Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2022, 11:27   #146
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Niziołek próbował wszystkiego, nawet nie dlatego że jego apetyt był nienasycony, ale ze zwykłej kulinarskiej ciekawości, degustował wszystkie potrawy oceniając ich smak i rzadko sięgając do przypraw – generalnie po prostu ich nie potrzebowały. Czuć było że tutejsza kuchnia jest o niebo lepsza od tej z Teoffen, a może tylko wyjątkowa uczta zagoniła do najcięższej pracy kucharzy? Nie … ktoś kto tak gotował na przyjęcia nie mógł gotowac gorzej dla Henrietty…

De Gorat był rozmowny, podejrzliwie aż za bardzo. Tupik jednak doskonale wiedział że za słowotokiem łatwo ukryć fakt, że konkretów mówi się niewiele. Choć trzeba było mu przyznać że zdradził kilka faktów których nie musiał. Najwyraźniej nie były one szczególnie istotne , być może licząc za niewielki koszt na wzajemność…

- To już drugi – halfling spróbował sandacza – i przez chwili na twarzy Rusta wymalowała się konsternacja. Przecież dopiero co podano ryby. Czyżby coś przeoczył?

- Mag , czarownik, zwał jak zwał, kolejny który sprzymierza się z rewolucjonistami. – Tym razem konsternacja była jeszcze większa.

- Druid był z nimi , a wiem że nie był z Teoffen… Sprawdzałem. Zerknął na Theo i odczytał z jego wyrazu twarzy, że nie wnosi sprzeciwu by powiedzieć ciut więcej. Być może źle wyczytał, ale nie widział jak mogło im to zaszkodzić. Jeśli ktoś z delegatów Serrige współpracował z rewolucjonistami ta wiedza i tak mu była znana, jeśli zaś rzeczywiście chcieli ich też zwalczyć, nie szkodziło podać im tropu. – Druid i klanowcy. Zawzięte skurczybyki, pracujące najwyraźniej dla tych którzy więcej zapłacą… lub w ogóle płacą. – Tupik doskonale pamiętał role klanowych w bitwie pod Wusterburgiem, ale wolał ograniczyć opowieści o bitwie do minimum, a najlepiej nie mówić o niej wcale. Musiałby kłamać a czujny rozmówca mógł to wyłapać. Słowa słowami ale drobne reakcje twarzy , podniesione do ust dłonie, skierowany wzrok na bok, drapnięcie się po uchu , było znacznie więcej mimowolnych odruchów mimicznych zdradzających kłamstwo. Tupik uczył się je kontrolować, ale absolutnej pewności że czymś się nie zdradzi nie mógł mieć nigdy. Wolał więc unikać odpowiedzi w której musiałby użyć kłamstwa. Nauka o wychwytywaniu oznak kłamstwa służyła mu zresztą doskonale nie tylko do ukrywania własnych nieprawd ale też do wykrywania cudzych…

- A Rycerze od Serca? Całkiem pokaźny zagon wojskowy – zagaił dalej , wszak rozmówca zdawał się być w służbie Henrietty nie z przypadku.

- Zaoferowali swą pomoc w walce z rewolucją czy szukali miejsca do wypoczynku i nie znaleźli ? – uśmiechnął się , nawiązując do wyjazdu Bractwa. Uśmiech nie był jednak serdeczny, raczej zimny , niepokojący. Tupik poważnie zastanawiał się – biorąc za przykład klanowców czy koniec końców i ci nie okażą się bardziej łasi na mamonie i obietnice i czy Głosiciel nie przeciągnie ich na swoją stronę, wszak nie jedno już widział. Henrietta i Detlef bronili swego , mieli wiele do stracenia , Bractwo zaś … cóż mogło wiele zyskać praktycznie od każdej strony po której stanie. Nic dziwnego że ich tu przygnało. Tupik nie podzielił się swymi obawami w inny sposób niż owym zimnym uśmiechem – choć dla uważnych obserwatorów to w zupełności wystarczało.

Tupik zgadzał się w zupełności z ostatnim stwierdzeniem Rusta, lepiej im było biesiadować i pracować razem na ucztach takich jak ta, niż wyrzynać się nawzajem... no może Semen miałby odmienne zdanie, ale ta kwestia pozostawała na później...


K100 : 38, 39, 10, 82, 61

 
Eliasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem