Podziemna część dworku
Prowadzeni przez pannę Hochberg i strażnika dróg, goście barona powrócili wpierw do skrzydła służby. Przecięli szybkim, choć ostrożnym krokiem korytarz, w którym leżały stygnące ciała skrytobójców, bardziej dla spokojności ducha niźli z prawdziwej potrzeby upewniając się, że wszystkie trupy leżą w tych samych miejscach i pozycjach, w jakich je pozostawiono. Ciemna krew zaczynała już krzepnąć, a krwiste ślady podeszw wydawały się należeć wyłącznie do niedoszłych ofiar żołdaków, więc uspokojona tym widokiem, Olivia powiodła kompanów w głąb wypełnionego przerażającą ciszą i pustką dworku.
Zeszli z obnażonymi ostrzami w podziemną część budowli, sztywniejąc zauważalnie na dźwięk rytmicznego pomruku, który wydawał się przesączać przez zamknięte szczelnie dębowe drzwi osadzone w ścianie na końcu podziemnego korytarza.
- Co to za słowa? - zapytał głośnym szeptem sierżant Knappe - To nie brzmi dobrze…
Panna Hochberg uniosła w odpowiedzi dłoń, znieruchomiała wodząc różnobarwnymi oczami wokół siebie.
- Wyczuwam silną magię Bursztynu i Jadeitu - odpowiedziała wprawiając strażnika dróg w ewidentną konsternację - Ścieżki Życia i Zwierząt, równie potężne. Nie rozumiem znaczenia tej kombinacji, ale nie wyczuwam esencji czystego Chaosu. To nie jest jakaś demoniczna inkantacja, Mlotodzierżcy niech będą dzięki… to coś innego…