Po krótkiej wymianie poglądów na temat ewentualnego wypuszczenia psów ruszyli w dół.
"Centrum planowania", gdzie zapewne ustalano szczegóły ataku na Sandpoint, nie kryło nic ciekawego, za to kolejne pomieszczenie było bardziej interesujące. Nie tylko ze względu na stosy ksiąg i sprzętu archeologicznego.
Pod skórą najbardziej nawet niewinnie wyglądającej owieczki mógł się kryć niebezpieczny wilk, a trudno było się spodziewać, by w takim miejscu można było znaleźć kogoś, kto nie jest sojusznikiem goblinów.
Argaen bez chwili wahania pozbyłby się, definitywnie, ślęczącej nad papierami kobiety, ale został przegłosowany. Może i nie miał racji, ale o tym mieli się dopiero przekonać.
Zaklęcie Valla uśpiło potencjalną przeciwniczkę, a potem, z zasłoniętymi oczami, związaną i (teoretycznie) bezbronną, można było przesłuchać.
- W obecnej sytuacji to my jesteśmy od zadawania pytań - powiedział Argaen z uśmiechem, który nawet przy dużej dozie tolerancji trudno było uznać za przyjacielski. - A zatem... kim jesteś i co tutaj robisz? - spytał, równocześnie biorąc do ręki papiery, które jeszcze przed chwilą studiowała czarnoskóra kobieta.