Jaegar był zszokowany tym co mówiła Angela. Każde słowo potęgowało w nim złość i frustrację. W końcu wypalił, nie zastanawiając się nad konsekwencjami:
- Mamy stać się wilkołakami?!? Bestiami nocy, z ktorymi walczyliśmy jeszcze kilka godzin temu?!? Ależ to pogwałcenie wszelkich praw. Ingerencja w kardynalne prawa natury!!! Zmieniliście bez mojej zgody istotę mojego jestestwa!!! Odarliście z człowieczeństwa na rzecz... - tu Jaegar szukał odpowiedniego słowa - No właśnie... Czego? Zezwierzęcenia i zdziczenia. I jeszcze mielibyśmy stać u jednego boku, ramię w ramię??? Nigdy nie czułem żadnej więzi z... - nagle zaniemówił. Stał tak przez chwilę bez słowa z lekko otwartymi ustami i oczyma wpatrzonymi gdzieś w dal. Zamajaczyły mu w głowie obrazy z niedalekiej przeszłości: spotkanie z białym wilkiem w lesie i wilkołakiem, który ocalił go z rąk wampira. Nagle wszystko zrozumiał. To jak się wtedy czuł, jak reagował na spojrzenie wilczych oczu było tylko preludium. Jego bliska więź z naturą pozwalała mu już wtedy wyczuć ścieżkę na jaką miał być skierowany. Zawsze wierzył w przeznaczenie i z góry ustalony porządek natury. Wierzył, że każdy jest predysponowany do pełnienia jakiejś określonej roli w przyrodzie. Zbiegi okoliczności nie istniały. Były zwyczajnym kłamstwem i wymysłem maluczkich umysłów. Każdy czyn, choćby najmniejszy, ma wpływ na przyszły bieg wydarzeń. Jedno uderzenie skrzydeł motyla jest w stanie wywołać tornado na drugim końcu świata. Im bardziej zakłóca się ustalony porządek, tym bardziej siły przyrody starają się mu przeciwdziałać w niekończącym się cyklu ścierania się sił porządku i chaosu. Jaegar spojrzał spokojnym już wzrokiem na Angelę i powiedział pewnym głosem:
- Zostaliśmy powołani dla przywrócenia równowagi... - cedził każde słowo z namaszczeniem godnym większej sprawy - zakłóconej przez wampiry. - skinął głową - Tak. Rozumiem. - uśmiechnął się - Jestem do usług... matko.
Ostatnio edytowane przez Astaroth : 12-09-2007 o 09:29.
Powód: poprawki
|