Ferve mówił spokojnie, wiedział, że jeszcze będzie miał czas na rozmyślanie. Był zdenerwowany, targały nim sprzeczne emocje i sam nie wiedział co robić. Pewność siebie stracił zupełnie, patrząc na Arishę pijącą łapczywie krew wilka...
- Gdzie są nasi towarzysze? Dlaczego nie ma ich tu z nami? Są cali? - pytania wylewały się z niego jak rwąca rzeka, meandrująca między szczytami gór - Chcecie, żebyśmy zabili kapitana? Nie mogliśmy tego zrobić w ludzkiej postaci? Na pewno nikt by wam wtedy nie odmówił...
Robił się coraz spokojniejszy... Wybór? Nie było wyboru, dlatego odpływały od niego poczatkowe emocje i zwątpienie. Pomimo wszystko wolał zostać potworem niż trupem. Miał na to zbyt dużo energii i woli życia w młodej piersi.
Podniósł kielich do góry - Za wieczne potepienie mojej duszy - pił wolno, z obrzydzeniem, mimo zaskakującego, słodkiego smaku. Mocno uderzył w stół odkładając puste naczynie. Intensywnie wpatrywał się w wilkołaka jasnoniebieskim spojrzeniem swoich oczu.
- Ciekaw jestem - mówił długo przeciągając poszczególne słowa - co zaoferujesz mi w zamian za potępienie i przekleństwo, którym mnie obdarowałeś.
Ostatnio edytowane przez 3killas : 12-09-2007 o 16:10.
|