Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2022, 15:33   #12
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ocalić co się da... i kogo się da.
Polecenie było proste, więc nie było o czym dyskutować - trzeba było wpakować się do Forda i w drogę.

Miejsce za kierownicą zajęła, jak zwykle w takich sytuacjach, starsza z sióstr. Może mistrzynią kierownicy nie ona była, ale ogólnie Thomas nie miał jej nic do zarzucenia. Przede wszystkim był pewien, no, prawie pewien, że Evelun nie wpakuje ich w jakąś dziurę w jezdni, że wyrobi się nawet na ostrym zakręcie i, ogólnie biorąc, nie wymyśli czegoś co sprawi, że samochód trafi w ręce Thomasa.

Zgodnie z przewidywaniami Evelyn dowiozła ich szczęśliwie na miejsce i oczom przybyszów ukazał się samolot... zdecydowanie w stanie wskazującym na rozbicie. I nie wyglądało na to, by można go było doprowadzić do stanu używalności.

Thomas, z kwaśną miną, obszedł wrak dokoła. Tutaj nie było co zbierać, a jedyna nadzieja na znalezienie czegoś ciekawego kryła się we wnętrzu. Tam jednak poszli inni, mający na celu sprawdzić, czy prócz ewentualnych ciekawych rzeczy nie znajduje się tam również coś niebezpiecznego. Thomas musiał poczekać na swoją kolej, ale wszechobecny zapach rozlanego paliwa sugerował, iż warto się pospieszyć.

Chwilę później sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała.
Niestety Dove miała rację, która to racja w liczbie ponad 30 stóp powoli podchodziła coraz bliżej. Przeklęci "sąsiedzi", których Thomas nie życzyłby nikomu. No, prawie nikomu.
Sąsiedztwo małych kanibali nie było ani przyjemne, ani bezpieczne, bowiem dzieciaki rozsmakowały się w ludzkim mięsie, a na dodatek było im wszystko jedno, czy ich ofiara jeszcze żyje, czy też nie.


Thomas od dawna uważał, że należy małe tałatajstwo wytępić, a ze zdaniem tych co uważali, że "biedne dzieci nie są temu winne, że to wina świata", po prostu się nie zgadzał. To znaczy zgadzał się, ale nie miało to wpływu na jego stosunek do małoletnich miłośników ludzkiego mięsa.

Być może nie był obiektywny, ale miał już kiedyś wątpliwą przyjemność spotkania małego stadka takich paskudztw, niesłusznie zwanych ludźmi. Odczepili się od niego dopiero wtedy, gdy położył trójkę trupem.

Wystrzelanie całej trzydziestki nie nazwałby marnowaniem nabojów, a raczej dobrym uczynkiem, który wyszedłby na dobre ludzkości. A przynajmniej wszystkim mieszkańcom Chicago.

Zastukał kolbą karabinu w kadłub.

- Pospieszcie się... Kanibale idą! - powtórzył ostrzeżenie Dove.
 
Kerm jest offline