Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2022, 15:01   #181
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Mephisto polecił reszcie chwilę na niego poczekać- musiał wrócić się po plecak i zmienić ubranie na cywilne. Przy okazji wypalił upragnionego papierosa składając modły do boga, żeby dodał mu sił i rozumu na ogarnięcie reszty dnia. (Wolał nie ryzykować, że jego mama swoim pielęgniarskim nosem wyniucha na nim zapach nikotyny. Łatwiej będzie uniknąć wyniuchania jak kostium Mephista wsiąka zapach papierosów niż ciuchy Dean’a.) Co za dzień, a nie chciał się skończyć!

Heros, babcia i kumple
Ale skoro przedstawienie musi trwać to poprowadzi je do końca. Napisał babci Atenie gdzie ma na niego czekać. Spakował kostium do plecaka. Zeszedł z dachu, żeby przejść ulicą do samochodu zaparkowanego w umówionym miejscu. Z rękami na biodrach wciągnął powietrze zbierając siły do zaprezentowania swoich znajomych sobie nawzajem:
- Dobra ludzie to jest babcia Atena. Emerytowana agentka szanownej agencji, która nas dzisiaj… “ugościła”. Wierzcie mi - dla mnie nie mniejszym zaskoczeniem była jej dawna kariera. Seryjnie, prędzej się spodziewałem, że zakopała swojego pierwszego męża na podwórku niż tego… Yaya! Yaya, amolao*! - - zawołał kiedy nestorka pociągnęła go za policzek.
-Atena Kaligaris, miło mi was poznać. [/i]- puściła Deana, żeby podać rękę do uściśnięcia z serdecznym uśmiechem- Reszty co nieco się domyślam. Eddie, masz naprawdę fajny kolor włosów! Zawsze przywodzi mi na myśl skojarzenie z “Zefir”. Żeby nie było to z tym wietrznym bóstwem z mitów greckich, a nie z tamtymi ciasteczkami. Czy też “Eddie” jest zarezerwowane dla przyjaciół, a ja powinnam zwracać się do ciebie inaczej? Diano, wyglądasz dużo lepiej bez tamtego kaptura. Ten kolor włosów to tak z urodzenia? Rozumiem, że znacie się wszyscy i tak z nazwiska. Czy po kogoś jeszcze jedziemy po drodze?
-Pan Pomarańczowa Rewolucja wrócił do domu jeszcze zanim w chałupie Eddiego pękły rury. Zaraz wyślę mamie wiadomość, że przyjedziemy
- oświadczył Dean znad telefonu
- Czy ktoś jeszcze, Diavolaki**?
-Nie no możemy jechać od razu. Po drodze zmyję makijaż. Yaya?


Mephisto the Story of Beginning
Babcia Atena zapaliła papierosa, a potem przyłożyła dłoń do czoła jakby zbierało się jej na atak migreny lub miała zaraz zemdleć.
-Chcesz mi powiedzieć, że z wszystkich osób… Naprawdę? Spodziewałam się wiele, ale nie żeby coś takiego…
-O czym babcia mówi? To chyba oczywiste, że im mniej osób wie…
-A czym to się różni od waszego wymykania po nocach w gimnazjum? I obstawiam, że odwaliliście to więcej niż te 2 razy kiedy widziałam was w nocy z tarasu.
-Yyy…Po prostu wymknęliśmy się na horrory.
-Mniejsza o to… Chociaż to było urocze, że wracaliście trzymając się za ręce ze strachu. No i podsadzanie pod okno. Czy jak odwaliliście głupa jak mój mąż zadawał niewygodne pytania. I teraz mi mówisz, że z wszystkich osób? Myślałam, że od razu powiedziałeś. Dobrze, szanowna młodzież wsiadać. -
przycisnęła peta zanim wrzuciła go do kosza.

Dean posadził Eddiego z tyłu w imię “trzeba mieć na niego oko”, a przy okazji usadowił się za babcią licząc, że skończy się z pytaniami. Starsza pani zapięła pasy, odpaliła silnik i jechała tak chwilę milcząc do najbliższego skrzyżowania. Zaczął wycierać makijaż z twarzy. Nadzieje na zero pytań zginęły szybką śmiercią:
-Nie muszę zgadywać, że twoja mama nie wie. Doprawdy, czemu to zawsze rodzice dowiadują się ostatni?
-Jak powiedziałem, że wstąpię do policji to mama zaczęła płakać, a co dopiero by było na wieść czym…
-Diavolaki, ja rozumiem- wyjście z drugą tożsamością zawsze wychodzą niezręcznie. Różnie bywa z przebiegiem, ale zawsze początki są niezręcznie paskudne. Często mokro paskudne… Z reguły wy dzieciaki same potrzebujecie czasu, żeby ogarnąć sytuację, jesteście z tym sami jako pierwsze pokolenie superludzi w rodzinie. Za moich czasów usłyszałam kilka naprawdę przykrych historii o wyjściu z szafy. Ale nie myślałam… To było przy tym incydencie w Paros w zeszłym roku? Wtedy jak zniknąłeś na 3 dni? Bez telefonu?
-Zostawiłem go w szafce w Paros. Babciu światła!
-Nie w tym problem. -
ale nestorka odpaliła silnik i jechała zaskakująco stabilnie - Ale lepiej tłumaczy twoją reakcję. Coś słyszałam, że wrzasnąłeś, żeby cię nie dotykać. Chociaż ten świdrujący wrzask tamtej blond lafiryndy, która próbowała dać ci w twarz i że ten kumpel mojego męża z wszystkich rzeczy musiał cię wywalić z pracy. To sporo, żeby chcieć uciec gdzieś daleko.
-Nawet nie pamiętam kiedy to zrobiłem. Po prostu próbowała dać mi w twarz, dotknąłem ściany, a potem zobaczyłem na podłodze tipsy i że palce tej Karen się wygięły. I że potrafi drzeć się jeszcze głośniej.
-Naprawdę było jej Karen? Mniejsza o to… W sumie lafirynda zrobiła takie zamieszanie, że i słonia można było wynieść. Przynajmniej wszyscy sobie wytłumaczyli, że widocznie te jej gigantyczne tipsy zmieniły coś w trajektorii ciosu, bo i jak to inaczej wyjaśnić?
-Nic jej potem nie zrobiłem!
-Nie mówię, że zrobiłeś- zwłaszcza specjalnie. Po prostu, że nikomu nie powiedziałeś przez rok? Musiało być ci ciężko. I jeszcze myślałeś, że stanowisz zagrożenie, ale jak…
-A jeden bezdomny próbował mi gwizdnąć portfel to odruchowo go dotknąłem. W sumie to pobiegłem za nim bardziej, bo myślałem, że facet padnie trupem. Ze strachu mi rzucił portfel z kasą z powrotem. No skoro mógł tak biec, to znaczyło, że nie zabijam dotykiem.
-Diavolaki…
-Joan wie…
-Twoja młodsza siostra? To JEJ nie powiedziałeś, a 13-latce tak?!
-Dzielimy pokój i weź ukryj coś przed moją wszędobylską siostrą. I tak… Robi za naszego Człowieka przy Monitorze. CZERWONE!!
-miał chęć złapać za kierownicę, ale wychodziło, że staruszka prowadzi niebezpiecznie, ale zawodowo.
-No jak wasz ojciec się chwalił, że Joan jest dobra w te klocki to wszyscy myśleli, że chodzi o fotki na Instagram. Chociaż to wyjaśnia czemu Mephisto miewa na stronie teksty gimbusa.
-Ta mała rybka świetnie pływa po internetowym oceanie. I trzyma się bezpiecznej strefy zamiast biegać ze mną po mieście.
-No dobrze, ogarnęliście. Nie jesteś w tym sam… Ale tak… Nie wiem co ci radzić… Wiesz jak wiele osób się martwiło przez tamte 3 dni? Ile łez wylano? A jakie pozostają opcje poza gwałtownym objawieniem się mutacji- narkotyki albo schizofrenia, czy inna choroba psychiczna. Naprawdę czy to wypada lepiej w porównaniu z mutacją?
-A Babcia ze swoją dawną pracą, hę?
-Nie każe ci przyznawać się wszystkim, ale tak… Ale jak wyskoczyłeś z tym stażem w A.E.G.I.S. Znacznie to zmyło przewiny za incydent w Paros. Jane się tak ucieszyła, że może i odwaliłeś ze strachu coś tak głupiego jak przepadnięcie na 3 dni, ale radzisz sobie. Jeśli dziecko sobie radzi to znaczy, że rodzic czuje, że też.
-Do czego Babcia zmierza?
-Nie wiem… Naprawdę nie mam pojęcia i nie chodzi o trasę do twojego domu. Ale Diano, nie wiem jak u ciebie… To dotyczy głównie pana Eddie'go- ty jesteś trzecie pokolenie, a w dodatku szanowny dziadunio Cobalt sprowadził na siebie supermoce w drodze eksperymentu. Chciał takiego wyniku, a niektórzy jak Dean tutaj - po prostu im się to przytrafia. Jedziemy do mieszkania kogoś kto nie zna prawdy, a to oznacza, że stąpamy po cienkim lodzie i nie wiem czy to będzie sytuacja kiedy “Prawda nas wyzwoli”. Zwłaszcza dzisiaj.
-Dzięki…
-Idź z moją wnuczką do kina i będziemy kwita za dzisiaj, Diavolaki.
-Babciu!!
-A tak, żeby nie było to nie jestem spokrewniona, ani nawet spowinowacona z Deanem. Moja synowa i jego mama pracują w jednym szpitalu. W naszej rodzinie jest taka gromada dzieci, że zająć się dwojgiem więcej to mały problem. Jakoś tak wyszło, że dzieciaki Murphych miały w sobie zaparcie, żeby nauczyć się greckiego…
A tak, skoro wy pewnie nie mówicie po grecku. “Diavolaki” to znaczy mniej więcej tyle co “Diabełek” czy “Diablik”. Mój mąż zawył coś o Diabelskim Pomiocie jak Dean go kopnął w toalecie z wrzaskiem “PEDOFIL”. Cóż jako 8-latek miałeś długie włosy, nosiłeś bransolety, bawiłeś się zarówno z dziewczynkami jak i chłopcami. Widocznie, dla mojego męża, twoja płeć stała pod nieznośnie wielkim znakiem zapytania….
-Przeprosiłem potem dziadka Kostę…
-W sumie mu się należało. Wszyscy dopiero się poznawali, więc miał szczęście, że twoi wujaszkowie z kapeli nie byli na miejscu. Ale ksywka “Diavolaki” została, bo była w sam raz dla dzieciaka ubranego na ciemno, co słucha rocka, włazi na wysokości i wyskakuje z takimi akcjami, ze nie wiadomo czy klaskać czy dać po uszach. W sumie już jak byłeś mały zachowywałeś się jakbyś był niezniszczalny.
-Nie byłem…
-Zabawne, że w momencie kiedy wszyscy, że w końcu znormalniałeś, a tutaj proszę- nie wiadomo skąd w Halycon City pojawia się znikąd szczyl w czarnym płaszczu, wykolczykowany z wrednym uśmieszkiem i nucący AC/DC. I z pseudonimem z piekła rodem. Byłeś wcześniej tak przygaśnięty, że nawet mi ulżyło, że dalej masz w sobie z tego dawnego diabełka za skórą… -
babcia Atena zaparkowała z piskiem opon przed mieszkaniem Murphych. Boże, błogosław wynalazcę pasów bezpieczeństwa.
- A ja, że jeszcze żyję…
-Może parę osób przyjęłoby to też z ulgą? Ale rozumiem, że nie dzisiaj.
-Najpierw musimy dożyć końca dnia…
- na miękkich nogach wysiadł z auta. -[i] Dobra 4 sprawy: 1. Eddie u nas zdejmuje się buty, ale powinny być w szafce kapcie dla gości to może nie będzie widać twojego kostiumu. 2. Jeśli zrobi się niezręcznie to wystarczy wspomnieć dziadka… W sensie mojego pradziadka, bo to dziadek mamy z którym się wychowywała. Ale raczej łatwo wypatrzeć czarno białą fotkę z facetem z motocyklem, któremu źle z oczu patrzy. Nie ma prostszego sposobu na zmianę tematu. 3. Eddie jeśli masz klaustrofobię, to teraz się przyznaj. 4. Moi rodzice nie są do końca normalni, więc się nie zdziwcie po wystroju….
-Diavoli, a taki odpowiedzialny…

W mieszkaniu Murphych
Cześć, mamo - powiedział siląc się na uśmiech. Liczył, że jego widoczne zakłopotanie można zwalić na zwykłe zwalenie się z kumplami, a nie że odwalił coś głupszego. Po raz niewiadomo który miał wyrzuty sumienia, że trzyma mamę w niewiedzy, a które przegrywało z chęcią utrzymania jej w tej błogiej ignorancji. Uśmiechała się tak miło jakby niechciani goście byli mile widziani.

Rozejrzał się po mieszkaniu zastanawiając się jakie robi wrażenie na tych burżujskich dzieciakach? Sporo było tutaj drobiazgów, które nawet pojedynczo wskazywałyby u właściciela na ekscentryczność lub pomroczność jasną przy jakiejś wyprzedaży garażowej: żaba z przytwierdzoną do grzbietu miską do trzymania kluczy i drobnych, krzesła różnego koloru i wykonania, poduszki w różnych egzotycznych wzorach, kot maneki neko. W po za tym mama - jeszcze długo przed śmiercią taty- załatwiła ołtarzyk buddyjski. Zdaje się, że wiązało się to z tym, że nie mogła jeździć co roku do Chicago, żeby oddać należyty szacunek zmarłym przodkom, więc uznała za stosowne, żeby trzymać jak w Azji ołtarz przodków w mieszkaniu zamiast jeździć na cmentarz. Postawiła przy nim krzyż, kadzidło i fotografie: najpierw pradziadka w garniturze jako starszego pana i czarno białe z jego zmarłym bratem (kędzierzawy chłopak po dwudziestce), a potem doszła fotka taty. Ironia losu- służyło to podtrzymaniu jakieś polskiej tradycji o Święcie Zmarłym. Zbyt wiele rzeczy jakie Pradziadek Stefan uważał za święte pozostało święte dla Jane Murphy (z domu Novicki)- jak ugoszczenie gości poczęstunkiem i ciepłym napojem.

- Pradziadek patrzy… skwitował poprawiając fotografię na ścianie, żeby dać znać reszcie na którą zwracać uwagę. Dean mógłby przysiąść, że czuje powiew- może Eddie zrobił rundkę po korytarzu?

LEKTOR GRECKI
- Leć pod prysznic i schowaj co potrzebujesz… Ja ich przytrzymam - polecił siostrze. Chyba skinęła głową, że rozumie i potrzebuje.

KONIEC LEKTORA

Mephisto ruszył do lodówki po mleko. Diana szybko załatwiła mu chęć zmiany tematu… Ale też nieźle odwracała uwagę od najmłodszej z Murphych. Dean liczył, że też od faktu, że dosypał do swojej kawy zbożowej nieco zwykłej rozpuszczalnej. Dla większej niepoznaki zalał mlekiem.
- Staż zbiera różnorodnych ludzi… -skomentował.

*Yaya! Yaya, amoláo!- greckie “Babcia! Babcia, puść!”
**Diavoláki- greckie “Diabełek, Diablik”
***Theos...- Boże...
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 16-08-2022 o 14:42.
Guren jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem