Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2022, 14:21   #121
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Po tym jak "Doc" ją opatrzył, a w końcu i wszyscy wyszli z pokoju, i Melody zamknęła za nimi drzwi…
- To jak? - Powiedziała dziewczyna, spoglądając na Elizabeth - Wiejemy, czy nie?
- Chyba nie mam za dużo do powiedzenia - Powiedziała Elizabeth ściągając z siebie ręcznik, gdy wszyscy mężczyźni się ulotnili - Ale chyba nie na golasa. Pomożesz mi się ubrać. Czyste ciuszki powinny być w torbie.

Melody poczerwieniała na widok nagiej Elizabeth…
- No jak to nie masz?? - Zdziwiła się - W końcu my wszyscy równi, nie? Marudzisz… pipo - Parsknęła, unikając wzrokiem przyjaciółki, i podając jej parę rzeczy.
- A co mam? Chciałam, żeby "Doc" wyjął kule na miejscu, to powiedział że później. Bo ty pipo powiedziałaś, że jedziemy - Elizabeth zaśmiała się z grymasem na twarzy próbując założyć bieliznę.
- Serio?? Chcesz tu zostać? I mieć ten cały cyrk na głowie, jak się miejscowe barany zjawią?? Dawaj… - Melody wprost z zamkniętymi oczkami, zaczęła zakładać "Ognistej" bieliznę…
- Nie zostać, ale nie podoba mi się chodzenie z kulą w nodze - Jęknęła Dixon - O jeździe konnej mogę pewnie zapomnieć. Dobra, możesz otworzyć oczka, mój tyłek jest już zasłonięty - Gdy to powiedziała dała młodej pstryczka w nos.
- Jesteś twarda, i do bólu, i w ogóle piękna i cacy… - Melody zachichotała - Więc skończ marudzić. Na koniu nogi nie używasz, teraz masz opatrunek, potem cię "Doc" porządnie poskłada… a ja… nie pozwolę, żeby ci się stała krzywda, ok? - Melody spojrzała Elizabeth prosto w oczy, z migoczącym błyskiem w swoich - OK?? - Dodała z przelotnym uśmiechem.
- Ok, ok - Odpowiedziała z uśmiechem, ale nieco zaskoczona takim wyzwaniem - A ty chyba nigdy nie jeździłeś konno z przestrzeloną nogą. Przeceniasz mnie trochę, ale jakoś zagryzę zęby do momentu, aż John mnie połata.
- Hmmm - Powiedziała wielce wymownie dziewczyna, zakładając jej skarpetki - Dać ci w łeb, wsadzić na konia, i gotowe? - Melody roześmiała się głośno.
- Zaplączesz mi później warkocze? - Dodała.
- Jeżeli myślisz, że to pomoże, śmiało możesz spróbować - Elizabeth uśmiechnęła się - Pewnie, zaplączę, ale chcesz to robić teraz? Czy później? Mówiłaś, że się spieszysz - Dixon już prawie w pełni ubrana, cieszyła się że najgorsze, a mianowicie majtki i spodnie ma już za sobą. Pozostał jej jedynie gorset, który w zasadzie postanowiła teraz nie zakładać, oraz kapelusz.
- Warkocze później… - Uśmiechnęła się przelotnie Melody, krzątając się przy jej nogach, i zakładając jej buty - Ja? - Spojrzała na nią z sympatycznym uśmiechem - My. My się śpieszymy… z dala od tłumu, z dala od… szubienic. No i nie naprawiły mi Chińczyki gorsetu, ani nie wyprały… - Parsknęła, zakładając Elizabeth pierwszy but.
- Jeżeli cię to ma pocieszyć, to mogę ci oddać jeden ze swoich - Powiedziała Dixon próbując wstać już w pełni ubrana, ale pierwsze kroki nie wychodziły jej świetnie, a przy każdym się mocno krzywiła.
- O ile nie chcesz nieść mojego ciężkiego tyłka po schodach, to wołaj po chłopaków - Zaśmiała się "Ognista" patrząc na… przyjaciółkę?
- Skulam twój ciężki tyłek po schodach - Palnęła Melody, i głośno się roześmiała, łapiąc ich toboły, oraz dając własnym ciałem podporę dla Elizabeth - Ale ten… w następnym miasteczku, ja wybieram siedzibę! - Powiedziała i… uszczypnęła Dixon podstępnie w tyłek.
- Auć - Pisnęła kulawa dziewczyna - Widzę ktoś tu nabiera pewności siebie - Zachichotała.
- Możesz wybierać… ale jak będzie taki wybór jak tutaj, to nie zaszalejesz - Tym razem zaśmiała się głośniej.
- Z kim się zadajesz, taki się stajesz? - Melody pokazała jej na chwilkę jęzorek - A póki co, byle do przodu? Zaciskamy więc ząbki i…

I Elizabeth zacisnęła zęby idąc przed siebie, w dół po schodach, wykorzystując pomocne ramię oraz poręcz. Bolało, ale starała się tego zbytnio nie okazywać.
- Czy są tu dzielni, i silni panowie, którzy pomogą damie w potrzebie? - Zaszczebiotała Melody, mrugając do Elizabeth, a obie powstrzymywały się od śmiechów, mimo dosyć poważnej sytuacji.
 
Elenorsar jest offline