Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-07-2022, 22:06   #151
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Podziemna część dworku

Prowadzeni przez pannę Hochberg i strażnika dróg, goście barona powrócili wpierw do skrzydła służby. Przecięli szybkim, choć ostrożnym krokiem korytarz, w którym leżały stygnące ciała skrytobójców, bardziej dla spokojności ducha niźli z prawdziwej potrzeby upewniając się, że wszystkie trupy leżą w tych samych miejscach i pozycjach, w jakich je pozostawiono. Ciemna krew zaczynała już krzepnąć, a krwiste ślady podeszw wydawały się należeć wyłącznie do niedoszłych ofiar żołdaków, więc uspokojona tym widokiem, Olivia powiodła kompanów w głąb wypełnionego przerażającą ciszą i pustką dworku.

Zeszli z obnażonymi ostrzami w podziemną część budowli, sztywniejąc zauważalnie na dźwięk rytmicznego pomruku, który wydawał się przesączać przez zamknięte szczelnie dębowe drzwi osadzone w ścianie na końcu podziemnego korytarza.

- Co to za słowa? - zapytał głośnym szeptem sierżant Knappe - To nie brzmi dobrze…

Panna Hochberg uniosła w odpowiedzi dłoń, znieruchomiała wodząc różnobarwnymi oczami wokół siebie.

- Wyczuwam silną magię Bursztynu i Jadeitu - odpowiedziała wprawiając strażnika dróg w ewidentną konsternację - Ścieżki Życia i Zwierząt, równie potężne. Nie rozumiem znaczenia tej kombinacji, ale nie wyczuwam esencji czystego Chaosu. To nie jest jakaś demoniczna inkantacja, Mlotodzierżcy niech będą dzięki… to coś innego…

I co teraz? Chcecie spróbować te drzwi, zza których dobiega dźwięk rytualnego zaśpiewu? Inne pomysły?


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 08-07-2022, 21:15   #152
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Podziemna część dworku

Ciężkie drzwi stanowiły zaporę nie tylko fizyczną, ale były też symbolem nieodwracalnego. Otworzenie, czyn bez odwrotu, zmieniający losy ludzi. Jak przebicie bezpiecznego kokonu. Panna Hochberg dotychczas tak pewna siebie zawahała się, a przyłapawszy się na niepewności tym bardziej zlękła żeby jej nie okazać, już lepiej strach. Strach jest bardziej naturalny, zdrowy.

Chwilę trwała oddychając ciężko w grubym odzieniu. Nie trwoniła wszak czasu, uporządkowała wiatry, wedle potrzeby, na szczycie umieszczając świetlisty płomień. Nektar kwiatu spłynął i na adeptkę, napędzając ogniem żyły do większego i większego wigoru, a lico jaśniało nadzieją.

Z entuzjazmem pozbyła się nazbieranego ekwipunku.

- Nie możemy ich tam wszystkich po prostu spalić, nie wiedząc na pewno co się tam dzieje. Prawdą jest, że ludzie barona chcieli nas zabić, ale ja czuję się stworzona nie z gliny, a z ognia. Widzę i w waszych oczach ten płomień. Widzę wolność i mądrość. - przerwała, zabierając się do pracy kontynuowała - zastawimy pułapki, ten naostrzony pal przywiążemy do belki. Tu węzeł i gotowe, prosto w otwarte wrota - do jednego wiadra zapakowała zebrane podkowy i gwoździe, do drugiego oliwę. - sprawdźcie, czy da się drzwi otworzyć! - kończyła pospieszne przygotowania, sama zajęła pozycje nieco z boku za drewnianym filarem, przygotowała swą bombę, sprawdziła ingrediencje. - Jeśli będzie bardzo źle, Franz pobiegnij do bramy i ją otwórz! Jeśli czarownik profanuje istotę Ulryka, jej siostry i bracia mogą być nam sojusznikami.

Chodziło jej to po głowie i dudniło w zwoje jak rycerski rumak na defiladzie. może tyle wystarczyło zrobić? Albo się pomylić...

Po raz kolejny odsłoniła zasłonę światów, licząc, że wyhodowany kwiat eteru pozwoli jej zmierzyć się z szalejącą mocą, na której tak trudno było jej dotychczas się skupić.

Napisałam dla ciebie sen,
Zupełnie nowy i niepowtarzalny,
Odpoczywaj teraz,
Żebyś się nie zniszczyła,
Moja porcelanowa laleczka,
Odpoczywaj i śnij,
Sen bez zarysowań,
Gładki jak twe policzki,
Jutro napiszę ci nowy.


Jutro. Olivia bardzo pragnęła, by było już jutro. Bez względu na to czy otworzą się czy nie. Jutro.

Otworzy ktoś te drzwi, czy nie? Czy trzeba mieć klucz? ktoś się włamie?
Jeśli wszystkie środki zawiodą, podłożymy dymiące zioła.
Może wreszcie uda się test na wiedźmi wzrok? Co zobaczy adeptka?

Co jeśli drzwi się otworzą?
Jako, że test zaklinania wiatrów już się powiódł kilka razy, pozwalam sobie go pominąć i walczę o widzenie magii. Olivia chciałaby mieć i pochodnię, lub lampę w zasięgu ręki. Wiadro z oliwą ma pod nogą.

Może panowie się uaktywnią.

szansa 66%

 
Nanatar jest offline  
Stary 10-07-2022, 09:12   #153
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
To wszystko było tak szalone, jak szaleni byli wszyscy ci południowcy. Lars nie rozumiał czemu na nich napadnięto. Nie rozumiał też czemu ci co napadali napadali też na swoich a nade wszystko nie rozumiał wszystkich tych ludzi zebranych w stajni, czekających niczym barany na rzeź. Ale kim był by oceniać szaleństwa innych osób? Wobec jego wyczynów ich głupota była niczym.

Ruszył z druhami podziwiając odwagę Olivi! Tak, to była kobieta na schwał. Może troszkę za wąska w biodrach, miała by kłopot by urodzić mu pięciu synów, ale matka mu zawsze powtarzała, że po pierwszym porodzie drugi będzie łatwiejszy. A charakteru się nie kupi! Dziewka wpadła mu w oko i poddawał się jej kontroli widząc, że wie co robi.

-Wiesz co robisz? - upewnił się rzucając przez ramię, bo szedł na przędzie by chronić resztę. W sensie ją. Tylko na niej mu w tej chwili zależało. Dobra bitka zawsze rozpalała jego lędźwie.

-A nie wyglądam? - rzuciła zaczepnie zdmuchując kosmyk włosów, który spadł jej na grzywkę.

-Wyglądasz świetnie, ale czy wiesz co robisz? Masz plan, prawda? Masz?

-Mam i zamknij się, bo nas usłyszą.
- taaak, miała charakter. Nawet charakterek. Lars zamknął się wedle polecenia i aż do dębowych wrót już się nie odzywał, tylko ukradkowo zerkał w jej stronę pokazując w uśmiechu białe łopaty zębów.

Zeszli z obnażonymi ostrzami w podziemną część budowli, sztywniejąc zauważalnie na dźwięk rytmicznego pomruku, który wydawał się przesączać przez zamknięte szczelnie dębowe drzwi osadzone w ścianie na końcu podziemnego korytarza. Tu znów panna Hochberg zaczęła wydawać polecenia aż doszli do momentu w którym trzeba było wziąć na siebie ciężar otwarci tych piekielnych wrót.

-Ja to zrobię - powiedział szeptem, po czym spostrzegł, że towarzyszom wyraźnie ulżyło. Nikt nie chciał tego przywileju brać na swe barki. Raz jeszcze sprawdził wszystkie noże, upewniając się że lekko wychodzą ze swoich pochew. Wiedział, że teraz będzie wóz albo przewóz. Warknął głucho, czując narastający w sobie gniew, żądza krwi rozszerzyła mu nozdrza. Krew musiała się polać. A w przelewaniu krwi nie miał sobie równych. Mocniej ujął stylisko topora, wyszczerzył kły teraz już czując moc przodków pełznącą w jego żyłach. Ich odwaga dodawała mu sił. Legenda ich sławetnych czynów żądała od niego równie chwalebnych dokonań!

Już miał ruszyć ku drzwiom, kiedy odruchem pierwotnym, powodowany nagłym pragnieniem przyciągnął do siebie Olivię i nim zaskoczona zdążyła wydrapać mu oczy pocałował ją mocno w usta przygryzając nawet w zapamiętaniu wargi.

-Wrócę po ciebie dziewko - powiedział odsunął zaskoczoną, nim zdążyła zareagować. Z toporem w lewej ręce podszedł cicho do drzwi i spróbował pchnąć je lekko. Zawsze lepiej wejść cichcem, jak tylko jest taka okazja.

O dziwo wrota się uchyliły. Zaskoczyło to chyba najbardziej Høfliga, który gotował się do wyrąbywania sobie wejścia toporem, co skrytym podejściem trudno by było nazwać. Nie namyślając się długo Lars wziął głęboki wdech i pchnął je szerzej bezgłośnie rzucając się do szarży.

Biegł. Nie widział jeszcze kto jest jego wrogiem a kto ofiarą, ale wiedział z doświadczenia, że szamanów trzeba brać bez dania racji obrony. I on nie zamierzał się wahać. W jednej dłoni trzymał nóż, którym miał zamiar cisnąć w szamana gdy tylko go dojrzy a w drugiej topór. W ostateczności nożem zawsze może przywitać kogoś innego a topór przełoży w ostatniej chwili. Wiedział, że teraz nie ma już odwrotu…

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon

Ostatnio edytowane przez Bielon : 11-07-2022 o 08:51.
Bielon jest offline  
Stary 10-07-2022, 21:00   #154
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
W głębi podziemi myśliwskiego dworku

Uderzone przez potężnego Norsmena barkiem drzwi otworzyły się przy wtórze pękającego skobla. Uskrzydlony skradzionym znienacka Olivii pocałunkiem, Lars wepchnął się w coraz szerszą szczelinę, w rozświetloną ruchliwym światłem pochodni przestrzeń po drugiej stronie progu.

Wypełnione poświatą łuczyw pomieszczenie zastawione było stojakami na wielkie beczki i regałami na skrzynie. Biorąc wzgląd na przeraźliwe zimno panujące we wnętrzu piwnicy najpewniej składowano tutaj zapasy zakonserwowanej żywności, ale Lars nie miał czasu, aby zastanawiać się głębiej nad zawartością beczek i skrzyń.

Czterej mężczyźni w narzuconych na skórznie kolczych koszulkach odwróciło się jak na komendę od kolejnych drzwi po przeciwnej stronie pomieszczenia, wbiło przerażone spojrzenia w wielkiego intruza i podążających jego śladem kompanów. Wszyscy byli solidnej postury mężami, którzy sprawiali wrażenie obytych z orężem wojów, a jednak zgroza wyrysowana na ich brodatych obliczach nie pozostawiała wątpliwości co do rodzaju emocji szargających właśnie nerwami czterech żołdaków.

I chociaż Norsmen był niezmienie dumny ze swego groźnego wyglądu i aury prawdziwej męskości, pojął w jednej chwili, że to nie on stanowił źródło zatrwożenia południowców.

Zza następnych drzwi płynęły dźwięki rytmicznego śpiewu, który wydawał się płynąć z jednego gardła, ale jednocześnie być wymawianym przez całą armię. Dębowe drzwi wręcz wibrowaly we framudze pod wpływem tych dziwnych słów, wypowiadanych w niezrozumiałym i złowieszczo brzmiącym języku.

- Użył zaklęcia potęgującego dźwięki - powiedziała Olivia wyrastając u boku Larsa i wieszając się z głuchym westchnieniem ramienia olbrzyma - Niezwykła improwizacja, jakże skuteczna… jeden człowiek, a cały chór… dociera do kulminacji… tyle Bursztynu w jednym miejscu…

Z nosa czarodziejki popłynęła strużka krwi. Spoglądając w dół Lars zauważył jak nienaturalnie szkliste stały się jej niezwykłe różnobarwne oczy. Widywał już wcześniej taki nieobecny obcy wzrok, w oczach szamanów i zaklinaczek wędrujących pomiędzy światami, spoglądających za Zasłonę na straszny i przepiękny majestat Prawdziwych Bogów.

- Co tu robicie?! - wykrztusił jeden ze zbrojnych celując sztychem swego odbytego pospiesznie miecza w pierś Norsmena.

Jego ukryta w skórzanej rękawicy dłoń dygotała w niekontrolowany sposób.

Lars wyłamał skobel z pierwszych drzwi, wdarł się do następnej piwniczki. Rytuał ewidentnie odbywa się w następnym pomieszczeniu i jeśli wierzyć słowom korzystającej z Wiedźmiego wzroku Olivii, zmierza już do fazy kulminacyjnej. Wejścia strzeże czterech zbrojnych, takich samych jak reszta orężnej świty barona, ale śmiertelnie przerażonych uczestnictwem w rytuale, którego znaczenia ewidentnie żaden z nich nie rozumie.

I co teraz?

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 12-07-2022, 22:38   #155
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Esencja życia

W głębi podziemi myśliwskiego dworku

Zaskakiwane niespodziewanym pocałunkiem kobiety zazwyczaj potrzebują chwili by mu się poddać, lub odrzucić, nie zawsze, bywają panny tak pewne siebie, bywają chwile tak oczywiste, tak naturalne sytuacje, zaklęte w splątaniu światów, że nikt nie może się oprzeć, nikt sprzeciwić, nie sprofanować Esencji życia, tak było kiedy Olivia poczuła na ustach pocałunek Norsmena. Nic bardziej naturalnego, bez zastanowienia, chwili wahania, oddała usta, zatopiła się w brodate oblicze mężczyzny. Szczerość i namiętność pocałunku dowodziła słuszności postępowania, mocniej jeszcze utwierdzała adeptkę w stąpaniu po cienkiej jak włos ścieżce losu. Rozpalało, dodawało energii, wynosiło ponad przeciętność śmiertelnych.

Kiedy obiecywał, że wróci, wciąż zwisała między nimi tęczowa nić miłosnej śliny jak nić jedwabika na ślubną suknię. Magia jednego pocałunku warta całej namiętności, więcej niosła zmysłowej esencji niż lata leniwego romansu. Prawdą też było, że panna Hochberg słabość miała do łobuzów, ów był wyjątkowy, byle okazał się niegłupi.

Sprężystość i wilgoć ust panienki musiała rozpalić na równi serce olbrzyma, bo już pchany do niemożliwego parł na drzwi i do środka. Widząc, że nie jest to jeszcze miejsce niesmacznego rytuału, a tylko kolejny przedsionek, Olivia porzuciła pułapki i postępowała ciekawsko zaraz za mężczyzną, mając nadzieję, że druhowie pozostają czujni w avangardzie.

Już nie stąpała, już oderwała się od podłoża, uczepiona Grzywy Konia Wiatrów. Każde działanie precyzyjne, choć już żadnej myśli, tylko czyny, słowa, gesty, samospełniająca się przepowiednia. Nie potrafiła by nigdy ocenić kiedy przekroczyła barierę słabości, odarła eter z tajemnicy. Wszystko czuła, popędzane do wzrostu rośliny, jak na musztrę, tresowane instynkty wilków, homiformowana natura. Gotowa byłaby się temu poddać bez reszty, ale ten płomień, światło z oczu i ust.

Ledwie dostrzegalnym ruchem, a absolutnym porozumieniem miedzy dwojgiem, zatrzymała prędką do ciosu prawicę Larsa. Skuteczny fortel najlepszy, pochwyciła bez zastanowienia sztuczkę czarownika i przekuła na swój oręż. Paluszki bezwiednie zgniotły srebrny dzwoneczek, jak tak drobne zdołały tego dokonać, z kwiatu spłynęły kaskady nektaru. Zdawało się adeptce, że zrosiły na równi oblicze jej co i wojownika przy jej boku.

Z wiadra, które zabrała ze sobą wyrzuciła kilka podków między nogi strażników barona.

Sroży wróży waży piór
Idzie już anielski chór,
A pochodu końca nie ma,
Musi sięgać chyba nieba
- wyszeptała słyszalnie

- Dość waszej straży! - zabrzmiała matką i gromem - Odejdźcie i oddajcie insygnia warty w ręce sług magii! W imię światła Shallyi, póki jeszcze możecie! Zwalniam was!- okazała świetlisty miecz - Dokonało się, a zaraz rozwiąże.

Oczy choć za mgłą czarowały szmaragdem vigoru, kolebką życia i czernią bezdennej studni, obietnicą zapomnienia.

Idąc za ciosem Olivia również wesprze się dźwiękiem i rozpalonym, srogim wojownikiem żeby wypędzić strażników na cztery wiatry.
Używam ingrediencji, mam rozpalone serce, gwiazda spleciona, jestem zogniskowana na światło i ogień. Musi się udać! Użyłam do czaru srebrnego dzwoneczka, to znaczy lepszej ingrediencji.

Czy widać jak drzwi są zamknięte, czy oni mają jakieś klucze, albo są na ścianie na wielkim kutasie?
Jeśli się powiedzie i będą wychodzić pochwycę ostatniego w ognisty uścisk - Ile dusz w środku?

drugi rzut k10 był na PS jak by się pierwszy nie powiódł, ale wyszła 10.


 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 12-07-2022 o 22:44.
Nanatar jest offline  
Stary 28-07-2022, 11:57   #156
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
W głębi podziemi myśliwskiego dworku

Spotęgowany mocą zaklęcia, głos Olivii Hochberg rozbrzmiał w wypełnionych zgrozą ścianach komnaty niczym anielski chór, kojąc skołatane nerwy, niosąc poczucie wybawienia i spełnionego obowiązku. Czterej zbrojni, bez wątpienia lojalni poddani barona, ulegli wezwaniu czarodziejki niczym gromadka przestraszonych dzieciąt słyszących wołanie troskliwej matki.

Wszyscy w jednej chwili zdjęli dłonie z mieczy, ostatni raz posyłając spojrzenie ku tylnym drzwiami, a potem ruszając biegiem w stronę wejścia otwartego uderzeniem Larsa. Olivia pochwyciła jednego z nich za ramię, osadziła w miejscu melodyjnym pomrukiem, który nie miał w sobie zrozumiałych słów, a jednak zabrzmiał niczym charyzmatyczny rozkaz.

- Kto się tam ukrył, człowiecze? - spytała wskazując na drzwi broniące przystępu do pomieszczenia, które wydawało się kipieć skoncentrowaną w niewyobrażalnym stopniu magią - Kogo tam zastanę?

- Barona, wielka pani! - szeroko otwarte oczy żołdaka nie kryły w sobie nawet cienia fałszu, błyszczały w zamian żarliwym pragnieniem przysłużenia się czarodziejce.

Zaiste, Olivia słusznie mogła poczuć się dumna z rezultatu swojego czarostwa.

- Barona i pana Holtmanna! I magistra Voormanna… i ona tam jest, o pani! Wiedźma, co nam wszystkim śmierć wieszczyła! Lepiej wam będzie z nami uchodzić.

Widząc, że kobieta o niezwykłych oczach nie zamierza przyjąć propozycji, uwolniony z jej uścisku żołnierz uciekł czym prędzej w ślad za kompanami, szerokim łukiem omijając przy tym dzierżącego zakrwawiony topór Norsmena.

A panna Hochberg otarła raz jeszcze sączącą się z nosa strużkę krwi i podeszła zdecydowanym krokiem do drzwi otwierając je bez śladu wahania.

- Słodki Sigmarze, zbawco Imperium - jęknął zatrwożonym głosem Franz Mauer - O kurwości! Mlotodzierżco, miej nad nami zmiłowanie!

Olivia nie powiedziała ani słowa, niczym zaklęta wpatrując się w to, co odsłoniły otwarte na oścież drzwi piwnicy.

Oto nadszedł długo wyczekiwany Finale Grande! Autentycznie jestem ciekaw, czy aby nie wypełni się teraz makabryczna przepowiednia wypowiedziana wieczorem przez srebrzystowłosą wiedźmę!
I co teraz?

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 11-08-2022, 13:08   #157
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Komnata złowieszczego ceremoniału

Olivia nie miała pojęcia, do czego służyło wcześniej pomieszczenie, w którego progu stanęła. Sprawiało wrażenie największego z wszystkich piwnicznych komnat ujrzanych przez czarodziejkę w podziemiach dworku i być może zbudowano je z myślą o schronieniu dla właścicieli na wypadek oblężenia.

Teraz jednak stało się sceną wydarzenia, które budziło wstrząsające wrażenie we wszystkich intruzach prócz Olivii, w niej samej zaś trwogę wymieszaną z fascynacją.

W centrum całkowicie ogołoconego z mebli pomieszczenia znajdowały się trzy kamienne cokoły wysokości łokcia, otoczone kręgami złożonych runicznych znaków wyrysowanych kolorowymi proszkami na ułożonej z bloków kamienia posadzce. Na środkowym z cokołów stał adept Voormann, ubrany w obszyte bursztynowym runami szaty i ściskający w dłoni wielką łaskę z wypolerowanego jesionu. Po jego prawicy stał sztywno wyprostowany i blady jak trup baron Otto von Metterich, po lewicy zaś tkwiła na kolanach przykuta do cokołu łańuchami srebrzystowłosa wiedźma.

Postacie widocznie wstrząśniętego szlachcica oraz pojmanej w dziczy kobiety oplecione były ruchliwymi wstęgami magicznego światła, nienaturalnym blaskiem rozpalającym środek komnaty, lecz pogrążającym w kalejdoskopie zwodniczych cieni jej zakamarki.

Czarodziej recytował jakąś inkantację potęgując ją jednocześnie zaklęciem wielogłosu, przez co wydawać się mogło, że przemawiał przez niego cały chór. Miał przymknięte oczy i drżał w niekontrolowany sposób, kiedy poprzez jego ciało przepływał ogromny strumień magicznej energii.

Znajdował się pośrodku rytualnego wzoru, pomiędzy wiedźmą i baronem. I chociaż wciąż przymykał oczy, natychmiast spostrzegł obecność intruzów. Jego jesionowa laska wystrzeliła w bok dotykając ramienia barona von Mettericha, po czym wskazała szlachcicowi stojących w progu nieproszonych gości.

- Nie macie tutaj wstępu! - krzyknął rozdygotanym głosem baron - Odejdźcie natychmiast! Opuśćcie ten dom, a włos wam z głów nie spadnie! Precz!
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 14-08-2022, 22:30   #158
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
W głębi podziemi myśliwskiego dworku; miejsce złowieszczego ceremoniału

Przekraczając kolejne pomieszczenia i korytarze, schodząc głębiej ku leżu profanacji, Olivia Hochberg czuła coraz większy strach i wątpliwości, dręczyła ją obawa nie tyle własny los, ale o losy wiernych towarzyszy. Zawsze wszakże istnieje punkt przegięcia, punkt bez odwrotu, umiejscowiony w miejscu i czasie, w chwili owej znikają wszystkie wątpliwości, a cel staje się klarowny, działanie oczywiste. Adeptka uznała, że stało się to kiedy wrota do mrocznej piwnicy zostały otwarte. Nie pamiętała kto to uczynił, sama była zajęta kształtowaniem eteru i mutowaniem rzeczywistości.

Z oplatającego ją kwiatu wirującego od kolorowych wiatrów wydobyła światło, zaklęła w czasie. Wciąż jednak nie potrafiła działać, podświadoma niepewność krępowała umysł i członki. Tylko oczy płonęły od kalejdoskopu oszalałych od Voormanowego ceremoniału wiatrów. Cienie tańczyły tak szybko, że trudno było skupić się na czymś więcej niż cokoły, runy i oplecione nimi postacie. Niemniej prędko odnotowała brak rycerza Holtmanna. Wyciągnęła w górę dłoń z trzema palcami, jeden zgięła, miała nadzieję, że kompani ją zrozumieją. Trwała, była okiem cyklonu.

Trwała dopóki nie odezwał się baron. metafizyczny kurz opadł, świat choć skurczony do piwnicznego schronu, zyskał klarowność. Umysł i członki różnookiej adeptki wypełniła pewność. Czas bez odwrotu. Destynacja tylko do przodu, żadne konie i ucieczka nie były możliwe, wszystko kłamstwo i ułuda. Tą pewność napotkał w oczach kobiety szlachcic.

Oblicze Olivii ściągnęła maska okrutnej obojętności, niezmącony spokój emanował z każdego gestu, w eterze wirowały wokół niej ledwie drobiny, chaos byłby niestosowny. Wszyscy za to widzieli wyrywające się zza kołnierza świetliste skrzydła, zarażające swym blaskiem końcówki włosów. Czarodziejka na słowa Otto von Metterich, odcięła świetlistym ostrzem połyskujący warkocz i rzuciła pod nogi barona, mając w istocie nadzieję, że poblask wyłowi z cieni postać Holtmanna.

- Panie Holtmann, proszę nie kryć się w cieniach jak sługa ciemności, chyba, że tym chce się pan stać po dzisiejszej nocy, tak wdrukować w profanację - podkreśliła - która ma tu miejsce. Oczyszczę pana przed Kapitułą, jako działającego z przymusu suwerena. Pokuta zmyje skazę z duszy i honoru - mówiła spokojnie, bez poprzednich fajerwerków głosowych. Naturalnie i stanowczo, jak powinien przemawiać godny czarodziej kolegium Hysh - Baronie Pan ma możliwość, utrzymać dobre imię rodziny i pozwolić zachować jej włości, co nie będzie miało miejsca jeśli oskarży się pana o nielegalne czarostwo. Upadnie herb, linia krwi budowana przez wielki przez pana przodków, a kruki Morra po wieczność będą wydziobywały twoje wnętrzności.
- parła do przodu coraz bardziej pewna swego, świetliste skrzydła wyrastały z pleców jakby tkała ja sama Shallyi. Jednocześnie kreśląc jeśniejącym ostrzem znaki utrzymywała dla swej woli związane wiatry. - Elf już posłał ptaka do kolegium w Aldorfie. - zrobiła teatralną pauzę

Dla odmiany skupiła wzrok na pojmanej wiedźmicy, Olivia pragnęła jej daru równie mocno jak gospodarze, ugruntowana w roli Hirofantki, wzdrygnęła się do własnej lubieżności. Czuła jak zdradliwe napuchłe od Dhar anioły pychy chętnie spotęgują jej ledwo pączkującą moc, ale ta, która pragnęła wydrzeć moc dziecięciu lasu była daleko w przeszłości, owej chwili w drzwiach stała sprawiedliwość.

- To jest ta chwila - w głąb pomieszczenia. - Ja Alina Błysk Sroki na czarodzieja Voormana zaś nakładam klątwę i infamię za złamanie praw kolegialnych, za okrutne gwałty na istocie eteru naznaczam go w imię Sigmara, Shallyi i Ulryka mutacją ciała, nosił będzie piętno renegata, aż stanie przed komisją. Tego tu męża wzywam w imieniu Ulryka - ścisnęła Larsa za ramię - ten będzie światkiem Sigmara i Morra, zaś sierżant zemstą.

Moc wezwanych bogów miała szansę wzmocnić przyjaznych jej wojowników, na tyle na ile wszyscy jej uwierzą i uwierzą w siebie. Przygotowanym zawczasu zaklęciem zaburzyła eter, szare wiatry wyrwały się z runicznej figury i oplotły spoconą dłoń czarodzieja trzymającą laskę, cała śliska od masła, roztopionego w dłoniach adeptki, choć tam nie pozostał po nim nawet ślad. Samozwańcza Hierofantka nie spoczęła na tym, już tkała kolejne zaklęcie. Uważna i skupiona.

W zamiarze Olivii jest wyczarować takie fajne światełko, co będzie jej świeciło z nad kołnierza jak skrzydła świetliste, po drodze przemawia, nie boi się, znów splata wiatry magii, znów używa zaklęcia, tym razem niezdarność, używa splecionych wiatrów, ingrediencji - osełki masła, On to chyba odpiera na SW, albo ZR, wiem małe szanse, ale warto spróbować. Jak mu się nie uda to upuści przedmiot.
Co wiatry mówią o runach, oraz wiedza czarodziejki, co wiedźmi wzrok o wiedźmicy?

Czy szlachcice zareagują na wezwanie? Czy bogowie napełnia bohaterów mocą, nie musze tłumaczyć, że avatarem Shallyi jest sama adeptka? Pierwszy na ogień idzie pan zemsta, reszta za nim w zależności o d rozwoju sytuacji. Nie wiem ile tych rzutów mam zrobić zrobię po trzy, sam przydzielisz je gdzie trzeba.
PS wydaje tylko jak na kości czaru wyjdzie 1, w innym przypadku powtarzam. Chyba, że nie będzie czasu.
Koledzy mają naturalnie wolna wolę.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 14-08-2022 o 22:52.
Nanatar jest offline  
Stary 21-08-2022, 19:12   #159
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Komnata bluźnierczego rytuału

Otton von Metterich pochylił się na swoim cokole, wciąż opleciony wstęgami magicznego światła. Na jego twarzy pojawił się grymas udręczenia, który współgrał z błyskiem zwątpienia i rozpaczy w oczach.

- Przerwij to, Voormann! - krzyknął szlachcic podnosząc obie dłonie ku skroniom, ale nie potrafiąc jednocześnie oderwać oczu od postaci świetliście uskrzydlonej Olivii - Przerwij!

Pochwycony przez czarodziejkę za ramię wielki Norsmen uśmiechnął się w wyjątkowo paskudny sposób, a potem cofnął się o kilka kroków ku drzwiom i ułożywszy topór w zgięciu ręki zamknął je wsuwając w metalowe obejmy masywny rygiel. Sierżant Knappe wyszczerzył na ten widok zęby, z posępną determinacją celując sztychem miecza w postać skandującego słowa zaklęcia Voormanna.

Rutger Holtmann pojawił się znienacka w polu widzenia Olivii, zmaterializował się z głębi plamy zalegającego w kątach komnaty mroku, prześlizgnął się za plecy swoich kompanów odgrodzony cokołami od nieoczekiwanych intruzów.

Zwielokrotnione magicznie słowa bursztynowego czarodzieja odbijały się od sklepienia komnaty, od jej kamiennych ścian. Zgarbiony, zastygły w grymasie ogromnego wysiłku, Voormann sprawiał wrażenie zupełnie obojętnego na słowa Olivii, chociaż jej starannie dobrane groźby wywarły wstrząsające wrażenie na baronie. Srebrzystowłosa wiedźma jęknęła przeciągle, wygięła spazmatyczne grzbiet próbując jednocześnie rozerwać spinające jej nadgarstki runiczne kajdany.

Von Metterich skrzyżował spojrzenie z Olivią i czarodziejka drgnęła z nadzieją dostrzegając we wzroku szlachcica coś, co mogło być jedynie niemym błaganiem o pomoc.

Baron zrobił krok do przodu jakby chciał zejść ze swojego cokołu mimo wciąż trwającego rytuału. Panna Hochberg nie była pewna, jaki był właściwie cel tego ceremoniału, ale w jej umyśle zaczynało się kształtować podejrzenie, które mroziło krew w żyłach.

Wyjście von Mettericha mogło temu zapobiec, przerwać rytuał znajdujący się praktycznie w swoim apogeum.

Olivia wyciągnęła przed siebie jedną rękę, z wyrazem zatroskanego ponaglenia na twarzy skierowała ją w stronę barona.

Rutger Holtmann wskoczył na cokół od tyłu, objął swojego przyjaciela lewą ręką w pasie zatrzymując go w miejscu ciężarem własnego ciała. Von Metterich obrócił głowę w bok próbując coś powiedzieć, na jego obliczu wykwitł grymas gniewnego niezrozumienia.

Przyjaciel domu podniósł w górę drugą rękę i pewnym ruchem pociągnął ostrzem skrytego w dłoni noża po gardle barona otwierając w nim głęboką szkarłatną szczelinę. A potem pchnął wytrzeszczającego oczy szlachcica na kamienną posadzkę zajmując jego miejsce.

Wstęgi bursztynowo-zielonego światła oplotły go w mgnieniu oka, skąpały w nienaturalnym świetle.

- Kończ to, Voormann! - krzyknął Holtmann - Jestem gotowy!

Czarodziej otworzył znienacka oczy, a te zalśniły fosforyzującym blaskiem i Olivia uświadomiła sobie, że stało się coś strasznego.

Olivia słyszy w swej głowie jeden ostrzegawczy sygnał: atakujcie, bo będzie za późno, daliście Voormannowi za dużo czasu!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 31-08-2022, 22:36   #160
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Komnata bluźnierczego rytuału

Czas na przemyślenia i analizy dawno minął, adeptka już nie rachowała szans, poddała się opętańczej wizji wyroczni, którą się stała, prokuratorem, sędzią i ostrzem profanowanej natury. Przelana krew szlachcica stała się ostatecznym katalizatorem, bo Olivia do końca pragnęła dochować wierność miłosierdziu, ale owo miał i swe drugie oblicze, ochronę, miłość Shylay jest nieskończona, ale troska o życie jeszcze większa. Na emocjach bogini, idei, ślizgała się panna Hochberg. Splotła wiatry i uwolniła energię, dziki chaos, niemniej kontrolowany, tkany jak kobiety tkają gobeliny, a mężowie kują miecze.

Promień uderzył w pieś czarodzieja, a adeptka szczuła, choć ledwo kontrolowała oddech.

- Knappe i Lars czarodzieja, Niers i Franz rycerza. Utkawszy świeży kwiat wyczekała, aż kompani ją miną i gotowa ponowić czar skierował się w lewo łukiem ku wiedźmicy.

jak w tekście. pocisk w Voormana, jak zdąży to następny i za plecami kolegów ku więźniarce. Co się stanie?
Pierwszy zaliczony na drugi rzucę, jak będzie 1 na czar to szczęście.
pierwszy rzut to k10 na siłę czaru +3, następne na kolejną strzałkę i jej siłę, lub szczęście. Wciąż używam ingrediencji i splatania wiatrów.

 
Nanatar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172