebnych plotek i zbędnego pierdololo dookoła. Idziemy do mnie?

- Masz to gówno? - chyba obaj się zdziwili ale prawie łysy kolega jak zwykle zareagował pierwszy gdy chodziło o jakąś ripostę w gadce.

- No ale słyszałaś jak to działa? Podobno nie ma się po tym zahamowań. I tak dalej. - Thomas zapytał ostrożnie jakby chciał sprawdzić czy mówią o tym samym. Juls już znikła ze sceny ale jeśli dotrzyma słowa to wkrótce gdzieś tu powinna się pojawić.

- No. Ruchasz się z kim i czym popadnie, bez opamiętania i nie ma że boli, że wstydze się, głowa mnie boli i co ludzie sobie pomyślą. Wiesz widzisz jakieś krzesło to ruchasz się z krzesłem. - Dave pokiwał głową i płynnie przejął pałeczkę tej rozmowy aby lojalnie uprzedzić koleżankę jak ma działać to o czym rozmawiali.

- Z krzesłem to przesada, ale tak. Niweluje zahamowania społeczne, upośledza receptory bólu i trzyma kilka godzin. Wszelkie efekty wychodzą następnego dnia, po przebudzeniu. - Lekarka przytaknęła na większość - Z tego też powodu zawczasu przygotuję prochy na pobudkę żebyśmy byli w stanie w ogóle dotrzeć do Rhu. Odpadnie też problem aby was szukać po całej bazie z rana, ruszymy ode mnie. - wzięła porządny wdech. Tak, to brzmiało jak szaleństwo, nie negowała.
- Wiem Tommy, dlatego zamkniemy się u mnie. Was dwóch i ja. Bez świadków, bez wypadków a pod ręką pomoc medyczna. Chyba… przyda się wyjąć kij z dupy. Do był ciężki tydzień, przyszły nie zapowiada się lepiej. Ale dziś piątek , więc krótka piłka. Tak albo nie, wasza decyzja - uśmiechnęła się krzywo.

Obaj koledzy popatrzyli na siebie naradzając się tymi spojrzeniami. Po czym jeden trochę wzruszył ramionami, drugi skrzywił usta i pokręcił głową. Ale obaj się uśmiechnęli do siebie.

- Dobra. Wchodzimy w to. - odparł Thomas tak po prostu lekko się przy tym uśmiechając. A lekarka dostrzegła jak z zaplecza wyszła Julia. I szła w stronę sofy z jakiej niedawno w stali szukając ich spojrzeniem. Zdążyła się już przebrać i teraz miała na sobie jakiś bieliźniany komplet.

Minęło ćwierć minuty zanim do Domino doszło że nie ma sprzeciwu, plan przyklepany i to bez jednego głupiego komentarza. Można było wypuścić powietrze i pomachać tancerce aby łatwiej ich namierzyła. Była to też dobra wymówka, żeby nie musieć patrzeć na mężczyzn obok. Których właśnie zaprosiła do siebie celem testowania narkotyków o kontrowersyjnym działaniu. Medyk, poważny lekarz nawet. Chirurg, zaufany GP… doktor Jobin, brawo.
- Ale to zostaje między nami - mruknęła speszona - Reszta niech myśli że pomagacie mi ogarnąć coś na mieście… cholera, czy ja właśnie… i wy… o chol… - nie dokończyła, bo zaczęła chichotać, zakrywając twarz dłonią.

- Widzisz stary? Mówiłem ci. Od początku wyglądała mi na taką co lubi siadać na kolankach. - Dave włączył zaufany ton jakby chciał się podzielić z kumplem jakimś sekretem albo przypomnieć o czym rozmawiali wcześniej. Lub przynajmniej aby na to wyglądało. Thomas roześmiał sie cicho ale obaj zamilki bo podeszła do nich stukająca wysokimi obcasami tancerka.

- Cześć! I jak? Podobał wam się występ? - zagaiła podchodzac do kumpeli i obejmując ją mocno a sama słodko uśmiechnęła się do chłopaków. Na dole zaś blondynka poczuła jak dłoń syrenki coś wciska jej małego w dłoń. Jakiś obły pojemnik jak na tabletki czy coś takiego. Przejęła go dyskretnie chowając w dłoni na razie nie oglądając, bo po co. Wiedziała co tam jest.

- Jak zawsze było na co popatrzeć - blondynka zaśmiała się krótko, głaszcząc tancerkę po plecach i ramieniu. Puściła jej dyskretne oczko.
- Pamiętałaś o rozgrzewce mam nadzieję - włączyła na chwilkę ton lekarza, jednak szybko wróciła do uśmiechu. Schodził też stres poprzedniej rozmowy, mogła popatrzeć na dwójkę kompanów i nie robić się czerwona jak burak.
- Wpadliśmy na drina i żeby popatrzeć, ale niedługo spadamy. Jest coś na mieście do załatwienia, ale jeszcze wpadnę w tygodniu obiecuję - cmoknęła Juls w czoło. - I pogadamy w poniedziałek kochana. Baw się niegrzecznie… ach, racja. Juls, znasz Toma i Dave’a? Lubią twarde lufy i zabawy w błocie - przedstawiła kumpli.

- Cześć chłopaki! - syrenka zawołała wesoło witając się z towarzyszami blondynki. Ci odpowiedzieli tym samym.

- Lubicie zabawy w błocie? Bo my tu mamy taki jeden basen i coś do niego by się znalazło. Ale to nie na dzisiejszy wieczór ale jak klient ma życzenie to możemy to przygotować. - zaszczebiotała radośnie robiąc całkiem niezły użytek z niewinnego żartu koleżanki. Ich to chyba zaskoczyło bo roześmiali się cicho ale propozycja chyba im się wydała ciekawa. Chociaż może nie na dzisiejszy wieczór.

- No to nie wiedzieliśmy, może następnym razem. A występ no, tak, świetny był, oczu nie można było oderwać. - Thomas pokiwał głową chwaląc ze swojej strony występ artystki erotycznej co widocznie sprawiło jej przyjemność.

- A ja tak pani doktor, rozgrzałam się. Na tym występie no a zwłaszcza ten klaps pani doktor to taką furorę zrobił no a ja to jeszcze tyłek mam czerwony. Normalnie pierwsza klasa, pełna profeska. - pochwaliła Domino za ten drobny artystyczny występ jakby chciała dodać otuchy młodej padawance na początku jej drogi.

- A w poniedziałek tak, pani doktor, przyjdę tak jak mówiłam. - zgodziła się zgodnie na to odebranie wyników z laba.

- Doskonale, w takim razie po weekendzie umówimy się na wizytę domową. Mam kilka zakontraktowanych, a przez wyjazdy po Dniu Impaktu oraz potem w kwietniu, z kwartału zrobi się pewnie dwa tygodnie na to - Domino weszła w rolę poważnego lekarza, robiąc równie mądrą minę.
- Ale to na spokojnie ustalimy w poniedziałek, na razie z chłopakami mamy do załatwienia na mieście jedną dość istotną sprawę… przestawię twoją wizytę na rano jeśli masz ochotę przyjść te pół godziny wcześniej i pogadać. Na tematy zdrowotne oczywiście - skończyła z profesjonalnie troskliwą miną.

- Rano? W poniedziałek? Po weekendzie? Oj ale proszę, niech pani doktor nie będzie aż tak wymagająca! - Julia zrobiła słodką i proszącą minę jakby dorosła i dorodna córka prosiła o coś swoją mamę. Chłopcy znów się uśmiechnęli na to mini przedstawienie na dwie aktorki.

- No chyba, że gdzieś na 12-tą rano. Czy jakoś tak jakby mnie pani doktor jakoś upchnęła to bym była zobowiązana. Tak jakoś jak ostatnio. - poprosiła chyba niezbyt mając ochotę wstawać z samego rana jakby dzięki ingerencji kumpeli można było tego uniknąć.

- A to takie wizyty domowe to też robisz? - Dave się zainteresował nowym wątkiem jaki wyszedł w rozmowie z syrenką.

- Oczywiście! Jeśli klient sobie życzy i go stać to czemu nie. - Julia Lowe pokiwała radośnie głową ciągnąc ten biznesowy wątek.

- A ile to dużo taka wizyta? - zapytał cwaniak bez włosów z chytrym wyrazem twarzy. Tancerka nachyliła się i powiedziała mu na ucho. A on spanął cicho i trochę mu mina zmarkotniała gdy ona wciąż obdarzała go swoim uroczym uśmiechem.

- I ciebie na to stać? - Dave spojrzał na Domino z pretensją w oczach. Jakby te zarobki lekarzy coś mu nagle stanęły w kołkiem w gardle.

- A nie, nie, to co innego. To tak jak Domi mówi. Wizyta w celach medycznych. - brunetka pokręciła głową prosząc go aby nie mieszał tych dwóch rodzajów wizyt. Chociaż nadal Dave miał dość niewyraźne spojrzenie więc zapił je swoim drinkiem.

- Było się uczyć i zostać lekarzem, a nie rozbijać po barach żeby wylądować jako łaps - Jobin dobiła go po przyjacielsku, przyciskając trochę mocniej brunetkę do siebie. Szybko jednak zwolniła uścisk, przy okazji chowając dyskretnie do kieszeni podarunek w folijce.
- Dobrze, to będzie w samo południe jak na starych westernach. Was też ogarniam poza kolejką i w domu, więc nie marudzić mi tu tylko łapać się za drinki i marsz do stolika ładnie się pożegnać.

- Ty zoba jak się szarogęsi. - Dave pokręcił głową jakby z niedowierzaniem i fascynacją jednocześnie.

- Widocznie ma dominujący charakter. Jak większość interesujących kobiet. Normalnie nóżki się same rozjeżdżają z wrażenia. - niespodziewanie szatynka w pełni się z nim zgodziła i cmoknęła Domino w policzek.

- Dobra, zgarniać drinki i na baterię. Idziesz z nami? - Tom machnął na te droczenie się ręką i wziął dwie szklanki dla pozostałych. Na koniec zwrócił się do tancerki wiedząc, że pozostała dwójka i tak zawija się razem z nim.

- No ładnie mi biliście brawa i daliście ładny napiwek to mogę się do was dosiąść na chwilę. - Julia rzuciła im coś na osłodę też biorąc po kilka drinków i już we czwórkę skierowali się w stronę pozostałych łapsów jacy zostali na sofie.

Ze swoją porcją szklanek blondynka przeciskała się przez klub za tancerką i to do niej się odezwała.
- Szkoda że większość tego nie zauważa zajęta polerowaniem luf, smarowaniem magazynków i tym podobne. Jak coś się odwali to wiadomo gdzie Domino szukać, ale żeby zobaczyć czy tam Domino nie zdechła gdzieś pod kamieniem tak o, po prostu, no to ni chu chu. Chyba tylko Riley się wysilił kiedyś i przylazł z prawdziwym kwiatem. Nie mam pojęcia skąd go wytrzasnął, ale był taki jak przed Impaktem. Niebieski anemon… do tej pory mam go zasuszonego w encyklopedii medycznej.

- No niestety. U mnie to samo. Jak jestem na scenie albo po, albo na prywatnym zamówieniu to ochy, achy, obietnice i w ogóle co drugi to by chciał ze mną chodzić. A jak po albo tak w dzień to mało który się przyzna, że mnie w ogóle zna bo przecież siara gadać przy kolegach czy rodzicach z kimś takim. O żonie czy dziewczynie nie wspominając. Tak, tak, znam temat, wiem co mówisz. No ale jak cię to choć troszkę pocieszy to ja sprawdzę w poniedziałek jak się czujesz i czy ci czegoś potrzeba. - Julia kiwała mądrze głową gdy tak szła w swoim kusym kostiumie bardziej pasującym do jakichś fikuśnych zabaw w sypialni niż chodzeniu w nim po sali publicznej. No ale w końcu była syrenką w “Syrence” więc to niejako pasowało do tej roli i miejsca. Na koniec odwróciła się trochę aby się uśmiechnąć do swojej kumpeli a i już wrócili do sofy z pozostałym członkami oddziału.

- Dzięki. - powiedział Bear, Olivia i reszta przyjmując swoje szklanki i kieliszki. Widocznie Thomas i Dave faktycznie wiedzieli czego im trzeba bo wszyscy wydawali się zadowoleni, że dostali to co chcieli.

- To my będziemy spadać. Ale wy jak chcecie to zostańcie. Mamy z Domino sprawę w Rhu jutro rano. To i tak byśmy za długo nie mogli dzisiaj posiedzieć. Spotkamy się jutro popołudniu. - Thomas chwilę się zastanawiał ale w końcu po prostu obwieścił swojej grupie tą drobną zmianę planów. Sądząc po ich minach i uśmieszkach aż tak bardzo nie byli tym zaskoczeni.

- Jasne, nami się nie przejmujcie. Poradzimy sobie. Widzimy się jutro. No chyba, żeby coś wypadło z tym Rhu do rana to wiecie gdzie nas szukać. - z pozostałych członków oddziału Olivia wydawała się najbardziej wygadana. Co trochę przeczyło stereotypowi małomównego i poważnego snajpera. Hank, Zszywacz i Bear pokiwali głowami na znak, że się zgadzają z jej słowami i też życzli pozostałym dobrej zabawy.

- Przyprowadzę wam ich w jednym kawałku i bez wyraźnie zarysowanego lakieru… a jak już to cyk szpachlę, pach, pach, pach, jako tako i fajrant. Nikt się nie połapie - lekarka zaśmiała się, stając między kumplami. Oparła ramiona o ich barki grając wyluzowaną mimo że w środku się spinała.
- A teraz bawcie się jak na piątek przystało, widzimy się na mieście i w razie czego wiecie gdzie mieszkam. Jakby trzeba było nakleić plaster albo… wiadomo - klepnęła Wingfielda i Moore’a po ramionach, aby zostawić ich i zrobić krótkie kółeczko wokół stołu aby z każdym się pożegnać. Na koniec pocałowała Juls w policzek.
- Zachodzimy po drodze po wasze graty żeby na rano były? - spytała gdy wróciła na pozycję wyjściową, patrząc to na jednego faceta to na drugiego.

- Tak. Rano to lepiej mieć wszystko pod ręką. No to trzymajcie się wiara. - Thomas skinął głową w nieco flegamtyczny sposób i też się pożegnal ze swoją wesołą kompanią. Dave zresztą podobnie ale był zdecydowanie żywszym partnerem od swojego kolegi.

- I pamiętajcie co mówiłam o klepaniu w tyłek i zaglądaniu w dekolt. Jak to robi odpowiednia osoba w odpowiedni sposób to to jest całkiem ekscytujące. - Oliva jakby na odchodne rzuciła kolegom coś o czym dzisiaj zaczęły rozmowę z Domino i aby dać przykład zahaczyła o dekolt Julis i tam bezczelnie puściła żurawia. A tancerka jak na dobre show przystało zrobiła bardzo rozkoszną minkę jaka rozbawiła towarzystwo przy tym rozstaniu.

- Dobra to idziemy. Jak masz coś do zabrania to bierz. My to tylko kurtki mamy w szatni. - Thomas nadał kierunek pozostałej trójce i skierował się w stronę wyjścia.

Jobin pokiwała głową udając że poprawia coś przy kieszeniach i wcale po tekście Oli nie spaliła buraka.
- Też tylko kurtka, resztę mam i w razie czego to… jeszcze się możecie wycofać, zostać ze swoimi. Spotkamy się rano pob Bike World.

- Nie gadaj głupot. - odparł krótko Wingfield gdy podał na blat swój numerek szatniarzowi. Dave swój rzucił niedbale jak drobniakiem za jakiegoś drinka w starym westernie i bez skrępowania obcinał wzrokiem młodą blondynkę.

- A ty nie spanikujesz? Że cię głowa boli czy mama woła? Tak sama jedna na nas dwóch? Nie wymiękniesz? - zapytał z chyba szczerym zaciekawieniem jakby takiego numeru po Francuzce to się nie spodziewał i go całkiem przyjemnie zaskoczyła.

Dziewczyna parsknęła, dając szatniarzowi swój numerek.
- Skoro sformułowałam problem badawczy oraz hipotezę, a całe doświadczenie jest już zaplanowane to należy je teraz przeprowadzić. Aby zanotować spostrzeżenia, opracować wyniki, sformułować wniosek końcowy i zweryfikować wcześniej postawioną hipotezę. Zawsze istnieje ryzyko że jednak jesteś homosiem Dave. Wtedy zajmiesz się zgrabnym tyłkiem Toma i stosunek sił co prawda się nie zmieni, ale ich rozkład już tak - parsknęła odbierając ubranie.

- Zająć się zgrabnym tyłkiem Toma? - Dave w ogóle się nie przejął takim oskarżeniem które pewnie przynajmniej zirytowało by większość heteroseksualnych mężczyzn. Wręcz przeciwnie. Miał minę jakby koleżanka podsunęła mu całkiem niezły pomysł.

- Nawet o tym nie myśl. - mruknął dowódca odbierając od szatniarza swoją kurtkę. Podobnie jak pozostała dwójka. Bo kumpel posłał mu psie spojrzenie jakby tylko czekał na jego reakcję. Wtedy westchnął ciężko zapinając swoją kurtkę gdy wychodzili w stronę wejścia pozdrawiając w przelocie obu ochroniarzy.

- No widzisz jaki on jest? No sama widzisz. Będę musiał się zająć twoim tyłkiem. No nie wiem czy nie będę stratny. Trudno ci będzie dorównać jakością z jego tyłkiem no ale może nadrabiać będziesz techniką. - prawie łysy mężczyzna włożył na swoją wygoloną głowę czapkę i pchnął drzwi wejściowe pozwalając pozostałej dwójce wyjść na zewnątrz. Miał minę jakby decyzja dowódcy bardzo go zasmuciła no ale jeszcze był plan rezerwowy gdy miła blond pani doktor mogła go zastąpić w tej roli.

Ta odpowiedziała mu zaraz z czarującym uśmiechem.
- Załatwię ci krzesło jeśli chcesz. Sam mówiłeś że po Hyper nie ma różnicy czy to mebel czy człowiek. W kuchni stoją całkiem niezłe, z rzeźbionymi nogami i oparciami. Spełnisz swoje dzikie fantazje a ja w tym czasie dotrzymam Tommy’emu towarzystwa. W jednym jednak się zgadzamy, to już coś. Słyszałeś Wingfield? Dwa głosy na trzy że masz świetny kuper, zostałeś przegłosowany.

- Trudno. Jakoś z tym będę żył. - Tom wzruszył ramionami zbiegając po schodach i wyrównując na ulicy. Jako, że ruch samochodów już prawie nie istniał to zwykle ludzie chodzili po ulicach niekoniecznie już trzymając się tylko chodników. Z reguły też ten środek jezdni był najlepiej odśnieżony i rozchodzony co ułatwiało poruszanie się nim.

- No tak, z tym krzesłem to sama prawda. No ale krzesło to jest dobre dla jakichś leszczy, ja to tak ogólnie i dla przykładu mówiłem. No a jak nas zapraszasz to przecież nie po to aby oglądać meble nie? To co tam masz nam ciekawego do zaoferowania? - kamrat dowódcy jak zwykle nie przejął się przytykiem i zgrabnie z nim lawirował. I nawet puścił żurawia jakby chciał zajrzeć w dekolt lekarki jak im na pożegnanie radziła Olivia no ale przez zimową kurtkę to raczej nie było za bardzo co oglądać. Dało się wyczuć, że całkiem podoba mu się taki pomysł na spędzenie reszty wieczoru i nocy. Pod tym względem jego kumpel był o wiele bardziej wstrzemięźliwy w okazywaniu emocji. Ale sądząc po łagodnym i milczącym uśmiechu to też nie szedł jak na ścięcie tylko jak na jakiś przyjemny punkt programu na ten wieczór.


Piątek; wieczór; blok Domino



Jak wyszli z “Nocnej syrenki” okazało się, że na zewnątrz sytuacja niezbyt się zmieniła. Było już ciemno jak w nocy i ten mrok był przetykany padającym, białym puchem oraz światłem latarnii ulicznych. Cała trójka szła raźno w tym samym kierunku, na południe bazy, w stronę blokowiska wybudowanego dawniej dla rodzin mundurowych zatrudnionych w bazie. A i obecnie koncentrująca większość populacji. Więc nie było takie dziwne, że Moore i Wingfield okazali się sąsiadami francuskiej lekarki. Właściwie to pewnie większość osób jakie znała mieszkała gdzieś w pobliżu jak nie w tym to następnym bloku. Więc najpierw oni byli jej przewodnikami jak szli po swój wojskowy szpej jaki miał być gotowy na rano. A potem ona gdy pilotowała ich w stronę swojego bloku.

Pierwszy raz była w ich mieszkaniach. Mieszkali w tym samym bloku chociaż w innych klatkach. Mieszkanie dowódcy było wręcz nienormalnie schludne i czyste. Nie tylko jak na samotnego mężczyznę żyjącego bez kobiety no ale nawet jakby tu zaprosić Amy na urzędowanie to chyba niezbyt by mogła znaleźć sobie zajęcie ze sprzątaniem. Nawet swoje mundury, koszule i resztę sprzętu miał złożone jak pod linijkę zupełnie jakby był kadetem w koszarach i w każdej chwili miała wpaść jakaś inspekcja. Co innego mieszkanie Moora. Nawet gdyby nie było wiadomo czyje to dałoby się poznać, że mieszka tu jakiś singiel płci męskiej. Panował tu typowo męski nieład nie tknięty ani przez właściciela ani przez kobiecą rękę. Z prawie obowiązkowymi rozkładówkami z roznegliżowanymi dziewczynami w kuszących pozach i minach. Swoje bambetle też miał porozrzucane po swojej sypialni więc zeszło mu nieco dłużej niż kumplowi. Ale w sumie też się wyrobił całkiem prędko.

- Dobrze, że to niedaleko. - mruknął Tomas gdy tak szli z naręczem szpeja. Nie chciało im się go teraz zakładać na siebie więc co się dało to władowali do plecaków ale nie wszystko się dało. Miękkie i ciężkie pancerze, broń długa i parę innych gratów było za duże aby władować je do małej patrolówki jaką jutro zamierzali zabrać ze sobą. No to szło im się trochę niewygodnie. Ale nie narzekali i humory im dopisywały. Poza tym faktycznie nie było daleko, parę bloków dalej.

Gdy Dominique znalazła się pod swoim blokiem i klatką zorientowała się, że i wujek i Amelia są już w domu. Bo na czwartym piętrze paliło się światło w pokoju Australijki a na trzecim u jej wujka. Zrobiło się już po 21-szej więc wieczór był jeszcze dość młody to i sporo okien w blokach było jeszcze rozświetloncyh. A i na zewnątrz spotykali jeszcze ludzi. Widoki karabinów przewieszonych przez ramię obu mężczyzn budziły zaciekawienie ale, że różni szperacze, najemnicy, stalkerzy co buszowali poza bramą nosili coś takiego to nikt nie robił paniki pewnie biorąc ich za kogoś takiego.

Zanim dotarli na schody trzeba było powiedzieć “dobry wieczór” sąsiadom, albo tym których doktor znała z widzenia. Pomagała na tyle na ile mogła, otwierając drzwi albo biorąc część sprzętu na własne plecy żeby nie wyjść na niewdzięczną. Była im wdzięczna za pomoc, a gdyby tak lazła na pusto chyba spaliłaby się ze wstydu.
- Jeszcze zajrzymy na moment do wujka po papiery. Chyba że chcecie się napić herbaty z majorem to nie ma sprawy. Dobrze się będzie rozgrzać po tym mrozie - zakomunikowała wesoło gdy już znaleźli się na schodach do góry.

- Jakie papiery? To może nas wpuścisz do siebie i potem tam do niego zejdziesz? Poczekamy na ciebie. Albo jak chcesz to zejdziemy z tobą. - brwi byłego porucznika Fleet Protection Group jaka wciąż stanowiła trzon sił zbrojnych bazy nieco się uniosły. Gdy nie do końca cel dość późnej wizyty u wuja blondynki był dla niego jasny.

- O, tatusiek? Uwielbiam rozmawiać z tatuśkami. Oni mnie zawsze uwielbiają. No wiadomo, czasem któryś podniesie głos no ale to oznaka szacunku, zaangażowania i wdzięczności, że się zainteresowałem ich córeczką. Póki nie mają shotguna w łapie to raczej nam się dobrze układa. - Dave za to błysnął takim samym dowcipem jak zazwyczaj.
 
__________________
This is my party
And I'll die if I want to
Dydelfina jest offline