Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2022, 19:44   #6
Nuada
 
Nuada's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputacjęNuada ma wspaniałą reputację
Radość wielka, że jest odzew i to tak szybki i tak liczny.
Budka się jeszcze nie przymyka i dalej można się zgłaszać chęć udziału w zabawie. Jednak żeby zapał nie ostygł, to pozwolę sobie przejść do opisu etapu nr 2 i 3.

____
W mojej wizji wasza grupa, działa od niedawna. Sprawa zaginięcia Molly była ich pierwszą wspólną przygodą i być może dla wielu z waszych bohaterów momentem Przebudzenia. Nie musi tak być, to tylko mój szkic i sugestia.
Właściwa przygoda, czyli “Złoto głupców” może być ich drugim wspólnym zdaniem, ale pomiędzy nim, a sprawą Molly mogliście też mieć jakieś inne perypetie. To pozostaje do ustalenia.

Ogólnie wasza ekipa jawi mi się, jako taka grupa połączona po pierwsze miejscem zamieszkania i jakąś niewidzialną ręką losu. Okoliczności i wydarzenia, niejako zmuszają was do działania. Oczywiście zaangażowanie się jest waszą niezależną i samodzielną decyzją, ale wszyscy czujecie, że gdzieś nad wami, może tuż obok skryty w cieniu i mgle, unosi się jakiś potężny imperatyw, który jakby zmuszał was do podejmowania takich a nie innych decyzji.
Wszyscy czujecie, że wpadliście w tryby potężnej machiny, albo że staliście się pionkami na czyjeś szachownicy. Nie ważne jaką podejmujecie decyzje, to uczucie bycia czyjąś marionetką jest niezwykle silne.

Uważam, że fajnie byłoby, aby pierwszym wspólnym mianownikiem dla waszych bohaterów, było miejsce zamieszkania.
Dzielnica Konvicta, to w dużej mierze zbieranina dużych bloków, a’la te komunistyczne z wielkiej płyty lub czynszowe kamienice na Brooklynie. Jeżeli kojarzycie komiks “Osiedle Swoboda”, to mniej więcej tak czuję i widzę w wyobraźni tę dzielnicę.
Zaniedbane bloki, matki krzyczące przez okno, żeby dzieciarnia przyszła zjeść obiad. Na klatka siedzą ziomki piją piwo lub jarają jointy, a w ciasnym mieszkaniu na dziewiątym piętrze siedzi zamknięty jakiś nieznany nikomu poeta lub zmagający się z brakiem weny malarz. Zahukany profesor z drugiej klatki, modli się o chwilę ciszy wieczorem, aby móc w spokoju dokończyć swój konspekt wykładu na kolejny dzień.
Jest tutaj jakaś osiedlowa knajpka prowadzona przez sympatycznego Włocha lub Polaka. Wszyscy go znają i lubią się spotykać w tym miejscu. Jest wypożyczalnia kaset wideo, kilka pubów, ze dwa nocne kluby, a raczej speluny, gdzie w weekendy bawi się miejscowa młodzież. W podniszczonym budynku z końca XIX w., który przypomina momentami jakiś gotycki zamek, mieści się biblioteka oraz osiedlowy klub dla wszystkich nerdów, emerytów i szachistów. Ponoć na szczycie wieży właściciel tego budynku. Samotnik i ekscentryk o którym mówi się, że wychodzi tylko późną nocą na spacer do pobliskiego parku ze swym nieodłącznym białym hartem, którego oczy płoną ponoć piekielną czerwienią. Ławkowe menele mówią, że w połach jego płaszcz kryją się wrota do innych światów. Tylko kto by wierzył nie trzeźwiejącym bezdomnym.

Konvicta zatem, to taki konglomerat wszystkich ras, kultur i profesji. Jedynie bogacze i policja omija ten rejon. Gdyż zarówno jedni, jak i drudzy nie są tutaj mile widziani.

O Konvicie krążą różne plotki, a to że to getto biedoty, ale przecież każdy wie, że prawdziwe getto jest po drugiej stronie rzeki w Tenebre. Tam faktycznie mieszkają tylko czarni gangstery, tam mieści się wytwórnia amfetaminy i tam lepiej po zmroku się nie zapuszczać.
Konvita zatem nie jest najgorszą dzielnicą miasta, to tylko złe języki tych z centrum i Atolu sprawią, że w oczach wielu prezentuje się ona, jako siedlisko najgorszego zła.
Wszyscy, którzy tu mieszkają znają jednak prawdą. Wszyscy się tutaj znają, choć nie zawsze lubią. Jednak w sytuacji kryzysu zawsze znajdziesz w pobliżu pomocną dłoń.

Konvitę widziałbym zatem nie tylko, jako dzielnicę z której pochodzą i mieszkają wasi bohaterowie, ale także jako bazę wypadową i bezpieczny azyl w każdej sytuacji.

____
Wasi bohaterowie po sprawie Molly, a może i wcześniej byliby kimś istotnym dla społeczności. Kimś w miarę znanym, pewnie lubianym. Kimś do kogo zawsze można się zwrócić o pomoc lub radę.
I to założenie stanowiłoby drugi fundament waszej grupy. Nie bylibyście zatem ani żadną agencją detektywistyczną, żadnym gangiem, czy tajnym bractwem ale normalnymi chłopakami i dziewczynami z osiedla, którzy poproszeni o pomoc nigdy nie odmawiają. A od chwili, gdy doznali Przebudzenia ilość tych próśb gwałtownie rośnie. Plus do tego tajemna siła, która ich obserwuje i pcha do działania.

___
Takie założenia pozwolą na stworzenie bardzo szerokiego spektrum postaci i ich Mythoi. Znajdzie się w tej ekipie miejsce zarówno dla starego profesora, jak i nieletniej ziomalki z klatki obok. Dla byłego wojskowego, jaki i nastoletniego prymusa z wielkimi aspiracjami i nie tęgim umysłem. Wspólny język znajdzie i Hefajstos i Śpiąca Królewna, Shiva, jak i Kubuś Puchatek. Podaję specjalnie skrajne przykłady, bo rzecz jasna może się zdarzyć, że pewne wasze propozycje na postacie i ich Mythoi może się lekko gryźć. Nie chcę jednak narzucać żadnych ścisłych reguł jeżeli chodzi o wybór postaci. Macie pełną swobodę. Najwyżej w czasie trwania sesji zero i procesu kreacji postaci będziemy negocjować, szlifować szczegóły i dopasowywać różne kwestie.

To wszystko są tylko moje propozycje.
Jeżeli macie ochotę stworzyć zespół detektywów lub cokolwiek innego, to słucham propozycji i pomysłów.
Na pewno łatwiej będzie nam toczyć dalszą dyskusję, jeżeli poznam wasze koncepty postaci. A przynajmniej wstępne założenia.

______
Proszę zatem was, byście w tym momencie zaprezentowali mnie i światu, ogólny zarys waszej wymarzonej postaci. Dotyczy to tak warstwy Logosu, jaki i Mythoi.
 
Nuada jest offline