Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2022, 11:47   #71
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Postój w Zelbad, pierwszy wieczór

Greta przyzwyczajona była do sypiania pod odkrytym niebem, ale oczywiście ceniła sobie przyjemności cywilizowanego życia. Wciąż nieufna wobec towarzyszy podróży i nieco już zmęczona gwarem wspólnej wyprawy, bez mrugnięcia okiem wniosła swoje sakwy do jednej z obór wspinając się na pachnący rozkosznie ziołami stryszek. Nie zwracając uwagi na beczące lękliwie owce pozgarniała rękami cienką już po długich miesiącach zimy warstwę siana i wprawnie uformowała z niej miękkie posłanie, które następnie przykryła jednym ze swoich wełnianych koców. Była już dobrze w połowie roboty, kiedy szczeble wiodącej na stryszek drabinki zaskrzypiały pod ciężarem ludzkiego ciała i ponad krawędzią kiepsko oheblowanych desek pojawiła się głowa jednego z eskortujących karawanę jegrów.

- To miejsce jest zajęte - rzuciła pozornie obojętnym głosem Greta, wciąż tkwiąc na czworakach, ale tak wyginając się w biodrach, aby miast jej ukrytych pod skórzanymi spodniami pośladków mężczyzna ujrzał w pierwszej kolejności pochwę z nożem - Dwoje się tu nie zmieści.

- Można spróbować - mruknął zachęcającym tonem górski strażnik, ale lodowcowy chłód ziejący z oczu Grety szybko wybił intruzowi z głowy dalsze zaloty. Kiedy pomstujący pod nosem żołdak wyszedł na zewnątrz, łuczniczka zawinęła się w drugi koc i ułożona na miękkim kobiercu siana, zasnęła w jednej chwili.


Zelbad, następnego dnia

Greta prała w pożyczonym od jednego z wieśniaków cembrze swoje ubrudzone błotem spodnie, kiedy Petra powitała ją zaproszeniem do wspólnego posiłku. W jukach łowczyni ukryty był jedynie owczy ser, czerstwy chleb, cebula i rzepa, toteż dziewczyna postanowiła nie odrzucać okazji do napełnienia brzucha za cudze srebro. Ugoszczona w góralskiej chacie, siadła w kącie na drewnianej ławie i poświęciła niemal całą swą uwagę misce ciepłej kaszy, rozmowy towarzyszy śledząc jednym uchem.

Przytyki kapłanki pod adresem miejscowych wierzeń zignorowała, świadoma tego jak bardzo kult Młotodzierżcy przylgnął do bogatych i sytych miast i jak niewielkim poparciem cieszył się w miejscach, gdzie ludzie każdego dnia musieli walczyć z bezlitosną naturą. Na wspomnienie górskich panter zaczęła nieco wolniej przeżuwać znaleziony w kaszy kawałek słoniny, a kiedy rozmowa zeszła na rozbójników, łowczyni włożyła łyżkę do miski i chrząknęła znacząco.

- Prawda to, że o tej porze futro pantery ciągle jeszcze jest gęste i grube - przytaknęła posyłając spojrzenie w stronę Laury - Wszelako pantera to nie wilk, którego łacno spłoszyć. Będzie bronić swojego rewiru, a wielkie koty to wielkie ryzyko polowania. Potrafią wspinać się na drzewa i walczą też pazurami, gdy wilk kładzie wszystko na swe zęby. I ciągle jeszcze doskwiera im głód po zimie. Wybierać się na nie bez ważkiej potrzeby byłoby… nierozsądne.

Greta urwała na chwilę czekając, aż jej słowa zapadną w umysły biesiadników.

- Jeśli zaś rzecz idzie o górskich zbójów, nie raz i nie dwa słyszałam w twierdzy opowieści wędrownych dziadów o niesłusznie wygnanych z miast banitach, o niespełnionej miłości, zemście złego pana, męstwie i dobrych sercach rozbójników, którzy łupią jeno bogaczy, a dzielą się z chłopami - zaczęła mówić po krótkiej chwili milczenia - Różniste one, wszelako wszystkie je łączy jedno. Łeż ubrany w piękne słówka. Zbóje to rzezimieszki bez cienia litości, gotowi łupić każdego, choćby i staruszkę wysłaną po chrust. Nie przepuszczą pojmanej dziewce, puszczą za to z dymem chałupę tego, kto im nie wystawi za próg ostatniego kubka mleka. Mordercy i złodzieje, a wieść niesie, że wielu z nich hołd oddaje bogom, których miano lękam się wymówić. Rzeknę tedy, że choć polowanie na panterę kiepskim mi się jawi pomysłem, to poszukiwania tych zbójów jeszcze mniej mi przypadły do gustu.

Tyle powiedziawszy, Greta umilkła sięgając z powrotem po miskę w poczuciu spełnionego obowiązku. Obie przywódczynie karawany jawiły jej się coraz bardziej znudzonymi do granic rozsądku mieszczkami zawzięcie szukającymi co rusz nowej przygody, ale to one płaciły za wikt i opierunek najmitów. Łowczyni ostrzegła je na tyle, na ile pozwoliła jej odwaga i świadomość nikłej wartości jej własnego statusu.

Będzie jak zechce Taal.

Greta będzie bardzo niechętna obu pomysłom, ale obowiązek jest obowiązkiem. Jeśli Petra się uprze, łowczyni pójdzie razem z nią jako obstawa. Dodatkowo Greta weźmie udział w sigmaryckim obrządku, ale wcześniej, zaraz po posiłku, złoży niewielką ofiarę z jadła pod rzeźbą Taala.

Aha, te dwa upolowane świstaki, które jeszcze nosi w plecaku odda właścicielowi obórki, w której spała. Będzie jeszcze okazja na upolowania nowego poczęstunku dla Goliego!

 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline