Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2022, 21:53   #973
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Całe życie uganiać się za szczęściem. Za szczęściem. Za tym mitycznym stanem. Nie wiadomo za czym. Z jakiegoś powodu bardzo łatwo przekonać śmiertelników, że kiedy tylko wykonają pewne czynności, zdobędą pewne przedmioty, spełnią pewne kryteria, będą „szczęśliwi”. Osiągną szczęście. Problem w tym, że szczęście nie istnieje. Nie osiągniesz szczęścia mieszając wodę, liść i cytrynę. Nie osiągniesz szczęścia mieszając miłość, dom i wymarzoną pozycję społeczną. Szczury. Hm. Szczur, kiedy dasz mu ser, zaczyna go jeść, czyści futro i idzie spać. Wstaje odżywiony, wyspany i zdrowy. Człowiek, kiedy powiesz mu, że osiągnie szczęście, spędzi całe życie na wykonywaniu prac dla kogoś innego, na kupowaniu przedmiotów, od rana do nocy. Wstanie zmęczony, rozgoryczony i chory. Ale przecież szczęście jest już tak blisko, że żal rezygnować… Tyle już wysiłku włożył w zdobycie szczęścia… Tylu osób wysłuchał, ksiąg przeczytał, mądrości się najadł, tyle pieniędzy zarobił i wydał na swoje szczęście… Zastanawiałem się kiedyś jak wygląda szczęście. Ale niekoniecznie chciałem szczęścia. Chciałem zobaczyć, jak to jest, być tam, na szczycie, zawsze o krok do przodu przed wszystkimi innymi. Jak to jest mieć władzę absolutną i nie przejmować się niczym. Nie sztuka bowiem być ignorantem, który zamyka na wszystko oczy, dzięki czemu, przez swoją ślepotę, osiąga błogą nieświadomość i szczęście. Chciałem zobaczyć, jak to jest, kiedy Mgły zarówno spowijają i jak i widzą wszystko, a mimo to władza, potęga i świadomość są tak nieskończone, iż nie sposób martwić się czymkolwiek. Nawet mając uczucia i nawet będąc zdolnym do martwienia się. Do przejmowania się. Do bycia nieszczęśliwym. Czy wtedy, kiedy wszystko przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie… czy to jest prawdziwe szczęście...?

***

Ill uśmiechnął się pod nosem.
Ah, stary dobry Dirith…
Przemiana w tygrysołaka zdawała się bawić Illa. Na tyle, że bezczynnie ją obserwował. Czego nie dało się powiedzieć o Katarzynie i Januszu. Wznowili kakofonię wrzasków, pisków, płaczów i przekleństw. Elf obserwował wszystko wspominając jak mamusia mówiła mu, że jeśli nie będzie jadł ziemniaczków i szparagów, a tylko samo mięso, przyjdzie zły drow i go porwie. O, taki właśnie zły drow. Taki wielki, wściekły, zły drow tygrysołak. Dokładnie taki koszmarek małych niegrzecznych elfiątek.

Ill uśmiechnął się ponownie słysząc tygrysi warkot. Bestia na grzbiecie której siedział odpowiedziała warczeniem.

Dirith bardzo przewidywalnie ruszył ślepo do ataku. Ale było w tym coś uroczego, stwierdził Ill. Po co zbędne ceregiele. Prosto z mostu. O czym tu dyskutować.

Ill zeskoczył z siodła jednocześnie dobywając sejmitar. W tym czasie jego Bestia skoncentrowała się na Xenomorphusie atakującym z góry, z sufitu.

Kiedy pierwszy, i drugi, i trzeci atak tygrysimi pazurami nie sięgnął celu, Dirith poczuł lekkie zwątpienie. Ill co prawda był zapewne kolegą po fachu i nikt nie mówi, że łatwo zabić drowa. A tym bardziej drowa skrytobójcę. Owszem, walczyli już i mieli okazję poznać nieco swój styl walki. Owszem, może atak frontalny był ryzykownym pomysłem. Ale mimo wszystko, trzeba przyznać, zwinny sukinsyn… Zwinny w unikach i…

Nagle gwiazdki zaświeciły ci przed oczami. Ill całkiem zwinnie wpakował ci nieprzyjemny cios z gardy z czuły punkt między oczami. A zaraz potem z obrotu podciął ci jedną nogą i wykonał kopniak w brzuch. Rezultatem była utrata równowagi i chwilowej przytomności, lot do tyłu i lądowanie gdzieś pod ścianą za jednym z kryształów wystających z tunelu. Ill szybkim ruchem dobył lewą ręką małej kuszy i wystrzelił. O dziwo wysoko. W sufit. Mały ładunek doczepiony do bełtu eksplodował przy zetknięciu ze skałą w posłał w dół grad kamieni, kryształów i odłamków. Kiti zniknęła przysypana niemal po czubek nosa w gruzie kamieni i błyszczących w ciemnościach kryształów.

- I co, to wszystko? – rozbawiony Ill teatralnie podniósł kuszę i sejmitar. – Hm, jednak te opowieści i plotki były mocno naciągane, zdaje się…

Elf póki co nie reagował. Teraz, kiedy padł na niego wzrok Illa, przybrał defensywną postawę i chwycił za łuk, napiął cięciwę, celował w głowę. Katarzyna próbowała wycofać się poza zasięg wzorku agresora, a Janus chwycił dzielnie za karabin, ale nie strzelał. Dźwięki jakie wydawały Xenomorphus i bestia Illa sparaliżowały go i nie był pewien, czy chciał się w to mieszać.
Ill uśmiechnął się do elfa.
- Przepraszam, ale muszę zająć się smokiem…
Tak po prostu obrócił się i skierował w głąb tunelu.
- Właściwie… ponieważ mam dobry humor… - spojrzał na medalion w swojej dłoni. – Zostawię wam nawet mały prezent…
Rzucił coś na ziemię za siebie. Jakieś…? Granat…? E…? Kalarepę…?! Jego bestia trzymała Xenomorphusa z dala, aż Ill zniknął w tunelu, i natychmiast pobiegła za nim. Xenomorphus powrócił ostatecznie na posterunek, obserwował z sufitu, jak Dirith odzyskuje przytomność, równowagę i zbiera się z ziemi. Janusz i elf odkopywali Kiti z gruzu.
Poczuliście, jak tunel i skały wokół drżą. Coś zaczęło dosłownie wykopywać się spod ziemi i u wylotu tunelu w którym zniknął Ill. Po chwili w podłodze powstała dziura, a z niej niczym ryjek kreta wyłoniła się głowa… żółwia…? Wielkiego, żółwio podobnego czegoś w każdym razie...
Wylazło z dziury, zżarło to, co rzucił Ill, po czym zwinęło się w kulkę zasłaniając wam wyjście z tunelu.
https://playdauntless.com/assets/med...karn-1-900.png
Wielki żółw ze skorupą ze skał i kryształów. No nieźle.
Co się właściwie stało…?!

Pomijając wielkiego żółwia i kalarepę, czy co to było, sytuacja była dziwna. Ill wybrał przedziwną opcję. Przedziwny drowi zabójca, który nie zranił nawet przeciwnika. Jakby nawet nie próbował. Trzeba przyznać, cios zadał tak wprawnie, że zgasił światła od ręki. A jednak było coś bardzo, bardzo podejrzanego w całej tej akcji. Może i Dirith najmłodszy już nie był i może trochę czasu minęło od ostatniej drzemki i ostatniej odżywczej wyżerki, mimo wszystko nie można było Illowi odmówić zwinności i krzepy w walce z tygrysołakiem. Ewidentnie nie chciał zabić i ewidentnie się droczył. Co ewidentnie źle się dla niego skończy przy kolejnym spotkaniu… A może faktycznie mu się bardzo spieszyło z jakiegoś powodu i zależało mu tylko na odzyskaniu swojej własności, z którą właśnie się zmył…
Póki co poza Illem i smokiem był nowy problem, żółw śpiący w drzwiach…
- Co to za jeden był do cholery…?! – wyjąkał w końcu Janusz. – I co to za żółw?! Nie płacą mi aż tyle!!!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline