Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2022, 16:36   #113
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
MG, dzięki za dialog :)

Kąpiel?
To słowo zadźwięczało nader miło w uszach Johna. Tym milej, że nieco wcześniej w jego sakiewce zabrzęczały nowo zdobyte monety. Widać handel poszedł na tyle dobrze, że zostało jeszcze trochę grosza do podziału.

Nagły a niespodziewany dopływ gotówki skłonił Johna do podjęcia czynności, które w gorszych czasach byłyby niczym innym, jak szaleństwem. A tak...
Zostawiając kompanów przy stole podszedł do barmana.
- Reflektowałbym na tę kąpiel - powiedział.
- Balia, ciepła woda, mydło, ręcznik...? - Barman spojrzał na "Doca", który skinął głową na znak, że taka opcja mu pasuje. - Zaraz załatwię. Do jedynki - dodał.
- A da się przy okazji załatwić jakąś panienkę chętną do... hmmm... umycia pleców? - spytał John, pochylając się ku barmanowi i ściszając głos. - Za dodatkową opłatą.
Barman szeroko się uśmiechnął.
- Za dodatkową opłatą wszystko da się załatwić. Od dolara do dwóch i pół. W zależności od jakości i zakresu obsługi.
- No to tę najlepszą usługę poproszę...
- Za kwadrans - odparł barman.

John wrócił do stolika.
- Tylko uważaj na ranę - powiedział do dziewczyny. Na tyle cicho, że ciekawskie uszy przy innych stolikach nie powinny tego usłyszeć. - Jeśli zamoczysz bandaż, to zapraszam do jedynki.
- Ehem…

~

Chwilę później "Doc" zabrał swoje rzeczy i po pokonaniu parunastu drewnianych schodów znalazł się na galeryjce, skąd nie tylko był świetny widok na to, co działo się na dole. Było tu też parę drzwi... a jedynka znajdowała się na samym końcu korytarza.
John odruchowo zastukał, a potem nacisnął klamkę. Drzwi otworzyły się, ukazując standardowy, nie wyróżniający się niczym pokój - niezbyt szerokie łóżko, stolik, dwa krzesła, wieszak w kącie, przy drzwiach, umywalka. Drewniana balia. I w sumie już do połowy pełna.
John powiesił kapelusz na wieszaku, do kapelusza dołączył surdut. a właściciel tych rzeczy usiadł na łóżku, czekając na wodę. I panią od mycia pleców. Kroki na korytarzu… pukanie do drzwi, ale i momentalne wejście.

- Hiiii kowboju! Na mnie czekasz? - Zaszczebiotała panienka z uśmieszkiem.
- Hej... - John podniósł się, równocześnie lustrując nowo przybyłą. Przynajmniej na pierwszy rzut oka warta była grzechu... i dwóch dolarów z hakiem. - Na taką uroczą pannę warto czekać - powiedział, uśmiechając się do kobiety.
- Jestem Cindy - Mrugnęła do niego, zamykając drzwi na klucz - To co z tą kąpielą?
- John... - stwierdził. - Możemy zaczynać....
Zaczął rozpinać kamizelkę.
- A może dołączysz? - skinął głową w stronę balii.
- Jaaaasne - Dziewczyna najpierw ściągnęła rękawiczki, potem butki. Postawiła też nóżkę na taborecie, i zaczęła zwijać w dół pończoszkę, patrząc się z uśmieszkiem na Johna, który przerwał rozbieranie się, z zainteresowaniem przyglądając się dziewczynie. Ta się nieco zdziwiła.
- Co jest? - Spytała, gdy w końcu pończoszka została zdjęta, a nóżka zmieniona, i powtarzała czynność…- Z przyjemnością pomagam uroczym kobietom -
- Na interesujące rzeczy warto popatrzeć... - odparł.
Był pewien, że "pokaz" jest zrobiony specjalnie dla niego, by rozbudzić jeszcze większe zainteresowanie osobą Cindy.
- Nie chciałbym niczego przegapić - dodał, obdarzając dziewczynę kolejnym uśmiechem. Nie odrywając od niej wzroku wznowił rozbieranie się. Ściągnął buty.
A Cindy zachichotała, po czym ściągnęła drugą pończochę. Następnie przytuptała do Johna, i… odwróciła się pleckami.
- Rozepniesz? - Miała oczywiście na myśli guziki kiecki na plecach.
- Zawsze z chęcią pomogę uroczej kobiecie - odparł.
Podszedł do Cindy i ze zręcznością wskazującą na sporą wprawę rozpiął znajdujący się tu tuzin guzików. I ukazały się nagie plecki panienki, i już rąbek pośladków… zdecydowanie nie miała na sobie już żadnej bielizny pod sukienką.
- Dzięęęki, słodziak jesteś - Zaszczebiotało dziewczę, po czym odwróciła się do "Doca", i z uśmiechem pogładziła jego policzek dłonią.
John chwycił i ucałował dłoń dziewczyny, a druga ręka "Doca" sięgnęła do biustu, i złapała rąbek sukienki, którą Cindy nadal jeszcze na sobie miała. Lekko pociągnął palcem w dół, a wtedy całość opadła już na podłogę, i panienka stała przed nim nagusieńka i uśmiechnięta.
- Uroczy widok... - powiedział, przesuwając dłońmi po ciele dziewczyny, muskając piersi i zatrzymując się na kształtnych biodrach.
- A ty jeszcze ubranyyyy - Zrobiła zawiedzioną minkę, i zarzuciła mu rączki na szyję… a potem ześlizgnęła je w dół, i zaczęła rozpinać koszulę mężczyzny.
- Były ciekawsze rzeczy do zrobienia - odparł. po czym zaczął rozpinać spodnie, które już od paru chwil stały się jakby nieco przyciasne. Ściągnął je mniej więcej w tej samej chwili, w której Cindy pozbawiła go koszuli. Został w samych gatkach, które nie były w stanie ukryć jego 'zainteresowania' dziewczyną. A ta obejrzała go sobie na szybko z góry do dołu, po czym na widok małego "namiotu" parsknęła, i trąciła tamte rejony dłonią.
- Jak na razie całkiem nieźle… a co tam chowasz? - Powiedziała słodkim głosikiem, i cofnęła się o krok w tył, by lepiej się przyglądnąć(?).
John uznał, że od słownej odpowiedzi lepsze są czyny. Ściągnął gatki, ukazując Cindy swój 'oręż'. A ta pisnęła z uśmieszkiem, i nawet kilka razy przyklasnęła w dłonie. Następnie zaś podtuptała do balii, obok której postawiła sobie taborecik. Usiadła na nim, a nogi wsadziła do balii. Chwyciła mydełko w dłoń, i przywołała "Doca" kiwaniem paluszka.
- Zapraszam więc do kąpieli, Jooohnn.

Z takiego zaproszenia nie można było nie skorzystać, więc John w dwóch krokach znalazł się przy balii, w której usiadł, starając się nie rozlewać wody.
Obrócił się plecami do dziewczyny, a ta podała mu mydełko, po czym zaczęła nabierać wody w dłonie, i oblewać jego plecy.
- Co robisz w mieście kochaniutki? Nie widziałam cię tu nigdy? - Cindy słodkim głosikiem zaczęła typową gadkę-szmatkę.
- Jestem przejazdem i niedługo jadę dalej - odparł, namydlając tors i ręce. - Jak przelotny ptak - dodał z uśmiechem.
- Ale chyba nie jesteś zwykłym kowbojem? Nie wyglądasz na takiego… - Obmyła mu wodą kark.
- Zgadłaś... - Podał jej mydełko i zaczął spłukiwać z siebie pianę. - Jestem lekarzem.
- Taki prawdziwy doktor? Wooooow… a skąd jedziesz, a dokąd jedziesz? Ja to niewiele świata widziałam, hihi… - Panienka zaczęła mydlić Johnowi plecy.
- Tak, najprawdziwszy - odparł. -. A jadę z jednego końca świata na drugi.... - zażartował. - Z Teksasu do Denver, a potem jeszcze dalej. No chyba że znajdę jakieś ciekawe miejsce, to się zatrzymam na dłużej.
- Serio? No ale po co? - Zdziwiła się panienka, kończąc mydlenie plecków, i przekazała mydło na powrót Johnowi, a sama zaczęła spłukiwać jego plecy - Bo jakiś powód chyba musi być? Robota… Żona? - Parsknęła.
- Żonę może sobie poszukam... - John lekko się skrzywił, czego Cindy nie mogła zauważyć ten temat średnio mu odpowiadał, ale wiedział, co powiedzieć w takiej sytuacji. - Jakaś młoda, bogata wdówka... - zażartował.
Uklęknął, by móc umyć kolejną partię ciała, i mało co nie podskoczył, gdy nagle znienacka, stopa Cindy gdzieś tam w wodzie, znalazła się… przy jego klejnotach, a dziewczyna trąciła je tam paluszkami, i zachichotała.
- Młoda i bogata wdówka, o tym teraz marzą faceci? - Powiedziała dziewczyna, i zsunęła się do balii, siadając w niej za "Dociem"... i musiała baardzo rochylić nogi, by tak za nim zająć pozycję.
- Tylko ci najbardziej rozsądni - odparł żartobliwym tonem, po czym sięgnął dłonią do tyłu, by znaleźć jakiś ciekawy fragment ciała Cindy.
- Miła jesteś w dotyku... - powiedział. - I masz bardzo przyjemne rączki.

Odpowiedzią był wesoły chichot Cindy… i nagle przylgnęła całym ciałem do jego pleców, i wyraźnie wyczuwał na sobie jej mięciutkie cycuszki.
- Usiądź… - Powiedziała, a gdy John ponownie przed nią usiadł w wodzie, dłonie dziewczyny zaczęły błądzić po jego brzuchu, i powoli schodzić w dół, pod wodę…
- Bardzo miłe rączki... - powiedział, po czym przechylił się nieco do tyłu, bardziej przytulając się do kształtnych cycuszków dziewczyny... i ułatwiając jej dostęp do siebie.
Jedna dłoń Johna błądziła po biodrze dziewczyny, druga pieszczotliwym ruchem głaskała jej łydkę.
- Też jesteś milusi… - Mruknęła Cindy, i złapała w końcu pod wodą, za co trzeba, po czym rozpoczęła powolne ruchy dłonią… zaczęło się robić naprawdę miło.
- A wiesz… jakbyś chciał… i miał… 25c, to ja bym mogła… tak… no wiesz, po francusku… - Szepnęła mu nagle do uszka panienka, nie przerywając pieszczot rączką.
- No wiesz... ale może później...? - spytał. - Skończymy się myć... pofiglujemy... troszkę... i potem... - zaproponował.
- Jaaasneee… - Cindy skubnęła jego uszko ząbkami.
- Może się... przesiądziesz...? - spytał.
Działania dziewczyny była baaardzo przyjemne, ale John miał ochotę przestać być stroną bierną w tych zabawach.
- Jasne - Powiedziała panienka, i natychmiast wstała, po czym przesunęła się w balii kroczkiem, i była przed "Dockiem", świecąc swoim krzaczkiem na wysokości jego twarzy…
John pochylił się i cmoknął ją w brzuch, a potem ciut niżej, tuż nad "krzaczkiem", co wywołało małe "och" i chichot… a dziewczyna pogładziła go nawet dłonią po głowie.
- To co, mam siadać? - Spytała uśmiechnięta - Teraz ty mnie umyjesz? - Mrugnęła.
- Taaak... z wielką przyjemnością... - Chwycił ją za biodra. - Za chwilkę...
Na moment zanurzył usta w zagajniczku.
- Od czego by tu zacząć...? - zadał pytanie i nie czekając na odpowiedź zaczął namydlać uda i pupę dziewczyny. - Zaraz będzie ciąg dalszy... - zapewnił, spoglądając nieco w górę, na krągłe piersi uśmiechniętej Cindy.
Po chwili dziewczyna usiadła, a John zajął się jej biustem, łącząc namydlanie z masowaniem i zajmowaniem się sterczącymi suteczkami, które polizał, najpierw spłukawszy z nich pianę, na co ona słodko mruczała, i ciągle się pięknie uśmiechała.
- Może zaczniemy jeszcze w wodzie...? - zaproponował John, odrywając się od biustu dziewczyny i sięgając dłonią między jej uda, a jego palce zaczęły błądzić wśród 'zarośli', rozpoczynając delikatny masaż tych ciekawych dla męskich palców okolic.
Chwilę później palce Johna zapragnęły odwiedzić niezgłębione do tej pory rejony i zaczęły się dobierać do kryjącej w zaroślach szczelinki.
- Ostrooożnie... - powiedziała Cindy, ale nie wyglądała na niezadowoloną.
John nie zamierzal być brutalny. Pocałował dziewczynę w szyję, równocześnie odrobinę zwiększając intensywność masażu. Na moment przerwał próbę wsunięcia się głębiej, by po chwili ponowić próbę, w nieco bardziej zdecydowane, choć stale w dość delikatny sposób. Dziewczę zaś siedziało w wannie, z rozchylonymi nóżkami, a rączkami opartymi na brzegach, oddając się w pełni tym zabiegom. Na chwilę nawet Cindy przymknęła oczka, a na jej ustach czaił się uśmieszek… od czasu do czasu również "ochnęła" i "achnęła", ze sterczącymi suteczkami. Było dobrze…
- Może pójdziemy na łóżko? - Spytała uśmiechnęła, i pogładziła "Doca" po policzku.
- Z chęcią - powiedział, podnosząc się i demonstrując swoją gotowość do dalszych działań. Podał rękę Cindy, by pomóc jej wstać. A gdy wyszli z wanny wziął ręcznik i zaczął ją wycierać. Od tyłeczka zaczynając.
Po chwili byli mniej więcej susi.

- To co, jakbyś chciał? - Spytała Cindy z uśmieszkiem, zerkając na łóżko, znowu z męskością Johna w swojej dłoni, którą lekko masowała…
- Połączymy tradycyjność z obyczajami Francuzów? - spytał. - Zaczniemy normalnie, a skończymy... po francusku...?
Zajął się biustem dziewczyny.
- Ja tam lubię od tyłu… a potem cię poujeżdżam? - Parsknęła panienka, gładząc jego głowę przy swoich piersiach.
- Wiesz, co dobre... - Possał lekko jeden z sutków. - Świetnie smakujesz... - powiedział. Chwycił ją za biodra i lekko popchnął w stronę łóżka. - Gotowa…?
- Jaaasne… - Zachichotała Cindy, i po chwili pięknie wypięła się do "Doca"...


A to pozostawiamy domyślności czytelników

 
Kerm jest offline