Mimo iż Ana zdawała sobie sprawę z koszmaru, już na etapie bycia w nim, obudziła się przerażona i nie w humorze. Cała zlana potem wyłączyła budzik, który ustawiony miała na 6tą rano. Natrętny, mechaniczny dźwięk jedynie dołożył jej więcej strachu, wyrywając tak gwałtownie z krainy snów. Czuła nerwowość, lęk, niepokój i nie miała nawet ochoty iść do szkoły, do ludzi. Nie czułaby się dziś dobrze otoczona przez hordę licealistów, ćwierkających, śmiejących się, zadowolonych z życia i trącających ją barkami i łokciami na szkolnym korytarzu. Było jej niedobrze.
Wzięła rano prysznic i kilkanaście minut spędziła przed lustrem, patrząc na swoją upiorną twarz. Zastanawiała się czy może makijażem zdoła poprawić swoje samopoczucie. Czas poświęcony na tę czynność był znacznie dłuższy niż zazwyczaj, a mimo to czuła się jak zawsze - brzydko.
Anastasia coraz bardziej nie miała ochoty iść do ludzi. Miała wrażenie, że ciśnienie jej wzrosło na tyle, że za moment zacznie jej się kręcić w głowie i zwymiotuje. Wiedziała jednak, że wszystkie te objawy wywołane są przez jej lęki i psychikę, która roztrzaskała się jeszcze bardziej po minionym koszmarze i wszystkich sytuacjach, z którymi mierzyło się Twin Oaks i jej znajomi.
Mimo to okularnica spakowała się do szkoły i zeszła na dół, gdzie nikogo nie zastała. W sumie zdziwiła się, bo mama zwykle o tej porze krząta się po kuchni, ale może jednak była zmęczona i po prostu wróciła z powrotem do łóżka. Na blacie kuchennym przygotowane były kanapki, sok pomarańczowy i dwa batoniki do szkoły. Nastolatka westchnęła ciężko i zabrała prowiant. Nie potrafiła zmusić się do wyrwania tej smutnej miny z twarzy. Kiedy myślała już, że jej los jest przesądzony i resztę dnia spędzi z ekstremalnie wysokim ciśnieniem bojąc się przechodzących i mijających ją nastolatków, usłyszała przed domem klakson. Wychodząc z domu i zamykając za sobą drzwi weszła do auta Barta z ulgą. Pierwszy raz dzisiejszego ranka kącik jej ust drgnął do góry.
- Hej... - rzuciła krótko i cicho, lecz słyszalnie. Nie dało się ukryć, że jest dziś coś nie tak. Zapytana, opowiedziała Spinelliemu o swoim śnie i swoich lękach, które nosi w sobie już wiele lat. Nie chciała iść do szkoły, więc w tym momencie faktycznie był dla niej wybawieniem.