Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2022, 21:20   #243
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace wyszedł w pośpiechu z karczmy. Swój standardowy niebieski strój zamienił w dość typowy szaro-bury płaszcz i podobnego koloru skórzany kożuch i spodnie. Prosta iluzja powinna skryć jego charakterystyczny strój i dać mu kilka półtorej godziny względnego spokoju.
Szybkim krokiem przemierzał ulice ruchliwego miasta szykującego się do oblężenia. Pomimo problemów i sabotażu, ludzie wyglądali na zdeterminowanych. Kilka razy musiał zmieniać trasę, gdyż wzniesione barykady blokowały przejścia, a w innych miejscach wyznaczeni dowódcy musztrowali ludzi. Całość wyglądała bardzo dobrze jak na gust psionika. Gdzieś nad nim szybował Vircan sprawdzając trasę. Od czasu do czasu odlatywał dalej poza zasięg mentalnego zmysłu Jace'a, co dawało mu chwilę sam na sam ze swoimi myślami. A nie były to wesołe myśli. Beleren wracał do sytuacji sprzed paru godzin, gdzie nieumyślnie zabił jednego z sobowtórów. Nie chciał tego. Chciał go zmusić do ujawnienia się, do zrzucenia maski, a jednak strach i złość wzięły górę. Z nieznanych mu jeszcze powodów wypaczył zaklęcie. Musiał stworzyć w głowie przeciwnika coś strasznego. Miał przed oczami przerażone oblicze swojej twarzy nałożonej na zmiennokształtnego. Panika narysowana na twarzy jeszcze długo będzie go nawiedzać w snach...
Musiał znaleźć powód wypaczenia i upewnić się, że jego magia nie zawiedzie go więcej.

Gdy znalazł się w dokach, musiał zamknąć chwilowo sprawę zabójstwa i zająć się wieloma zaułkami. Musiał przyjąć jakiś plan. Po sprawdzeniu kilku uliczek, obrał strategię. Miejsce było zwykłe, przeciętne, ale powinno być równie dostępne dla każdego ze spiskowców. Zakładając, że są to wszyscy "doradcy", mentalnie wyznaczył obszar znajdujący się w równej odległości pomiędzy trzema posesjami.
Ograniczyło to poszukiwania i po kolejnym kwadransie stanął naprzeciw śmierdzącego zaułka wyglądającego zupełnie jak we wspomnieniach.
Kilka drobnych szczegółów się zatarło, ale Jace był pewien, że to to miejsce. Dzięki wejściu do umysłu zmiennokształtnego czuł jakby to były jego wspomnienia, a przez to jakby tu był. Przez chwilę w głowie zaświtała myśl, czy gdyby wyszukał wspomnienia obozowiska Kłów, dałby radę się tam teleportować? Od jakiegoś czasu ćwiczył swój umysł i splatał magię w coraz bardziej złożone formy teleportacji, jednak nadal brakowało mu mocy do skonstruowania odpowiednio potężnego zaklęcia by teleportować się dalej.
- To jak? - zapytał gawron przysiadły na dachu - Jeden z nas zostaje i czeka na pierwszą osobę co spróbuje tę wiadomość odebrać? Mogę to być ja. Nikt nie podejrzewa chlebojada na dachu. - odezwał się Vircan wyrywając psionika z zamyślenia.
- Możesz, ale trzymaj się z dala od nich, co najmniej 10 metrów, może więcej. Podejrzewam, że posiadają umiejętność czytania w myślach. - odpowiedział przeszukując miejsce. Zgodnie z podejrzeniami, agenci mieli sekretną skrzynkę, gdzie wymieniali się wiadomościami. Beleren wyciągnął luźną cegłę i przejrzał zawartość kartki...
- Szyfr... - mruknął niezadowolony. W zasadzie to nie był zaskoczony. Jedyne co, to brakowało mu czasu na rozszyfrowanie.Psionik spojrzał jeszcze raz na kamień zamykający skrytkę, zastanawiając jak dać znać, że jest nowa wiadomość.
- Mógłbym też umieścić tam pułapkę, wybuch na pewno dałby nam znać, że ktoś tu jest, chociaż tak naprawdę to liczyłem na to, że w przebraniu spróbujemy podejść ostatniego zmiennokształtnego i go złapać… - zamyślił się. - Możemy w sumie spróbować obu rozwiązań. Wybuch nas zaalarmuje, a będziemy gdzieś w okolicy, ty zaś możesz być naszymi oczami. Co Ty na to?
- Hmmm.. raczej bym unikał eksplozji. A jak się już pojawi ktoś zainteresowany skrytką to załatwić go w stylu Rufusa. Ale nie wiemy kiedy się pojawi. Może za godzinę, a może za dwa dni. Dlatego raczej powinien jeden z nas pilnować aby drugi mógł działać… a szczerze mówiąc ja w mieście już zrobiłem prawie co mogłem, jeśli nie miałbym zacząć budować im drakkarów. Mamy jakieś metody komunikacji na odległość? Ja bym miał ale to jutro ewentualnie…

- Jestem prawie pewien że spotykają się codziennie, a pułapka nie zaszkodzi. - odpowiedział psionik.
- W porządku. Czekamy obaj, czy ja sam?
- Poczekaj, ale trzymaj się tak z 15 metrów od alejki i wejść. Jeśli mogą czytać myśli, możesz się zdradzić. Ja przebiorą się o dołączę jak tylko ktoś się pojawi. -
Gawron kiwnął dziobatą głową.
- Tam mam ładny widok. - Wskazał dach po 6vudrugiej stronie ulicy - Tam przycupnę.
Vircan rozwinął skrzydła i odleciał.
Jace został sam. Wokół śmierdziało mieszanką wody, rybich łusek, wnętrzności, odrobiną szczyn i rozkładających się śmieci. Niezbyt zachęcające miejsce, ale doskonałe na spotkanie spiskowców, z dala od ciekawskich oczu i bezpieczne dla kogoś kto w jednej chwili może przyjąć wygląd kogokolwiek. Jace był pewien, że do spotkania dojdzie. Z jednej strony jeśli mimo wszystko rozeszła się wieść o tajemniczej śmierci przy murach, zaniepokojeni sabotażyści powinni się spotkać, z drugiej do ataku było ledwie kilka dni, więc koordynacja była kluczowa i częstotliwość spotkań należało zwiększyć.
Jace wyciągnął księgę i studiował ją przez chwilę w poszukiwaniu odpowiedniego zaklęcia, następnie wyciągnął z torby pergamin. Skupił się na mocy i po chwili magiczne runy pojawiły się na kartce wypalone magią zaklęcia. Zadowolony zwinął papier i włożył go do skrytki wkładając luźną cegłę na miejsce. Westchnął próbując nie brać głębokiego oddechu, po czym zniknął...

Pojawił się kilka metrów dalej na dachu, skąd miał dobry widok na alejkę. Jeśli dobrze przewidział wszystko, to miał jeszcze parę godzin do spotkania, a to oznacza, że może uda mu się złamać kod i rozczytać wiadomość zostawioną w skrytce.
 
psionik jest offline