Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2022, 10:37   #429
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Druga część nocy była szalona. Wszystko działo się niezwykle szybko.

Cath pociągnięta przez Spoona dopiero po chwili zorientowała się, że kobieta wsunęła jej do ręki niewielki kartonik. Wizytówkę. Przyglądała się jej.

Cytat:
Sarah Chou
Niezależny konsultant.
Poniżej numer telefonu.

I nic więcej. Żadnego logo, żadnych ozdobników. Średniej jakości papier. Brak perfumowania. Tanie tłoczenie.

Cath była mistrzynią niuansów. Zwykły człowiek nie odróżniał drogiej wizytówki, od tniej wizytówki. No, może odróżniał. Ale na pewno nie tak dobrze jak Cath. Ta wizytówka była jak tamta sukienka. Tania. Z drugiej strony co miała na niej umieścić? Oficer operacyjny Antigen? Logo policji? Zapach więziennego mydła upuszczanego pod prysznicem? W każdym razie wizytówka została spakowana.

Arwyn była niesamowita, a Spoon wydawał się zachwycony. Czyżby to jak manipulowała tłumem przywodziło mu na myśl Bru? Ludzie robili im miejsce. Nikt ich nie zatrzymywał. Spoon kątem oka tylko zauważył, że jeden z ochroniarzy na piętrze, gdy schodzili na dół mówił coś do mankietu swojej koszuli.

Za rogiem nie było już nikogo. Schodzili do piwnicy. Do starej kotłowni. Spoon prowadził. Pokazał przejście za piecem. Tam mieli chwilę na przebranie się. Arwyn rozdarła suknię odsłaniając kolana. Zniszczyła coś, na co szwaczka w Londynie jaki znała Cath nie zarobiłaby przez rok. Odpruty kawał sukni posłużył do zawinięcia bezcennego artefaktu.

Gdy przechodzili przez pomieszczenie z prysznicami, już przygotowani do podróży w kanałach Spoon usłyszał poruszenie w kotłowni. Za ukrytym przejściem ktoś zaczynał prowadzić przeszukanie. Byli o włos. Nie czekając ruszyli w głąb kanałów.

Podróż tym razem wydawała się jeszcze dłuższa. Z jednej strony nadal wiedzieli, że w tunelach są komandosi. Z drugiej strony nie byli pewni gdzie jest ich ogon. Jedno co ich zaskoczyło, to grup Nosferatu, która nie zwróciła kompletnie na nich uwagi.

- Gadają ze sobą, że jest jakiś problem z Gabrielą. Płacze krwią, drapie ściany. - powiedziała Arwyn, której zmysły najwyraźniej przewyższały zmysły Spoona, a być może też Qwertego.

- Gabriela wiele lat temu była związana krwią, przez de Worde. Jeżeli się tak zachowuje, to znaczy, że stary pryk kopnął w kalendarz - rudowłosa powiedziała to zupełnie spokojnie. Ignorując przy tym, że sama była praktycznie dwukrotnie starsza. Z drugiej strony Spoon i Cath zaczynali wiązać pewne fakty z drugą grupą.

Po około godzinie byli na powierzchni.

Zgodnie z umową spotkali się z Chun Hei.
Był tam czarny Van z wielkim rysunkiem samuraja na boku. Poza tym był tam też motor Chun i trzy czarne Fordy Mustangi.

Azjatka podeszła do Spoona i Cath.
- Dziękuję. To dla was.
Brujah przekazała Spoonowi kluczyki, po których wciśnięciu zamrugały światła jednego z Mustangów.

- Gdy załatwicie sprawę z Anną, spotkajmy się w klubie The Vaults. Powodzenia dzieciaki.

Arwyn na pożegnanie pomachała im zawiniątkiem w którym była bezcenna, mająca kilka tysięcy lat czapka Boga-Słońce. Czapka, która właśnie im się oddalała.

***


Tony ocknął się w autobusie. Już dojeżdżał. Pamiętał kilka rzeczy o Malkviance Parr. Pamiętał… z teraz. Przyjęcie u Anny. Tak… szeryfów w londynie było czworo. Każdy na jedną czwartą miasta. Parr odeszła. Była…

Nie był pewny. Gdy Mitra rządził miastem nie sięgała tam Camarilla. A jeżeli sięgała, to było to na zasadzie ambasadora. To Mitra opracował jak zarządzać miastami, a Camarilla to skopiowała ze swoimi szeryfami, biczami i innymi harpiami. Ale Camarilla była organizacją międzynarodową. Potrzebowała zarządzania na światowym poziomie. Potrzebowała Justycariuszy. Po jednym z każdego klanu Camarilli. Juliet Parr jakimś cudem była Justycariuszem klanu Malkavian.

Tony zawahał się na moment. Mógł mieć tylko nadzieję, że przez wieki zniknęła jej niechęć do Mitry i Gwen. Inaczej mógł zaistnieć pewien problem…

Poczuł, że musi pomówić o tym z Cath. W końcu ona na przyjęciu rozmawiała z Archontem. Archont był w końcu zbrojną ręką Justycjariusza. To co działo się w Londynie łączyło ze sobą wątki międzywampirzej antypatii przy jednoczesnym zahaczeniu o spiski na skalę światową. A oni jakimś cudem byli w środku.

Tony dotarł do dzielnicy Ambasad, gdzie byli już Cath i Spoon. Nie mieli jednak czasu na rozmowy.

***


Następna noc zaczęła się dość dobrze. Wiedzieli już, że przetrwali. Wymienili się informacjami. Musieli jeszcze tylko zgarnąć resztę ekipy. Najpierw Tony ruszył zorganizować nieco krwi na czarnym rynku, a później wspólnie mogli skierować się do sędziego i Navaho.

***


Słowa wampira odwróciły na moment uwagę walczących. Wtedy czempion spróbował zaatakować znienacka. Jednak Utamkeeus był szybszy. Obrót i podbródkowy posłał przeciwnika na deski.

Nosferatu w meloniku schylił głowę z uznaniem.
- Skoro skończyliśmy, to zapraszam. Chciałbym porozmawiać w tę piękną noc.

Navaho miał niejasne wspomnienie, że właśnie był rekrutowany. Że tak się to zaczęło. I że na Trzech Mostach był jeszcze wiele razy od tamtej nocy.

Tymczasem wybudził się i zobaczył Yusufa siedzącego i medytującego. Było to straszne, ale mieli czekać na Tonego z krwią.

***


Macher zorganizowała to co trzeba. Zapłacił jak za platynę, ale karty Cath pozwalały na wypłatę sporej gotówki. W każdym razie otrzymał świeżo pobraną krew, zamiast chemicznie modyfikowanej i konserwowanej plazmy. Pięć worków po 450 ml. I jeden dla siebie zwykłej plazmy. On akurat już od dawn rdził sobie z piciem z worka. Chłopaki których kieszenie wypychały teraz banknoty o niskich nominałach dorzucili mu nawet lodówkę. Czas było ruszać.

***


Spotkali się około dziewiątej wieczorem. Nie widzieli się dwie noce, a zdawać się mogło, że minęło kolejne sto lat. Mieli wiele do opowiedzenia sobie. Trzeba było też podjąć decyzje co dalej.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline