Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2022, 05:08   #23
Pliman
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Henry jak co dzień rano szedł do pracy. Jak zwykle ubrany w swój nieodzowny garnitur. Było chłodno więc założył też płaszcz i kapelusz. No i jeszcze parasol. Od rana się chmurzyło. Zapowiadał się kolejny zwykły, szary dzień. Bozansky szedł powoli. Miał czas. Nie lubił się spóźniać, więc zawsze wychodził wcześniej. Idąc zerkał na wystawy sklepowe, afisze. Bardziej po to by zająć czymś mózg, nie spodziewał się dojrzeć tam nic interesującego. A jednak. Zebranie ochotników chcących pomóc w sprawie zaginięcia Molly Graham! Cholera… Ta Molly? Nie pamiętał jej nazwiska, ale innej w okolicy nie kojarzył. Biedne dziecko. Zaginęła? Pierwszym skojarzeniem było oczywiście porwanie. Henrego przeszedł dreszcz. Oby to nie był jakiś pieprzony pedofil – pomyślał. Patrzył na plakat jeszcze przez chwilę, po czym ruszył w dalszą drogę do urzędu, mimowolnie przyśpieszając kroku. O 18.00. Dzisiaj mamy akurat dzień wydłużonej pracy do 18.00, ale to tylko dwie ulice dalej. Zerwę się 10 minut. Idąc układał sobie wszystko w myślach. Chciał w tym uczestniczyć. Lubił tą dziewuszkę. W sumie chyba każdy ją lubił. Jeśli jakaś gnida zrobiła jej krzywdę… Spokojnie. Na razie idę do pracy. Denerwując się i tak nic nie wskóram.

Dzień wlókł się w nieskończoność. Henry był profesjonalistą ze sporym doświadczeniem, wiedział co robić, umiał sobie radzić ze spretensjonowanymi petentami jednak dzisiaj było to naprawdę męczące. Pech chciał, że niewiele przed końcem pracy jakieś rozwrzeszczane babsko zażądało spotkania z kierownikiem. Około 20 minut zajęło zanim Henry zdołał przetłumaczyć jej, że nie może się ubiegać o zasiłek dla samotnej matki, z uwagi na to że jej suczka się oszczeniła. Akurat dziś. Przeklęta wariatka. Co też tym ludziom roi się w głowach? Była 17.58. Henry zarzucił na plecy płaszcz, złapał parasol i wyszedł. Do jutra, Sally, powiedział na odchodne. Na szczęście nikogo nie było już przy okienkach, więc żaden wariat nie powinien złożyć skargi na jego dwuminutowe zerwanie się z pracy. Szedł szybko. Wiedział, że chwilę się spóźni, ale nie powinno to mieć większego znaczenia.

----------------------------------------------------------------------------
Nuada, nie rezygnuj z Hernandeza. Zrób z niego pracownika wypożyczalni. W końcu właściciel nie musi siedzieć stale za ladą. Twój wstępny tekst jest bardzo udany. Szkoda go psuć.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Pliman jest offline