Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2007, 19:50   #35
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Ravist zobaczył, że jedna strzała Elfa trafiła celu, a potwór zawył z wściekłością, ale nie trwała ona długo, gdyż wypuszczone przez Rava dyski, pięknie pocięły pajęczaka. Teraz dogorywał, wiec Półelf podszedł do Barda i stwierdził, że tamten nie żyje. Mężczyzna pochylił się nad umierającą głową pająka.
-I kto tu jest bogiem nędzna kreaturo?-zapytał z niewyobrażalną pogardą w głosie, po czym kopnął z całej siły, głowę pajęczaka, po czym wyszedł, by wysłuchać wyjaśnień Zacka. Już na samą myśl o małym stworku ogarniała go irytacja.
I co? Ja go zniszczę, tak? Nigdy cię nie wypuszczę! NIGDY!-wykrzyczał w myślach i zepchnął głos na dno świadomości, gdzie długo się nie odezwie.
Niespiesznym, lecz zdecydowanym krokiem szedł do wyjścia z katedry, gdy usłyszał głosy i szczęk metalu. Elf przyległ do ściany, lecz Półelf szedł dalej nie przejmując się niczym.
-Doszły od nas wieści, że jakaś grupa bezcześci te świątynię. Wiecie może coś o tym?-rzekł.
-Chyba, że to właśnie wy nimi jesteście…-dodał.
W tej chwili z katedry, jak z procy, wypadł Ravist. W jego oczach czaiła się furia, którą zaczął wyładowywać na strażnikach.
-Nie bezcześcimy żadnej cholernej świątyni!!! Jak chcesz, blaszany kretynie, to idź sobie zobacz co leży na podłodze w komnacie, pajacu!!! Ja muszę wszystko robić sam, a wy, blaszane półgłówki, przychodzicie na gotowe, nic nie pomagacie, machacie mi tym żelastwem przed twarzą i jeszcze oskarżacie!!! Wsadźcie sobie te kawałki metalu w...-urwał, gdyż uznał, że nie powinien kończyć myśli.
-Won mi stąd, chyba że chcecie zobaczyć się ze Stielonem... Won blaszaki!!!-z każdym słowem mówił coraz głośniej, zaś ostatnie zdanie wywrzeszczał im w twarz. Od całej postaci emanowała groźna aura, a czerń potwierdzała powagę sytuacji. Śmiech nie wchodził tu w grę, a Talander był naprawdę wściekły.
Przybył do miasta wyspać się w łóżku, a zawleczono go do katedry i świrniętego kapłana, który zmienił się w obrzydliwego pająka, którego oczywiście on musiał zlikwidować. Miał tego dnia serdecznie dosyć i dwa trupy w jedną czy w druga nie robiło mu różnicy.
Przygotował się na rzucenie zaklęcia elektrycznego i obroną oraz unik.
 
Alaron Elessedil jest offline