Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2022, 02:43   #331
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Ta znajoma twarz o niezwykle urodziwych rysach, które nawiedzały myśli niejednego dziewczątka i dostojnej kobiety, w Leiko dla odmiany wzbudziła.. ukłucie niepokoju. Swoją nagłą obecnością przypomniał jej, że po dotarciu do Miyaushiro będzie musiała stanąć przed swoją siostrzyczką i opowiedzieć jej o swoim niepowodzeniu. O swoich błędach, które tylko oddaliły ją od celu. A przecież mogła zostać w stolicy i wspólnie z Iruką szukać sposobu na odkrycie tajemnic zamku daimyo. Ale.. tego nie zrobiła. Podjęła złą decyzję i dotrze przez siostrzyczkę prosto do uszu Mat..
Zamrugała gwałtownie wyrywając się z tej spirali ponurych myśli. Zwyczajowo zamartwiała się.. przedwcześnie. Wszak nie była jeszcze w stolicy, a siostrzyczki przecież nie było w tym miasteczku, ne?

Również i jej zjawiskowy szpieg nie przybył tutaj dla łowczyni. Nie mógł. Iruka daleko rozciągała swoje sieci informatorów, ale nawet ona nie mogła wiedzieć, że Maruiken ze swoimi towarzyszami będzie przechodziła przez to miasteczko. Ona sama tego nie wiedziała, idąc ulegle w ślad za Sakusei.
Jednak Yamori mógł być w posiadaniu smakowitych ploteczek prosto z Miyaushiro. Już nie raz okazał się tak cudownie dobrze poinformowany o zawiłościach relacji w klanie Hachisuka. Najbardziej ulubione przez nią smakołyki.

Jej towarzysze ruszyli oglądać pokoje przydzielane im przez Pajęczycę, acz Leiko z pomocą zaledwie kilku sprytnie postawionych kroczków zgubiła się wśród rozbawionych gości karczmy. Lawirując pomiędzy nimi i z ich pomocą nadal unikając spojrzenia urokliwego aktora, obeszła stół przy którym grał w karty razem z pozostałymi mężczyznami. Odczekała, aż usługujące im dziewczątko umknie po więcej trunku, po czym sama przystanęła obok.
-Ah, Rasume-san. Może jeszcze odrobinę sake dla zwilżenia Twych warg? -odezwała się z taką dziewczęcą figlarnością w głosie, jak gdyby była kolejną młodziutką służką łaknącą zainteresowania tego przystojnego mężczyzny.

- Oczywiście moja śliczna…- odparł wesołym tonem mężczyzna nie spoglądając nawet w stronę “służki”. Teraz, gdy karty mu szły a Hoten - Kami szczęścia i zadowolenia uśmiechał się do niego, wszystkie służki były śliczne, zwłaszcza te niosące sake. Nie przerywając rozgrywki dodał - Postaw ją obok mnie moja słodka i zabaw me ucho ploteczkami, w końcu jak się bawić to na całego nieprawdaż. Noc dopiero przed nami i mroki jej nam nie są straszne gdy jest muzyka, gdy jest sake igdy są monety… z których część może zabłąkać się w rękaw twojego kimona, ne?

Nie rozpoznał jej, nie mógł po samym tonie głosu. Nie w tym zgiełku.

- Możesz napoić strudzonego wojownika, gdy ów dobiera oręż do zadania ostatecznego ciosu?- poprosił nie odrywając wzroku od kart i wzbudzając poirytowane jęki u nie tak obdarzonych łaską Hotena przeciwników.

Jedna z malowanym brwi Leiko uniosła się wysoko, zdradzając rozbawienie o jakie przyprawiły ją słowa aktora. Znała wielu mężczyzn, którym nawet duże ilości przelanej sake nie rozwiązywały języków w podobnie kwiecisty sposób. Nawet jej tygrys, choć wprawiony w mruczeniu jej prosto do ucha i przelewaniu tęsknoty na haiku, nie wypowiadał się z taką wzniosłością.

-Jakież to trudne czasy musiały nastać na ziemiach klanu, skoro także artysta został zmuszony pochwycić swoimi pięknymi dłońmi za oręż -westchnęła łowczyni cały czas tym samym uroczym głosikiem pełnym zachwytu nad mężczyzną -Ale skoro jesteś tak zdolnym wojownikiem, Rasume-san, to może.. -w jednej chwili zniknęła młodziutka służka. Jej miejsce z powrotem zajęła Maruiken o niższym głosie, lecz nadal z przyjemnym dla ucha tembrem przywodzącym na myśl pomruk bawiącej się kotki -.. może zabiorę Cię ze sobą na moje kolejne polowanie?

Rasume spojrzał na nią, wyraźnie zaskoczony i lekko przerażony. A potem uśmiechnął wesoło i figlarnie całkowicie ukrywając pęknięcie w swojej masce. Odetchnął głęboko i przesunął spojrzeniem po łowczyni mówiąc - Ach straszliwe czasy nastały dla mnie, do czasu aż… zatonąłem w twoich oczach moja piękna. Czy poratujesz mnie, czy okażesz tę łaskawość i pozwolić zatonąć… nieco niżej?- zapytał znacząco spoglądając na dekolt Leiko.- Czy będziesz tak łaskawa? Mieszek mój pękaty, do rana jednak stanie się cieniem siebie. Do rana jednak daleko i możemy przeżyć tę noc niczym szogun ze swoją wybranką. Zgodzisz się być wybranką szoguna i pozwolisz mi zatonąć w swoich objęciach z dala od ciekawskich oczu i uszu ?
Ostatnie słowa wyraźnie podkreślił, jakby z całego tego poetycko-bezczelnego bełkotu tylko one miały znaczenie.

Delikatny uśmiech nie opuszczał warg Maruiken. Bo i jakże mogłaby popaść w zły nastrój słuchając tych barwnych zachwytów nad sobą?
Wobec tego uśmiechała się nawet w momencie, gdy nagły lęk otworzył szerzej jej oczy i rozejrzała się za wzdychającymi do niego służkami. Następnie pochyliła się lekko ku mężczyźnie, aby wyszeptać z żalem, którego teatralność nie mogła się równać kunsztowi prawdziwego aktora -Ah.. czy naprawdę pragniesz zesłać na mnie nieszczęście, że z taką swobodą składasz to zaproszenie na moje ręce? Czyżby było Twym życzeniem, abym została znienawidzona przez wszystkie kobiety w tym miasteczku?

-Ach… czyżbyś chciała zapuścić korzenie w tej uroczej… mieścinie? Tak gwarnej i pełnej ostatnio ashigaru i bushi. Szykującej się do…
- aktor spojrzał na jedynego samuraja wśród graczy.- Tak właściwie czemu was tu tak dużo ostatnio?

- Nie jest to twoją sprawą hinin.
- warknął wściekle wąsaty bushi o obliczu przypominającym Leiko spasionego tygrysa, któremu najwyraźniej karta nie szła. - Graj zamiast flirtować ze służką.

- Same tajemnice. Acz nie jest jakąś wielką tajemnicą rzeź w Shimodzie. Paskudna sprawa, moja słodka.
- westchnął tymczasem Rasume.- Mnisi, samuraje, łowcy oni… wszyscy oni stoczyli tam bój z potworami. Wielu zginęło, a bestie których sporo przetrwało ten bój, rozpierzchły się po okolicy. Ponoć niektóre podchodzą nawet pod stolicę. Więc chyba lepiej się tam skryć niż tutaj. Więc nie martw się kosymi spojrzeniami miejscowych piękności. I tak ich nie unikniesz, bo urodą przyćmiewasz miejscowe przepiórki.
Melancholijnie sięgnął po sake i upił mówiąc.- A i moje serce też jest w boleści. Bowiem miła memu sercu przyjaciółka którą kochałem wielce.. a ona mnie nie, zginęła właśnie w Shimodzie.
Po czym ponaglany przez kupców i samuraja zmuszony został do wrócenia do rozgrywki, choć nadal zerkał na Leiko. Nie on jeden zresztą. Rasume miał rację, na tle miejscowych elegancja Maruiken rzucała się w oczy.

-Tyle śmierci, tyle koszmarów wypełzających na ulice miast.. -westchnęła łowczyni rzewliwie. Okropieństwa nawiedzające klan poruszyły ją tak bardzo, że smukłymi palcami musnęła skórę swego dekoltu. Spod wachlarzy rzęs zerknęła na siedzącego samuraja.
-Z tego powodu jestem zadowolona widokiem tak wielu bushi. Bo i gdzież indziej kobieta może czuć się bezpieczniej, jak nie w towarzystwie dzielnego mężczyzny, który swym ostrzem zgładzi bestie, a silnym ramieniem ukocha i odgoni strach? -rozsiewała swój urok, tak jak kwiat swój zachwycający zapach w celu skuszenia ku sobie stadka motyli. Tak na wszelki wypadek. W razie gdyby zapragnęła dzisiaj zająć się czymś pożytecznym.. jak choćby rozwiązaniem języka któregoś samuraja - Być może dobry daimyo wysłał ich tutaj, aby strzegli nas, delikatnych istot zdobiących ziemie Hachisuka?

- Być może…
- zgodził się z nią artysta zajęty ogrywaniem kupców i samuraja. Bo… Rasume oszukiwał, ale za to był w tym na tyle dobry, że współgracze nie zauważyli iż od początku nie mieli szans na zwycięstwo.

- Będzie tu wielu dzielnych wojowników, którzy odeprą wszelkie koszmary, czy to te w snach czy to na jawie.- puszył się tymczasem samuraj uderzywszy dużą dłonią w swój szeroki i masywny tors. - Ja tu będę, więc nie masz się o co martwić, pani.

-Twe słowa są pociechą dla mojej zbolałej duszy, samuraj-san
-odetchnęła Leiko z ulgą, opuszkami palców jakże bezwiednie zataczające małe kółka na swoim dekolcie -Nareszcie będę mogła zaznać spokojnego snu przez.. kilka nocy? -przechyliła pytająco głowę nie spuszczając spojrzenia z samuraja -Jak długo zamierzacie nas zaszczycać swoją obecnością i ochroną? Wspaniałe Miyaushiro musi być straszliwie puste bez swoich mężnych bushi.

- Tego nie wiem.
- przyznał się nieco speszony bushi. Nastroszył wąsy i dodał.- Jestem wielkim wojownikiem klanu. To ja dowodziłem szarżą ashigaru na polach pod Kawajimą, gdzie trze… sześciu wrogich szermierzy padło pod ciosem mojego miecza. Więc… mogę być w każdej chwili wezwany do boju. Na razie jednak rozkazy były jasne. Zostać tu i pilnować miasta… uważać na podejrzanie wyglądające osoby. Mogą to być wszak Oni w przebraniu.- dodał na koniec z powagą podejrzliwie zerkając to na kupców jak i na samego Rasume. Jakby podejrzewał, że któryś z nich był bestią w ludzkiej skórze. Kupcy nerwowo się skulili pod jego wzrokiem, ale aktor był za bardzo zajęty gapieniem się w swoje karty, by zauważyć to złowieszcze spojrzenie.

-Ah, nie każdy bushi ma doświadczenie w polowaniu na Oni, ne? Zatem cieszy mnie, że nasze bezpieczeństwo w rękach kogoś, komu niestraszne jest stawienie czoła tym potworom - mówiła Leiko z tym nieprzerwanym podziwem celnie uderzającym w dumę mężczyzny, który zapewne na co dzień nie odznaczał się swoim talentem na tle pozostałych bushi.
Słodycz spływała z jej warg malowanych soczystym fioletem, kiedy pytała z zaintrygowaniem -Zdradź nam w takim razie, samuraj-san, w jaki sposób rozpoznać demona ukrywającego się pod ludzką maską? Na co powinniśmy zwracać uwagę?

- Nooo…. więc… eeem… tego… no po… oczach! O właśnie. Po oczach. Gdy się w nie wnikliwie spojrzy, łatwo przejrzeć kto człek, a kto potwór!
- odparł mężczyzna po dłuższym wysiłku umysłowym. Cóż, Leiko więc nie musiała się martwić. Wzrok czujnego bushi, gdy błądził po niej, nie zapuszczał się w rejony jej oczu.

-Po oczach? -powtórzyła w zadumie „służka”. Zabawnym było, że w swej próbie popisania się własną wiedzą, mężczyzna nieświadomie natrafił na pewne ziarenko prawdy. Oni kryjące się za ludzkimi twarzami Kasana i Gozaemnona zdradzały swoje istnienie w gadzim spojrzeniu tego pierwszego oraz w mrożącym krew w żyłach wzroku drugiego. Hai, w pierwszym odruchu Maruiken zrzuciła to na ich.. cóż, po prostu nieprzyjemne uosobienie. Wszak nie każdy samuraj klanu był uroczy jak Yasuro, a szczególnie za Kasanem ciągnęły historie pełne brutalności. Ale być może.. być może łowczyni rzeczywiście powinna wziąć do siebie poradę tego spasionego tygrysa i zacząć zwracać większą uwagę na oczy pupilków klanu.

-Hai. Zatem jeśli dostrzegę bestię czającą w czyichś oczach, to szybko odszukam Ciebie, samuraj-san, abyś ukrócił jej życie, ne? -Leiko przymrużyła własne oczy, w których co najwyżej czaiły się figlarne iskierki obudzone tą wymianą zdań -Ah, ale kogo właściwie mam szukać? Dowodzisz tutejszymi bushi, tak?

- Też…
- odparł wymijająco samuraj, co dowodziło tego że… on sam nie przewodził zgromadzonym tu siłom, a był co najwyżej dowódcą patroli, w randze bansho jeśli mówił prawdę o sobie, albo zastępcą dowódcy w randze kenina.- Hoto Satoru-sama dowodzi w mieście, ale jemu lepiej nie zawracać głowy takimi sprawami. Lepiej powiadomić najbliższego dowódcę patrolu.

-Hai, zapamiętam. Doumo arigatou gozaimasu samuraj-san, jesteś bardzo pomocny
-zamruczała kobieta obdarzając go jednym ze swych wyćwiczonych, jakże urokliwych uśmiechów. Potem zaś zrobiła rzecz okrutną, bowiem przestała obdarzać mężczyznę swoim spojrzeniem rzucanym spod wachlarzy rzęs. Na domiar złego skupiła je na przystojnym aktorze i zapytała z psotną nutką w głosie -Szogunie, czy nie miałeś zadać ostatecznego ciosu swym przeciwnikom? A może przybyłam w idealnym momencie, aby ich ocalić przed straszliwym losem z Twych dłoni?

- Raczej to drugie.
- aktor odłożył karty i wzruszył ramionami dodając.- Myślę że ta rozgrywka już trwa zbyt długo. Nie chcę by uśmiech jaki obdarza mnie dziś Hoten odebrał wam wszystkie pieniądze, zwłaszcza, że…- tu spojrzał lubieżnie na biust, a potem oblicze Leiko. -... liczę i na uśmiech Benten.
Po tych słowach wstał, co spotkało się ze zrozumieniem współgraczy, jak ich zazdrosnymi spojrzeniami.

- Doprawdy, musisz być ulubieńcem samych Kami. Może zdołam Cię przekonać do zdradzenia swoich tajemnic, aby i mnie Niebiańscy zaszczycili swoimi uśmiechami.. - świergotała Maruiken delikatnie ujmując mężczyznę pod ramię. Rozejrzała się po gwarnej izbie gospody w poszukiwaniu twarzy swoich towarzyszy, a następnie, nie porzucając swej roli, obniżyła głos do poufnego szeptu -Byle jak najdalej od ciekawskich uszu. Wtedy ten słodki sekrecik zostanie tylko między nami, ne?

- Oczywiście… najsłodsze sekrety są przecież poznawane w ukryciu.
- mruknął lubieżnie aktor prowadząc ją w głąb gospody. Zaczepił jedną ze służek, by zapłaciwszy jej kilka monet, poprosić o wskazanie wolnego pokoju “potrzebnego dosłownie na kilka chwil”. Zapewne długich chwil, jak sugerował uśmiech Rasume.

Ale gdy już oboje się tam znaleźli, aktor rzekł żartobliwym tonem - Byłoby miło gdybyś od czasu do czasu jęknęła głośno. Ściany tu są cienkie, a ja mam reputację do podtrzymania.
Mimo tego żartu oblicze mężczyzny było poważne.
- To co chcesz wiedzieć?- zapytał cicho przechodząc od razu do rzeczy.

Kobieta uśmiechnęła się lekko słysząc tę zmianę w głosie aktora. Sama również tuż po zamknięciu drzwi porzuciła kokieteryjność zapatrzonej w niego służki.
-Oh, jestem przekonana, że wiele kobiet chętnie otwierało swe ramiona w pragnieniu ukojenia Twego zbolałego serca. Wszak straciłeś przyjaciółkę w Shimodzie.. -powiedziała ze współczuciem, któremu jednak przeczyła jedna z jej brwi uniesiona figlarnym wyrazie - Zabawne jak szybko wieści rozchodzą się po ziemiach Hachisuka. Te o mojej śmierci szybciej sięgnęły Twoich uszu niż.. moich, Rasume-san.

- Iruka-dono była bardzo zainteresowana twoimi losami, więc głównie wieści o tobie szukaliśmy wśród wracających łowców. I cóż… nikt cię żywej po bitwie nie widział. A masywny łowca z olbrzymią czupryną czarnych włosów wspomniał Iruce jak widział cię znikającą wśród uliczek miasta wraz z umierającym młodzieńcem. A potem… ponoć niebo zawaliło się wszystkim na głowy… i składało się z setek potworów.
- wyjaśnił cicho aktor wzruszając ramionami.

-Musiałam przyprawić ją o wiele zmartwień.. - Leiko w zatroskaniu musnęła koniuszkami palców swe wargi, spomiędzy których umknęło ciche westchnienie - Ale Ty.. nie jesteś tutaj z mojego powodu, prawda? Nie wyglądało na to, abyś poszukiwał wieści o swojej drogiej przyjaciółce. Chyba, że.. spodziewałeś się usłyszeć o moich losach z ust kupców i tamtego samuraja? - lekko przekrzywiła głowę przyglądając się mężczyźnie zza kurtyny pukli swych włosów - Jakie to powody zmusiły Cię do oddalenia się od wspaniałego Miyaushiro?

- Nie. Nie jestem.
- przyznał Rasume opierając się o ścianę. Zamyślił się.
- Wydarzyło się… wiele podczas twojej nieobecności. Docierały do nas niepokojące wieści na twój temat. Wpierw zaginęłaś w drodze, potem się odnalazłaś ponoć i dotarłaś do Shimody z inną grupą łowców. A potem…- aktor zamilkł dodając.-... potem przybyły one. Dwie podróżniczki i dobre znajome Iruka-dono. Odwiedziły ją wieczorem i zostały do rana. Całą noc spędziły na rozmowach. Rano ich nie było, a szefowa powitała nas wyraźnie zasmucona i rozkojarzona. Niemniej polecenia były jasne. Kończymy zadanie, pakujemy rzeczy… odwołujemy wszelkie przedstawienia i oddalamy się stąd.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko. - Rzadko szefowa dzieli się z nami wszystkimi informacjami. Im mniej wiemy, tym mniej ujawnimy na torturach. Rzadko więc wiemy wszystko, ale taka nagła i niespodziewana zmiana. Takie… porzucenie przyjaciółek… jednej nadal w zamku, drugiej której los był nam wtedy nieznany. Takie zachowanie, to nie w stylu Iruka-dono nieprawdaż?

-Hai, nie jest
-odpowiedziała zaniepokojona łowczyni. Aktor mówił, a z każdym słowem jej twarz.. zmieniała się. Figlarność, iskierki rozbawienia, uśmiech dyskretnie czający się w kącikach jej warg - to wszystko, co podkreślało urok Leiko, powoli ustępowało miejscu niedowierzaniu. Niedowierzaniu jeszcze dodatkowo podszytemu lękiem. Jakie decyzje zostały podjęte pod jej nieobecność?

- Tak czy siak cichaczem opuściliśmy miasta i powoli oddalamy się stąd zostawiając ziemie klanu za nami.- dodał aktor sarkastycznie uśmiechając się.- Bardzo powoli i dość nieporadnie. Iruka-dono jest tak jakby zagubiona i bardzo wie, co właściwie chce uczynić.

Skóra Maruiken była zbyt śnieżnobiała, aby bladość mogła zdradzić popłoch w jej sercu i ten straszny ciężar ponownie opadający na jej barki. Ale zdradzały ją subtelne drobiazgi, jak choćby mocno napięte mięśnie szczęki oraz zaciśnięte wargi. A przede wszystkim milczenie. Długa chwila milczenia, którą kobieta przerwała swoim krótkim szeptem -Gdzie ona jest?

- Tutaj… w tym mieście. W podłej, ale za to dyskretnej i nie rzucającej się gospodzie. Miała tu zadecydować w którym kierunku wyruszymy. Drugi dzień tu utknęliśmy.- wyjaśnił beznamiętne Rasume.

-Zaprowadzisz mnie do niej, dobrze? Ale najpierw... - łowczyni zawahała się, nie do końca pewna swych chęci do zadania kolejnego pytania. Ale zrobiła to, czemu towarzyszyło lekkie przymarszczenie jej brwi -Czy pamiętasz jak wyglądały tamte dwie kobiety?

- Nie miałem okazji przyjrzeć się im z bliska. Ale z daleka wyglądały na zgrabne i piękne kobiety. W obcisłych kimonach… krótkich, odsłaniających śliczne nogi.
- oczywistym było, że jako mężczyzna, Rasume zwracał uwagę właśnie na te detale.- Jak to bywa u kunoichi.

Maruiken tylko skinęła głową. Taki opis pasował do każdej z jej siostrzyczek, nie mogła zatem nawet pozwolić sobie na domysły dotyczące tego, które dwie zostały wysłane na ziemie Hachisuka ze słowem Mateczki na swych ustach. Ale to nie było aż tak ważne. Dla niej liczyła się tylko decyzja, z jaką przybyły do Iruki i przyprawiły ją o taki zamęt w myślach.

-Chodźmy do niej, Rasume-san - zadecydowała łowczyni i pomimo tych nowych zmartwień ciążących jej na barkach, zdołała przegonić zaniepokojenie ze swej twarzy i przybrać uśmiech na warg. Byłoby wszak czymś niewyobrażalnie.. podejrzanym, gdyby po spędzeniu kilku chwil sam na sam z przystojnym aktorem, Leiko wyszła z jakąkolwiek inną emocją na twarzy niż błogością i upojeniem jego towarzystwem.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem